Boska komedja (Dante, 1909)/Raj/Pieśń XVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja III. Raj |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB ![]() ![]() ![]() Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XVI.[1]
1 O krwi człowieczej dostojeństwo liche!Pytam ja, czyli dziwić się wypada, 4 Gdy porywami swych uczuć nie włada,Skoro tam, gdzie mu prosto dano latać, 7 Jesteś jak ten płaszcz, co go ciągle łataćPotrzeba, bowiem czasu go nożyce 10 »Was« — (tym wyrazem tok mowy pochwycę,Który był czczony w twem mieście, o Tewrze! 13 Tu Beatrycze uśmiechem odewrzeUsta, znak dając na porozumienie, 16 »Was« — tak powiadam — »swoim ojcem mienię;Przez was mi wzrasta mówienia otucha, 19 Radość mi pełnią strug napełnia ducha;I znów się cieszę, że pod tak bogatym 22 Szczycie dostojny, powiedzcie mi zatem,Kto dziady wasze; do winnicy pańskiej 25 Mówcie mi, ile trzody świętojańskiejByło podówczas? jacy luminarze 28 Podczas kiedy ja tak pochlebnie gwarzę,Coraz się jasność jego rozrumienia 31 A jak w mych oczach piękniej się przemienia,Tak mi łacińską mową[7] ucho pieści, 34 »Od dnia gdy Marji Anioł przyniósł wieści,Do dnia gdy matce mojej, dzisiaj świętej, 37 W obiegu po raz pięćset pięćdziesiątyTrzydziesty gwiazda co przed tobą płonie 40 Dom nasz stał w miejscu, gdzie w dorocznym gonieNa ostateczną trafiają dzielnicę 43 Kto byli moich rodziców rodzice,O tem zamilczeć tutaj skromność każe: 46 Od chrzcielnic po most, gdzie Mars trzyma straże,Mieszkańców zdatnych do walnego szyku 49 Lecz krew ludności co dziś jest na znikuZlana z krwią Campi, Certalda, Figghiny, 52 Bogdaj nie były wcielone do gminy!Galluzzo albo Trespiańska przykopa 55 Nie trzebaby wam znosić odór chłopaZ Aguglion, albo rodzonego w Signie, 58 Gdyby ten co dziś ku przepaści chynieNie był dla swego Cezara macoszy, 61 Taki Florentczyk, co się dziś panoszyHandlem, powracałby do Simifonti, 64 Trzymaliby się w Montemurlo Conti,Cerchi by żyli w prowincji Acone 67 Stadła małżeńskie źle postanowione,To złe, skąd czyha na państwo zagłada, 70 Ślepy byk prędzej, potknąwszy się, pada,Niż ślepe jagnię: byle z dobrej stali, 73 Przyjrzej się Lunie, przyjrzej Urbisaglii,Jako zginęły; patrz, śmierci zarody 76 Że z biegiem czasu upadają grody,Niechaj ci dziwne nie będzie odkrycie; 79 Wszystko ma swą śmierć, lecz ta czasem skryciePrzychodzi i kres przed oczyma chowa, 82 A jak wirując, sfera księżycowaRaz wraz to zniża, to podnosi fale[16], 85 Przeto nie będzie tobie dziwno wcale,Że się tu mężów florenckich przypomni, 88 Catellinowie, Ughi mi przytomni,Filippi, Greci, Ormanni, Albrichi: 91 Wielcy dziadowie, rodów naczelniki:Owi z Sannella oraz owi z Arki, 94 Nad bramą, która obciążyła barkiDźwigając takiej podłości brzemiona, 97 Ród Ravignanów siadł, skąd rozplenionaFamilia Guida i liczni dziedzice 100 Pan z Pressy znał już wtedy tajemnicęRządów pomyślnych; już dom Galigaio 103 W górę wyrosła już kolumna z Vajo,Sacchetti, Giuochi, Fifanti, Basucci, 106 Ow szczep, z którego wyrośli Calfucci,Strzelił wysoko; do krzeseł się wspięły 109 Niejedne własną dumą się zwichnęły,Podczas gdy w złotych kulach[18] było ładnie 112 Takimi czyny doszli chwały snadniePrzodkowie onych, co dzisiaj w kościele 115 Zgraja zuchwała[20], co się smoczy śmieleNa pierzchających, lecz gdy jej kto kłami 118 Już się wznosili — drobni ludzie sami:Na teścia dąsał się Ubert Donati[21], 121 Już Caponsacco osiadł się bogatoZszedłszy z Fiesole; już wzmogła uczciwa 124 Rzecz to zaiste dziwna[22], lecz prawdziwa:Do miasta wrota ubożuchne wiodły, 127 Kto tylko zdobił tarcz pięknemi godłyCnego barona, któremu brzmi sława 130 Szlachectwo razem brał i wszystkie prawa.(Choć dziś się z ludem brata ktoś, co złotej 133 Już Importuni kwitli, Gualterotti;Już wreszcie Borgo żyłoby spokojnie, 136 Dom, co początek dał zabójczej wojniePrzez pomstę słuszną za niecne zachody[24], 139 Cny był sam i cne związane z nim rody;O Buondelmonte, czemuż cię widzieli 142 Ci co dziś smutni, byliby weseli,Gdybyś do miasta jadąc, spoczął w Emie 145 Lecz było trzeba, by florenckie plemięPoświęciło cię w miru dni ostatnie 148 Widziałem zatem w jedno plemię bratnieCzule spojoną Florencję w tej porze, 151 Z onymi rody w jednym sławnym zborzeLud sprawiedliwy tak, że lilii kwiaty 154 Ni odmieniały bieli na szkarłaty[25].
