<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Niedola Nibelungów
Wydawca Wilhelm Zuckerkandl
Data wyd. 1908
Druk Wilhelm Zuckerkandl
Miejsce wyd. Złoczów
Tłumacz Ludomił German
Tytuł orygin. Nibelunge Not
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
X.
Jak Brunhildę w Wormacyi przyjęto.

       579 Po drugiej stronie Renu jechali rycerze
Za królem licznym pocztem na Renu wybrzeże,
Inni rumaki niewiast prowadzą za wodze,
Tamci też już przybyli, by ich witać w drodze.

       580 A gdy hufce islandzkie przeprawiać się miały,
I Nibelungi, co ich przywiódł Zygfryd śmiały,
Zbliżali się do brzegu, raźno wodę prując,
Stali tamci na drugim brzegu oczekując.

       581 Królowa też Uota z zamku się wybrała,
Z nią przybyła służebnych dziewek rzesza cała,
Które na to przyjęcie wzięła na wybrzeże,
Wnet zawarły znajomość dziewki i rycerze.

       582 Książę Gere prowadził aż po zamku bronę
Konia Krymhildy, tutaj oddał służby one
Zygfrydowi, co śliczną jej wielbił urodę.
Pozyskał za to względy i łaskę w nagrodę.

       583 Ortwin jechał u boku królowej Uoty,
Rycerze koło panien, wdzięcząc się w zaloty.
Przyjęcie było bardzo wspaniałe i śliczne,
Rzadko ujrzysz tak pięknych niewiast grono liczne.

       584 Po drodze się w rycerskiej popisywał wprawie
Niejeden rycerz, — (było to koniecznem prawie) —
Niejeden w całym pędzie aż do statków goni.
Tam nareszcie kobiety pozsadzano z koni.

       585 Już król stanął na brzegu z gości rzeszą całą,
Co się tam kopij w oczach niewiast zgruchotało!

A po tarczach zagrzmiały i razy i ciosy,
Szczęk żelaza, chrzęst broni wzbił się pod niebiosy.

       586 Piękne panny nareszcie stanęły w przystani, —
Wychodzi król i goście, ochoczo witani.
Brunhildzie podał rękę Gunter, król bogaty —
Świetnie błyszczą w zawody klejnoty i szaty.

       587 Przystąpiła Krymhilda skromnie i statecznie
Witając Bruhildę i orszak jej grzecznie.
Białą ręką zasłony usunęły sobie
I szczerym pocałunkiem witały się obie.

       588 Przemówiła królewna Krymhilda uprzejmie:
„Witajcież! Kraj was cały gościnnie podejmie!
„Witam was ja i matka i przyjaciół rzesza!“
Więc Brunhilda w podziękę skłonić się pospiesza.

       589 Ponownie panie sobie upadły w objęcia, —
Niełatwo kto dożyje takiego przyjęcia,
Jak tu oblubienicy panie zgotowały.
Matka z córką jej usta szczerze całowały.

       590 Kiedy wyszły Brunhildy panny na wybrzeże,
Przyskoczyli już ku nim uprzejmie rycerze,
Każdy chciał ścisnąć rączkę i prowadzić za nią.
Statecznie piękne panny stanęły przed panią.

       591 Trwało to powitanie z wszystkimi godzinę.
Każdy rycerz całował w usteczka dziewczynę,
A potężne królewne stały wciąż przy sobie.
Rycerze wzrokiem prawie pochłaniali obie

       592 I napawali oczy a wierzyli wieści,
Co głosiła, że takiej urody niewieściej
Nigdzie w świecie nie znajdzie; przyznali to śmiele, —
Nie miały też fałszywej ozdoby na ciele.


       593 Rycerze, co się znali na niewiast piękności,
Sławili Brunehildę z wdzięków szlachetności.
Ale mówili starsi, wytrawni rycerze,
Że ją Krymhilda jeszcze przewyższa w tej mierze.

