Nieśmiertelni. Fotografie literatów lwowskich/Wacław Koszczyc

<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Chołoniewski
Tytuł Wacław Koszczyc
Pochodzenie Nieśmiertelni. Fotografie literatów lwowskich
Data wyd. 1898
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wacław Koszczyc.

Okaz kopalniany. Mały, wyprostowany staruszek, siwa bródka, siwe przystrzyżone wąsy, okulary na nosie, wzrok nieufny, węszący naokoło ajentów policyjnych. Nałogowy rewolucyonista i spiskowiec — naturalnie w sferze zdzieciniałej fantazyi. Marzy o Polsce, wywalczonej kosami chłopskimi. Od r. 1863, w którym odegrał ważną rolę w organizacyi, jako jeden z najjaskrawiej czerwonych, nie posunął się ani na krok. Zasklepiony w atmosferze pojęć, wyniesionych z obozu i emigracyi, dziwi się tym innym pokoleniom, które tymczasem naokoło niego wyrosły. Jest maruderem, niepozbawionym jednak poezyi i osobnego jakiegoś blasku. Nienawidzi arystokracyi i wychodzi z założenia, że pierwszem przykazaniem narodowem powinno być jej wywieszanie. Od stycznia 1863. r. bez przerwy spiskuje. Podczas wojny turecko-rosyjskiej organizował legiony polskie w kawiarniach. W osiem lat później, gdy groziła wojna z Rosyą, traktował o wywołanie rewolucyi w Królestwie — z dyrektorem policyi Krzaczkowskim i szefem sztabu generalnego Rozenbergiem-Orsinim. W okresie emigracyjnym mieszkał długi czas w Egipcie i Stambule, gdzie został bejem, czyli pułkownikiem i jako inżynier okazał się bardzo pożytecznym. Litwin, posiadający wszystkie charakterystyczne cechy swego plemienia. Zdecydowany wróg kobiet i pessymista życiowy. Mieszka zawsze na oddalonem przedmieściu i przestrzega znajomych, aby go nie odwiedzali, chyba, że się nie obawiają policyi. Prowadzi czarną księgę zdrajców, niektórych jednak w przystępie dobrego usposobienia wykreśla. W dyskusyi namiętny jak student. Wynalazł budzik dla uspionych w letargu i środek przeciw filokserze. Napisał pod pseudonimem Sahi-beja około dwudziestu powieści na tle wschodniem („Ład boży“, „Praca Syzyfa“ i inne), o których jednak wśród czytającej publiczności krążą już tylko legendy.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Chołoniewski.