Gwiazda Sewilska (Lope de Vega, tłum. Święcicki, 1881)/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lope de Vega
Tytuł Gwiazda Sewilska
Wydawca S. Lewental
Data wyd. 1881
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Julian Święcicki
Tytuł orygin. La Estrella de Sevilla
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


GWIAZDA SEWILSKA.






OSOBY:

Król Don Sancho, Dzielny.
Don Arias.

Don Pedro de Guzman
 Pierwsi alkadowie Sewilli.
Farfan de Bibera

Don Gonzalo de Ulloa.
Fernan Perez de Medina.
Don Sancho Ortiz.
Busto Tabera.
Estella.
Teodora.
Matylda.
Don Inigo Ossorio.
Don Manuel.
Clarindo.
Alkaid zamku de Triana.
Orszak, paziowie, służba, muzykanci.

Rzecz dzieje się w Sewilli.






AKT PIERWSZY.
Salon w Alkazarze.
SCENA  I.
Król.

Przyjęty w murach Sewilli
Z uczuciem tak niekłamaném,
Dziś czuję, że-m od tej chwili
Prawdziwym Iberyi panem!...
Dziś mego panowania wschód,
Bo cześć mi Sewilla niesie:
Ten królem Hiszpanii zwie się,
Kto dzierży szlachetny wasz gród!...
Ujęty waszém przyjęciem,
Zamieszkać pragnę tu sam;
Kto panem tych gościnnych bram,
Kastylii ten jest książęciem.

Don Pedro.

Najpierwszym alkadom miasta
Uścisnąć pozwól swe nogi;
Niech twoja, królu nasz drogi,
Potęga kwitnie i wzrasta.
By zwiększyć blask twéj korony,
Oddamy wszystko ci, panie,
W nadziei, że nam zostanie
Skarb swobód nienaruszony...

Król.

Przyrzekam.

Don Pedro.

Władco jedyny,
Niech sława twa brzmi po świecie!...

Król.

O! wy mię tak przyjmujecie,
Jak godne murów tych syny.
Gdy za mną Sewilli ramię,
Gibraltar w moc swą zagarnę,
A w hufce Maurów bezkarne,
Jak piorun spadnę... i złamię!...

Farfan.

Szlachetne króla zamiary
Sewilla poprzeć jest w stanie;
Krwią naszą rozrządzaj, panie!...

Don Arias.

Radośnie król te ofiary
Przyjmuje...

Król.

Wierząc Sewilli...
I żegna panów...

(Alkadowie wychodzą.)



SCENA  II.
Król i Don Arias.
Don Arias.

Cóż, powie
Monarcha?...

Król.

Że na méj głowie
Koronę dziś utwierdzili.

Don Arias.

Łask żądna twych nieskończenie
Sewilla wiernie ci służy.

Król.

Przebywszy tu jeszcze dłużéj,
Jéj cnoty lepiéj ocenię.

Don Arias.

Ja wątpię, czy Rzym ów stary —
Pomników świetnych cudami,
Bogactwem i dostatkami —
Z nią może stanąć do miary.

Król.

A można-ż nie mówić wcale
O słońcach tego siedliska?...
Twa mowa czemu nie tryska
Ekstazą ku dziewic chwale?...

Don Arias.

Lonora... o!... de Ribera,
To niebo życiem drgające:
Jéj lica — to wiosny słońce!...

Król.

Zbyt blade... martwo spoziera,
A promień jego śniegowy
Miast palić — raczéj nas ziębi...
Ja słońca lubię, co z głębi
Żar sieją na nasze głowy!...

Don Arias.

Pod stopy twoje z zapałem
Sypiąca wonnych róż fale,
To Mencia.

Król.

Piękna jest... ale...
Piękniejsze jednak widziałem...

Don Arias.

A tamte, brunetki obie,
Rodzone siostry Meicha.
Ta blada znów...

Król.

Cóż u licha
Z powodzią tych nazwisk zrobię!...

Z marmurem, czy z lilią może
Chcesz równać... na cóż to zda się...
Dość tego; teraz Aryasie
Ja nowin skarbiec otworzę!...
Blondyny jasne, brunety
Wyliczasz mi tu bez końca;
Widziałeś wszystkie... niestety,
Prócz najpiękniejszéj z gwiazd... słońca!...
A dziewczę to na balkonie,
Widokiem któréj olśniony,
Stanąłem, i ku jéj stronie
Przesłałem wdzięczne ukłony!...
Jéj oczy — jak błyskawice,
Groźniejsze niż Zewsa strzały,
Płomieniem pierś mi szarpały!...
Nad wszystkie milsza dziewice,
Urokiem olśniewająca,
Jasnością dziwną wesoła,
Ma cudną postać anioła,
Jutrzenki powab, blask słońca!...
I...

Don Arias.

Wiem już. Śliczna ta dziewa —
To Gwiazda Sewilska, panie.

Król.

Krzywdzące dla niéj nazwanie,
Bo ona słońce zaćmiewa.

Don Arias.

Estellą zwie się, więc szczera
To gwiazda. Ma tylko brata,
A ten ją w Sewilli swata.

Król.

Nazwisko?...

Don Arias.

Busto Tabera,
Regidor miasta[1].

Król.

Żonaty?

Don Arias.

Nie jeszcze, więc dotąd społem,

Tabera z owym aniołem
Zajmują, wspólne komnaty.

Król.

Szczęśliwa gwiazda, Aryasie,
W sewilskie wiodła mię progi;
Lecz powiedz gdzie, w którym czasie
Znów ujrzę obraz jéj drogi?...

Don Arias.

Zobaczysz swą gwiazdkę miłą,
Gdy zdrzemie się oko słońca,
Lecz łaskę wprzód pchnij jak gońca,
By tchnienie jéj utuliło
Surową czujność cerbera.
Bo łaska — cudów mistrzyni,
Możebną — niemożność czyni,
Najtęższe zamki otwiera.
Jeżeli brat przyjmie dary,
To wdzięczność w nim zakołata...

Król.

Natychmiast poślij po brata
I wszystko, pod grozą kary,
Tak urządź, żebym z dziewczyną
Dziś w nocy miał to spotkanie...




SCENA  III.
Don Gonzalo Ulloa w żałobnéj szacie i Król.
Don Gonzalo.

Całuję stopy twe, panie.

Król.

Łzy z oczu twoich dziś płyną?...

Don Gonzalo.

Mój ojciec skonał.

Król.

Umiera
Ojczyzny syn niezwalczony!...

Don Gonzalo.

Granica dziś bez obrony.

Król.

Tak!... nie ma tam bohatera!...
Wieść smutna...

Don Gonzalo.

Dla Archidony
Ogromna, monarcho, strata!...
Gdy nie miał po duchu brata
Godnego bronić téj strony,
Ojcowskich cnót dziedzicowi
Racz miejsce osierocone
Powierzyć...

Król.

W twoję obronę
Jesteśmy wierzyć gotowi.
Nim długa smutków godzina
Przeminie — zostań na dworze!...

Don Gonzalo.

Fernando Perez Medina
Pretensye téż rościć może.
On na to dowództwo liczy.
Latami służby on drugi
I nieraz krwi czarnéj strugi
Z żył hardéj przelewał dziczy;
Przewagę ma więc nade-mną!...

Król.

W téj mierze radę swą zbiorę.
Zobaczym...




SCENA  IV.
Ciż sami i Fernando Perez.
F. Perez.

Widno nie w porę
Z nadzieją śpieszę daremną.
Lecz naprzód pragnąłbym szczerze
Uścisnąć, królu, twe nogi.

Król.

Spokojnie zrób to, mój drogi.
Nim tacy, jak ty, rycerze
I wszyscy senatorowie
Wyrzekną sąd swój z kolei,
Żadnemu z was król nie powie
Niechęci słów lub nadziei.

O wodzach mych w Archidonie
Hidalgów głos postanowi.

Don Gonzalo.

Notatkę składam królowi.

F. Perez.

Ja również w monarchy dłonie
Oddaję to kryształowe
Zwierciadło ducha mojego:
W niem łatwo wszyscy spostrzegą,
Czy do téj służby mam głowę.

Don Gonzalo.

Jak z lustra, wiernie rzeczy stan
Z méj karty również przeziera.

(Wychodzą.)



SCENA  V.
Don Arias, Busto Tabera, Król.
Don Arias.

Jest, królu, Busto Tabera.

Busto.

Gdy patrzy wielki król i pan,
Już silnie drży pierś wasala;
Dziś stokroć zwiększa mą trwogę
Ten zaszczyt, że mówić mogę
Z monarchą...

Król.

Wstań!...

Busto.

Król zezwala.
A jednak, panie, jeżeli
Monarchom Bóg dawać każe
Cześć, jaką święcim ołtarze,
Czyż Busto wstać się ośmieli?...

Król.

Szlachetny jesteś, Tabero!...

Busto.

Być takim — Busto gorliwie
Próbuje nie dziś dopiero
Na szczupłéj zajęć swych niwie.

Król.

Rozszerzyć mógłbym ją, przecie...

Busto.

Za Boga i ludzi sprawą
Wszechwładnym król jest na świecie;
Lecz właśnie to samo prawo
Poddanym surowo broni
Doświadczać łask swego pana.
Taberze chciwość nieznana,
Ma dosyć z monarszéj dłoni...

Król (na stronie do Ariasa).

Czy słyszysz?...

Don Arias (j. w.).

To dziwak młody!

Król.

W poważnéj przybywasz dobie.
Dzielności zacnéj dowody
Król łaską swoją zaszczyca:
Dziś wodza zwierzchniego w tobie
Bezbronna ujrzy granica!...

Busto.

Ja, królu?... Ależ jakiemi
Zasłynął czyny Tabera?...

Król.

Król godnych zawsze wybiera.
Potrafisz bronić téj ziemi
Sumienniéj, w pokoju porze,
Niż ludzie, którzy swą chwałą
W tych prośbach walczą tak śmiało.
Przeczytaj!... na twym wyborze
Polegnę.

Busto (przeczytawszy prośbę Don Gonzala Ulloa).

Jeśli rodzica
Waleczność Gonzal dziedziczy,
Potrzebaż lepszéj zdobyczy?...

Król.

A druga téż cię zachwyca?...

Busto (czyta).

„Fernando Perez Medina
Przy ojcu jeszcze twym, władco,
Dwadzieścia lat był żołnierzem
I pragnie znów służyć tobie
Ramieniem swojém i szpadą,

Czy w kraju, czy za granicą.
Przez dziesięć lat adalida[2]
Spełniając rycerską służbę,
Na harcach wciąż pod Grenadą,
Trzy lata w niéj przebył jeńcem.
W poczuciu zasług tych... przytém
Na mieczu swym polegając,
Śmie prosić króla o godność
Dowódcy wojsk w Archidonie“.

Król.

Cóż powiesz?...

Busto.

A to jedynie,
Że prośba taka z méj strony,
Nie wsparta na żadnym czynie,
Za wybryk głowy szalonéj
Uchodzić mogłaby śmiało.
Dziadowie moi na wojnie
Toczyli krwi swéj nie mało,
Lecz w zamian, byli téż hojnie
Za dzielność swą nagradzani.
Więc nie ma żadnéj przyczyny,
Mnie darzyć za ojców czyny.
Bo sprawiedliwość człowiecza,
Gdy świat ma polegać na niéj,
Niech wszystkim jednaką będzie;
Swe imię mając na względzie,
Niech prawdę nam zabezpiecza.
Więc w imię łaski téj Nieba,
Na jednym włosku wiszącéj,
Jednemu z nich oddać trzeba
Na kresach miecz wakujący.
Tę godność, dając mi, panie,
Pokrzywdziłbyś zasług prawo.
Czyż Busto marną choć sławą
Uświetnił twe panowanie?...
Jak żołnierz walczył na wojnie,
A dziś ma urząd w Sewilli!...
O! pan mój się nie pomyli,
Oddając, jak król, dostojnie,

Archidon w ręce Mediny,
Starszego wiekiem i czynem.
Gonzalo również się przyda
Na miejscu znów adalida,
Dla zuchów takich... jedyném...

