<<< Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Skróś wieków
Podtytuł IV. Noc królewska
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VI,
cykl Nowe pieśni
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa.
Data wyd. 1915
Druk G. Gerbethner i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
IV. NOC KRÓLEWSKA[1].


Lizbona śpi. Ma ciężkie sny.
Noc parna, duszna, cicha,
Bezgwiezdnym wzrokiem patrzy się z mgły,
Na miasto zmorą dycha.

Ulice, jakby wymiótł je
Miecz wojny, albo dżumy,
Długie a puste w dal wiją się,
Na placach drzemią tumy[2].

Drzemią tak martwo w mroku tym,
W symarach swych kamiennych...
Ni one nocy, ni noc ta im,
Nie prawią baśni sennych.

Drzemią tak martwo, trupią skroń
Odziawszy w mgły kaptury...
I sterczy wieżyc trupia ich dłoń
Z wzniesionym krzyżem w chmury.


A u kamiennych, ciężkich drzwi,
W srebrny włos skrywszy lica,
Szepce pacierze i leje łzy
Fontanna-pokutnica.

Wije się pustych ulic rząd,
Ważkimi biegnie sznury,
A ciężką masą stąd i znów stąd
Tłoczą się stare mury.

Stare się mury tłoczą tam,
Gdzie w wież i blasków zbroi
Pośród wykuszów, strzelnic, bram
Królewski zamek stoi.

Królewski zamek, ciężki gmach,
Głębokie rzuca cienie;
W dzień z niego bije zgroza i strach,
W noc pustka i milczenie.

I nagle martwa zamku głąb,
Co we śnie, zda się, leży,
Wybucha dźwiękiem kotłów i trąb,
Trąb, kotłów i moździerzy...

I z zgrzytem ryglów w strony dwie
Rozskoczą się wierzeje,
I tłumny pochód tłoczy się w nie
I blask pochodni leje.

Pochodnie paziów niesie zbór
Poważnie, cicho, sfornie...
A tuż za nimi trębaczów chór
I grzmiące w ślad waltornie.

Grają... Nie zgadniesz, czy to pieśń
Wesela, czy pogrzebu?

I wonie mirtów i grobów pleśń
Uderza z niej ku niebu.

Szaloną rozkosz, wściekły ból
Muzyka ta ma w sobie...
A przy niej tańczy Dom Pedro król,
Dom Pedro, król w żałobie.

Idzie i tańczy. Martwy wzrok
W pustkę i w ciemność wbity,
I wieje w czarnej nocy tej mrok
Czarnymi aksamity.

I wieje weń białością piór
Z koronnej swojej głowy,
I jękiem daje muzyce wtór,
Wtór cichy i echowy...

Cofa się przed nim w bramie straż
Trwożliwie i bezładnie;
A cień i światło na bladą mu twarz
Widmowe błyski kładnie...

Od śmierci Inez w żalu on
Nieugaszonym żyje,
Świat mu i ducha ten straszny skon
Całunem swoim kryje.

Napróżno dwór go zająć chce
Rozkoszą, sławą, pracą...
On lubi tylko rzeczy te dwie:
Gdy grają i gdy tracą.

Muzyka jego musi być
Gwałtowna i głusząca...
A kat — tak zrywać żywota nić,
Jak wiatr, co kwiecie strąca.


— Cóż to jest rozkosz?... Co to jest ból?...
Co śmierć?... Co życie w sobie?...
— Idzie i tańczy Dom Pedro król,
Dom Pedro, król w żałobie.

Muzykę dziś ma, jakiej chciał,
Dreszcz idzie aż pod żebra...
Ogromne trąby wyrobić dał
Z czystego blachy srebra.

Ogromne trąby głuszą jęk,
Co piersi mu przejada,
Zawrotny ruch i zawrotny dźwięk
Mdlejącem ciałem włada.

Sunie korowód z zamku bram
W puste ulice miasta...
Ludzie się budzą to tu, to tam
I tłumu wciąż przyrasta.

Bo gdzie zahuczą trąby, hen,
Gdzie łunę blask zażegnie,
Lud tam porzuca łoże i sen
I z królem tańczyć biegnie.

I czy z litości, czy tak już
Z szaleństwa i zachwytu,
Tańczy lud z królem do jasnych zórz,
Do porannego świtu.

Chwieje się żagwi krwawy blask,
Bijące piersi dyszą,
I bucha dym i skier się trzask
Zmąconą niesie ciszą.

I ciągnie miastem dziwny rej,
Grzmią w trąbach setne dzwony,

A zimne poty król z twarzy swej
Chusteczką ściera żony.

Idą — minęli. Długo ech
W powietrzu słychać granie...
I słucha noc: czy grobów to śmiech,
Czyli też życia łkanie?...








  1. Król portugalski, don Pedro I, z przydomkiem Okrutny, (ur. 1320 panował od r. 1357—67) zaślubił potajemnie słynną z piękności Inez de Castro, którą jednak wkrótce ojciec jego, Alfons IV, kazał zamordować. Don Pedro, wstąpiwszy na tron, kazał sprawcom morderstwa żywcem powyrywać serca, a Inez dobyć z grobu i oddać jej królewskie honory.
  2. Tum — katedra, tu wogóle: kościół.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.