[302]X.
Nasienie przyszłości.
Pączek wynurza główkę z zieleni,
A w roślinności skarbcu bogatym
Pęka, i krasną barwą czerwieni,
Stając się kwiatem.
Majowe dészcze zdrój życia niosą
Tworom przyrody; dzień za dniem mija,
I płód wiośniany dżdżu zwilżon rosą,
Liście rozwija.
Przechodzi Lipiec, Sierpień i Wrzesień,
Traci swą świéżość roślinny światek
Zwarzony mrozem: bieleje jesień,
I więdnie kwiatek.
Lecz śmierć kwiateczka niech nie zasmuca
Tych, którzy piękność wielbią przyrody:
On umiérając nasienie rzuca
W pola, ogrody.
A te zdrobniałe skarby przyszłości,
Gdy nowém życiem powstaną z wiosną,
Pośród ożywczéj niw rodzajności,
W nowy plon wzrosną.
[303]
Tak i wy wdzięczne, miłe istotki,
W wieku nauki i sił rozwicia,
Jesteście jak o owe zarodki
Przyszłego życia.
Lecz wkrótce miną dziecięce lata,
Znikną igraszek zachcenia płonne,
I rozkwitniecie w pośrodku świata,
Jak kwiaty wonne.
I płód zwiędnięty liść z siebie zrzucizrzuci,
Przyjdzie starości odczarowanie:
O, wtedy nigdy już nie powróci
Życia zaranie!
Kto jednak pracą, co kraj bogaci,
Nasiona wiedzy zbierał za młodu,
Pozyska pamięć u swych współbraci,
I cześć narodu.
Bo człek jak kwiatek w krótkiém istnieniu
Rozkwita, rośnie, więdnie, umiéra,
Lecz gdy trud cenił, przy odrodzeniu
Wawrzyny zbiera.
XIXI.
Świąteczny wieczór na wsi.
Już słońce gasnące,
Okrywa twarz chmurką,
Smug mglisty na łące
Skrył zieleń tłem szarém,
Już dworca podwórko,
Wrze życiem i gwarem;
[304]
Tam hucznie zjeżdżają
Kolasy przed ganek,
A grono ziemianek
I ziemian wioskowych,
Na progu żegnają
Mięszkańców dworowych.
Pod bokiem kościoła,
Plebanija wesoła,
Zmajona zielenią,
Wygląda z drzew zwoju,
A proboszcz przed sienią
Zasiadłszy u proga,
Odmawia w spokoju
Modlitwy do Boga.
Przed drzwiami chateczek,
Wśród drogi na trawie,
Rój igra dziateczek,
W niewinnéj zabawie,
Nie znając ni żali,
Ni smutków. Znów daléj
Przed karczmą na ławach
Gromadzą się starzy,
I każdy o sprawach
Codziennych swych gwarzy.
Ten w błogiéj nadziei
Wylicza z kolei,
Jaki go zbiór czeka,
Ów znowu narzeka,