<<< Dane tekstu >>>
Autor Jean de La Fontaine
Tytuł Człowiek i Wąż
Pochodzenie Bajki
Księga dziesiąta
Wydawca Jan Noskowski
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Noskowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga dziesiąta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


BAJKA  II.
CZŁOWIEK I WĄŻ.

Człowiek ujrzawszy Węża, tak się doń odzywa:
«Uwolnię świat od ciebie, istoto złośliwa;
Musisz zginąć z mojej dłoni.»
Gadzina chytra, lecz niedość ostrożna
(Wąż nie Człowiek: zbyt łatwo omylić się można),
Nie uszła żwawej pogoni.
Uwięziona w worku z płótna,
Gdy ją czeka śmierć okrutna,
Rzekł Człowiek: Twoja zguba albo ocalenie

«Od mojej woli zależy jedynie;
Chcę jednak tobie dowieść, nikczemne stworzenie,
Że sprawiedliwie i w myśl prawa czynię,
Karząc na gardle istotę tak podłą:
Kodeks kar głównych wyraźnie orzeka
Że Wąż, niewdzięczności godło,
Podlega zemście człowieka,
I jak powiada ów aksyomat znany:
Kto złym pobłaża, godzien jest nagany.
— Stój, rzecze Wąż, jesteś w błędzie:
Jeśliby zawsze i wszędzie,
Bez przywilejów i żadnej różnicy,
Śmierć ponosili wszyscy niewdzięcznicy,
Świat zmieniłby się w pustynię.
Twa wsławiona sprawiedliwość,
To widzimisię, samolubstwo, chciwość.
Zabij mnie: ale w ostatniej godzinie,
Krótko i szczerze powiadam waszmości,
Że symbolem niewdzięczności
Jest Człowiek, nie Wąż. — Płocha to obrona,
Człowiek odrzecze, jestem w swojem prawie:
Lecz w dowód bezstronności, zezwalam łaskawie,
Wytocz skargę przed Krową; niech ciebie przekona.»
Wysłuchawszy stron obu, jejmość pani Krowa
Rzecze te słowa:
«Któż w niewdzięczności zrówna się z człowiekiem?
Ja go żywię swojem mlekiem,
Nad zgonem cieląt łzy leję,

A kiedy się zestarzeję,
Spokojnie umrzeć mi nie da:
Jeśli utyję, rzeźnikowi sprzeda,
Jeżelim chuda, jadła dać nie raczy,
Lecz zarznie i skórę zdziera;
Jest to samolub, niewdzięcznik i sknera:
Wąż lepszy. — Stara dziwaczy,
Rzekł Człowiek; niech Wół rozsądzi,
Kto z nas ma słuszność, kto błądzi.»
Wół, całą sprawę przetrawiwszy ściśle,
Tak rzekł po długim namyśle:
«Ja ciężkim pługiem twardą ziemię orzę,
Ja do stodół wiozę zboże,
Tracę siły w skwarne lato,
A za to
Biorę plagi z ręki pana
I garstkę słomy lub siana;
A gdy przyjdą lata stare,
Czeka mię zaszczyt, że w swojej dobroci
Niewdzięcznik rogi mi złoci
I Bogom rznie na ofiarę.
— Milcz! przerwie Człowiek; dość tego!
Jam wybrał cię na sędziego:
Zkądże się waszeć ośmiela
Grać rolę oskarżyciela?
Niech w ostatniej instancyi rozsądzi nas Drzewo.»
Z tem było jeszcze gorzej. «Słuchaj, Drzewo rzecze,
Zły i niewdzięczny Człowiecze;

Ja ci dostarczam cienia, chronię przed ulewą,
Na wiosnę daję kwiaty, owoce w jesieni:
Jakże twe plemię dary moje ceni?
Gdy zimy nadejdzie pora,
Rzucasz dobrodziejstw pamięć i nadzieję:
Drzewo twe członki skostniałe ogrzeje,
Niechaj więc drzewo ginie od topora.
Wąż zatem wygrał sprawę.» Lecz Człowiek nie słucha:
«Ja ją wygrałem, rzecze, bo siła zwycięża!»
I machnął workiem od ucha,
Palnął w kamień, zabił Węża.

Tak czynią wielcy panowie:
Coś im się roi po głowie,
Że przez jakiś przywilej (kat go tam wie, jaki),
Dla nich Bóg wszystko stworzył: czworonogi, ptaki,
Węże i ludzi-bydlęta.
Kto zaprzeczy; ten głupiec. — Głupiec: prawda święta!
— Lecz cóż robić? — Poprostu, mówiąc między nami,
Myśl co chcesz, ale język trzymaj za zębami.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jean de La Fontaine i tłumacza: Władysław Noskowski.