Kwiat jaśminu • Felicjan Faleński
Kwiat jaśminu
Felicjan Faleński

Szedł chłopiec z dziewczyną po ciepłym gdzieś lecie,
Rwąc kwiecie jaśminu, gdyż lubił to kwiecie.

Całował, a za nim dzieweczka też biała,
Co on pocałował — ona całowała.

I potem przysięgła przez najświętsze śluby
Całować na zawsze ten kwiat jemu luby.

A chłopiec, by w szczęściu nie zaszła mu zmiana,
Śmierć sobie co rychłą wyprosił u Pana.

Że zaś chciał, by kwieciem odżył całowanem,
Zmarł w noc — i jaśminem odkwitnął nad ranem.

Oj! biadaż dziewczynie!... gorzko bo płakała!
Aż zbladła od łez tych twarzyczka jej biała...

Więc gdy jej pierś wzdętą ból tęskny rozżala,
Rwie kwiecie i ciśnie do ustek z korala.

A od tych płomiennych całunków dziewczyny
Omdlewa kwiat biały i staje się siny.

I słodko mu więdnąć, gdy listki przechyla,
Iż od tej rozkoszy umiera co chwila.

Bo w kwiat, bo w wybrany, co blask z wonią zmącą,
Spłynęła z ust chłopca dusza kochająca.

Bo łzy kochającej dziewczyny żałosnej
Były mu zmarłemu rosą wiecznej wiosny.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Felicjan Faleński.