Arcy-Mistrz (Władysław Tarnowski, 1863)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Arcy-Mistrz |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
«O dziecię ty moje! Czy widzisz te składy?
To zgłoski —
W ich tajnie świat swój węzeł plącze,
W ich wieńcu on leci w objęcia szkarady
W piękność bez granic —
Patrz w nie dziecię rącze!
Wpatrz się w nie ocząt błękitem niewinnym —
Lecz dziecię, ty patrzysz ku stronom gdzieś innym?»
«Mój mistrzu mój mistrzu! Czy nie widzisz tam w dali
Tam w bluszczach płomieni świątynia się pali,
Drżą mury — kolumny — runęło sklepienie,
O biada! mnie tęskno — mnie palą płomienie —
Mój mistrzu, mój mistrzu o! widzisz tam w dali? —
«O dziecię ty moje, śnisz wielki sen tylko!
Czy widzisz te struny na arfie tej złotej?
Jej dźwięki niebieskie wiele czynią chwilką
I porwą do nieba w godzinach tęsknoty.
O dotknij ich rączką bez skazy, niewinną —
Lecz dziecię ty patrzysz znów w stronę gdzieś inną?
«O mistrzu, mój mistrzu, czy widzisz ty w górze
Te wieńce aniołów z arfami z arf lecą.
I rozsypane po niebiosach świecą —
Mój mistrzu, mój mistrzu, tam wyżej ach! w górze! — »
«O dziecię ty biedne jakiż los twym losem? —
Tu do mnie stąp myślą z ciemnego chaosu,
Czy widziż to dłuto, którego ja ciosem
Przelewam w głaz życie milczenia — a głosu —
O pochwycić ten rylec w dłoń twoją niewinną!
Lecz chłopcze, ty patrzysz znów w stronę gdzieś inną?»
«O mistrzu, mój mistrzu, czy widziż tam w dole
Jak w petach łańcuchów targają się króle?
Sumienie robakiem — a światłem ciemności
O próżno — o biada — o biedni — litości!
O mistrzu, mój mistrzu, tam w dole! tam w dole! — »
«O dziecię ty moje, nierozkwitły paczku!
Weź pędzel ten w barwach tęczy ocierany
I snuj nim twe mary niebieski pajączku,
Aniołku mój młody, w gwiazd cienie odziany —
O czemu pobladłeś — weź rączką niewinną
I rozlej te barwy — nie patrz w stronę inną!»
«O mistrzu, mój mistrzu — już niżej do koła —
Już jasno świat jasny tam gwieździ szczęśliwy,
A nad nim drży postać liliowego czoła —
Już słucham cię mistrzu — o! ten obraz żywy —
Mój mistrzu jak niebo — jak jasno — do koła — — »
Mistrz smutny coś szeptał i dziecię się śmiało,
On usta na czoło położył dziecięciu,
Lecz dziecię jak listek w tęsknocie zadrżało —
Lecz dziecię usnęło w mistrzowskiem objęciu.