[142]KRAKOWIAK.
Hej! wesoło w imię Boże,
Chociaż bieda gniecie,
Wszak Polska zginąć nie może,
Póki my na świecie.
Mimo groźby i rozkazy
My nie zaginiemy,
Upadniemy tysiąc razy,
Tysiąc powstaniemy!
Danasz moja dana,
Ojczyzno kochana.
Dostojemy w naszej dumie,
Mimo krzyków swarnych;
[143]
Kogot z nami, a on umie
Dzióbać orłow czarnych.
Niechaj car jak chce się sroży,
Mimo jego wrzaski,
Tego łotra z łaski bożej
Zbijem — z bożej łaski.
Danasz moja dana
Ojczyzno kochana.
Prześliśma różne krainy
I lubią nas wszędzie,
Gdyż nie stracił Polak miny!
Zuchem był i będzie.
Panie bracie, kiedyś nasze
«Do broni» zanucim,
Chwycim dziarsko za pałasze
I do kraju wrócim!
Danasz moja dana,
Ojczyzno kochana!
Jeszcze dosyć krwawej pracy
Po drodze spotkamy;
Albośwa to nie Polacy,
Zmęczyć się nie damy.
A jak wrócim do siedliska,
Co to wrzawy będzie:
[144]
Ojciec wita, matka ściska —
Radość, przyjaźń wszędzie,
Danasz moja dana
Ojczyzno kochana.
Nuż ksiądz proboszcz z parafiją
Wystąpi jak w święta:
Chłopcy krzyczą: niech nam żyją!
Ściskają dziewczęta.
Po wojence mości panie,
W szczęśliwą godzinę,
Każdy za żonkę dostanie
Kiej jabłko dziewczynę.
Danasz moją dana,
Ojczyzno kochana.
Juliusz Słowacki.