Król.

Tak będzie!...

Busto.

Głos mój nie długi,
Bo jeszcze śmiem błagać o to,
Byś z godną, króla szczodrotą.
Nagradzał podług zasługi!...

Król.

Dość!... mądre twéj rady słowo
Na duszę wstydem mi padło!

Busto.

W to prawdy mojéj zwierciadło
Spójrz, królu.

Król.

Sercem i głową
Już względy zdobyłeś moje.
Chcę, żebyś jeszcze w téj dobie
W pałacu zajął pokoje.
Żonatyś?...

Busto.

Nie! Mam przy sobie
Swą siostrę, któréj wesela
Wprzód pragnę, nim się ożenię.

Król.

Chcę spełnić twoje marzenia.
Jéj imię?

Busto.

Donna Estela.

Król.

Tak bardzo promieniejące,
Że dla niéj pragnąłbym szczerze
Na męża wynaleźć słońce!...

Busto.

Człowieka niech król wybierze,
Bo-ć siostra ziemską jest gwiazdą.

Król.

Wybrawszy godnego męża,
Chcę miłe stworzyć jéj gniazdo.

Busto.

Tą łaską król mię zwycięża.

Król.

Sprawiwszy sam jéj wesele,
I posag dam przyzwoity.

Busto.

Żądając mojéj wizyty,
Monarcha jakie miał cele?...

Król.

A!... Sprawom sewilskim gwoli...
Lecz naprzód poznać się chciałem
Z przekonań twych ideałem...
Do rzeczy przyjdziem powoli,
Już znając się trochę dłużéj...
Bo-ć czas nam pokoju służy!
Od dzisiaj Busto Tabera
W pałacu niech się rozgości,
W rycerza dworu godności
I świty méj oficera.

Busto.

Niech nogi twe ucałuję...

Król.

W ramiona pójdź, regidorze!...

Busto.

Zadałbym gwałt swéj pokorze.

(Na stronie.)

Szczególną obawę czuję:
Król ściska, przyjmuje rady...
Na ważne śle stanowisko...
Honorze, tu piorun blizko!!...




SCENA  VI.
Król i Arias.
Król.

Ma głowę nie od parady!...

Don Arias.

O! znam ja dawno, po minie,
Tych dumnych słowa mocarzy;
Niech tylko gratka się zdarzy,
To cnota bez śladu zginie.

Gdy Busto brylant swéj cnoty
Na jednéj położył szali;
Niech pan mój na drugą zwali
Królewskich łask ciężar złoty.

Król.

A teraz śpieszmy się do niéj
W przebraniu, więc bez korony...
Kastylio! król twój szalony,
Za Gwiazdą Sewilską goni!...

(Wychodzą.)



SCENA  VII.
Salon w domu Busto Tabery.
Don Sancho, Estella, Matylda, Clarindo.
Don Sancho.

O! kiedyż cię, ubóstwiony
Mojego ducha aniele,
Zwać będę imieniem żony,
Los życia z tobą podzielę?...

Estella.

O, gdyby z mojém pragnieniem
Nurt czasu płynął głęboki,
Już słońca olbrzymie kroki
Wyprzedziłby swym strumieniem!...

Don Sancho.

O, dzięki ci za te słowa!...
Po wszystkie świata wawrzyny
Dla ciebie, gwiazdki jedynéj,
Ma dusza sięgnąć gotowa.

Estella.

Ja-m twoją aż do mogiły.

Don Sancho.

Promienna moja królowo!...

Estella.

Kochanku!...

Don Sancho.

Powtórz to słowo,
Dźwięk jego sercu tak miły!...

Klaryndo (do Matyldy).

I pocóż stać nam tak smutno?...
Niech się nasz język rozgości,
Tak lekkie snując czułości,
Jak głośne Holendrów płótno!...

Don Sancho.

Zamilkniesz?...

Klaryndo.

Chęci najszczersze!...

(cicho do Matyldy.)

Ach! męki!... Patrz, moja mała,
Jak bólem pierś mi wezbrała!...

Matylda.

Fagasie!... ach! ty, co wiersze
Ze zgrzebłem robisz tak mile!...

Klaryndo.

Ach, droga!...

Matylda.

Ach! cierpię... a ty...

Klaryndo.

Już chyba i trędowaty
Nie powié: „ach“ razy tyle!...

Don Sancho.

Cóż brat twój?

Estella.

Ziści nasz eden,
Boć znikły wszelkie przeszkody...
Ma jednak pewne powody
Nasz związek o tydzień jeden
Opóźnić...

Don Sancho.

Ach! czemuż zwleka!...
Czy pragnie sam naszéj zguby?...
Spełnijmy dziś nasze śluby;
Wątpliwe „jutro“ człowieka!...

Estella.

Mów z bratem.

Don Sancho.

Tak! to pomoże...
Bo zwłoka pierś mi rozdziera!...

Klaryndo.

Nadchodzi Busto Tabera!...




SCENA  VIII.
Ciż sami i Busto.
Busto.

Ach!... Sancho!... bracie mój...

Estella.

Boże!...
Co widzę?

Don Sancho.

Tyś jest zmieszany?!...

Busto.

To smutku, to szczęścia dreszcze
Wzruszają mię naprzemiany.
Wyjdź, siostro!...

Estella.

Myśli złowieszcze!...

(Wychodzi z Matyldą.)



SCENA  IX.
Don Sancho i Busto.
Busto.

Don Sancho!...

Don Sancho.

Mów mi inaczéj.

Busto.

Na naszém chmurzy się niebie.
Dziś król mię wzywał do siebie...
Téj łaski objaw — co znaczy?...
Dowództwo mi w Archidonie
Oddawał, choć, jak wiesz o tém,
Jam nigdy nie prosił o nie!...
Gdym łaski nie przyjął... potém....
Mianował mnie...

Don Sancho.

I cóż daléj?...
Tak... to jest szczęścia przyczyna,
Lecz gdzież się smutek zaczyna?...

Busto.

Więc poznaj, co mózg mi pali:
Mianował mnie swojéj świty
Rycerzem...

Don Sancho.

To doskonale!...

Busto.

Tak, dotąd nic złego... ale...

Don Sancho (n. s.).

O! trwogą jestem przybity!...

Busto.

Król pragnie... wyznam ci szczerze...
Rozrządzić ręką Esteli...
On posag siostrze wydzieli...
On męża dla niéj wybierze...

Don Sancho.

Przed chwilą mówiłeś, bracie,
Żeś wesół i smutny razem;
Jam tylko smutny!... Żelazem
Pierś biedną mi przebijacie!...
Dla Busta zaszczyty same,
Gdy szczęście moje już w grobie.
I tobież smucić się... tobie?!...
Wszak szczęścia ziemskiego bramę
Na oścież los ci otwiera!
Ty — króla wybrańcem; ona —
Książęciu krwi poślubiona!...
Szczęśliwy Busto Tabera!...
A jednak... to się nie godzi!...
Wszak nie jest król uprzedzony,
Że siostra za mąż wychodzi!

Busto.

To wielki błąd z mojéj strony,
Lecz byłem tam bez pamięci!

Don Sancho.

I jakąż wymyśléć radę?...

Busto.

Do króla zaraz pojadę
I wyznam co się tu święci:
Że zbliża się dzień wesela,
Którego już nie odłożę!
Któż w królu przypuszczać może
Najświętszych praw gwałciciela!!!

Don Sancho.

Lecz któż mu gwałcić zabroni,
Gdy ma w tém cel swój na względzie?...

Busto.

O, przecież tak źle nie będzie!...

Don Sancho.

Ha! tu kres mojéj pogoni
Za szczęściem, które na świecie
Ma tylko pobyt niestały...
Już moje sny uleciały...
I rozpacz serce mi gniecie!...
Jeżeli zgwałci król prawo...

Busto.

Król — królem jest, mój Ortizie,
Cierpliwość więc... i milczenie.

(Wychodzi.)



SCENA  X.
Don Sancho i Klaryndo.
Don Sancho.

Gdy rozpacz serce mi gryzie,
Los dolę gotuje krwawą,
Gdy cierpię tak nieskończenie,
On znosić... i milczeć każe!...
Bodajbyś, królu tyranie,
Za szczęścia mego starganie,
Kastylskie stracił ołtarze
I wierność naszego miasta...
„Dzielnego“ zdobyłeś miano!...
Już mi twa dzielność jest znaną!...
Bezprawiem obszar twój wzrasta!...
Ojczyste pożegnam strony,
I pójdę do Gibraltaru,
Śród wojny krwawéj pożaru
Wnet znajdę grób upragniony!...
Estello ty urodziwa,
Zkąd czarna gwiazda nademną,
Gdy-ty mi jesteś wzajemną?!...

Klaryndo.

To prawda!...




SCENA  XI.
Ulica w Sewilli z domem Busto Tabery.
Król, Don Arias i świta, późniéj Busto.
Król.

Uprzedź...

Don Arias.

Przybywa.

Busto (wchodząc.)

Co widzę, król pan w méj chacie?...
Ten zaszczyt...

Król.

Zwiedzam z zapałem,
Co tylko godnego macie...
Przechodząc tu... usłyszałem,
Że dom ten Tabery Busta!
Fantazya przyszła mi szczera
Zobaczyć, co téż zawiera.

Busto.

Chatynka zwyczajna... pusta...

Król.

Więc pokaż siedzibę własną.

Busto.

W podobnym mojemu stanie
Wystarcza takie mieszkanie,
Królowi będzie w niem ciasno!...
Wizyty królewskiéj echa
Zasmucą Sewillan srodze...

Król.

Lecz ja do ciebie przychodzę...

Busto.

Tan zaszczyt mi się uśmiecha...
Przypuśćmy, że tak jest... ale
Czyż mogę wasal... poddany...
Ów honor, tak niesłychany,
Od władcy przyjąć zuchwale!...
Czczę godne króla zamiary,
Lecz skoro przybyć chce do mnie,
Jam winien śmiało... a skromnie...
Odmówić takiéj ofiary,

Nie mogąc działać inaczéj!...
Dość łaski pan mi okaże,
Jeżeli pozwolić raczy,
Bym złożył hołd... w Alkazarze!...
Bo zaszczyt bywa zniewagą,
Gdy rodzi podejrzeń żmiję!...

Król.

Podejrzeń?... jakież-to?... czyje?...

Busto.

Więc prawdę wyznać mam nagą?...
Tłum wnet roztrąbi łaskawie,
Żeś siostrę odwiedził moję;
Podejrzeń takich się boję,
Bo one szkodzą jéj sławie!...
A honor — to jak zwierciadło,
Co jedném tchnieniem się kala!...

Król.

Przeleci podejrzeń fala!...
A skoro tak już wypadło,
Że z tobą pomówić mogę,
To wejdźmy...

Busto.

Nieład w mym domu;
Nie radzę wchodzić nikomu,
Pomówim lepiéj przez drogę!...

Król (n. s. do Ariasa).

Nie łatwo!...

Don Arias (j. w.).

To bagatela!...
Niech idzie ten brat kochany,
Ja spełnię sam twoje plany!...

Król (j. w.).

Mów cicho!... On w słuch się wciela!....

Don Arias (j. w.).

Schwycimy go w złota kleszcze!

Król (głośno).

Nie myślę łamać twéj woli.

Don Arias.

Hej! konie!...

Król (do Busta).

Jedziesz?...

Busto.

Pozwoli

Król pieszo iść?...

Król.

A wszak jeszcze
Jest miejsce w mojéj karecie.