       594 Przyszły wreszcie niewiasty razem i dziewoje,
Na ich pięknych postaciach błyszczą sute stroje.
A stały tam namioty jedwabne, wspaniałe,
Napełniając Wormacyi otoczenie całe.

       595 Cisnęło się krewniaków króla liczne grono,
Więc królewne prześliczne obie uproszono,
By weszły do namiotu z dziewicami swemi,
A powiedli rycerze je z burgundzkiej ziemi.

       596 Goście tymczasem także już na konie siedli
I z rozgłośnym tarcz chrzęstem turnieje zawiedli.
Jak od pożaru pole w dal się zakurzyło.
Poznać było, kto większą odznacza się siłą.

       597 Przyglądaj się panny wesołej ochocie,
A Zygfryd przewodniczył swej rycerskiej rocie,
Koło namiotów dzielnie staczając bój tłumny.
Za nim zaś Nibelungów pędził poczet dumny.

       598 Aż przybył wreszcie Hagen na wezwanie króla
I uprosił rycerzy, by zjechali z pola,
Bo pył i kurz niewiastom dokuczać poczyna.
Usłuchała ochoczo i chętnie drużyna.

       599 Rzekł Gernot do rycerzy: „Niech konie zostaną!
„Z wieczornym chłodem dalej zabawę przerwaną
„Wieść będziem przed pałacem w pięknych kobiet służbie,
„A króla odprowadzim do dom w licznej drużbie.“


       600 Zakończono na polu rycerskie igrzyska,
A rycerz się niejeden do namiotu wciska,
By z niewiastami teraz poigrać układnie.
Tak mijał czas, aż znowu siąść na koń wypadnie.

       601 Kiedy słońce się wieczór miało do zachodu
I powiał chłodny wietrzyk, poczęli do grodu
Zbierać się wszyscy razem, rycerze i panie.
Młodzieńcy wciąż miłośnie spoglądali na nie.

       602 Niejedna piękna szata w niwecz się podarła
Po rycerskim zwyczaju, nim rzesza dotarła
Do zamku a król zesiadł przed bramą pałacu.
Koło niewiast rycerze dotrzymali placu.

       603 Rozdzieliły się wreszcie przemożne królowe,
Uota poszła z córką w obszerną alkowę,
Z niemi panny służebne, aby użyć wczasu.
Dom się od wesołego trząsł cały hałasu.

       604 Biesiada ich czekała. Zasiadł król u stoła
Z gośćmi, a przy nim stała z koroną u czoła
Piękna Brunhilda, teraz Burgundów królowa,
— Bogata to i wielce można białogłowa. —

       605 Stały w około długie dla rycerzy ławy,
Uginały się stoły pod ciężarem strawy,
Niczego tam nie brakło, — uczta była świetna,
Przy królu siadła rzesza rycerzy szlachetna.

       606 Wodę w czarach złocistych niósł zastęp usłużny
Pokojowców królewskich. Trud by to był próżny,
Wszystko mówić, a gdyby rzekł kto, iż w tej mierze
Lepiej było gdzieindziej, nigdy nie uwierzę.


       607 Lecz zanim król do wody wziął się, przybył snadnie
Dzielny Zygfryd do niego, zbliżył się układnie
I przypomniał królowi dawną obietnicę,
Zanim się w Brunehildy wybrali ziemicę.

       608 Rzecze doń: „Pomnij królu, coś mi przysiągł święcie,
„Że gdy dobrze się skończy nasze przedsięwzięcie,
„Dasz mi siostrę za żonę. Gdzież rycerskie słowo?
„Jam dla was w tej podróży nakładał i głową.“

       609 A król na to odpowie: „W dobrą rzekłeś chwilę;
„Przysiąg moich nie złamię, nadziei nie zmylę
„I wszystko wnet wypełnię, jako wasza wola!“
Posłano po Krymhildę, by przyszła do króla.

