Dziennik wygnańca/7-my dzień po drugim nowiu
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik wygnańca |
Pochodzenie | Dzieła Aleksandra Fredry tom XIII |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1880 |
Druk | Wł. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały dziennik |
Indeks stron |
Kiedym wychodził z pierwszego dzieciństwa, kiedy myśli porządkować się zaczęły, słyszałem o Niebie, gdzie cnotliwi wiecznie mieszkać będą; wystawiłem sobie więc to Niebo podług moich dziecinnych zdolności. Zawsze tam był przy mnie mój Ojciec, moja Matka, towarzysze zabaw, zawsze była owa duża lipa, pod którąśmy dnie trawili, owa rzeczka tak szeroka w moich oczach, i ów kościół z wieżyczką, którą brałem za największy stopień wysokości. — Jeżeli mowę wkładałem w usta Aniołów, była to mowa ojczysta. Nie wiele różni się wiek późniejszy co do gruntu rzeczy. Z wyższego stanowiska puszcza myśl lot śmiały — przepędza świat zoczny, w idealnym nurza — tam ni czasu, ni przestrzeni. — Ale często strudzona w locie, gdzie punktu oparcia znaleść nie może, albo raczéj wpadając w roztargnienie materyalne ze sobą z ziemi wyciąga obrazy. Jeżeli doznałem szczęścia w przeszłości, jeżeli marzę szczęście w wieczności, cóż dziwnego, że mimo rozsądku, dotkną się czasem te z jednego pnia, zbyt dalekie siebie gałęzie? Cóż dziwnego, że drogie osoby w Niebianów, Niebo w Ojczyznę przemieniam?