Don Arias.

Już czeka...

Król.

Do Alkazaru!...

Busto (n. s.).

O piersi!... tych łask ciężaru
Wy pewno nie udźwigniecie!...




SCENA  XII.
Salon w mieszkaniu Busta.
Estella i Matylda, późniéj Don Arias.
Estella.

Matyldo, coś ty mówiła?...

Matylda.

Że król sam był tutaj, pani.

Don Arias (wchodząc).

I prawda!... to dziwne dla méj,
Że królów nęci gwiazd siła?...
Król Sancho przybył tu w gości
Z uczuciem niepokonanem.
On pięknéj Kastylji panem,
A tyś królową piękności!...
Król Sancho niezwyciężony,
Spostrzegłszy tu na balkonie
Tę piękność, co czary zionie,
Poddaństwa bił jéj pokłony,
I kazał, żebym klejnoty
Całego królestwa społem
Przed jego złożył aniołem
Na jeden stos szczerozłoty!...
Gdy gwiazdka, króla kochanie,
Do próśb się jego przychyli;
Wnet z gwiazdy skromnéj zostanie
Wspaniałem słońcem Sewili!...
Król hojnie ciebie obdarzy

Koroną grodów i złotem,
A piękną rączkę twą... potem..
Jednemu da z dygnitarzy,
Którego świetność nazwiska
Twych dziadów sławę uwieńczy!
A herb Taberów młodzieńczy
Nieznany splendor pozyska!...
Cóż na to Estella powié?...

Estella.

I pytasz, nędzniku hardy?...
Wstrętnemu jak ty posłowi
Dam tylko... ślinę pogardy!...

(Wychodzi.)



SCENA  XIII.
Don Arias i Matylda.
Don Arias.

Na honor!... szlachetna para!...
Rodzeństwo godne jest siebie:
W niém cnota rzymian prastara
Na naszém zakwita niebie.
Czyż król w tém sercu ze stali
Namiętność kiedy rozpali?...
Wytrwałość — potęgą młota —
Najtwardsze skały roztrąca!...
Wybornie... wszak to służąca...
Kosztowne dary... to wrota,
Któremi kto chce zdobywa
Lukrecye w lot... błyskawicą...

(Do Matyldy.)

Zkąd jesteś?...

Matylda.

Jam niewolnicą
W tym domu.

Don Arias.

Tak?...

Matylda.

Nieszczęśliwa,
Dla któréj śmierć lub więzienie...

Don Arias.

Gdy żądasz dobréj zapłaty,
Gdy pragniesz mieć i dukaty
I prędkie ztąd wyzwolenie,
Król da ci wolność i złoto,
Za jednę przysługę marną!...

Matylda.

Do celów pańskich z ochotą
Pragnienia moje się garną.

Don Arias.

Masz dziś do tego siedliska
Wprowadzić króla tajemnie.

Matylda.

Powolną sługę ma we mnie,
Lecz sługa, coś rzekł, uzyska?...

Don Arias.

Przed wejściem będzie ci dany
Podarek z królewskiéj ręki.

Matylda.

Pokorne składam już dzięki;
Dziś w nocy król będzie panem
W Estelli pięknéj komnacie

Don Arias.

O któréj tu zasypiacie?...

Matylda.

Tabera wraca nad ranem,
Gdyż błąka się w nocnéj porze...
Ten sposób życia, niekiedy,
Do ciężkiéj prowadzi biedy!...

Don Arias.

O któréj król przybyć może?...

Matylda.

Przed samą północą, panie,
Estella będzie już spała.

Don Arias.

Ten klejnot weź, moja mała,
I spełnij króla żądanie...




SCENA  XIV.
Salon w Alkazarze.
Don Inigo, Osorio, Busto, Don Manuel z kluczami złotami w rąku — późniéj Don Arias.
Don Manuel (do Busta).

Od dzisiaj siedzibę nową
Racz przyjąć z monarszéj dłoni:
Te klucze należą do niéj.

Busto.

Czyż marne wyrazi słowo
Mą wdzięczność? O! to zawiele...
Czym ja téż zasłużył na to?...

Don Manuel.

Król umie darzyć bogato
A mądre są jego cele...

Busto.

Tym kluczem król mi otwiera
Swojego nieba podwoje;
Lecz świat na wzniesienie moje
Zbyt groźnem okiem spoziera...
Te łaski niespodziewane,
Jak łatwą powstały drogą,
Tak szybko sprowadzić mogą
Ich twórcy gwałtowną zmianę.

Don Arias (wchodząc).

Możecie odejść panowie!...

Don Manuel (d. s.).

Niezmiernie jestem ciekawy
Téj naszéj nocnéj wyprawy!...

(wychodzą wszyscy prócz Ariasa).



SCENA  XV.
Don Arias, Król.
Król.

Któż radość moję wypowie!...
Więc dzisiaj?... aż serce rwie się...
Jéj oko tak mię zachwyca!...

Don Arias.

Usłuży nam niewolnica.

Król.

Kastylja posąg jéj wzniesie!...

Don Arias.

Dokument biednéj dziewczynie...

Król.

Każ zrobić... podpiszę śmiało.
Wszak z jéj-to łaski jedynie
Mam gwiazdkę posiadać białą.






AKT DRUGI.
Ulica w Sewilli.
SCENA  I.
Król, Don Arias, Matylda przy bramie domu Busta.
Matylda.

Już wszystko w domu spoczywa...

Don Arias.

Estella?...

Matylda.

Śpi, bo już ciemno.

Król.

Masz oto rachunek ze mną...
Twych kajdan złamie ogniwa...
Pan sługę inną dostanie...

Don Arias.

I dochód téż nie-od-rzeczy
Ten papier ci zabezpieczy.

Matylda.

Twe stopy całuję, panie.

Don Arias (do króla).

Najczujniéj swych zysków strzegą...
W chciwości każda z nich tonie.

Król.

Rzecz miła siedziéć na tronie!...

Don Arias.

Oporu nie znać żadnego!...

Król.

Sam idę do gwiazdy mojéj.

Don Arias.

Co? król sam?... tak późną dobą?...

Król.

Wszak idę do niéj sam z sobą,
Czy to cię nie uspokoi?...
Pozostań!...

Don Arias.

Gdzie?...

Król.

Tu gdzieś może...
Bym mógł cię znaleść w potrzebie.

Don Arias.

Przy świętym Marku?!...

(wychodzi).
Król (do Matyldy).

Do siebie
Pan kiedy wraca?...

Matylda.

Gdy zorzę
Świergotem ptastwo już wita.
Nim wróci — drzwi wciąż otwarte.

Król (d. s.).

Uczucie pcha nieprzeparte...

Matylda.

Więc śpieszmy, póki nie świta,
Iść za mną proszę, bo ciemno.

(wychodzą)



SCENA  II.
Don Manuel, Busto, Don Inigo.
Busto.

I dom mój...

Don Inigo.

Bądź zdrów!...

Busto.

Zawcześnie.

Don Manuel.

Oddawna miasto już we śnie.
Wizyta jeszcze przedemną!...

Król (cicho do Matyldy).

Nie lękaj się!...

Busto.

Wybornie!... cóż z Felicyaną?
Uroda jéj...

Don Manuel.

Grzechu warta,
Lecz... jutro o tém... do czarta!...

(wychodzą.)
Busto.

Dziś idę spać bardzo rano.

(Spoglądając na dom swój.)

Już ciemno? (woła): Héj niedołęgo,
Andrzeju!... Jan!... coś się święci!...

(woła)

Osorio!... śpią jak zarznięci!...

(woła)

Inezo, Justo!... śpią tęgo!...

(j. w.)

Matyldo!... i niewolnicy
Nie zbudzę?!... Nadzieje prysły!...
To bóg snu człowiecze zmysły
W potężnéj trzyma prawicy.

(wchodzi)



SCENA  III.
Sala w domu Busta.
Król, Matylda, a późniéj Busto.
Matylda.

Przez Boga!... to pan mój woła!...
Zgubionam!...

Król.

To tak o świcie
Powraca?!...

Matylda.

Biedne me życie!...

(wchodzi Busto, król otula się płaszczem.)
Busto.

Matyldo!...

Matylda.

Uciekam... Boże!...

Busto.

A kto jest tam?

Król.

Mężczyzna!...

Busto.

Mężczyznę mam
W mieszkaniu o takiéj porze?!...
Nazwisko?...

Król.

Precz ztąd!...

Busto.

O panie!...
Po ostrzu szpady wyjdziesz ztąd.

Król.

Ze szpadą precz!...

Busto.

Wprzód spełnię sąd!...
Boś mojéj siostry mieszkanie
Znieważył!... Kto ty jesteś, mów,
Bo zginiesz?...

Król.

Puść mię bez zwłoki!...

Busto.

Ja tutaj głoszę wyroki!...

Król.

Jam szlachcic i... nie żądaj słów...
Twój honor nie jest skalany,
Jam chciał go zwiększyć jedynie!...

Busto.

W ten sposób?!...

Król.

To moje plany!...

Busto.

Do miecza!... niech krew popłynie!...
Cóż, prawiąc mi o honorze,
Tak w płaszczu kryjesz się cały?...
Czy sądzisz, że dla méj chwały
Zniewaga przydać się może?!...
Do broni!... bo w duszy méj wre!...
Zabiję!...

Król.

Stój!... król przed tobą!...

Busto.

Nie frymarcz jego osobą!...
Król-by mię nie zhańbił... nie!...
Śród nocy... monarcha... tu... sam..
Bezwstydny głos twój znieważa
Wielkiego ziem tych mocarza,
Więc podły zadaję ci kłam!...
Król hańbił by swe wasale?...
Zwiększyłeś wściekłości méj żar!...
O siebie nie dbam już wcale,
Za króla — nie ujdziesz ty kar!...
Czy nie wiesz, jak tego karzą
Światowe i boskie prawa,
Kto podle, niecną potwarzą,
Na króla honor nastawa!...

Król (n. s.).

I taki policzek mam znieść!...
Czy słyszysz? Jam król!...

Busto.

Dość tego!...
Królowie honoru strzegą
A tyś podle skalał mą część!...

Król (n. s.).

Z tym gburem rozprawa ślizka. —
Co zrobić?...

Busto (d. s.).

Że król — wiem o tém
Pozwolę wyjść mu, by potem
Swéj hańbie przyjrzeć się zblizka!...
Jak szarpie cios ten... jak boli...
Któż wściekłość moję ogarnie!...
Więc honor można bezkarnie
Kaprysem hańbić swawoli!...

(głośno.)

Ktokolwiek jesteś — uchodź precz!...
Bo strasznie zemsty krwawéj miecz
Zacięży na twojéj głowie!...
Lecz szanuj monarchę więcéj...
Niech królem ten się nie zowie,
Kto czyn popełnia zwierzęcy!...

Król (d. s.).

Mam taką przebaczyć zbrodnię!...
W mych żyłach kipi wstyd i gniew!...

(do Busta).

Pozwalasz wyjść ztąd swobodnie!...
Wprzód musi popłynąć tu krew!...

(Dobywa szpadę.)

Kto przyjął królewskie miano,
Czynami stwierdzić je zdoła:
Giń zdrajco!... niechaj stal goła
Cześć króla wesprze zachwianą!

Busto.

Nad króle świata i pany
Honoru droższe mi prawa!...

(Biją się. Na szczęk oręża przybiega służba ze światłem, prowadzona przez Matyldę.)
Służba.

Słyszycie, co to za wrzawa?...

Król (n. s.).

Tu łatwo byłbym poznany!...
Uciekać trzeba... z pod straży...
Na późniéj zemstę odłożę!...

Sługa.

Ucieka... schytać go może?...

Busto.

