O świcie (Perzyński, 1898)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Włodzimierz Perzyński
Tytuł O świcie
Pochodzenie Życie tygodnik
Rok II (wybór)
Wydawca Ludwik Szczepański
Data wyd. 1898
Druk Drukarnia Narodowa F. K. Pobudkiewicza
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały wybór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O ŚWICIE.

Zimny świt we mgle chmurnej ugrzęzły
Sennem okiem spojrzał na ulicę,
Szarem światłem oblókł kamienice
I powoli rozplątywać jął węzły
Zapłakanej smutnej nocy jesiennej.
Zimny świt we mgle chmurnej ugrzęzły.

Miasto śpi w melancholii bezdennej —
Tu i ówdzie snują się, jak duchy,
Stróże nocni w posępnej a głuchej
Ciszy obumarłej Gehenny —
Jakieś widmo gasi mdławe latarnie.
Miasto śpi w melancholii bezdennej.

Świt już świt... Otwierają piekarnie,
Że też na myśl nie przyszło nikomu,
Aby wcześniej dziś wrócić do domu.
Ta noc czy mi ujdzie bezkarnie,
Czy nie sięgnie za zapłatę po życie.
Świt już świt... otwierają piekarnie.

Znowu wracam do domu o świcie
Idę sennie, chwiejnie przez ulicę,
Mózg mi krwawią bólu błyskawice;
Ranny wiatr żre mię jadowicie
Szum mam w uszach, usta pełne goryczy.
Znowu wracam do domu o świcie.

Obudziło się w sercu i krzyczy
Jakieś echo, i ból mnie przenika
I własnego brzydzę się języka
Duch mój krwawo ogląda się i liczy
Dnie minione, a złocistych snów echo
Obudziło się w sercu i krzyczy.

Włodzimierz Perzyński.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Włodzimierz Perzyński.