Do Wincentego Korotyńskiego

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Kondratowicz
Tytuł Do Wincentego Korotyńskiego
Pochodzenie Poezye Ludwika Kondratowicza/Tom V
Wydawca Karol Miarka
Data wyd. 1908
Druk Karol Miarka
Miejsce wyd. Mikołów — Warszawa
Źródło Skany na commons
Indeks stron
DO WINCENTEGO KOROTYŃSKIEGO.
(Przy wydaniu „Czem chata bogata”).

Idź, młody piewco! leć, młody ptaku!
Niech się twój zapał co chwila budzi:
Śpiewać w litewskich piewców orszaku,
To znaczy śpiewać dla dobrych ludzi.
Kochać tych ludzi — serca nie szkoda,
Śpiewać — nie szkoda piersi młodzieńczej;
Bo każda nuta, co się im poda,
Zaraz w ich sercach mile oddźwięczy.
Ja znam te serca! trafisz najprościej
W duszę słuchacza, sąsiada, brata,
Jeno kołataj w imię miłości,
Postaw: czem chata twoja bogata.
A nie pogardzą twoją chudobą,
Przyjdą gromadnie do twego stołu,
I chleb duchowy rozłamią z tobą,
I łzę wyleją z tobą pospołu.
Śmiało się, grajku, spuść na ich serca!
Nie ogadają twojego chleba,
A choć się znajdzie jaki oszczerca,
To się i o to troszczyć nie trzeba;
Bo ten lud Boży tak go zasyczy,
Że sam odwoła słowa goryczy.
O serca Litwy, jakby o ścianę,
Krzepko oparty, przypatrz się nieco,
A piosnki twoje, wiatrem rozwiane,

Lotem jaskółki nasz kraj oblecą;
Nad każdem oknem strzechy Litwina
Będzie twe gniazdo — twoja gościna.
Dla twoich pieśni szerokie echo,
Szerokie pole dla twego trudu.
Patrz na te wioski: pod każdą strzechą
Żyją gromadki Bożego ludu.
Zajrzyj w ich serca, jak tam bogato!
Niechże te skarby piosnka rozświeci.
Spojrzyj na dymy nad każdą chatą, —
Z niemi pod niebo niech myśl poleci
Niechaj wybłaga o łaskę Nieba,
Czego tym chatom, tym sercom trzeba.
Grusze na polach, krzyże z mogiły,
Wieże kościelne, swojskie powietrze!
Jakież to barwy na twej paletrze!
Jakiż z nich obraz stworzy się miły!
Jakże myśl każdą zamkniesz tu zwięźle!
Śmiało, malarzu, bierz się za penzle.
O dobrzy ludzie litewskiej włości!
Przyjmijcież piewcy dar niebogaty.
I ja przyszedłem do was przed laty
Bez żadnych zasług okrom miłości;
Mnie spotkał uśmiech waszego oka,
Waszem współczuciem dotąd się pieszczę, —
Wszak niwa piosnek taka szeroka,
Tyle zostaje wyśpiewać jeszcze,
Na tyle taktów piosnka się klei,
To o cierpieniach, to o nadziei...
Och! nie zawadzi! och! nie zawadzi
W struny rodzinne zagrać goręcej!
Wy, jako tuszę, będziecie radzi,
Że jeden pieśniarz przybędzie więcej:
Przyjmijcież sercem braterskie dźwięki,
Odbijcie w sercach echo piosenki!
Patrz za górami na przestrzeń mglistą:
Świat promienieje albo się chmurzy.

Przygotuj czoło, młody lutnisto,
Na wieniec cierni i wieniec róży, —
I wyśpiewując, co serce mieści,
Umiej być wesół, kiedy wesele,
Płacz z bolejącym w chwilę boleści,
Ukazuj braciom ich wyższe cele.
Nie zginie piosnka w piosenek tłumie:
Bóg cię nagrodzi, a kraj zrozumie.
1856. Borejkowszczyzna.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Kondratowicz.