       610 Przyszła, a z nią dziewczęta służebne do koła,
Lecz Gizelher doń bieży ze schodów i woła:
„Dziewczęta niech się wrócą w komnatach pobawić!
„Przed królem ma się tylko siostra moja stawić.“

       611 Przywiedziono dziewicę przed króla oblicze,
Do koła stały obcych mężów wojownicze
Postacie, — sala była wielka i wspaniała —
Właśnie się Brunehilda do stołu zbliżała.

       612 Wtedy Gunter przemówił: „Siostro urodziwa!
„Zaklinam, rozwiąż mojej przysięgi ogniwa.
„Przyrzekłem cię druhowi, — gdy mu oddasz rękę,
„Pozyskasz moją wdzięczność i tkliwą podziękę.“

       613 Królewna na to: „Drogi bracie mój i panie,
„Wam nie prosić przystoi, wasze przykazanie
„Dla mnie święte! — Wypełnię, czego żądacie, —
„Chętnie przyjmę za męża, kogo przeznaczacie!“


       614 Krasnym rumieńcem męskie spłonęły wnet lica
Zygfryda, gdy go chętnie przyjęła dziewica.
Otoczyli rycerze kołem piękną parę,
Pytając, czy małżeńską przysięgnie mu wiarę?

       615 Wstydziła się, jak zwykle dziewczę przed zamęściem,
Lecz młodzieńca los takiem udarował szczęściem,
Że się do tego związku okazała skłonną.
On je i miłość i wierność poprzysiągł dozgonną.

       616 A kiedy się odbyły nagłe zrękowiny,
Nie chciał z objęć wypuścić prześlicznej dziewczyny
Zygfryd, tuląc do piersi jej wdzięki dziewicze,
I w obec wszystkich cudne całował oblicze.

       617 Rozdzieliła się służba. Przy biesiadnym stole
Siadł Zygfryd po przeciwnej stronie w mężów kole
Z swoją Krymhildą w druhów służebnych orszaku,
Stało przy nim rycerzy tysiąc jego znaku.

       618 Siedział Gunter za stołem, przy nim jego żona,
Lecz ciężkim była dzisiaj smutkiem przygnębiona,
Gdy widziała Krymhildę u Zygfryda boku;
Łzy po licach jej biegły w rzęsistym potoku.

       619 A król rzecze troskliwie: „Jakiż smutek mroczy
„Twoją twarz, miła żono? czemuż we łzach oczy?
„Ciesz się raczej i wesel! krajów szereg długi
„Masz i grodów i mężów dosyć na usługi!“

       620 — „Jak nie płakać,“ Brunhilda przemówi do króla,
„Kiedy mnie smuci pięknej siostry twojej dola,
„Co lennikowi wzbronić nie mogła swej ręki!
„Płaczę, że w poniewierkę idą takie wdzięki.“


       621 Ale Gunter jej na to: „Daj pokój tej sprawie,
„Innym razem ci wszystkie powody wyjawię,
„Dlaczego mu Krymhildę za żonę oddałem.
„Dobrze jej pewnie będzie przy nim w życiu całem!

       622 Lecz ona rzecze: „Szkoda wdzięków i urody!
„Gdybym mogła, rzuciłabym raczej te grody
„I nie ległabym nigdy przy tobie na łoże,
„Nim poznam, co tych związków powodem być może.“

       623 Król odpowie: „Posłuchaj! On także posiada
„Kraje takie, jak moje, i potężnie włada.
„Król to możny, wiedz o tem, dlatego bez sromu
„Daję za żonę dziewkę mu z mojego domu.“

       624 Ale choć jej tłómaczył, nie była wesoła.
W tem poczęli rycerze już wstawać od stoła,
Rozpoczęto turnieje, zamek brzmiał od wrzawy,
Lecz królowi za długo trwały te zabawy.

       625 Myślał, że przy małżonce spocząć lepiej iście,
A serce w tej nadziei biło mu ogniście,
Spodziewał się rozkoszy i tkliwej pieszczoty,
A więc słodkiem spojrzeniem rozpoczął zaloty.