Tak!... bić... nie!... nikt się nie waży!
Wrogowi rzucić most złoty.
Niech światło weźmie ta mała.

(Służba wychodzi).



SCENA  IV.
Busto i Matylda.
Busto (n. s.).

To ona siostrę sprzedała!...
Z wyrazem chytréj prostoty
Spogląda w ziemię jak dziecko!...
Podstępem zajść ją wypada.

(Głośno.)

Drzwi zamknij... furyo ty blada!...
Znam twoję sprawkę zdradziecką...
Król wyznał wszystko... śmierć tobie!...

Matylda (n. s.).

Król wyznał!... głos mi zamiera!...

(głośno.)

Tak panie!... to prawda szczera!...

Busto (n. s.).

Wiera teraz, co méj osobie
Zagraża!... (głośno) Tyś otworzyła?...

Matylda.

Wolności darem złudzona
Uległam...

Busto.

Wolność tak miła!...
Estella wié o tém?...

Matylda.

Ona?!!...
Toć żarem swoich płomieni
Na węgiel-by mię spaliła.

Busto.

Tak sądzę; blasku jéj siła
Trwać będzie... już się nie zmieni,
Gdy gwiazdy przyjęła miano!

Matylda.

Ona jest gwiazdką wybraną,
Jéj blask potężny a szczery
Słonecznem światłem się pali!...
Zaledwie król wszedł do sali
I oddał mi te papiery,
Pan przybył...

Busto.

Co one znaczą?...

Matylda.

Dukatów tysiąc dochodu
I wolność...

Busto.

Nie umrzesz z głodu!...

(n. s.)

Honorem Busta... rozpaczą...
Téj łaski dar zapłacony!...

(Głośno).

Pójdź za mną!...

Matylda.

A dokąd, Panie?...

Busto.

Do króla... na posłuchanie!...

Matylda.

Już nie ma dla mnie obrony...

Busto.

Estella więc niezaćmiona...
Król zgasić chciał jéj promienie!...
Sewilskiéj gwiazdy wspomnienie
W Hiszpanii długo nie skona!...




SCENA  V.
Ulica prowadząca do pałacu.
Król, Don Arias.
Król.

A wiesz ty, co mię spotkało?...

Don Arias.

Król sam był, podług życzenia!...

Król.

To wcale rzeczy nie zmienia!...
Szaleniec mową, zuchwałą
Znieważał mię bez litości,
Wciąż grożąc ostrzem swéj szpady.
Wzburzony gniewem i blady,
Nie pomnąc własnéj godności,
Już miałem podeptać żmiję,
Gdy służba ze światłem śpieszy!...
Przed wzrokiem fagasów rzeszy
Ostrożnie twarz w płaszczu kryję
A wreszcie śmiało, swobodnie...
Wychodzę nie zatrzymany.
Tak Busto zniszczył me plany!...

Don Arias.

Niech śmiercią odkupi zbrodnię!...
Niech pierwsze słońca promienie
Oświecą karę niebawem!...
W Hiszpanii musi być prawem
Twéj woli każde skinienie!...

Król.

Publiczną karę!...

Don Arias.

Spełniwszy,

Osłonim wszystko pozorem!...
Wszak Busto jest regidorem:
Czyż człowiek, choć najcnotliwszy
Występku spełnić nie może,
Ambicyą władzy porwany?!...

Król.

On tak jest umiarkowany...
Tak myśli o swym honorze...

Don Arias.

Więc zabić go potajemnie!...

Król.

Nie znajdę dłoni, gotowéj...

Don Arias.

Wiernego sługę masz we mnie.

Król.

Narażać nie chcę twéj głowy!...

Don Arias.

Jest na to sposób jedyny!
Mężnego dam ci wojaka:
Gibraltar zna jego czyny,
Odwagi siła w nim taka,
Że dzisiaj on sławy już syt!...

Król.

Nazwisko tego mściciela!...

Don Arias.

Don Sancho Ortiz Roela
Z przydomkiem Andaluzyi Cyd!...

Król.

Już dnieje... wezwij rycerza.

Don Arias.

Król spocznie o rannéj ciszy.

Król.

Kto kocha i zemstą dyszy,
Ten snowi się nie powierza!...
Nim słońce twarz swą okaże,
Przywołaj tu Roelasa.

Don Arias.

Ach! królu!... na Alkazarze
Coś z wichrem złowróżbnie hasa!...

Król.

Co mówisz?... Czy się co stało?...

Don Arias.

Okropność!...

Król.

Mów, co się dzieje?...

Don Arias.

Patrz!... wisi Matyldy ciało
W jéj rękach papier bieleje!...

Król.

O zgrozo!...

Don Arias.

Widok nie miły!...

Król.

Zabijem siostrę i brata...

Don Arias.

Niech dłużéj trup ten nie lata...
Każ złożyć go do mogiły!...
Zuchwalstwu swojemu dzięki
Dziś zginąć musisz, Tabero!...




SCENA  VI.
Pokój w domu Busta.
Busto, Estella.
Estella.

A co to?

Busto.

Wstawaj!...

Estella.

Dopiero
Słoneczko z objęć jutrzenki
Wyrywa twarz rozespaną,
A ja mam opuszczać łoże?...
Tyś smutny!... o powiedz!... może
Jam winna, żeś wstał tak rano?...

Busto.

Odpowiedź ty masz gotową!...

Estella.

Ja, bracie?... czyś ty szalony?...
Obecnie wina z twéj strony,
Bo krzywdzisz mię taką mową...
Czyż kiedy się moje usta
Ohydą kłamstwa skalały?...

Znasz dobrze żywot mój cały
Nie jestżem siostrzycą Busta?...
Tak jak ty honor twój cenię!...
Więc zkądże w tobie méj winy
Powstało dziś podejrzenie?...

Busto.

Czyż mówiłbym bez przyczyny?...

Estella.

Więc myślisz...

Busto.

Dzisiejszéj nocy...

Estella.

O! dokończ... gdy się okaże
Ma wina — ulegnę karze...

Busto.

Gdym wrócił dziś o północy,
Król płaszczem swym otulony,
W tém miejscu... przy twéj komnacie
Czatował...

Estella.

Co mówisz, bracie?...

Busto.

Rzecz pewną. Władca korony
W mym domu... o takiéj porze...
Tyś chyba tak mu jest miła!
Matylda go wprowadziła!...
O swoim pomnąc honorze,
Po takiem odkryciu miłem,
Puściwszy króla swobodnie,
Matyldę za podłą zbrodnię
Na zamku wnet powiesiłem.
Niech trup jéj monarchę wzrusza...
I groźną będzie przestrogą,
Że pomścić Brutusy mogą
Ohydny czyn Tarkwiniusza!...
Wiesz, co mię dręczy w téj chwili!...
Gdy hańba tobie zagraża,
Wnet musisz pójść do ołtarza.
Nim rzucę mury Sewili,
Don Sancho mężem twym będzie.
Dzielnością rycerskiéj dłoni
Przed królem ciebie zasłoni,

Twój honor mając na względzie.
A ja spokojny odjadę!...

Estella.

Z wdzięcznością niewysłowioną
Dziękuję za taką radę!...

Busto.

Zostaniesz dziś jego żoną.
Gotowa bądź — a rozwaga —
Milczenia od nas wymaga.

(Wychodzi.)
Estella.

Miłości!... Szczęście ty moje
Nie wymkniesz mi się już snadnie...
A jednak... i któż odgadnie
Gdzie kończą się jego zdroje!...
Jeżelić między ustami
A czarą... tuż u jéj brzega
Grom śmierci mędrzec spostrzega...




SCENA  VII.
Salon w Alkazarze.
Król, z dwoma papierami w rękach, Don Arias.
Don Arias.

Don Ortiz jest tam... za drzwiami.

Król (n. s.).

Podstępów miłość się chwyta...
A jednak... drżę, gdy już blisko...
W téj karcie zdrajcy nazwisko
I kara śmierci wyryta!...
Z téj drugiéj każdy się dowie,
Że Busto z méj woli ginie...
Zaprzeczam Ortiza winie!...

(głośno.)

Niech wejdzie — ty bądź w alkowie,
Zamknąwszy drzwi należycie.

Don Arias.

W alkowie?...

Król.

Tak, niechaj mniema,

Że żadnych świadków tu nie ma,
Ze we dwóch działamy skrycie!...

Don Arias.

Wprowadzić?

Król.

Już wejść tu może

(Don Arias wychodzi.)



SCENA  VIII.
Król i Don Sancho Ortiz.
Don Sancho.

O! władco! zaszczyt ten błogi
Daj ustom, niech twoje nogi
Całować mogą w pokorze!...

Król.

O powstań!... Zbytek pokory!...
Chciéj powstać...

Don Sancho.

O racz łaskawie...

Król (n. s.)

Zuch z miny!...

Don Sancho.

Wybacz obawie...
Roela do niéj nie skory...
Lecz mówca zeń lada-jaki!...

Król.

Jak wszystkie świata wojaki!...
Co widzisz we mnie?... Mów-że mi
Odpowiedź niech płynie szczera!...

Don Sancho.

Majestat i bohatera!...
I obraz Boga na ziemi!...
Ja wierzę w ciebie jak w Boga,
O panie najdostojniejszy!...

Król.

Czy już cię minęła trwoga?

Don Sancho.

Szczęśliwym i spokojniejszy!

Król.

Masz łaski moie, Roelu,

Żeś umiał zasłużyć na nie,
Zaświadczy to posłuchanie!...
A teraz idźmy do celu...
Chcę z tobą przymierza...

Don Sancho.

Ze mną?...

Król.

Tak... krótko, bo czas ucieka;
Wymagam śmierci człowieka
A śmierć ta ma być tajemną!..
Tę misyą poruczam tobie.

Don Sancho.

Czy winien?

Król.

Pytasz?...

Don Sancho.

I poco
Śmierć jego okrywać nocą?...
Sędziowie mogą w téj dobie
Publiczną wykonać karę!..
Król sądów swych nie ukrywa,
Bo łatwo myśl podejrzliwa
W zabitym... uczci ofiarę!...
Jeżeli tego człowieka
Występek jest lekki, mały,
To przebacz, królu wspaniały!...

Król.

Król zemsty od ciebie czeka,
Nie wrogów swoich obrony.
Tajemnic — królowie strzegą,
Gdy cześć ich wymaga tego!...
Jak sądzić król jest zmuszony,
Gdy winą — tronu zniewaga?...

Don Sancho.

O tacy stosu już godni!...

Król.

Więc człek ów winien téj zbrodni!...

Don Sancho.

O śmierć dlań — Ortiz cię błaga!...
Chociażby moim był bratem
Przebiję pierś mu bez drżenia!...

Król.

Daj rękę w znak przyrzeczenia!..

Don Sancho (podając rękę).

Wraz z sercem, wiarą bogatém!...

Król.

Spotkawszy go na ustroni,
Zabijesz!

Don Sancho.

Więc król zamierza
Namówić swego żołnierza
Do zdrady?... Gdy on bez broni,
Ja mam go napaść nikczemnie?...
Zawiele żądasz ode mnie!...
Niech widzą ziomków mych twarze
Jak, rycerz, — wyzwę rycerza!...
Bez walki kto w pierś uderza
Swéj hańby nigdy nie zmaże!...

Król.

Ten papier z królewskiéj dłoni
Od kary ciebie zasłoni.

(dając mu papier)

Przeczytaj!...

Don Sancho (czytając).

„Don Sancho Ortiz!
„Polecam ci w mem imieniu
„I za mnie zabić człowieka,
„W papierze tym wskazanego.
„A wszelką odpowiedzialność
„Od ciebie odwrócę Ja — król.

Don Sancho.

Król nie zna jeszcze Roeli,
Gdy chce mu dać te puklerze;
On wziąć ich się nie ośmieli,
Ufając królowi szczerze.
Za kartę pergaminową
Wystarczy królewskie słowo,
Bo ono, wyznam otwarcie,
Mniéj znaczy na takiéj karcie!...

