Biała Dama (Oppman)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Biała Dama |
Pochodzenie | Legendy warszawskie |
Wydawca | Księgarnia św. Wojciecha |
Data wyd. | 1925 |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
BIAŁA DAMA.
Stanisław August siadł na tronie,
Głośne mu „Wiwat” lud wykrzyka,
I miecz Batorych ujął w dłonie,
Lecz to nie dłonie wojownika.
Nie do pancerza pierś królewska,
Ani do hełmu białe czoło, —
A tu się chmurzy toń niebieska
I groźne wichry szumią wkoło.
Czyha na Polską cudzoziemiec,
Słabnie potęga ojców stara,
W Rzeczpospolitej Moskal, Niemiec
Rządzi się właśnie, jak gęś szara.
Wprowadza wojska swoje wraże,
Wolność narodu pcha w mogiłę, —
Niech Polak słucha, gdy on każe,
Za nic mu prawo, — on ma siłę!
Stanisław August krzewi sztuki
I o oświatę dba narodu,
Ale kraj szarpią, jakby kruki,
Sąsiedzi z wschodu i zachodu.
Nie ma kto wydać hasła boju,
Z „Bogarodzicą“ grzmiącą w nieba, —
Taki król dobry w czas pokoju,
Teraz Sobieskich Polsce trzeba.
Z nim-by poleciał lotem ptaka
Nasz orzeł w polu purpurowem,
Znów pod Grunwaldem zgnieść Prusaka,
Na łeb Moskala bić pod Pskowem!
Lecz dobrze wiedzą źli sąsiedzi:
Król Jan w katedrze śpi krakowskiéj,
A na warszawskim Zamku siedzi
Stanisław August Poniatowski.
Król Staś w komnacie swej bogatéj
Coś tam rozważa, coś tam myśli:
Może mu śnią się sławy kwiaty,
Lub plan „Łazienek” nowych kréśli.
A tu zawzięte wrogi nasze
Ojczyznę dwakroć już rozdarły;
Huczą armaty, lśnią pałasze,
I dzwon grzmi Polsce, jak umarłéj.
Kościuszko wzywa, by rwać pęta,
A z nim najlepsze w kraju męże —
I wzwyż przysięga leci święta:
„Albo polegnę, lub zwyciężę!“
Lecz po Racławic bitwie chwackiéj
Znowu się sypią klęski krwawe —
I wojsk carowej tłum żołdacki
Wiedzie Suwarów na Warszawę.
Na krwią zbroczonych Pragi wałach
Wre bój zacięty, bój ostatni,
Mrą kanoniery przy swych działach,
Ginie walecznych hufiec bratni.
Mężny Jasiński, Korsak dzielny
Już legli — męże wiekopomni! —
Nigdy ich sławy nieśmiertelnéj
Wdzięczna ojczyzna nie zapomni!
Suwarów z setki armat wali,
Napiera podłych zbirów zgrają, —
I lecą kule dalej, daléj,
W królewski Zamek uderzają.
Zda się, mur Zamku się rozrywa,
Zda się, dygoce ziemia sama...
Król Staś padł w fotel, twarz zakrywa:
Stanęła przed nim — Biała Dama.
Na piersiach ranę ma czerwoną,
Z której koralem krew się broczy,
I tak żałośnie drży jej łono,
I tak się łzami srebrzą oczy.
Z gorzkim wyrzutem patrzy w króla,
A jemu serce mrze od trwogi, —
„Tam — szepce widmo — Moskal hula,
Po moich synach depcą wrogi!
We krwi się pławi ma kraina
I w każdem sercu tyle bólu!
Czyjaż to wina? Czyja wina?
Uderz się w piersi, słaby królu!
Mój naród w pęta dziś okuty,
Gdzie spojrzeć — rozpacz, łza i blizna;
Iluż to trzeba lat pokuty,
By wolną była znów Ojczyzna!...“
Polska w niewoli byt swój wlecze,
Trzech ją tyranów uciemięża,
Rdzewieją w pochwach stare miecze —
I niema pola dla oręża.
Ale się naród nie upodli
I łzę ukrywa, co z ócz ścieka,
O bój się z wrogiem codzień modli
I na wolności jutrznię czeka.
A każdy poryw ku swobodzie,
Krwią bohaterów okupiony,
Skraca twej męki czas, narodzie,
Zbliża odrodzin świt wyśniony.
A gdy już zda się, zmartwychwstaje
Słońce wielkości, glorja chwały, —
W warszawskim Zamku w oknie staje
Urocze widmo Damy Białéj.
Zapchany ludem plac Zamkowy,
A wszyscy patrzą w stronę Wisły,
Dumnie wzniesione wolnych głowy,
Bo się kajdany w proch rozprysły.
A tam od mostu pieśni biegą,
Ach, nasze pieśni to bojowe! —
I obok Zamku warszawskiego
Przeciąga wojsko narodowe!
Jeden za drugim hufiec zbrojny,
Piechota, jazda, równym szykiem,
W mury stolicy wraca z wojny,
Z wojny zwycięskiej z bolszewikiem!
Serca w takt biją, wzrok się łzawi,
I triumfalna stoi brama, —
A z okna Zamku błogosławi
Zwycięskim pułkom — Biała Dama!...