[29]XVIII.
PIEŚŃ V.
O FRIDRUSZU,
który pod Sokalem zabit od Tatarów roku Pańskiego 1519.
Umysł stateczny i w cnotach gruntowny
Kto ma od Boga, żywie świętym równy;
Nietylko wytrwa[1] gniew szczęścia surowy,
Ale i łaską wzgardzić jest gotowy.
Tysiąc przykładów! Ale dostateczny
Słów moich świadek sam Fridrusz serdeczny[2],
Który to sprawił, że sie mniej wstydamy
Blizny, prze upór co nieszczęścia mamy.
Na Sokal wojska gdy już płaczliwego
Ostatek uwiódł od rąk okrutnego
Pohańca, — wolny, serce nielękliwe
Odkrył, te słowa mówiąc pamiętliwe:
[30]
„Farbę Bugowej, widziałem, krew wody
„Nasza zmieniła, prócz pohańskiej szkody.
„Skryły się pola pod zacnemi ciały,
„A mnie, niestetyż, kto w te zagnał wały?
„Bojaźń wyrodna w serce me nie wchodzi,
„Lecz, mogąc pomóc, żywiąc, umrzeć szkodzi,
„Choć miejsce wzywa, i dusza uczciwa
„Krwią, ciałem, zbroją, sławę kupić chciwa.
„Ale jeszcze trwa ten targ: otwórz bronę,
„Otwórz, już mię wstyd mur mieć za obronę;
„Niechaj przypłaci pohaniec zdradliwy,
„Że tył mój widział, gdym zbrojny i żywy”.
To rzekszy, jako z działa śmiertelnego
Kamień, płomienia gwałtem siarczystego
Z hukiem wyparty, jako przez wiatr rzadki
Leci przez ciała, dając im upadki:
Tak mężny Fridrusz, gniewy ślachetnemi
Zapalon, z zamku z krzyki rycerskiemi
Wypadł i przeszedł zastęp niezliczony
Swą i tatarską prawie krwią zjuszony.
Tam zaś, by tygrys, gdy swe baczy dzieci
Miedzy myśliwcy, choć tysiąc strzał leci,
Wpada w pośrodek, nie o ratunk dbając,
Ale o pomstę, szkodzi, i konając:
Taki był on mąż. Widząc swój lud zbity,
Drugi związany, aż go znamienity
Duch ze krwią odbiegł[3]. Padł. Krzyknął bezbożny
Zastęp i więźnie. Lecz był okrzyk różny...
[31]
O cny rycerzu! nietylko szczęśliwie
Duch twój z wielkimi bohatyry żywie:
I tu, dokąd Bug cichy wody swoje
Niesie do Wisły, dotąd imię twoje
Trwać będzie w ustach ludu rycerskiego.
I rzecze człowiek serca wspaniałego:
„Z lepszym Ojczyzny szczęściem, wieczny Panie,
„Racz mi naznaczyć tak prętkie skonanie”.