[301]
Elegia 13 ks. III.
Poeta żegna się z Wenerą i jej synem.
Lubej miłości matko ukochana,
Szukaj innego dla siebie poety,
Tu koniec bierze i dochodzi mety
Słodkich elegij praca dokonana.
Te ja mieszkaniec Peligna krainy[1]
Składałem w słodkim dla płci pięknej tonie,
Ani me za to lice wstydem płonie,
Żem mej rozkoszy dał na widok czyny.
A jeśli zacny ród co sławy nada,
Nie w zgiełku wojny uczyniony trafem,
Ni za pieniądze baronem lub grafem,
Lecz stary szlachcic z wieków od pradziada.
Mantua zaszczyt z Marona odnosi,
Katullus sławy przydaje Weronie,
Mnie wychowańca na Pelignu łonie,
Sława zaszczytem Pelignu ogłosi.
Złotej wolności zagrzany miłością,
Odważną rękę ściągnąłem do broni.
Gdy połączonej wspólnie zamach dłoni,
Rzucał o Rzymu losy sporną kością.
A tak z przychodniów mniemam, że ktoś powie,
Widząc Sulmony w okrąg szczupłe wały:
O mury! coście tak wielkiego dały
Poetę, ja was słusznie gmachem zowię.
Chłopcze! którego dla mnie prawem woła,
I matko dziecka odemnie wielbiona,
Niech już chorągiew wasza ułożona
Nie będzie odtąd znakiem mego pola.
[302]
W huczniejszym Bachus trąby zagrzmiał tonie,
Słaby koń w wielkiem kole biedz nie zdoła,
Muzo elegii, cicha lecz wesoła,
Bądź zdrowa! będziesz kwitła po mym zgonie.
(B. Hulewicz).