Chrystus (Kasprowicz, 1912)/Burza na morzu

V.

BURZA NA MORZU.

Tedy powstała wielka nawałność wiatrów, a wały biły na łódź, tak, że się już napełniała.
Ś-ty Marek. IV. 37.


I zmrok zapadał i przygasł dzień biały,
I czarne chmury, wstawszy na zachodzie,
Pełzły i lazur powoli skrywały...

A on rzekł uczniom: »Odwiążcie swe łodzie!
Płyńmy, gdzie głodne wyczekują tłumy,
Choć zmrok na niebie i choć zmrok na wodzie«.

A gdy faliste ogarną ich szumy,
Mistrz głowę schyli nad barki krawędzie
I tonie wszystek śród sennej zadumy.

Zapewne myśli, jaki czas to będzie,
Gdy między ludy z sypką wieków falą
Słów jego święte popłynie orędzie.

Jakie się blaski w wspólny żar skrysztalą,
I jak promieniem wieczystego świtu
Zalśni twarz ziemi, i jak się rozpalą


Serca i duchy, podsycane bytu
Rajską rozkoszą, i jak ziemia czołem
Słonecznych niebios dosięgnie błękitu...

A wtem nad morskim zajęczy rozdołem
Tysiącem gromów szalejąca burza,
Smaga bałwany, wirujące kołem,

Rozdziera żagiel, łamie maszt i nurza
W smołowej fali ową łódź rybaczą...
Mistrz śni... Snów złotych nic mu nie zachmurza.

I towarzysze, przejęci rozpaczą,
Zbudzą go ze snu i rzekną: »Śpisz, Panie,
A nawałnice ślad swój śmiercią znaczą?!«

A on z obliczem, jasnem, jak zaranie,
Słodko płonącem różowymi czary,
Które w snach jego świeciły, powstanie

I tak im powie: »Ludzie małej wiary!
Czyż nie uśmierzy wichrów syn człowieczy?«
I zmilkły wiatry i pierzchnął mrok szary...


LUCYFER.

Słuchaj! Gdy burza zakrwawionych mieczy
Wraz się rozpęta — może w imię twoje —
I świat zanurzy w rozpienionej cieczy,

Czyż twe zaklęcia uśmierzą krwi zdroje?




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.