       626 Proszono, by przestali zabaw biesiadnicy,
Królewskie pary iść już miały do łożnicy, —
A na wschodach się obie królowe spotkały,
Brunhilda i Krymhilda, — (jeszcze się kochały). —

       627 Przyszła czeladź, z pochodem nie zwlekano dłużej,
Dworzanie nieśli światła, huf rycerzy służy
Układnie obu królom i kroku przyspiesza.
Za Zygfrydem szła liczna i pokaźna rzesza.


       628 Zaszli panowie, kędy zgotowano łoże;
Radowali się, jakiej w małżeńskiej komorze
Użyją dziś rozkoszy; serce raźniej biło. —
Zygfrydowi spłynęła noc weselna miło.

       629 Kiedy przy lubej piersi spoczął i w objęcia
Miłośnie tulił wdzięki ślicznego dziewczęcia,
Byłby dla niej poświęcił i mienie i życie
I marzyć nawet nie chciał o innej kobiecie.

       630 Nie będę opowiadał dalszej ich pieszczoty,
Lecz posłuchajcie, ile Gunter miał zgryzoty
Z Brunhildą owej nocy. Bohater ten żwawy
Wolałby z inną zażyć miłosnej zabawy.

       631 Poszli rycerze, poszły służebne dziewoje,
A za sobą zamknęli komnaty podwoje.
Uściskać szczerze żonę nie brakło ochoty,
Ale nie dozwoliła Brunhilda pieszczoty.

       632 W białej jak śnieg koszuli do łoża się kładnie —
Król myślał: „Otóż teraz pozyskam już snadnie,
„Czego pożądał, czego pragnął zapał krewki!“
Ujęła go niezmiernie uroda tej dziewki.

       633 Więc by zamysł wykonać, za kotarą świecę
Stawia, idzie, gdzie znaleść miał śliczną dziewicę,
Kładnie się przy niej blisko, żądzą rozpalony
I rozkoszną niewiastę obejmie w ramiony.

       634 Do miłosnej zabawy miał dosyć ochoty,
Ale dziewka szlachetna wzbraniała pieszczoty
I gniewać się poczęła, — król się zmartwił srodze:
Zamiast rozkoszy, znalazł przeszkodę na drodze.

       635 Ona rzekła: „Rycerzu, wstrzymajcie te chęci!
„Nim wybadam, jak sprawa z Krymhildą się święci,

„Nie odpłacę pieszczoty wzajemną miłością
„I dziewicą zostanę!“ — Gunter zawrzał złością.

       636 Chciał ją siłą przymusić, darł bieliznę w szmaty,
A dziewka pochwyciła pasek, co nim szaty
W biodrach zawsze wiązała, — rzemień to był gruby —
Omal nim nie przywiodła Guntera do zguby.

       637 Ręce i nogi wiąże pasem niespodzianie,
Niesie go, gdzie hak sterczał, i wiesza na ścianie.
Że jej we śnie przeszkodził, pieszczoty wzbroniła.
Dała mu się wre znaki boleśnie jej siła!

       638 Błagał ten, co miał panem być i rozkazywać:
„Rozwiąż te więzy, pani, a nigdy używać
„Nie chce siły nad tobą, przyrzekam to święcie,
„Nie obrazi cię więcej śmiałe przedsięwzięcie.“

       639 Nie zważała nań, sama zalegając łoże —
Wisiał przez noc na haku, aż powstały zorze,
Aż się blaskiem słonecznym szyby zaświeciły.
Nie znać było po królu wielkiej jego siły!

       640 „No jakże, cny Gunterze, będzie wam do smaku,“
Rzekła dziewka, „gdy słudzy znajdą was na haku
„I ujrzą, jak związały was niewieście ręce?“
Król na to: „Źlebyś wyszła ty na mojej męce,

       641 „A jabym też nie wiele zyskał na powadze.
„Dla twej sławy, do siebie dopuścić mnie radzę,
„A jeśli moja miłość tak wstręt w tobie budzi,
„Przysięgam, moja ręka już cię nie utrudzi.“

       642 Wstała, zdjęła go z haku, gdzie wisiał noc całą,
Więc przy żonie na pościel położył się białą. —

Leżał z dala, jej szaty dłoń nie tknęła krewka.
Miała spokój, a tego tylko chciała dziewka.