|
- ↑ V. Sfera Marsa. C. d.
- ↑ Jam zaczął pysznieć. Poeta karci się za chwilową próżność, która go ogarnęła gdy usłyszał chwałę swego rodu.
- ↑ W. 7—9. Chwała ziemska jest jak płaszcz: nożyce czasu wciąż jej uszczuplają, więc potrzeba nadrabiać jej ustawicznie nowymi zacnymi czynami.
- ↑ W. 10—12. Dante mówił zrazu do Cacciaguidy tu, ty, potem z większym szacunkiem voi, wy, którego to terminu (w formie vos) Rzymianie według podania mieli pierwszy raz użyć wobec Juliusza Cezara.
- ↑ W. 13—15. Beatrycze uśmiechnęła się dając znak Dantemu, aby zaniechał etykiety w niebie, podobnie jak w romansie prozaicznym Lancelot z jeziora (znanym z epizodu Paola i Franczeski) dama Mallehault kaszlem ostrzegła królowę Ginewrę o niebezpieczeństwie.
- ↑ W. 23—27. Dante chce się dowiedzieć, kto byli jego przodkowie; kiedy Cacciaguida urodził się i ilu mieszkańców posiadała wówczas Florencja, mająca za patrona św. Jana Chrzciciela; wreszcie jakie były wówczas jej najznakomitsze rody.
- ↑ łacińską mową. Tak większość tłómaczy: »nie tą naszą mową spółczesną« oryginału. Inni rozumieją: starszym językiem włoskim, — ale dla Dantego starszą włoszczyzną była właśnie łacina.
- ↑ W. 34—39. Obieg płanety Marsa według podręcznika astronomii Almagesta trwa 686 dni z ułamkiem, przeto urodzenie Cacciaguidy wypadłoby na rok ab incarnatione 1091. Inni zam. trzydziesty czytają: trzeci, w takim razie data byłaby 1106 r. Do peryfrazy poetyckiej użyty został znak Lwa, jako odpowiedni Marsowi.
- ↑ W. 40—45. Dante nie wiedząc nic o przodkach Cacciaguidy, wymija zręcznie odpowiedź, daje tylko do poznania, że ród jego należał do bardzo starych, gdyż zamieszkiwał środkową dzielnicę Florencji, tj. sestiere di Porta san Piero, niedaleko Via Calzaioli. W dzień św. Jana Florentczycy urządzali gonitwy konne w stronę Arna. Ostatnią dzielnicą, którą napotykały konie w biegu, była brama św. Piotra.
- ↑ W. 46—48. Według określenia Cacciaguidy, właściwy gród sięgający od Baptisterium do Starego Mostu gdzie niegdyś stał posąg Marsa, liczył za jego czasów 6000 mężczyzn zdolnych do noszenia broni (za Dantego 30.000). Z tego jednak »całość owczarni« obliczyć się nie da, chyba że się równie przyjmie pięćkroć mniejszą liczbę mieszkańców, co uczyni 14.000.
- ↑ W. 49—57. Dante arystokrata jest tego mniemania, że przyczyną upadku Florencji jest mieszanie się krwi szlacheckiej z chłopską lub mieszczańską. — Campi, Certaldo, Figghine, sioła toskańskie. — Galluzzo i Trespiano, wioski oddalone jedna o dwie, druga o trzy mile od Florencji. — Chłop z Aguglion, tj. Baldo z A., który w 1311 r. nastawał na wyłączenie Dantego z amnestji. — Signa, zamek pod Florencją, skąd pochodził Fazio dei Morubaldini, prawnik, słynny matacz.
