Do *** (Przedziwne dzieła...)
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Do *** | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Przedziwne dzieła Wirgiliusza i Horacyusza, dotąd nie znalazły w tak odległej wieków porze takich, którzyby z niemi walcząc, z niemi się zrównać mogli : pokorne to wyznanie, ale prawdziwe. Jeśli więc walczyć trudno, przynajmniej naśladować i tłumaczyć niech się godzi. Z xiąg Wirgliusza wiersze niektóre przetłumaczyłem, i posyłam je :
Tak mówił rozrzewniony. Przez morza zakręty,
Ponad brzegi Eubejskie i Kumów okręty
Spoczęły : a zwróciwszy styr w tych okolicach,
Na porzących grunt tęgi stanęły kotwicach.
Młodzież rzezka na brzegi Hesperu skoczyła. A kiedy skry z krzemieni w nich zwarte zdobyła,
Szli drudzy W miejsca górne, co krył gaj rozwlekły,
Potrwożone zwierzęta w zacisze uciekły.
I odkryły się rzeki. Eneasz pobożny
Te siedliska, któremi wzniosły i przemożny
Zawiaduje Apollo, i straszne pieczary
Tajemnic Sybilińskich, nad człecze zamiary,
Kiedy go duchy bóztwa orzezwiają wieszcze,
Śmie odwiedzić, i przyszłość nie doznaną jeszcze.
Tak Anchizes, i dodał : Patrzaj, z jaką sławą,
Marcellus idzie, wieczną ozdobion wyprawą;
I zwycięzca nad innych wznosi się wspaniale.
Ten rzecz rzymską, mimo tłum czyniących zuchwale
Wesprze, i niegdyś dumnych uczyni pokornych,
Zjadłych Kartagińczyków i Gallów niesfornych,
I co Rzym zaszczyt wszystkich wspaniałości liczy,
Trzecie królów znękanych zawiesi zdobyczy.
Wtem ozwał się Eneasz, (bo postrzegł, iż młodzian
Ozdobny, miły, rzezki, w broń świetną przyodzian
Następował, lecz smutny, w ziemię spuszczał oczy; )
O ojcze! rzekł : Któż to jest? jaki go żal tłoczy?
Czy to syn tego męża? czy kto z jego rodu?
Słyszę radość wielbienia, okrzyki narodu!
Ale jakaż się ciemność nad młodzieńcem snuje?
Wtem Anebizes spłakany : patrz, i czuj, co czuję;
O synu! nie badaj się o twoich niedoli,
Da go niebo, lecz cieszyć nim się nie pozwoli.
Pokaże go los światu i weźmie, co nadał;
Nadtoby Rzym był wielkim, gdyby go posiadał.
Coza płacz w Marsa dzielnem powstanie siedlisku!
Tybrze! w smutnym żałoby wielkiej widowisku,
Ponuro będziesz płynął, mimo zwłoki jego.
Któryż młodzian Trojańczyk z szczepu łacińskiego.
Tak mógł wznieść swoje przodki, a sławny w przykłady,
Cieszyć rzymiańską ziemię, co wzmogły pradziady?
Cnoto dawna! i ręko nieprzeparta w bojach!
Gdyby on w wojenniczych był powstał zabojach,
Któżby uszedł bez szwanku natarłszy na niego?
Czyby powinność czynił żołnierza pieszego;
Czyby zżymał bodźcami rumaki dowoli?
Ach! młodzieńcze nieszczęsny! jeśli los pozwoli,
Ty będziesz Marcelusem.