(drze papier)

Twój wyrok już jak spełniony,
Lecz niech mi będzie zapłatą
Najmilsza dłoń... narzeczonéj.

Król.

Ochotnie zgadzam się na to.

Don Sancho.

Niech Arab, ten wróg nasz stary,
U nóg twych tarza się w pyle;
Na jego niechaj mogile
Królewskie błyszczą sztandary!...

Król.

Nagrody król twój nie zwleka
I Ortiz wnet ją odbierze!...
W tym drugim znajdziesz papierze

(daje mu papier.)

Nazwisko tego człowieka,
Któremu dłoń twa śmierć zada.
Że jego silne jest ramię
Powszechny głos opowiada;
Lecz twego wiem że nie złamie!...

Don Sancho.

Ufnością król mię zaszczyca...

Król.

Pamiętaj, że między nami
Pozostać ma tajemnica!...

(Król wychodzi.)



SCENA  IX.
Klaryndo, Don Sancho.
Klaryndo.

Z dobremi dziś nowinami
Człek pana znaleść nie może.
Za wieści moje bogate
Dziś hojną wezmę zapłatę.

Don Sancho.

Jak widzę, jesteś w humorze!...

Klaryndo (podając list).

Tu będzie wiadomość miła!...

Don Sancho.

A kto cię wyprawił w gońce?...

Klaryndo.

Estella!... piękna jak słońce!...
Z tym listem idź w lot — mówiła
I darów żądaj od pana!...

Don Sancho.

Dlaczego?...

Klaryndo.

Dziś wasze śluby.

Don Sancho.

Co mówisz, Klaryndo luby,
Pierś moja szczęściem wezbrana!...

(Czytając.)

„Małżonku ty mój kochany!...
Już nadszedł dzień upragniony!...
Mój brat cię szuka, by siostrze
Dać życie — tobie nagrodę...
Czas drogi, zobacz się z bratem
Korzystaj z chwili“. Estello!...
Natychmiast nieś marszałkowi
Wiadomość o tym obrzędzie,
Liberyą niechaj dobędzie...
Paziowie niech téż gotowi
Czekają z pióropuszami!...

(zdejmując pierścień i oddając go Klaryndowi.)

Dla siebie weź dar ten mały!...

Klaryndo.

Żyj panie dłużéj niż skały,
Miłością, niby bluszczami
Związany przez długie lata...
To mało!... życzę ci panie,
By wasze trwało kochanie
Choć tyle jak głupstwo świata.

(Wychodzi.)



SCENA  X.
Książę Ferrary.
Don Sancho (sam).

I gdzie ten Busto tak hula...
Pierś szarpie nadzieja z trwogą...
Przez chwilę śniłem tak błogo,
Żem nawet zaniedbał króla!
Zobaczmy, jak się nazywa
Ten, który ginie z méj ręki...

(Otwiera papier i czyta:)

„Nazwisko tego człowieka,
Któremu życie odbierzesz —
Tabera Busto“ O męki!...
Co widzę!... Dolo straszliwa!...

Ja mogłem zgodzić się?!... Boże!...
O! życie — gra zagmatwana,
Kart nędznych ślepa wymiana,
Z kamieni i puchu łoże!...
Przed chwilą ja wygrywałem,
A teraz grozi mi klęska.
O ręko losu zwycięzka!...
Lecz... może źle przeczytałem...
Bo nigdy tego imienia
Wykrztusić nie byłbym w stanie...
Lecz papier wszystko skamienia...
Przeczytam znów to pisanie...
„Nazwisko tego człowieka,
Któremu życie odbierzesz —
Tabera“... Jestem zgubiony!...
Wszak dałem królowi słowo!...
Lecz chwilę szczęścia godową
Odepchnąć? Nie!... tyś szalony!...
Żyj Busto!... On ma żyć jeszcze?!...
Poświęcę honor dla serca?!...
On zginie!... Co? ja-m bluźnierca!...
Przepadnij słowo złowieszcze
Żyć musi!... Busto Tabera
Nie zginie z méj ręki srogiéj!...
Tak... honor jest święty... drogi...
Lecz któż się sercu opiera?!...
O! raczéj śmierć lub wygnanie,
Niż takie spełniać wyroki!...
Szept serca słyszę głęboki:
Taberze nic się nie stanie!...
„Nazwisko tego człowieka
Któremu życie odbierzesz
Tabera Busto“!...
A jeśli.. o! myśl straszliwa!...
Król dla niéj go się pozbywa?!...
Co?... przez nią umrzeć ma Busto?...
Ja działać mam dla rywala?...
Żyć będzie!... Czyż król się kala
Podłością? Snuć myśl tak pustą!...
Wszak to jest wybraniec boży...
Giń Busto!... Dusza nie rada!...
A prawo? czyż gwałt mi zada?...
Napróżno gniew mój się sroży!...

Król winien? sądzić mam pana?
Jest prawem posłuszeństwo sług!...
Gdy winien — niech skarze go Bóg,
Ty gwiazdko przebacz świetlana!...
Już nigdy się nie ukoję
Po gwiazdki lubéj utracie!...




SCENA  XI.
Ulica.
Busto, Don Sancho.
Busto.

Nakoniec!... a witaj, bracie!...

Don Sancho (n. s.).

Któż zgłębi cierpienia moje!
On z życiem przychodzi do mnie,
A ja go mam zamordować!...

Busto.

Już siostrę przed ołtarz prowadź!...

Don Sancho (n. s.).

O któż tak cierpiał ogromnie!...
I ja mam zabić człowieka,
Którego tak ukochałem,
Pożegnać się z ideałem?!...
Wszystkiego Ortiz się rzeka!...

Busto.

Zaślubin akt już zawarty!...

Don Sancho.

Nic z tego... ja cofam słowo!...

Busto.

Co słyszę?... powtórz nanowo...
Do kogo zwracasz te żarty?...

Don Sancho.

A więc do ciebie... Tabery...

Busto.

Jeżeli wiesz, żem Tabera,
Głos w piersiach ci nie zamiera?...

Don Sancho.

A właśnie dlategom szczery!...

Busto.

Gdy znasz, więc niech cię powstrzyma
Krew, godność, klejnot mój złoty
Szlachectwa, dumnego z cnoty
Bez któréj honoru nie ma,
Bo gniew mój gromem wystrzeli!...

Don Sancho.

Ty mego lękaj się raczéj...

Busto.

I czém twój gniew się tłomaczy?...

Don Sancho.

Żem z tobą mówił....

Busto.

Jeżeli
Z wszelkiego wstydu wyzuty,
Śmiesz czci méj robić wyrzuty,
Ha!... jesteś nędzniku... podły...
Mą wzgardę poprze stal naga!...

(dobywa szpady).
Don Sancho.

O! zdrajco!... (n. s.) Przebacz, miłości,
Zrządzona władcy zniewaga
Rozrywa moje wnętrzności,
Nad wolą moją przemaga!...

(biją się).
Busto.

Stój... dosyć!... (pada)

Don Sancho.

O! ja szalony
W tę moję pierś bez obrony
Miecz wepchnij!...

Busto.

Żegnam na wieki
Nie odmów siostrze opieki!...

(kona).
Don Sancho (patrząc na żelazo zakrwawione).

Tyś szczęście moje wydarło
Morderczéj dokończ roboty,
Niech raz już śmiertelne groty
Ugodzą w pierś obumarłą!...

(wznosi szpadę).



SCENA  XII.
Wchodzą dwaj pierwsi alkadowie Don Pedro de Guzman, Farfan de Ribera i inne osoby, późniéj Arias.
Don Pedro.

Stój!

(wstrzymuje go)
Don Sancho.

Czemu wstrzymujesz mą dłoń,
Gdym szczęściu sam wykopał grób!...

Don Farfan.

Mów jaśniej!...

Don Pedro.

Co znaczy ten trup?

Don Sancho.

Jam brata wepchnął w śmierci toń
Tak, widzisz we mnie Kaina,
Co życie wydarł Ablowi!...
Cóż jeszcze-ście nie gotowi?...
Nikt głowy mojéj nie ścina?...

Don Arias (wchodząc).

A co to?...

Don Sancho.

Zbrodnia straszliwa...
Honoru widmo złowieszcze
Schwyciło świat w swoje kleszcze...
Niech król się dziś przekonywa,
Że u nas czyn... za słowami...
Im wierni, gardzim Gwiazdami,
Targając bratnie ogniwa!...

Don Pedro (do Ariasa).

On wydarł życie Taberze.

Don Arias.

Ohydny czyn rozbestwienia...

Don Sancho.

Prowadźcie mię do więzienia!...
Niech Ortiz karę odbierze!...

Don Pedro.

Prowadźcie go do Triana[3]...
Już wieści tłum poruszyły...

Don Sancho.

Tabero!... druhu mój miły!...

Don Pedro.

Twarz jego jest obłąkana!...

Don Sancho.

Pozwólcie mi wziąć w ramiona
To martwe Tabery ciało..
W szlachetnéj krwi się skąpało...
Dłoń moja ciężar pokona!...
Kto zabił... ten życie weń tchnie!...

Don Pedro.

Oszalał!...

Don Sancho.

Prawu... jam życie
Poświęcił... bo to widzicie...
Być królem... a nie być... to nie!...
Pojmijcie mnie, albo lepiéj
Nic zgoła... bo nie wyjaśnię...
To ja go zabiłem właśnie...
Przyczyna tu się zasklepi...

(pokazuje na piersi)

Ztąd inny niech ją odgrzebie!...




SCENA  XIII.
Sala w domu Busta Tabery.
Estella, Teodora.
Estella (przy tualecie).

Ogarnij mnie teraz całą!
Czy dobrze?... czasu tak mało!...
Zwierciadła!...

Teodora.

Spójrz pani w siebie
W głąb duszy zapuść wzrok śmiały!...

Gdzie znaleźć takie kryształy,
By w nich się wiernie odbiła
Estelli piękność wspaniała!

Estella.

Drżę silnie, a twarz mi pała!...

Teodora.

To wstydu i trwogi siła!...
Ku licom krew się wytęża,
Gdy szczęściem drga twoje łono!...

Estella.

Zda mi się, że widzę męża,
Jak z twarzą rozpromienioną
Śród pieszczot lubych tysiąca
Na wieki dłoń mi oddaje,
A fala słów jego drżąca
Brzmieć w sercu mi nie przestaje!...
Ta radość bezmierna, szczera,
Nie znosząc już tajemnicy,
Z mych oczu gwałtem przeziera!...
Szczęśliwa-m!...

Teodora.

Zgiełk na ulicy!...
O Boże!... zwierciadło spada!...
Przez zazdrość!... patrz, co się stało?..

Estella.

Rozbite?...

Teodora.

Tak!...

Estella.

Przeczuwało,
Że wkrótce będę już rada
Wzrok topić w innym krysztale,
W źrenicach mojego pana!...




SCENA  XIV.
Ciż i Klaryndo.
Klaryndo (w paradnym stroju).

A to mi wieść pożądana!...

(pokazując kapelusz z pióropuszem).

O patrzcie!... Wszak piór tych fale
Blizkiego ślubu oznaki!

Bilecik panu oddałem,
I pierścień jest mymudziałem!...

Estella.

Zrób handel ze mną.

Klaryndo.

A jaki?...

Estella.

Swój pierścień dasz mi — a zato
Mój brylant będzie zapłatą...

Klaryndo (zdejmując pierścień).

Ba!... kamień prysnął na dwoje!...
Zła wróżba!... Hijacynt snadnie
Wyroki losu odgadnie!...

Estella.

Już ja się tych wróżb nie boję,
I owszem... mnie i to cieszy,
Że kamień czuje mą radość.

