Dziennik Serafiny/Dnia 1. Lipca

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Dziennik Serafiny
Rozdział Dnia 1. Lipca
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Dnia 1. Lipca.

Mój dziennik!... zajrzałam do niego, ale nie mam najmniejszej ochoty ciągnąć go dalej tak niewolniczo... Staś mnie całą pochłania... Przebywam z nim i dla niego całe dramata, w kilku godzinach... Dziecię płacze... jak tu odgadnąć tę łzę tajemniczą? Na to, potrzeba serca i instynktu matki...
Dziecię się śmieje — jak tu ten błogosławiony uśmiech przedłużyć! Napiera się dziecię — jak mu odmówić tego, co dlań byłoby zgubą? Miłość bywa szaloną... Zapomina o niebezpieczeństwie, a chciałaby dogodzić ukochanemu... O macierzyństwa dzieje.. któż was spisze...
A jednak choć tak serce pełne.. jak mi tu teraz pusto — jak pusto! I nie mam prawa westchnąć, i nie mogę się poskarzyć, i nie wolno mi powiedzieć, żem Stasiowi na ofiarę dała serce moje... I nigdy on, o tem wiedzieć nie będzie...
O! jak mi pusto... Dwa miesiące te, były wiekami dwoma. Któżby pisać zabronił? Snać nie czuje potrzeby? Ja — brałam tyle razy pióro do ręki — a gdzież szukać go będę? Nic nie wiem... Radca może ma wiadomość, ale mi się go pytać nie godzi...
Śledzę tak w sercu mojem... coraz głębiej zatapiającego się obrazu, jakbym patrzała na statek rozbity, który pochłaniają fale... W Neapolu widziałam tak raz starą barkę rybacką... która uderzyła się o większy statek, i tonęła... tonęła z ładunkiem całym... Kawałek masztu wystawał po nad wodę, pochylił się,... niknął... i drgnąwszy raz ostatni... poszedł na dno...
Lecz mój statek jakże płynie po fali... i widzę go... a żagiel czarny, żałobny, nad nim... Jakieś mam przeczucia okropne... Ile razy przychodzi poczta, porywam ją z niecierpliwością — nie ma nic — oddycham.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.