Do Liguryna
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Do Liguryna |
Pochodzenie | Elegie Jana Kochanowskiego |
Wydawca | A. Gałęzowski i Komp. |
Data wyd. | 1829 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Kazimierz Brodziński |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
DO LIGURYNA.
Przestań się dla niewdzięcznéj Ligurynie smucić,
Może Amor na lepsze koleje nas wrócić,
Zmienną duszę niewiastom przyrodzenie dało,
Równie u nich nienawiść, jak miłość niestałą,
Lepiéj w sobie utaić co człowieka boli,
By nieznała okrutna, że cię ma powoli,
Twarz wesoła, choć wnętrze cierpi od pożogów,
Wtem zbawienie, to tylko dumie przytrze rogów,
Alboż ty jeden takie opłacasz przygody? —
Jeśli cudze cierpienia umniejszają szkody,
Mnie także (obym niebył w poświęconych rzędzie!)
I mnie Cypru bogini nie miała na względzie.
Ja, com najczystszą palił Lidyi ofiarę,
Com dawno bezprzykładną zachował jéj wiarę —
Ja równie na jałową ziemię ziarno sieję,
A mój zasiew wyśmiewa cierpliwą nadzieję.
Jakżeś często samego widział Ligurynie!
Jakom się chroniąc ludzi uchodził w pustynie,
Nie szedłem tam w głębokie myśli się zadawać,
Gwiazdy lub drogę słońca szybkiego poznawać,
Świat stawiać Epikurze z atomów zebrany,
Wyśledzać rogów Luny rosnącéj przemiany,
Ona była na myśli — na siebie niepomna,
Chce obcego nade mnie przenieść wiarołomna,
Ona wzięła mi pokój, teraz śpi kamieniem,
Gdy żale u jéj płotu obwołuję pieniem.
Lecz nie darmo z piórkami bożek malowany
Ślepo z wiatrem się błąka, wiatrem kołysany,
A każdy coś dziś panem, miéjże się na względzie,
Może ta co dziś twoją, jutro moją będzie.