O starym psie, ośle, kocie i kogucie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Piotrowski
Tytuł O starym psie, ośle, kocie i kogucie
Pochodzenie Od Bałtyku do Karpat
Wydawca J. Czernecki
Data wyd. 1917
Druk Drukarnia „Czasu“
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O STARYM PSIE, OŚLE, KOCIE I KOGUCIE.



O STARYM PSIE, OŚLE, KOCIE I KOGUCIE.

U jednygo gospodarza beł taki stary pies, co mu beło Krucek. Nie bardzo jus on ta móg świnie ze szkody wyganiać, bo mioł i zęby tępę i nogi śtywne, ino tak ta, siod se przed chałupom, drapoł sie po uchu i scekoł tak ta, aby zbyć, jak kto sed, abo wele dziecka małego kiele płachty lezoł,
Ale downi to beł okropnie cięty pies, zwyczajnie zestarzoł się.
Jednego razu ten gospodorz pada do swoi kobiety:
— Jusby trza beło tygo psa zastrzelić, bo stary, to już dobrze nie upilnuje. — A ten pies to słysoł i myśli se: — Jakie to som ludzie nie dobre, styrołem se zdrowie na słuzbie, a tero chcom mnie zabić! —
Ze to i psu, zycie miłe, tak nie wiele myślęcy, posed na węder[1].
Ano, idzie tak i wędruje, spotkoł osła. Stary tyz beł i ten osioł i boki miał okropnie obite.
Przywitali sie, pies zaro powiedzioł osłowi, co i jak, osioł znowu opowiedzioł mu swojom historyjom. — No siułem zboze do młyna całe zycie, po ćtyry korce na mnie kładli i kijem prali. Długie casy tagem pracowoł, ale nie downo przewruciułem sie do błota z workami mąki, bom ni móg dźwignąć. Ten mój pan okropnie mie sproł kołem z płota a potem, powiedzioł: — Trza go udusić jutro i skóre na bębny zołmirzom sprzedać, bo jus na nic. — Jutra nie cekołem, inom zaro na węder poseł.
— A to chodźmy razem, co dwie biedy, to nie jedna — powiedo pies, i śli razem.
Idom dali i spotkali kota, kaprawy beł ten kot i zagłodzuny.
Tak pies pyto:
— Gdzie to kumoterek[2] tak wędrujom?
— Na węder wędruje, moiściewy, bo mnie z chałupy wyśnali, ze jus mysy nie umiem łapać!
— No to choć z nami, co trzy biedy to nie dwie — i pośli razem. Niedaleko uśli, spotkali koguta.
— Kajze to kaj idom, pon kukuryku? — pyto pies.
— A na węder, panowie tyz pewno. —
— A ino. —
— To chodźwa razem.
I opowiedzioł im kogut, że go gospodorze chcieli zarznąć na rosół, za to ze zapioł, oni zaceli ząć pszenice, a tu dysc spod i pszenica porosła. Głupie ludzie, myśleli, że ja pieje na pogodę, a jo pioł na dysc. Nie cekający, zakiel mi gardziel przerzną, posedem na węder.
— A no to dobrzeście zrobili, bo za późno po śmierci wędrować.
— Chodźwa razem, co ćtery biedy to nie trzy — pado pies i pośli — Jak jus beli daleko, daleko weśli w taki bór straśny i długo tem borem śli.
Noc się zrobieła i zobocyli, ze się kajś świci. Podeśli blizy, a to beła chałupka.
Tak se myślom, wartoby tom wstąpić, bo nom się jeść chce. I uradzili tak. Niech kot idzie do chałupy przez komin, kogut przez okno, ja drzwiami, a osieł niech ceko na podwurzu i patrzy, cy kto nie idzie.
I tak zrobili. —
Naroz wszystka trzech wpadli do izby, pies scekoł, kot miaucoł, a kogut kokodakoł.