       643 Przyszła służba i szaty przyniosła im nowe,
Co na ślubny poranek od dawna gotowe,
Wszyscy byli weseli, lecz ciężko strapiony
Był król, choć go nad innych wznosił blask korony.

       644 Jak każe stary zwyczaj i odwieczne prawo,
Poszedł Gunter z Brunhildą do kościoła żwawo,
By wysłuchać mszy świętej; przybył Zygfryd z żoną
Ścisk był wielki w kościele, liczne wiernych grono.

       645 A przyniesiono, co się królowi należy,
Korony i królewskiej zapasy odzieży.
Ksiądz ich pobłogosławił, a gdy msza skończona,
Na czterech głowach jasno błyszczała korona.

       646 Wiele pacholąt, sześćset może albo więcej
Miecz rycerski z prawicy dostało książęcej,
Radość wielka powstała po krainie całej —
W ręku młodych rycerzy kopie pękały.

       647 W oknach stały dziewoje, patrząc na igrzyska,
Przed niemi moc puklerzy w słoneczku połyska.
Lecz król rzucił zabawy i rycerskie koło,
Wśród wesołej ochoty posępne miał czoło.

       648 Niejednako się młodym małżonkom powiodło!
Wiedział rycerz odrazu, co króla ubodło,
Wiec przystąpił poufnie i począł go badać:
„Jakże tam dziś wypadło? Raczcież opowiadać!“

       649 A Gunter rzekł: „Doznałem haniebnego sromu,
„Ot, sprowadziłem dyabła, nie żonę, do domu,
„Chciałem ją czule pieścić, ona mnie tymczasem
„Na haku powiesiła, związanego pasem.


       650 „Wisiałem przez noc całą na gwoździu do ranka,
„A na łożu wygodnie leżała bogdanka!
„Więc usilnie cię proszę, poradź co w tej mierze!“
Zygfryd na to: „Prawdziwie, żałuję cię szczerze.

       651 „Dopomogę, gdy na to twa miłość przystanie,
„Że dzisiaj jeszcze legniesz przy niej na posłanie
„A ona ci najtkliwszych pieszczot nie odmówi!“
Miłą ta obietnica była Gunterowi.

       652 A Zygfryd dodał: „Dzisiaj będzie w twojej mocy!
„Lecz jakże nam się różnie wiodło w ślubnej nocy!
„Twoja siostra nad życie milsza mi, nad duszę.
„Lecz i tobie Brunhildę do pieszczot przymuszę.

       653 „Dziś wieczór będę w twoim pokoju sypialnym,
„Przyjdę w płaszczu cudownym, będę niewidzialnym,
„By nikt nie poznał moich sztuk i skrytych planów,
„Ty wcześnie do gospody odeślij dworzanów.

       654 „W ręku pacholąt zgaszę świecę niewidzialny,
„Po tem poznasz, że wszedłem do izby sypialnej
„I służyć chcę: — do tego ci żonę przywiodę,
„Że dzisiaj ci ulegnie, lub życie dam młode.“

       655 — „Tylko dziewiczej cnoty nie narusz!“ król powie —
„Wszakże to moja żona; zresztą zamiarowi
„Twemu nie będę szkodził, a choćbyś ją ubił,
„Mniejsza o to, bom straszną kobietę poślubił.“

       656 — „Przysięgam ci,“ — rzekł Zygfryd — „że jej nie naruszę
„Dziewiczej cnoty; twoja siostra mi nad duszę
„Droższa, i z żadną inną jużbym się nie bawił!“
Chętnie wierzył król Gunter, co mu Zygfryd prawił.


       657 Turnieje się zaczęły, trudów i zabawy
Mieli rycerze dosyć. Lecz bojowej wrzawy
Zakazano, gdy panie miały iść do sali.
Pokojowcy się gościom ustąpić kazali.

