Człowiek ujrzawszy Węża, tak się doń odzywa:
«Uwolnię świat od ciebie, istoto złośliwa; Musisz zginąć z mojej dłoni.» Gadzina chytra, lecz niedość ostrożna
(Wąż nie Człowiek: zbyt łatwo omylić się można), Nie uszła żwawej pogoni. Uwięziona w worku z płótna, Gdy ją czeka śmierć okrutna,
Rzekł Człowiek: Twoja zguba albo ocalenie
«Od mojej woli zależy jedynie;
Chcę jednak tobie dowieść, nikczemne stworzenie,
Że sprawiedliwie i w myśl prawa czynię, Karząc na gardle istotę tak podłą: Kodeks kar głównych wyraźnie orzeka Że Wąż, niewdzięczności godło, Podlega zemście człowieka, I jak powiada ów aksyomat znany: Kto złym pobłaża, godzien jest nagany. — Stój, rzecze Wąż, jesteś w błędzie: Jeśliby zawsze i wszędzie, Bez przywilejów i żadnej różnicy, Śmierć ponosili wszyscy niewdzięcznicy, Świat zmieniłby się w pustynię. Twa wsławiona sprawiedliwość, To widzimisię, samolubstwo, chciwość. Zabij mnie: ale w ostatniej godzinie, Krótko i szczerze powiadam waszmości, Że symbolem niewdzięczności Jest Człowiek, nie Wąż. — Płocha to obrona, Człowiek odrzecze, jestem w swojem prawie:
Lecz w dowód bezstronności, zezwalam łaskawie,
Wytocz skargę przed Krową; niech ciebie przekona.»
Wysłuchawszy stron obu, jejmość pani Krowa Rzecze te słowa:
«Któż w niewdzięczności zrówna się z człowiekiem? Ja go żywię swojem mlekiem, Nad zgonem cieląt łzy leję,
A kiedy się zestarzeję, Spokojnie umrzeć mi nie da: Jeśli utyję, rzeźnikowi sprzeda, Jeżelim chuda, jadła dać nie raczy, Lecz zarznie i skórę zdziera; Jest to samolub, niewdzięcznik i sknera: Wąż lepszy. — Stara dziwaczy, Rzekł Człowiek; niech Wół rozsądzi, Kto z nas ma słuszność, kto błądzi.» Wół, całą sprawę przetrawiwszy ściśle, Tak rzekł po długim namyśle: «Ja ciężkim pługiem twardą ziemię orzę, Ja do stodół wiozę zboże, Tracę siły w skwarne lato, A za to Biorę plagi z ręki pana I garstkę słomy lub siana; A gdy przyjdą lata stare, Czeka mię zaszczyt, że w swojej dobroci Niewdzięcznik rogi mi złoci I Bogom rznie na ofiarę. — Milcz! przerwie Człowiek; dość tego! Jam wybrał cię na sędziego: Zkądże się waszeć ośmiela Grać rolę oskarżyciela?
Niech w ostatniej instancyi rozsądzi nas Drzewo.»
Z tem było jeszcze gorzej. «Słuchaj, Drzewo rzecze, Zły i niewdzięczny Człowiecze;
Ja ci dostarczam cienia, chronię przed ulewą,
Na wiosnę daję kwiaty, owoce w jesieni: Jakże twe plemię dary moje ceni? Gdy zimy nadejdzie pora, Rzucasz dobrodziejstw pamięć i nadzieję: Drzewo twe członki skostniałe ogrzeje, Niechaj więc drzewo ginie od topora.
Wąż zatem wygrał sprawę.» Lecz Człowiek nie słucha:
«Ja ją wygrałem, rzecze, bo siła zwycięża!» I machnął workiem od ucha, Palnął w kamień, zabił Węża.
Tak czynią wielcy panowie: Coś im się roi po głowie,
Że przez jakiś przywilej (kat go tam wie, jaki),
Dla nich Bóg wszystko stworzył: czworonogi, ptaki, Węże i ludzi-bydlęta.
Kto zaprzeczy; ten głupiec. — Głupiec: prawda święta!
— Lecz cóż robić? — Poprostu, mówiąc między nami,
Myśl co chcesz, ale język trzymaj za zębami.