A tam w ty izbie (to beła zbojecka chałupa) beła tylo tako staro baba, co ją zboje z kajsik[3] zabrali: i miała niedobrze we głowie. Ona się nie zlinkła ino pedziała tak:
— Kto mi rozkazuje temu usługuje. —
Tak uni zaroz ji rozkazali, żeby jem dała jeść. Osła zawołali z podwyrza. Baba dała jem jeść, jak sie należy, i posła spać do kumory[4]. Tak oni zaceli redzić, co zrobić, jak przydom zbóje (bo widać pośli na zbój) i uredzili. Kogut se siędzie na boncie w sieni, osieł sie układzie na łozku, kot w popiele na kuminie, a pies pod progiem.
I tak zrobieli.
Wedle północka przyśli zbóje, a bóło ich dwunastu i jeden maluśki na przykładkę, ale ze im się coś zdajało, ze ktoś jest w chałupie, tak posłali takiego, co beł najsurowsy, żyby zobocył cy nima ziandarów[5]. Un wzion do garści, taki wielgi piscelet i poseł.

Wlas do sini… nic, poseł do kumina zeby ognia ozdmuchać, a tu jak coś nie wrzaśnie (to beł kot), zasypało mu ocy popiołem, po pysku podropało. Tak ten zboj w nogi, mój drogi, ale zamiast do drzwi — wpod na łózko, osieł tak zarycoł, co sie chałupa zatrzęsła, zbój znowu w nogi, wpod na psa, ten go hab za łydke.
Zboj do sini, kogut skocył mu na łeb, i skrzydłami pierze, a dziobem po łbie śtuko i zapioł. Wypod z chałupy,

jak te zboje zobocyli, ze zmyko, tak wszystka jedeności za nim w nogi, a ten dokładek na końcu.
Całom mile lecieli, zacem tego pirsego dogonili, a na małego to musieli długo cekać, bo ni móg zdązyć.
Dopiro jak odetchneni, tak pytajom co beło.
— Przysedem (pado ten jurny) do chałupy, ale ze beło ciemno, chciałem na kuminie ognia ozdmuchać. A tu jak nie skocy na mnie ciort, ino zawołał piekielnem głosem: mój! mój — Zasypoł mi ocy pieprzem tureckim, pysk mi podrapoł. Jo chciał uciekać do drzwi, alem od tygo pieprzu oślep, tak wpodem na łózko, tam lezoł sam lucyper taki kudłaty, jak on wrzasnon, to jaze we mnie dusa zamarła! Wnogi do sini. Przy progu beł taki djabeł, co mnie za noge złapoł zębami i zawołoł łap! hap! W sini znowu jakiś antychryst skocył mi na łep i zawołoł: — Dejcie tu drugiiich! — Jak jem to powiedzioł, tak uni se myślom tak: już pewnie sie Panu Bogu nase grzychy sprzykrzyły i djabłom kozoł po nas iść, macie sie poprawić, bo bedzie źle i zaceni zaroz pokutować za grzychy.
A w ty chałupie osieł, pies kot i kogut zyli se porzunnie, bo ta baba co to mówiła: „Kto mi rozkazuje, temu usługuje“ — dawała jem leguralnie jeść i pić! |
Znudziło jem się w tem lesie i posłali kota do wsi zeby się przewiedzioł, co słychać. Kot poseł, nie beło go trzy dni. Jak przyseł, powiado:
— Oh moiściewy, z nasy wsi już ani znaku, nieprzyjaciel przysed, ludzi pozabijoł, chałupy popolił, a lewentorz[6] zjod.
Nie mozno teroz ozpoznać, kaj beła wieś, lo tego to ludzie som takie i lo siebie i lo stworzynia niemi łosierne, ze zmiłowania zodnego nie majom. I tak jus ostali w ty chałupie do samy śmierci.




  1. Przypis własny Wikiźródeł Iść na węder (stpol.) — iść na wędrówkę, wędrować
  2. Przypis własny Wikiźródeł Kumoterek (przest.) — zdrobn. od kumoter (przyjaciel, druch)
  3. Przypis własny Wikiźródeł Kajsik (stpol.) — gdzieś; tu: skądś
  4. Przypis własny Wikiźródeł Kumora (stpol.) — pomieszczenie, izba
  5. Przypis własny Wikiźródeł Ziandar — żandarm, policjant
  6. Przypis własny Wikiźródeł Lewentorz (stpol.) — inwentarz





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Piotrowski.