Oda I. Do Egnata Nolliusza
Przekład: Ludwik Kondratowicz. |
Do Egnata Nolliusza.
Sive te molli vehet aura vento, Sive non planis agitabit undis... |
Czy-ć lekki wietrzyk kołysze i pieści,
Czy biją szturmy z pod groźnych niebiosów,
Umiejże, Nolli, w szczęściu i boleści
Żartować z losów!
Miej twarz stateczną, kiedy los swawoli,
Gdy los się zmarszczy — ty wyśmiej go w oczy;
Niech w tobie zmiany doli i niedoli
Żaden nie zoczy.
Jako ów hetman z władzą konsularną,
Co broniąc twierdzy, włócznię z wrogiem kruszy,
Tak ty umacniaj, gdy troski ogarną,
Twierdzę swej duszy.
Kiedy twój domek nawiedzą przykroście,
Wynijdź je spotkać, a uczynisz zadość;
Bo w ślad za niemi idą milsi goście:
Spokój i radość.
Nie wszystko jady, nie wszystko trucizny,
Co nam na lewej położono szali;
I troska dobra — jak sól od zgnilizny,
Serce utrwali.
Żal kiedy długi, nie pozrze ofiary,
Bo się oswoim, przywykniem koleją;
Dźwigaj ustawnie choć wielkie ciężary, —
Pewnie zelżeją.