       658 Znikły z dziedzińca konie i rycerzy kupa,
Szły panie, każda wsparta o ramię biskupa,
Kędy miały przy królach znów zasiąść przy stole.
Dzielnych zuchów niemało miały w swoim kole.

       659 Król siadł wesół, radością błyszczały mu lica,
Na myśli mu Zygfryda stała obietnica,
Ten dzień trwał mu tak długo jak innych trzydzieści.
Marzył o tem, jak z żoną wkrótce się napieści.

       660 Ledwie zdołał już końca biesiady doczekać.
Nie wypadało dłużej Brunehildzie zwlekać,
Poszła do swej komnaty, Krymhilda do swojej...
Za każdą siła dzielnych rycerzy się roi.

       661 Zygfryd u boku pięknej żony się umieścił,
Siedział wesół a z lubą bawił się i pieścił,
Ona ściskała jego ręce dłonią białą, —
Nagle — znikł, już go oko żony nie widziało.

       662 A kiedy to się stało — prawie w środku słowa,
Rzekła do służebnego orszaku królowa:
„Dziwo, gdzie król się podział? Wszakżem go widziała?
„Jak wyjął ręce, które jam w dłoni trzymała?“

       663 Więcej pytać nie chciała. On się skrycie skrada,
Kędy ze światłem w ręku pacholąt gromada,
I pocznie w rękach paziów świece gasić zdradnie.
Że Zygfryd już przybywa, poznał Gunter snadnie.


       664 Wiedział, po co przychodzi, — więc służbie kobiecej
Kazał precz pójść; gdy wyszły niewiasty z świetlicy,
Król możny sam dziś urząd sprawuje klucznika
I drzwi na dwie zasuwki żelazne zamyka,

       665 A świecę za kotarą ustawia wspaniałą.
Zaraz rozpoczął Zygfryd, jako wypadało,
Wdzięczną igraszkę, niby prosząc o roskosze.
— Gunter cieszył się z tego i trapił potrosze.

       666 Położył się na łożu Zygfryd blisko przy niej:
Ona rzekła: „Daj pokój, boć znowu uczyni
„Jak przeszłej nocy, wielką przykrość moja siła!“
— Potem się na Zygfrydzie strasznie za to mściła.

       667 Zygfryd się nie odzywał, nie wyrzekł ni słowa,
A Gunter, choć nie widział, poznał, że dochowa
Przysięgi i rozkoszą z nim się nie podzieli.
Oni zaś nie spoczęli dzisiaj na pościeli!

       668 Zygfryd udawał męża i ujął w objęciu
Silnie wspaniałe kształty pięknego dziewczęcia,
Lecz ona go na ławę wyrzuciła z łóżka,
Iż głowa zatrzeszczała o krawędź podnóżka.

       669 Zerwał się jednak zaraz i chciał po raz drugi
Siłą swą do miłosnej zmusić ją posługi,
Lecz doznał wiele od niej w tej próbie boleści.
— Nie wiem, czy która inna tak broni swej cześci. —

       670 Bo gdy nie chce ustąpić, lecz się do niej tuli
Zerwała się z posłania. — „Nie drzej mi koszuli!
„Nieskromny jesteś oto! ale pożałujesz,“ —
Zawołała — „i znowu siłę mą poczujesz!“


       671 Obejmuje ramiony tęgiego rycerza
I jak wprzódy Guntera wiązać go zamierza,
Aby mogła na łożu spocząć bez przeszkody
I zemścić się, iż podarł jej bieliznę wprzódy.

       672 Niepomogła mu siła i potęga cała.
Dowiodła mu dziewica mocy swego ciała, —
Niesie go, chociaż różne on przeszkody czyni,
I przyciska przy ścianie gwałtownie do skrzyni.