- ↑ W. 58—66. Gdyby papież nie toczył wojny z cesarzem, trwałby ład w dziedzictwach starych rodów: Conti nie sprzedaliby swego zamku Florentczykom, Cerchi siedzieliby dalej w dolinie Sieve, Buondelmonti nie przenieśliby się do Florencji, aby tam dać początek wojnie Gwelfów i Ghibellinów. Niejeden także wzbogacony mieszczuch wracałby tam, gdzie jeszcze jego dziad był żebrakiem.
- ↑ W. 70—72. Duże zwierzę pada łatwiej niż małe i potulne; duże miasto jest mniej zwrotne w ataku i obronie niż małe.
- ↑ W. 73—75. Luni nad rzeką Makrą i Urbisaglia w Marchii ankońskiej, — dawne miasta, które już za czasów Dantego stały w ruinie. — Chiusi w dolinie Chiany i Sinigaglia w Romanii, miasta chylące się wówczas do upadku.
- ↑ W. 76—81. Groźba rzucona Florencji, że jej potęga upadnie, choć może dopiero w późnych pokoleniach.
- ↑ W. 82—3. W wiekach śr. wiedziano o wpływie księżyca na przypływ morza, ale sądzono, że to »sfera księżyca« ruchem swym przyciąga morze.
- ↑ W. 88—108. Poeta wymienia najstarsze rody florenckie, wertuje jak gdyby »złotą księgę« szlachty. — Brama obciążona podłością, to jest Porta San Piero, gdzie mieszkała familia Cerchich, gwałtowników i zmienników. Familia Pressa dobiła się już urzędów publicznych; familia Galigaio już została podniesiona do stanu rycerskiego. — Ci co korca się sromają są Chiarmontesi, z których jeden popełnił oszustwo w urzędzie celnym, wyciągnąwszy klepkę z korca używanego do mierzenia soli i ciągnął zyski z tego fałszerstwa.
- ↑ W. 110—11. w złotych kulach. Lamberti, którzy pierwsi przyjęli do herbu złote kule (palle), byli podówczas ozdobą państwa.
- ↑ W. 113—14. Chwalebnie żyły także rody Visdominich, Tosinghów i Cortigianów, patronów kościoła biskupiego we Florencji, których potomkowie w nim gospodarzą podczas wakansu stolicy biskupiej.
- ↑ Zgraja zuchwała, aluzja do Adimarich.
- ↑ dąsał się Ubert Donati, tj. na Bellinciona Bertiego, który swą drugą córkę wydał za jednego z Adimarich.
- ↑ W. 124—6. Rzecz dziwna. Jedni tłómaczą: Ktoś mógłby wątpić, że ród Peruzzich jest tak starożytny, a jednak od niego wzięła nazwę najstarsza brama miejska. Inni: Rzecz nie do wiary, dawna skromność Florencji, która nie rujnowała się na pyszne bramy.
- ↑ W. 127—132. Wszystkie rody pieczętujące się herbem Hugona Wielkiego, margrabiego Toskany, zmarłego w dzień św. Tomasza 1106 r. otrzymały od niego przywileje szlacheckie. Między nimi jednak Giano della Bella, używający tegoż herbu z dodatkiem złotej frendzli, stawał po stronie ludu przeciw szlachcie.
- ↑ W. 133—137. Importuni i Gualderotti mieszkali w dzielnicy Borgo Santo Apostolo, która uniknęłaby zamieszek, gdyby Buondelmonti nie przenieśli się do Florencji. Uniknęłoby się sporu z rodziną Amidei, i zabójstwa Buondelmontiego i wynikłej stąd w następstwie wojny Gwelfów i Ghibellinów. Buondelmonti zerwał małżeństwo z panną z rodu Amideich, aby ożenić się z córką Gwaldrady Donati; bracia porzuconej panny, mszcząc się hańby, zamordowali go. Bogdajby raczej, powiada poeta, utonął w rzeczce Emie, płynącej na drodze między jego zamkiem Montebuono a Florencją. Śmierć jego jest przedstawiona jako ofiara, którą trzeba było złożyć Marsowi, dawnemu patronowi Florencji.
- ↑ W. 152—4. lilii kwiaty, herb Florencji, — na insygniach wojennych nigdy wówczas nie były odwracane przez szyderstwo zwycięzców szczytem na dół, jak się to zdarzało później w czasie wojen domowych, — ani też nigdy nie plamiły się krwią.