Teodora.

Do sieni jakiś tłum śpieszy...

Estella.

Pragnieniom staje się zadość!...




SCENA  XV.
Wchodzą dwaj pierwsi alkadowie w towarzystwie ludzi niosących zwłoki Busta.
Estella.

Co widzę?!... Pierś mi zamiera!...

Don Pedro.

Dni człeka w zgryzocie płyną,
Bo życie — płaczu doliną!...
Me żyje Busto Tabera!...

Estella.

O losie ty niezbłagany!...

Don Pedro.

Śród strasznéj losu odmiany
Niech moje krzepi cię słowo,
Że zbójca Ortiz schwytany
Za czyn swój — zapłaci głową!...

Estella.

Zbrodniarzu!... precz ztąd, na Boga!...

W twéj mowie straszny jad piekła!...
Więc brata mego krew droga
Za sprawą Sancha pociekła?!...
Więc takie słowa złowieszcze
Wygłaszać można bezkarnie
I takie znosząc męczarnie
Wraz z niemi można żyć jeszcze?!...
Ja żyję po takim zgonie?!...
O chyba pierś mam z kamienia!...
Kto rozpacz moję ocenia,
Niech nóż utopi w mém łonie!

Don Pedro.

Ta boleść miesza jéj zmysły!...

Estella.

Brat zginął z Ortiza ręki!...
Trzy serca nagle rozprysły...
O puśćcie!... to nadmiar męki!...
Co ze mną dzieje się...

Don Pedro.

Boże!...
Te ciosy pierś jéj tak ranią!...

Don Farfan.

Nieszczęsna piękność!...

Don Pedro.

Iść za nią!...

Klaryndo.

Panienko!...

Estella.

Chcesz wspomnieć może
Okropny bratobójstwa dzień?!...
Ja-m żywot swój zakończyła...
Już gwiazda moja się śćmiła,
Bo na nią upadł krwawy cień...






AKT TRZECI.
Salon w Alkazarze.
Król, dwaj Alkadowie, Don Arias.
SCENA  I.
Don Pedro.

Że zabił — przyznaje codzień,
Lecz nie chce wyznać przyczyny.

Król.

Cóż mówi?...

Don Farfan.

Wyraz jedyny
Że „nie wie...“

Don Pedro.

Szczególny zbrodzień!...

Król.

Nie twierdzi, że był wyzwany?...

Don Pedro.

Bynajmniéj!...

Don Arias.

Więc mszcząc się?... w gniewie?...

Don Pedro.

Czy słusznie zabił, sam nie wie,
Lecz przyrzekł... powód nieznany...

Król.

Więc proście teraz ode mnie,
By wyznał prawdę najszczerzéj;
W życzliwość moję niech wierzy,
Lecz praw nie jątrzy daremnie.

Niech wyzna, z czyjéj pobudki
Odebrał życie Taberze;
Powiedźcie, że ma czas krótki,
Więc niechaj głowy swéj strzeże!...

Don Pedro.

Myśl śmierci jest mu tak błogą!...
Snać w duszy ciężkie ma rany?...

Król.

Nie skarży się na nikogo?...

Don Pedro.

Boleści swéj jest oddany!...

Król.

Hart dziwny w nim znajdujecie!...

Don Farfan.

Sam siebie lży przekleństw siłą!...

Król (do Don Ariasa).

O! nigdy chyba nie było
Dwóch takich ludzi na świecie!...
Poznając ich coraz więcéj,
Niemałe cierpienia znoszę!...
Raz jeszcze powiedz mu, proszę,
Niech złamie upór dziecięcy
I wyzna wszystko dokładnie!...
Niech mną się nawet zastawi!...
Inaczéj nic go nie zbawi
I głowa jego wnet spadnie!...

Don Arias.

Wykonam.

(wychodzi z Alkadami).



SCENA  II.
Król i Don Manuel.
Don Manuel.

Wszechwładny Panie!...
Estella o posłuchanie
Uprasza.

Król.

I któż jéj broni?...

Don Manuel.

Lud, królu!...

Król.

Wszak nieszczęśliwa!...
Daj fotel!... Niech wnet przybywa!...

Don Manuel.

Natychmiast pobiegnę do niéj.

(wychodzi).
Król (sam).

Chcę widzieć piękność przyćmioną,
Podobną do gwiazdy, któréj
Promienie nawet śród chmury
Blask świetny dokoła zioną.




SCENA  III.
Król, Don Manuel i po chwili Estella w otoczeniu.
Don Manuel.

Już idzie piękna jak słońce,
Poranku mgłami przyćmione.

Estella.

Don Sancho, potężny władco,
I arcy-chrześcijański królu
Kastylii, nie mniéj cnotami
Jak czynem głośno wsławiony.
Estella najnieszczęśliwsza,
Ukrywszy swoje promienie
Pod czarnym kirem żałoby,
Śmie błagać o sprawiedliwość,
Bylebyś ty mojéj zemsty
Nie został sam wykonawcą[4].
Racz mnie zostawić jéj wybór.
Hamować łez mych nie mogę.
Skąpane w łzach moje oczy
O smutku świadczą wymownie.
Kochałam Taberę... brata,
Zacnego, który dziś zdala
Od marnych udręczeń świata
W niebieskich buja przestworach.
On dla mnie ojcem był drogim,

Ja podług jego wskazówek
Z godnością żywot pędziłam;
Ja-m była z nim tak szczęśliwa!
Sewilla nam zazdrościła!...
Tabera żył dla Estelli!...
Okrutny strzelec łuk straszny
Napiąwszy ugodził brata
I szczęście moje zniweczył!...
Straciłam brata i męża,
Sierotą jestem dziś, królu!...
O wymierz mi sprawiedliwość,
Mnie oddać racz winowajcę,
Bym karę sama spełniła!...

Król.

O! nie płacz i bądź spokojna!...
Ten pierścień weź, on otworzy
Przed tobą zamek Triana
I więźnia odda w twe ręce.
Dla niego bądź tygrysicą
Hirkańskich skał i pamiętaj,
Że często przy ludzkim wstydzie
Zwierzęta dzikie za przykład
Wymowny służyć nam mogą.

Estella.

Tu cnota na surowości
Zależy!...

(wszyscy wychodzą prócz króla).
Król.

Gotowa jeszcze Ortiza
Własnemi zabić rękoma.
Twór Boga tak doskonały
Czyż może być okrucieństwa
Naczyniem?... I otóż skutki
Jedynéj chwili obłędu!...
Ja-m rękę Sancha uzbroił
I teraz sam ją wydaję...




SCENA  IV.
Więzienie w zamku Triana.
Don Sancho, Klaryndo, Muzykanci.
Don Sancho.

Klaryndo?... przygoda moja
Nie natchnie ciebie wierszami?

Klaryndo.

Wierszami?... kiedy poezya
Tak licho wynagradzana?...
W ostatnie święto, na placu,
O wiersze wielu prosiło;
A późniéj gdy mię spotkali,
Pytają — ot niby krawca —
Gotowy mój obstalunek?...




SCENA  V.
Ci sami, Alkadowie i Arias.
Klaryndo.

Ja myślę, że ci, mój panie,
Przychodzą wyrok przeczytać.

Don Sancho (do muzykantów).

Zagrajcie pieśń mi co prędzéj!...
Śmierć tak jest błogosławiona,
Że pragnę pośród jéj dźwięków
Okazać swoję uciechę!...
Niech widzą, że serce moje
Nie zadrży w godzinę śmierci!...

Klaryndo (n. s.).

Krew zimna zadziwiająco!...
Cóż mógłby zrobić lepszego
Niemiecki pijak, któremu
Pieszczota czuła z butelką
Nos mocno uróżowała?...

(muzykanci śpiewają)

„Nieszczęściem mojém jest życie

Więc gdy mię go pozbawicie,
Przez śmierć to zyskam jedynie,
Co inni na łez dolinie“.

Klaryndo.

Na honor!... piękna zagadka!...

Don Sancho.

Dowcipna a i na czasie!...

(muzykanci śpiewają)

„Śmierć temu jest upragniona
Kto żyjąc niby — wciąż kona“.

(muzykanci wychodzą)
Don Pedro.

Muzyka tu w takiéj chwili?...

Don Sancho.

Dla więźnia cóż jest milszego?!...

Don Farfan (do Bon Pedra).

Gdy śmierć już wisi nad głową
I tylko na wyrok czeka,
On każe grać muzykantom?...

Don Sancho.

Jak łabędź ginie śpiewając!...

Don Farfan.

Już zbliża się chwila śmierci...

Don Sancho.

O! ręce i nogi wasze
Za wieść tę kornie całuję...
To dla mnie dzień najpiękniejszy!...

Don Pedro.

Ortizie de las Roelas,
Tyś zabił Busta Taberę?...

Don Sancho.

Przyznaję...

Don Farfan.

Z jakiéj przyczyny?

Don Sancho.

Niech powie ten, komu znana.
Ja o niéj nic nie wiem zgoła,
Zabiłem, nie wiedząc czemu.

Don Pedro.

To zdrada!...

Don Sancho.

Niechaj więc spadnie
Na tego, kto ją wywołał.

Don Pedro.

Na kogo?...

Don Sancho.

Kto mię pogrążył
W tę przepaść, w któréj zostaję.
Jest ona początkiem końca.

Don Pedro.

Nazwisko jego?

Don Sancho.

Nie powiem.
Przyrzekłem tę tajemnicę.
Potężny dłonią, potrafię
I w słowie zostać nim także.
By spełnić wyrok, możecie
Poprzestać na tém wyznaniu,
Że ja-m jest mordercą Busta.

Don Arias.

Seniorze Ortiz, ja tutaj;
Przychodzę z rozkazu króla
I w jego żądam imieniu,
Byś wyznał zbrodni przyczynę,
Chociażby wyjawić przyszło
Krewnego, druha czy żonę
Lub kogo z magnatów państwa.
A jeśli posiadasz papier,
Piśmienną umowę jaką,
Natychmiast nam ją przedstawić
To święty twój obowiązek!...

Don Sancho.

Przeciwnie — ten obowiązek
Spełniając — ja zdradziłbym go.
Powiedźcie, proszę, królowi,
Że umiem słowa dotrzymać:
Król zowie się Sancho Dzielny
I ja mam takież nazwisko.
Powiedźcie, że mógłbym papier
Posiadać, lecz gdy go żąda,
Obraża mię, skoro widział,
Żem podarł go na kawałki
Ja-m zabił Taberę Busta,
Lecz jedno słowo z ust moich
Swobodę-by mi wróciło.
A słowa tego nie powiem,

Gdyż zgwałciłbym przyrzeczenie.
Zrobiłem, com przyobiecał!...
Niech ten, kto mnie obiecywał,
Jak ja dziś — swojego słowa
Zostanie téż niewolnikiem!...

Don Arias.

Gdy słowo zbawić cię może,
Szaleństwem jest to milczenie.

Don Sancho.

Kim jestem — wiem i to wiedząc
Zwyciężam właśnie milczeniem
Ku hańbie tego, co milczy.

Don Arias.

Królowi wszystko powtórzę.

Don Pedro.

O! działasz zbyt lekkomyślnie!...

Don Farfan.

Obrażasz władzę Sewilli!...
Twe życie wszak jest w jéj rękach,
Zacięży gniew jéj nad tobą.

(Alkadowie i Arias wychodzą).



SCENA  VI.
Don Sancho, Klaryndo.
Klaryndo.

I tak się narażasz, panie?...

Don Sancho.

Niech spadnie na moję głowę
I kara bożka i ludzka.
Klaryndo, już się zaczyna...
Czy słyszysz głuchy ten szelest,
Co prując powietrze leci
Z piorunem i błyskawicą?...
Ognisty wąż się przybliża,
By ciało moje opasać.

