<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Tarnowski
Tytuł Bard w Grobach
Pochodzenie Poezye Studenta Tom I
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1863
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
BARD W GROBACH.
DUMA.


Z tłumnego świata z arfy mej aniołem
Uchodzę tutaj, z chmurnem jak noc czołem,
Wpośród posągów, jak posąg zaklęty
Wśród grobów, jak grób do czasu zamknięty —
Przebacz zemst Boże!

Prześladowany w kole podłych ludzi,
Z dworów ich królów za pieśni wygnany,
Grób mnie uczuciem kłamanem nie złudzi,
Tu milczę, śpiewam — świat zaczarowany —
Przebacz zemst Boże!

Ledwiem z kołyski na świat stanął nogą.
Świat ich już serca ubódł swą ostrogą,
Pierwsza mej wiosny anielska dziewica
Do ust kłamane tuliła mi lica —
Przebacz zemst Boże!

Pierwszy mnie młodzian z przyjaciela mianem,
Wśród drogi zawiódł i z ciernistem wianem
Zostawił w puszczy, z ocz spadły zasłony —
Znowu sam z lutnią wołam w gwiazd miliony
Przebacz zemst Boże!

Znów duchów tłumy zwołuję na gody,
Znów badam ducha i goję me rany;
Kielich goryczy spełniam nad narody,
Drżąc bólem ciała, ócz duchem światlany —
Przebacz zemst Boże!

Ojczyzny mojej porzuciłem błonia,
Poszedłem w cudze kraje i ustronia,
Tam nieznajomy, od mych ojców ziemi
Oczym odwrócił — ze łzy gorącemi —
Przebacz zemst Boże!

O, za mą ziemią patrząc tam! w jej stronę,
Jam ledwo oczy nie wypatrzył moje,
Ale ziomkowie moi — o! zasłonę
Rzucam — milczenia przyodziewam zbroję!
Przebacz zemst Boże!

O! szedłem, szedłem, z czarną w duszy chmurą,
Co miała w tęczy rozwiać się powodzią;
Byłem sam tylko — sam na sam z naturą
W skał ich krawędzie tłukłem piersi łodzią!
Przebacz zemst Boże!

Coraz mnie z kwiatów życia odzierano,
I tak zostałem jak brzoza w swe rano,
Zgięta jesieni — jak łodyga kwiatu
Co wszystkie liście swe rozwiała światu —
Przebacz zemst Boże!

Wreszcie zaszedłem gdzie krzyże i groby,
Sam i ponury — z szatami żałoby,
Gadziny co krew ciepłą serca piły,
Dawno pieśni chrztem już to obmyły —
Przebacz zemst Boże!


O! za tą ziemią błagam cię o Panie!
Wszak jak na lutni struna, ty na krzyżu
Wyprężon, wieszczysz święte zmartwychwstanie
I dzień co czujem duchem już w pobliżu —
Przebacz zemst Boże!
Czuję mój koniec, a początek ducha —
Stwórca ostatnią już pieśń dzisiaj słucha,
Z mą lutnią w grobie śpiąc do przebudzenia,
Duchem zawołam ziemi «Przebaczenia!»
Przebacz! zemst Boże!
Lecz jeźli kiedy moje kości śpiące,
Mieliby wstrząsnąć tu swemi krukami,
A czoło w gwiazdach nieśmiertelnie tlące,
Laurów śmiertelnych swemi gadzinami,
Stroić zemst Boże!
O! wtedy tylko z chmur twych wysokości
Rzuć grom o Panie, i zniszcz podłe mrowie —
Jeźli powróci do nieznanych kości,
Pytać, jak śpiewak tych pieśni się zowie —
Powiedz: zemst Boże!






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.