       673 „Źle!“ myślał sobie rycerz. — „Jeśli stracę życie
„I będę musiał uledz dzisiaj tej kobiecie,
„To wnet się białogłowy zbuntują zuchwale
„Swym mężom, chociaż dotąd posłuszne im wcale.“

       674 Słyszał król, co się dzieje, i wielce się trwożył.
Zygfryd wstydem i gniewem strasznie się rozsrożył,
I począł się opierać Brunehildzie, w trwodze
Wszystkie siły w obronie wytężając srodze.

       675 Długim się czas królowi wydawał, aż w walce
Uległa mu, — tak silnie ścisnęła mu palce,
Że krew z nich wytrysnęła, — boleść mu dodała
Siły, wreszcie uległa dziewica wspaniała,

       676 I zaniechać musiała uporczywej chęci.
Król milczał, ale słyszał wszystko, co się święci,
Zygfryd zasię do łóżka przyparł ją, aż krzykiem
Zdradziła ból i nagły strach przed przeciwnikiem.

       677 Sięgała jeszcze bokiem, by go związać pasem,
Lecz jej Zygfryd w tych chęciach przeszkodził tymczasem
I przygniótł, aż w jej ciele trzeszczeć jęły członki —
Więc wreszcie obowiązkom uległa małżonki.


       678 I rzekła: „Możny królu, przebacz mi łaskawie!
„Com zrobiła przykrego, wszystko to naprawię —
„Opierać się nie będę twej chęci napróżno,
„Widzę, że umiesz zmusić, bym była usłużną.“

       679 Zygfryd ustąpił z łoża, gdzie dziewka leżała,
Jakoby prędko szaty chciał pościągać z ciała,
Lecz pierwej jeszcze ujął królowę za rączkę
I zgrabnie, że nie czuła, ściągnął jej obrączkę

       680 A wziął i pas jej także, ową piękną wstęgę.
Nie wiem, czy chciał jej swoją pokazać potęgę —
Dał ją żonie, lecz potem pożałował snadnie.
Tymczasem legł król w łożu przy dziewce układnie.

       681 Uchwycił ją w objęcia gorąco i tkliwie.
Musiała wnet zapomnąć o wstydzie i gniewie.
A po tem uściśnięciu dziewka nieco zbladła,
Owa siła niezmierna zaraz jej odpadła.

       682 Jako innej kobiecie, tyle jej zostało.
Gunter wciąż obejmował miłośnie jej ciało,
Choćby chciała się oprzeć, zabrakło by mocy,
Tak ją Gunter poskromił miłością tej nocy.

       683 Leżała już roskosznie teraz koło niego
Żona w tkliwej pieszczocie, aż do dnia białego —
Zaś Zygfryd do swej żony tymczasem pospieszył
I serdecznem przyjęciem wielce się ucieszył.

       684 Wymijał zręcznie, kiedy pytała, gdzie bywał,
A co przyniósł jej z sobą, tak długo ukrywał,
Aż w jego kraju wreszcie chodziła w koronie,
Wtedy nie chował więcej, co przyniósł swej żonie.

       685 Na drugi dzień twarz króla jaśniała weselej,
Niż wczoraj, więc na dworze bawiono się śmielej

I w całej ziemi było nie mało radości,
Król podejmował hojnie zaproszonych gości.

       686 Trwały gody wspaniałe aż przez dwa tygodnie
A wciąż się gwar wesoły rozlegał swobodnie
Wśród rozlicznej zabawy, i huczna ochota. —
Ze skarbca wydawano bez rachunku złota.

       687 Krewni króla dawali za jego rozkazem
I na cześć jego szaty, złoto, srebro razem
I rumaki, by hojnie obdarzyć minstrele.
Miała biedna drużyna uciechy tam wiele.

       688 Zygfryd zasię, żuławski królewicz bogaty,
I jego tysiąc mężów dali wszystkie szaty,
W których w nadreńską ziemię przyjechali strojnie,
Dali rzędy i konie! Umieli żyć hojnie!

       689 A zanim się bogate szaty rozdzieliło,
Niejednemu już czekać i za długo było, —
Nigdzie goście weselszej nie mogli mieć doli.
Tak się gody skończyły po Guntera woli.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumacza: Ludomił German.