Klaryndo.

Straciłeś zmysły. (n. s.) Sprobujmy
Za jego podążać myślą.

Don Sancho.

Już płonę...

Klaryndo.

Smażę się...

Don Sancho.

W ciebie
Czy także piorun uderzył?...

Klaryndo.

Me widzisz — wszak popiół ze mnie.
Dor

Sancho.

Jesteśmy na drugim świecie.

Klaryndo.

Tak... w piekle, jak mi się zdaje...

Don Sancho.

Co? w piekle?... a po czém sądzisz?...

Klaryndo.

Bo widzę krawców miljardy,
Gotowych zawsze do kłamstwa.

Don Sancho.

Masz słuszność; w piekle jesteśmy:
Tak, widzę dumę, jak gore
W płomieniach tamtéj wieżycy
Z pyszałków... z zarozumialców...
O widzę tam, jak ambicya
W ognistych przepaściach tonie.

Klaryndo.

A daléj legion stangretów.

Don Sancho.

Niech tu się wtoczą karety,
A piekło wnet runąć musi.
Lecz skoro w piekle jesteśmy,
Dlaczego sędziów nie widzę?...

Klaryndo.

Do bram ich wpuścić tu nie chcą
Z obawy przed procesami.
Patrz, tyran nazwiskiem Honor
Otoczon tłumnie głupcami,
Ofiary uczuć skrzywdzonych!...

Don Sancho.

O! chcę się połączyć z niemi,
— Honorze!... błazen honoru
Chce służyć w twoim orszaku,
Niezmiennie prawom twym wierny.
— Zbłądziłeś, gdyż dziś honorem
Prawdziwym — nie miéć go wcale.

Przychodzisz za mną aż tutaj,
Gdym ja już umarł przed wieki!...
O pieniądz racz się postarać,
On miejsce zajął honoru!...
— Co ciebie tu sprowadziło?...
— Pragnąłem dotrzymać słowa.
— Wydajesz mi się naiwnym.
Dotrzymać słowa... śmiech bierze...
Kłam zadać swojemu słowu
To piosnka dzisiejszych czasów!...

Don Sancho.

Ja-m przyrzekł zabić człowieka,
Zabiłem... druha swojego!...
— Źle...

Klaryndo.

Prawda... nie bardzo dobrze...

Don Sancho.

— Przeklęty!... w otchłań go zepchnąć
Niech cierpi za swoje głupstwo!...

Klaryndo (n. s.).

Przez Boga! gdy potrwa w błędzie,
To zmysły utracić może.
Spróbujmy jakiego środka.

(zaczyna krzyczéć)
Don Sancho.

Co słyszę?... Co to za krzyki?!

Klaryndo.

To moje... głos psa Cerbera,
A stróża tego pałacu,
Czy pan mię już nie poznajesz?...

Don Sancho.

Tak, owszem...

Klaryndo.

A pan kto jesteś?...

Don Sancho.

Honoru ekstrakt —

Klaryndo.

Idź sobie —
Nam takich tutaj nie trzeba.
Na tamten świat go wysadzić!
W Sewilli więzienie precz ztąd!...
Lecz cóż to?... zamknąć mu oczy,
By nie miał trwogi w podróży

Tak... dobrze... (zamyka oczy Sanchowi)
Niech dyabeł kulawy teraz
Pochwyci go w swe ramiona
I jednym skokiem przeniesie!...
— Za jednym skokiem — wybornie!

(Klaryndo chwyta don Sancha)

Więc ruszaj... a niech on trzyma
Za rękę swego pachołka!...

(robi z nim obrót i sadza go)

I znowu jesteś na ziemi
Idź z Bogiem...

Don Sancho.

Dyabeł tak mówi?...

Klaryndo.

Tak, panie, dyabeł ten wprzódy,
Nim objął swe obowiązki,
Był chrzczony — to galicyjanin...
Z ulicy Franków.

Don Sancho.

Ekstaza
Opuszczać mię już zaczyna...
O Boże, ratuj!... Estello...
Czy znasz ty bezmiar mych cierpień?...
Ja-m przystał na twoję zgubę,
Więc słusznéj wyglądam kary.




SCENA  VII.
Ciż sami oraz Alkaid i Estella zawoalowana.
Estella.

O więźnia proszę natychmiast.

Alkaid.

Twój więzień tu jest, Senioro
I zgodnie z rozkazem króla
Oddaję go w twoje ręce.
Seniorze Ortiz, monarcha
Rozkazał, by cię wydano
Téj damie.

Estella.

Seniorze Ortiz,
Pójdź ze mną...

Don Sancho.

Wielbię twą litość,
Jeżeli na śmierć prowadzisz,
Bo tylko śmierci pożądam.

Estella.

Dłoń podaj i... proszę za mną.

Klaryndo (n. s.).

To czary chyba!...

Estella.

Za nami
Niech nikt nie śpieszy...

Klaryndo.

To dobrze!...

(Estella i Don Sancho wychodzą)

Na honor! idziemy tęgo.
Tak!... z piekła tu do Sewilli
Z Sewilli znów tam do piekła!...
Bodajby tylko Estella
Do światła nas przywróciła.

(wychodzi).



SCENA  VIII.
Pole.
Estella zawoalowana i Don Sancho.
Estella.

Idź wolny w świata przestrzenie,
Niech Bóg twą duszę ukoi,
Pamiętaj, że łasce mojéj
Zawdzięczasz oswobodzenie!...
Idź z Bogiem! Wolnyś!... Śpiesz prędzéj!...
Powolność zgubi cię taka!...
Służący da ci rumaka.
Na drogę dość ma pieniędzy!...

Don Sancho.

Do stóp twych gnę się, Senioro.

Estella.

Jedź!...

Don Sancho.

Zbawcy nie znam nazwiska...

Estella.

Kobieta... sercem ci blizka
Uciekaj!...

Don Sancho.

Błagam z pokorą,
Oswobódź twarz swą z ukrycia;
Natychmiast udam się w drogę.

Estella.

W téj chwili wierz mi... nie mogę!...

Don Sancho.

Chcę spłacić dług mego życia,
Chcę wiedzieć, jakiéj istocie
Mam wdzięcznym być nieskończenie,
Bym kiedyś po swym powrocie
Wypłacił to ocalenie...

Estella.

Pochodzę z wyższego świata
I kocham ciebie nad siły;
A w tobie mam, o mój miły,
Kochanka razem i kata!...
Idź... błagam!...

Don Sancho.

Prośba nie wzruszy,
Napróżno wracasz znów do niéj!...

Estella (odsłaniając się).

Patrz!... skoro to cię nakłoni!...

Don Sancho.

O, przebóg! gwiazda méj duszy!...

Estella.

Tak!... gwiazda!... blasku jéj siła
Z ratunkiem śpieszy w potrzebie!...
Głos zemsty miłość stłumiła!...
Kochając, pragnę dla ciebie
Być zawsze gwiazdą zbawienia!...
Uciekaj!...

Don Sancho.

Więc swego wroga
Ta gwiazda szlachetna, droga
Jasnością swą opromienia?
Jéj łaski wyjaw przyczynę?...
Mordercę własnego brata
Ocalić pragniesz dla świata?...
On zginął — i ja niech zginę!...

Estella.

Silniejsze uczucie moje,
Więc ono ciebie ocali!...

Don Sancho.

Wolności chcesz mi podwoje
Otworzyć, gdy pierś mą pali
Pragnienie śmierci. Ty, luba,
Czém jesteś — mówią twe czyny;
Więc koléj na mnie...

Estella.

Jedyny,
Zmarłego wskrzesi-ż twa zguba?...

Don Sancho.

Lecz ciebie pomści!

Estella.

A za co?...

Don Sancho.

Za zdradę moję.

Estella.

Tyranie!...

Don Sancho.

To będzie krzywd ukaranie!..

Estella.

Niewdzięczni dobre złem płacą!...

Don Sancho.

Tyś gwiazdką na mojóm niebie!...

Estella.

Dowiedziesz?...

Don Sancho.

Śmiercią!...

Estella.

Stój... słowo!...

Don Sancho.

Dość!...

Estella.

Idziesz?...

Don Sancho.

Mord spłacić głową!
Bo żyjąc — znieważam ciebie!...

Estella.

Żyj wolny!...

Don Sancho.

To być nie może!...

Estella.

Obwinia cię kto?...

Don Sancho.

Twa wzgarda!...

Estella.

Ja kocham!...

Don Sancho.

Moja pierś harda!..

Estella.

Tak!... myślisz więc...

Don Sancho.

O honorze!...

Estella.

Szaleńcze! idź i umieraj!...
Ja śmierci twéj nie przeżyję!...

(rozchodzą się).



SCENA  X.
Król, Don Arias.
Król.

Więc nie chce wyznać, że to ja
Do mordu go zniewoliłem?...

Don Arias.

Ta dusza, twardsza od bronzu,
Wszystkiemu przeczy uparcie.
I tylko to wyznał w końcu,
Że spełnił zobowiązanie,
Że teraz spełnić je winien
Ktoś inny, również związany!...

Król.

Milczeniem chce mię zwyciężyć.

Don Arias.

A nawet już jest zwycięzcą!...

Król.

Tak, słowa swego nie zdradził.
A jam jest upokorzony,
Me mogąc spełnić obietnic,
W przystępie gniewu zrobionych!

Don Arias.

A jednak słowo raz dane

Już gwałcić się nie powinno!...
Gdy każdy chce mu być wierny,
W królewskich ustach jest prawem,
Przed którém wszyscy się korzą.

Król.

Zapewne, gdy je tłomaczy
Przyczyna z rozumem zgodna.

Don Arias.

Poddany nie pyta króla
O prawo, lecz je wypełnia
Na oślep, bez objaśnienia!...
Rozważać — rzeczą jest króla...
Tyś rozkaz dał na papierze;
On spełnił go, nie żądając
Dowodu. Więc król na siebie
Następstwa czynu wziąć winien,
Bo gdyby w twoim rozkazie
Nie było potęgi prawa,
Czyż byłby zginął Tabera?!...

Król.

A więc ja jestem zmuszony
Do tego przyznać się czynu,
Że człowiek najniewinniejszy
Ofiarą padł okrucieństwa!...
Cóż o mnie Sewilla powie,
Gdy wyznam, że sprawcą zbrodni
Ja jestem?... Co mówić będzie
Kastylja i w chwili właśnie,
Gdy Alfons głosi zajadle,
Żem ja jest uzurpatorem,
A papież razi klątwami!...
Stronnictwo mego synowca
Podniesie bunt i zwycięży!...
To wszystko trwoży, choć znowu
Dać zginąć Sanchowi Ortiz
To hańba — I co tu począć?...

Don Arias.

Ujarzmić alkadów łaską
I żądać ich pobłażania.
Wygnaniem niech go ukarzą,
A późniéj monarcha łatwo
Hojnością go wynagrodzi:

Naprzykład mógłby otrzymać
Dowództwo na pograniczu.

Król.

Masz słuszność, lecz gdy Estella
Z pomocą mego pierścienia
Już zemstę swą wykonała?...

Don Arias.

Na wszystko istnieją środki!...
Pod jakimkolwiek pozorem,
Używszy twego imienia
Tak zręcznie ją, bez hałasu
Sprowadzę do Alkazaru,
Że łatwo skłonisz Estellę
Do celów swych obietnicą,
Że wkrótce jednego z grandów
Zaślubi, gdyż jéj przymioty
Są godne takiego męża!

Król.

O! ileż cierpieć dziś muszę
Z powodu mojéj słabości!...
Rozumnie wyrzekł filozof:
Ten mędrcem nazwać się godzien,
Kto zawsze w porę być umie
Surowym lub téż łaskawym!...
Tak, śpiesz więc ująć Estellę;
Jedyny środek w téj biedzie.
Grandowi dam ją za żonę,
Byleby gniew złagodziła.
Ja tron-bym oddał jéj chętnie,
Bo tacy: i brat i siostra
Są godni nieśmiertelności!...

