O kobiecie i o miłości/Weber J. Karol

<<< Dane tekstu >>>
Autor Karol Juliusz Weber
Tytuł O kobiecie i o miłości
Podtytuł wybór myśli najznakomitszych pisarzy i myślicieli
Redaktor Kazimierz Bukowski
Wydawca Instytut literacki „Lektor“
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


KAROL JULIUSZ WEBER.

Ewa strąciła mężczyzn w przepaść zatracenia, Marya wyzwoliła kobiety.


Myśl, że kobiety są punktami środkowemi, około których wszystko się obraca utwierdziła się silnie w lekkich umysłach.


Kobiety przenoszą często nad ludzi ducha tych, którzy nie mają wcale owego ducha w mózgu.


Tylko słabość i miękkość charakteru jest siłą kobiety i powodem mieszania się do rzeczy, które leżą daleko poza horyzontem kobiecym, i zamętu, z czego zamęt polityczny jest najniebezpieczniejszy.


Historja pełna jest chytrości kobiecych, które według przysłowia przechodzą wszelkie chytrości; pewna elegancka kobieta, przychwycona przez swego jednookiego męża na gorącym uczynku, przyskoczyła do niego i przymknęła mu zdrowe oko: „Czy to prawda, mój skarbie, że jak mi się zdawało, widzisz drugiem okiem?“, — a w ten sposób wymknął się kochanek.


Wszystkie kobiety przewyższają swoich mężów zręcznością i obrotnością — a mólów książkowych i szperaczy podwójnie.


Kobieta jest przeciwieństwem mężczyzny: tu siła, tam delikatność; nawet w przyjaźni jedna strona jest czynna, druga poddaje się, a jeśli zgadzają się, powstaje harmonia i używanie życia i to, co się nazywa „szczęściem domowem“.


Kobieta i mężczyzna przystają do siebie, jak wystające i wklęsłe części okrętu, aby tem bezpieczniej płynąć przez bezmierne morze życia i dlatego francuzi niedawno nazywają kobiety décrotteuses.


Kobiety czyszczą męskie złoto tak dalece, że się bardziej świeci, ale też traci wiele na wadze i wewnętrznej treści.


Lubię płeć żeńską dla jej umiłowania czystej bielizny. Im swobodniejszym jest człowiek, tem piękniejsza i czystsza jest jego bielizna.


Bez kobiet byłyby obie skrajności naszego życia bez pomocy, a środek bez przyjemności.

Czy kobieta w stanie średnim i w warstwach najniższych posiada pełne, należne jej prawa wolności i równości? Nie, jeszcze dzisiaj nie, w wyższych jest zbyt wolna, w niższych zbyt poniżona.


Z kobietami ma się tak, jak z muzyką: i jedno i drugie można lubić, ale też nie można nigdy obu rzeczy dobrze pojmować.


Uczone kobiety są takim samym krzyżem pańskim, jak histeryczki.


Wiele kobiet gani Miltona, że swojej córki nie kazał uczyć żadnej obcej mowy: „O, jedna mowa wystarcza zupełnie kobiecym językom“.


Nie znam innej kobiecej genialności w pełnem tego słowa znaczeniu, jak właśnie chytrość.


Posiadamy wiele, nawet doskonałych książek o kobietach, ale wszystkie prawie wyszły z pod pióra mężczyzny; jak to się dzieje, że nie mamy żadnej dobrej kobiecej książki o mężczyznach, chociaż znają nas one lepiej, niż my je? Czy to nie jest może kobieca chytrość?


Musimy odróżnić kobiety wykształcone od uczonych; tu znajduje się droga, która zwie się prawdziwą.


Można być wielbicielem kobiety, która napisała książkę; ale lepiej być mężem takich kobiet, które dostarczają zupy, koszul, pończoch albo ludzi.


Uczone kobiety są to chłopcy z nożami w ręku; są one próżniejsze niż mężczyźni, piszący książki, ponieważ wierzą, że będą błyszczeć jako jedyne gwiazdy wśród tłumu nieuczonych sióstr i że przekonają mężczyzn o kobiecej mądrości.


Kokieterya miłości i próżności zanika z latami, kokieterja zaś książek, rozumu i pisania rośnie.


Jest tylko jeden hołd, który człowiek niegłupi złoży z całego serca kobiecie, hołd, który należy jej piękności, kobiecości i skromności. Wszystko inne jest płaską, wstrętną galanterją, a małżeństwo z muzą albo z żywym dziennikiem jest tak śmieszne, jak małżeństwo doży z adrjatyckiem morzem; nawet jeszcze śmieszniejsze, gdyż narzeczona była głucha i bez życia i nie potrzeba z nią było iść do łóżka.


W stuleciu wolności i równości musi przynajmniej panować między dwiema płciami równość, a kobieta nie powinna być wyniesiona ani tak wysoko, jak w ubiegłych czasach, ani zepchnięta tak nisko, jak to się dzieje dzisiaj.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Kazimierz Bukowski, Karol Juliusz Weber.