[199]NOCLEG.
Nasz Naczelnik nad Trockiem jeziorem
Bo kowgańskiej potyczce nocuje.
Strzelcy leżą na kępie taborem:
Jeden rany swe mchem opatruje;
[200]
Drugi strzelbę przeczyszcza, nabija,
Kaptur z brzozy na zamek nasuwa;
Ten wpółsenny pod głowę płaszcz zwija.
I usnęli. Straż stoi, wódz czuwa —
On pod drzewem coś duma w pomroce.
Drzewo suche — lecz miało owoce;
Najgłodniejszych ten owoc odstrasza:
Wiszą na niem dwie gruszki Judasza.
W górę szpiegi! Cesarskie to sługi:
Jeden Prusak, z nogami długiemi,
W białych pończochach; a drugi,
Żyd, pejsami zamiata po ziemi.
Nie śpi wódz. Na kolanach broń trzyma,
Wzrokiem szuka pagórka znanego:
Ten za wodą, na wzgórku, dom jego!
Dom w ciemności on żegna oczyma.
Wtem błysnęło nad wzgórkiem — Czy piorun?
Piorun u nas nie bije w tę porę:
— O Najświętsza! o Maryo z Borun!
Ratuj ich — ratuj dzieci — dom gore. —
[201]
Gdzie jest patrol? Na konia! Do dworu! —
Wtem słuchają — Łom trzeszczy, gwar ludzi,
I «kto idzie!» głos ozwał się w boru.
Patrol wraca, i obóz się budzi.
— Wodzu! wielka dla ciebie żałoba!
Wraca patrol z wieściami Hijoba.
Jeden mówi: zarżnęli twą żonę,
Drugi mówi: twe dzieci spalone.
— Lecz pojmali dowódcę Moskali.
Kto on? — Francuz, nie stary, przystojny;
I w moskiewskiej on służbie wsie pali,
Za pieniądze lud siecze niezbrojny! —
Wódz, jak gdyby rażony od gromu,
Na dom patrzał i milczał i słuchał.
Z okien wszystkich żar sypał się z domu,
Z oczu wodza straszniejszy żar buchał.
I w obozie zbudzonym, zdumiałym,
Było głuche milczenie i zgroza.
Milczał wódz, jako broń przed wystrzałem;
Na dom patrzał — i krzyknął: powroza! —
[202]
Przyskoczyły dwa katy rozkoły,
Stryczek mieli gotowy ze sznura,
Zakasali rękawy za poły,
I oddarli mu kołnierz z mundura.
Wtem ktoś leci — Kto idzie? — «Lud z Bogiem!
Nasze hasło; poznajcie wiarusa!»
Zrzuca płaszcz — ach, to mundur Krakusa:
Biały surdut z czerwonym wyłogiem!
«Zbił Skrzynecki, zbił na łeb, na szyję,
Zbił pod Wawrem Rozena, Gejsmara!
Nabrał jeńców i dział co niemiara,
Idzie w Litwę — Skrzynecki niech żyje!»
Krzyczał żołnierz i śmiał się i szlochał —
Ach! kto miłej ojczyzny nie kochał,
Biedny! łzami nie płakał takiemi —
A Naczelnik? — On leży na ziemi.
Leżał krzyżem i długo się modlił.
Wstał, i rzekł do Francuza: «Idź wolny!
Precz od nóg mych — byś nóg mych nie podlił!
Jam dziś karać nikogo nie zdolny —»
Adam Mickiewicz.