Don Arias.

O! wobec synów téj ziemi
I dawni Rzymianie bledną!...




SCENA  XI.
Alkaid, Król.
Alkaid.

Całuję stopy twe, królu.

Król.

Co widzę? Pedro de Caus...
Cóż cię tu do mnie sprowadza?...

Alkaid.

Ten pierścień z herbem królewskim
Czy własność to jest monarchy?...

Król.

Tak, pierścień ten cię obroni
Od kary za wszelką, zbrodnię!...

Alkaid.

Okryta gęstą zasłoną
Przybyła dziś do Triana
Kobieta jakaś z rozkazem,
Bym oddał jéj Roelasa.
Na widok tego pierścienia
Spełniłem rozkaz ochoczo.
I więzień był jéj oddany.
Po chwili Ortiz powrócił
Żądając dosyć gwałtownie,
By mu więzienie otwarto.
„Ja woli króla nie spełnię, —
Wciąż wołał jakby w gorączce —
Ja umrzeć chcę, bo morderca
Tabery na śmierć zasłużył“.
Zatrzymać go próbowałem,
Lecz krzyczał tak przeraźliwie,
Żem musiał bramę otworzyć.
A teraz siedzi spokojnie,
Wyroku śmierci czekając.

Król.

Ja-m nigdy w życiu nie widział
Mieszkańców tak chrześcijańskich,
Szlachetnych tak nieskończenie:
Marmury, bronzy, posągi!...

Alkaid.

Ta dama nam powiedziała,
Że nie chciał przyjąć wolności,
Poznawszy w niéj siostrę Busta,
Któremu śmierć zadał...

Król.

Jeszcze
Dziwniejsze to, co mi mówisz.
Szlachetność gwałci naturę,

Estella, mając tak wielką
Przyczynę do krwawéj zemsty,
Przebacza swemu wrogowi;
On, by jéj sprostać w godności,
Odważnie na śmierć pośpiesza!...
O, kiedyś czyny tych ludzi
Potomność unieśmiertelni!...
Don Pedro Caus weź zaraz
Karetę i bez hałasu
Ortiza przywieź tu do mnie,
Lecz działać chciéj w tajemnicy!...

Alkaid.

Natychmiast spełnię twą wolę.

(wychodzi).



SCENA  XII.
Służący, Król, późniéj Alkadowie.
Służący.

Najpierwsi dwaj alkadowie
Śmią prosić o posłuchanie.

Król.

Niech wejdą z laskami swemi (vara)[5]

(Służący wychodzi).

O, gdybym mógł Roelasa
Ocalić bez wyjawienia
Tajemnic...

(wchodzą dwaj alkadowie).
Don Pedro.

Sprawa skończona...
Czas — według prawa postąpić.

Król.

I owszem, lecz pamiętajcie,
Że czasem i sprawiedliwość
Zyskuje na łaskawości.
Roela jest regidorem
Sewilskim, jak był Tabera.
Ten zemsty wzywa a tamten
Litości...

Don Farfan.

Pierwszemi tu alkadami
Jesteśmy; na nas więc ciężar
Honoru i zaufania
Sewilli dzisiaj spoczywa.
Te laski tu przedstawiają
Majestat twój, o monarcho!...
Gdy proste — patrzą ku niebu;
Nagięte — chyląc się zawsze
Ku ludziom — od nieba stronią.

Król.

Ja nie chcę, żeby się gięły,
Lecz pragnę, by sprawiedliwość
Bratała się ze słusznością.

Don Pedro.

Wszak w twoim, władco, imieniu
Czynimy tu sprawiedliwość
I z twoją sankcyą związane
Nadzieje wszystkie zbrodniarzów.
Sam sobie zdając rachunek,
Ocalić możesz Ortiza.
Monarchów Bóg tworzy; on to
Z Saula na maluczkiego
Dawida przelał majestat.

Król (do Farfana).

Tu wejdźcie, by ostateczny
Ułożyć wyrok; niech Ortiz
Ulegnie przepisom prawa;
Z Don Pedro Guzmanem chciałbym
Pomówić na osobności.

(Farfan wychodzi).



SCENA  XIII.
Król i Don Pedro.
Don Pedro.

Czém służyć mogę królowi?

Król.

Skazując na śmierć Ortiza,
Zmarłego już nie wskrzesicie.
Nie lepiéj-by do Grenady

Lub może do Gibraltaru
Wyprawić go, żeby w moich
Usługach zginął?... Jak myślisz?...

Don Pedro.

Że jestem don Pedro Guzman,
Pokorny sługa twój, panie.
Własnością twoją me życie,
Majątek mój i ta szpada.

Król.

Uściskaj mię, mój Guzmanie,
Przeczułem szlachetność twoję!...
Idź z Bogiem i przyślij do mnie
Farfana (n. s.) Góry usuwa
Pochlebstwo...

(Don Pedro wychodzi).



SCENA  XIV.
Farfan, Król.
Don Farfan.

Do stóp twych ścielę się, królu.

Król.

Farfanie! przykro mi będzie,
Jeżeli Ortiza na śmierć
Skażecie. Gdyby tak można
Zamienić śmierć na wygnanie!...
Wszak było-by to konanie
Trwające przez żywot cały?...
Usłyszeć chciałbym twe zdanie.

Don Farfan.

Przedmioty największéj wagi
Bezpiecznie możesz, o królu,
Powierzyć mnie swemu słudze;
Dla ciebie wypełnię wszystko,
Co tylko prawość pozwoli.

Król.

Tak, dzielny jesteś, Ribero,
Bądź zawsze prawości wzorem,
Idź z Bogiem!...

(Farfan wychodzi).



SCENA  XV.
Król.

Wybornie rzecz załatwiłem;
Roela śmierci uniknie,
A ja, nic nie wyjawiwszy,
Dotrzymam swéj tajemnicy.
W nagrodę kary wygnania
Dam stopień mu jeneralski,
I wyślę gdzie na granicę.




SCENA  XVI.
Alkadowie, Król.
Don Pedro.

Już wyrok jest podpisany
I tylko sankcyi twéj czeka.

Król.

Nie wątpię, że me życzenia
Sumiennie uwzględniliście.

Don Farfan.

Tak! prawość jest naszém hasłem!...

Król (czytając).

„Niniejszem rozkazujemy
Ściąć głowę mu na szafocie“...
Więc taki wyrok wasz, zdrajcy!...
Tak-że to dotrzymaliście
Danego królowi słowa?!...

Don Farfan.

Złożywszy laskę, powinien
Najniższy dotrzymać słowa,
Choć kosztem życia i duszy;
Lecz z laską w ręku, monarcho,
Nikt czynu złego nie spełni
Ni mylnych słów nie wygłosi
Dla potęg ziemskich czy boskich!...

Don Pedro.

Z tych znaków ogołoceni,
Spełnimy wszystko, co każesz;

Lecz pierwszym alkadom grodu
Bezprawia nikt nie zarzuci!...

Król.

Niech będzie — wszyscy mię wstydzą.




SCENA  XVII.
Ciż sami oraz Don Arias i Estella.
Don Arias.

Estella pragnie wejść, królu.

Król.

I co mi radzisz, Ariasie,
Śród takich zawikłań strasznych?...




SCENA  XVIII.
Ciż sami, Alkaid, Don Sancho, Klaryndo.
Alkaid.

Roela Ortiz...

Don Sancho.

O, królu,
Niedoli méj połóż koniec!
Tabera z méj ręki zginął,
Krew jego — niech krwią się zmaże!...

Król.

Kto skłonił cię do zabójstwa?...

Don Sancho.

Kto?... papier!...

Król.

Z jakim podpisem?

Don Sancho.

O, gdyby papier mógł mówić?!...
Podarty — więc milczéć musi.
Ja tylko wiem, że zabiłem
Człowieka mi najdroższego
Na świecie. O, patrz! Estella
Przychodzi żądać méj śmierci.

Król.

Twą rękę oddam, Estello,

Jednemu z najpierwszych panów,
Lecz w zamian żądam od ciebie
Twéj łaski i przebaczenia.

Don Sancho.

Dlatego więc mi przebaczasz,
Że król cię za mąż wydaje...

Estella.

Dlatego.

Don Sancho.

Czyż taka zemsta
Wystarcza ci?...

Estella.

Najzupełniéj.

Don Sancho.

Gdy chęci twe się spełniają,
Przyjmuję życie — ze wstrętem.

Król.

Idź z Bogiem!...

Don Farfan.

Co mówisz, królu?...
Zniewaga-to dla Sewilli.
On musi umrzéć...

Król.

Król chyba,
Bo ja-m jest przyczyną śmierci:
Obrona dlań dostateczna!...

Don Sancho.

Mój honor już ocalony!...
Walczyłem z rozkazu króla.
Czyż mógłbym bez jego woli
Czyn spełnić tak barbarzyński?...

Król.

To prawda!

Don Farfan.

I to wystarcza.
Gdy taki rozkaz król wydał,
Przyczynę musiał mieć ważną.

Król.

Cześć cnotom dzielnego miasta!

Don Sancho.

A dla mnie, królu, wygnanie,
Gdy spełnisz swą obietnicę.

Król.

Dotrzymam.

Don Sancho.

Przyrzekłeś, władco,
Dłoń damy, któréj zażądam.

Król.

Przyrzekłem.

Don Sancho.

U nóg twych, panie,
O rękę błagam Estelli!...

Estella.

Zamężną jestem, Ortizie.

Don Sancho.

Ty?...

Estella.

Właśnie.

Don Sancho.

Cóż mi po życiu!...

Król.

Ja słowa dotrzymać muszę.
Co powiesz?...

Estella.

Niech więc tak będzie;
Ja-m twoją.

Don Sancho.

Ja-m twój, o droga.

Król.

Brak czego?...

Don Sancho.

Tak, dusz złączenia!...

Estella.

Małżeństwa — to nie nastąpi
Już nigdy!...

Don Sancho.

Wracam ci słowo...

Estella.

Nawzajem. Przy swoim boku
Mieć wiecznie mordercę brata —
To straszne!...

Don Sancho.

I dla mnie również
Ten widok siostry człowieka,
Którego wbrew swéj miłości

Niewinnie zamordowałem,
Ach, byłby...

Estella.

Jesteśmy wolni!...

Don Sancho.

Już wolni?...

Estella.

Żegnaj!...

Don Sancho.

Bądź zdrowa!...

Król.

Zaczekaj...

Estella.

Potężny panie,
Kto zabił mojego brata,
Małżonkiem moim nie będzie,
Choć kocham go ponad siły!

(wychodzi).
Don Sancho.

Kochając — muszę nieszczęsny
Zrzec się jéj... lecz słuszna kara!...

(wychodzi).
Król.

To dusze wielkie!...

Don Arias.

To stałość!...

Klaryndo.

Szaleństwo chyba, mój panie.

Król.

Przeraża mię ta ich wielkość!...

Don Pedro.

Sewilla takich ma ludzi!...

Klaryndo.

Tragedyą tę wam poświęcił
Don Feliks Lope de Vega
I odtąd Sewilskiéj gwiazdy
Nie zginie pamięć — na wieki!...



koniec.






  1. Członek milicyi miejskiéj.
  2. Wodza.
  3. Przedmieście Sewilli na prawym brzegu Gwadalkwiwiru, ojczyzna cyganów.
  4. Dawny zwyczaj w Hiszpanii dawał najbliższemu krewnemu zamordowanego prawo decydowania o losie mordercy.
  5. Znak godności sędziowskiéj.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lope de Vega i tłumacza: Julian Święcicki.