<<< Dane tekstu >>>
Autor Edmund Jezierski
Tytuł Ofiara Nilu
Pochodzenie Ze świata czarów. Zbiór baśni, podań i legend różnych narodów.
Wydawca M. Arct
Data wyd. 1911
Druk M. Arct
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Ofiara Nilu.
(Arabskie).

Rok 640 po Narodzeniu Chrystusa Pana a 18 hedżiry krwawo zaznaczył się w dziejach Egiptu. Zwycięzkie fale Arabów, pchane żądzą zdobycia coraz nowych krain, celem szerzenia w nich nauki proroka, pod wodzą niezwyciężonego Amru, zalały kraj, ogniem i mieczem szerząc zrazu nową wiarę.
Wszedłszy do Kairu, Amru na podziw łagodnie obszedł się ze zwyciężonymi mieszkańcami, pozostawiając im ich religję, prawa i zwyczaje, i pobrawszy niewielką daninę, wybierał się w dół Nilu, żeby podbić pod swą władzę i krainy, poniżej leżące.
Zbliżał się dzień wylewu Nilu, corocznie uroczyście obchodzony. Starsi kapłani zgromadzili się w świątyni Seboka, boga Nilu, celem wybrania narzeczonej, którą poświęcano mu na ofiarę, dla ubłagania o szczęśliwy wylew. Zazwyczaj była to najpiękniejsza i najcnotliwsza dziewica.
Tego dnia tłumy ludu otaczały świątynię, z niecierpliwością oczekując ogłoszenia woli bogów. Cokolwiek dalej, na jednym z placów miejskich, siedząc ze skrzyżowanemi nogami na skórze wielbłądziej, otoczony dowódzcami oddziałów, oczekiwał Amru wyniku narady kapłanów.
Nareszcie zakołysały się jak fale tłumy ludu, rozstąpiły się, i wśród nich, poważnie krocząc w otoczeniu kapłanów, ukazał się arcykapłan.
Przedarli się przez tłum i podszedłszy do Amru, złożyli mu trzykrotny ukłon, a najwyższy kapłan wyrzekł:
— O wodzu! którego potęga jest niezwalczona, którego władza sięga od morza do morza, wysłuchaj woli bogów: narzeczoną Nilu ma być — siostra twa, Fatma.
Zerwał się, usłyszawszy to, Amru, i wlepiwszy pałający gniewem wzrok w arcykapłana, zawołał:
— Co mówisz, starcze?… Fatma — ofiarą!…
— Taką jest wola bogów i sprzeciwiać się jej nie wolno — poważnie odrzekł arcykapłan, nie uląkłszy się groźnego wzroku zwycięzcy.
Błyskawicznie między ludem rozeszła się wieść o żądanej ofierze i wkrótce, gdy się dowiedziano, że Amru odmawia wydania siostry na ofiarę Nilowi, poczęto szemrać. Zrazu odzywały się pojedyńcze okrzyki, które wkrótce zlały się w jeden olbrzymi, potężny krzyk, w którym grzmiała nuta groźby:
— Fatma musi iść na ofiarę!!!…
Groźnie spojrzał Amru na otaczające go tłumy, i porwawszy się, wykrzyknął dumnie:
— Słuchajcie, mieszkańcy Kairu, potomkowie niewolników, nigdy, póki dech w mej piersi, siostra moja nie będzie ofiarą Nilu. Przysięgam wam na pamięć proroka, że prędzej miasto całe obrócę w perzynę, niżby choć jeden włos miał spaść z głowy siostry mojej!
Poczem, otoczony przez świtę, torującą mu drogę wśród tłumu, udał się do obozu, rozłożonego na głównym placu miasta.
Minął tydzień. Nil, rozgniewany, iż odmówiono mu dorocznej ofiary, nie występował z brzegów, tocząc do morza swe mętne fale. Zrozpaczony lud krążył po wybrzeżu, oczekując rychło podniosą się płododajne fale i zaleją kraj cały, roznosząc wszędzie muł dobroczynny. Próżno kapłani składali ofiary i modlili się dniem i nocą, — głód i nędza zagrażały ludnej krainie.
Na głównym placu, gdzie rozłożyły się zastępy Arabów, panowała głęboka cisza, jakby wszyscy wymarli. Stojący tylko co parę kroków wartownicy, oraz cicho snujący się od namiotu do namiotu wojownicy, wskazywali, iż w obozie tym, mimo pozornej ciszy, wre życie, gotowe każdej chwili wybuchnąć.
W namiocie Amrego zebrali się przedniejsi wodzowie arabscy na naradę, co czynić? czy ustąpić żądaniom ludu i oddać piękną Fatmę na ofiarę Nilowi?… czy też stawiać mu opór, mogący się zakończyć krwi rozlewem?…
Radzą wodzowie, jeden tylko Amru nie przyjmuje udziału w naradach. Siedzi na swojem miejscu, wsparł głowę na dłoni i myśli: „Więc on, niezwyciężony Amru, ma uledz żądaniom tłumu i oddać mu na ofiarę, jeszcze kogo?… Fatmę — ukochaną siostrę swoją… Nie — nigdy.“…
Skończyli nareszcie wodzowie swe narady, i postanowili zasięgnąć zdania wielkiego Omara.
Chwycił się tej myśli Amru; otucha wstąpiła w niego, i natychmiast, przez umyślnego gońca, wysłał list do Omara, błagając go o radę. Goniec miał polecone pędzić, o ile sił starczy w koniu, nigdzie się nie zatrzymując, i podobnież powracać z odpowiedzią.
Tymczasem wzburzenie wśród ludu rosło. Gromadzono się przed obozem Arabów, złorzecząc i wyzywając ich, za każdem ukazaniem się którego bądź z wojowników. Amru jednak pozostał milczącym i nie odpowiadał na pogróżki.
Nareszcie na spienionym rumaku nadbiegł wysłany do Omara goniec, i wręczywszy Amremu list, runął na ziemię nieprzytomny.
Rozerwał Amru pieczęcie pisma i przeczytał co następuje:
„Allach jest jeden i moc jego jest bez granic.“
„Sługo Boży, Amru. Uczyń ze słomy i gliny postać, na podobieństwo niewiasty, przyodziej ją w bogate szaty, i przeczytawszy poniższe słowa, strąć ją do wody i rzuć za nią pismo.“
Uradował się wielce Amru, rozkazał zaraz czynić przygotowania do uroczystego pochodu i polecił zawiadomić arcykapłana o mającej nastąpić uroczystości.
Na drugi dzień zrana tłumy ludu zaległy wybrzeże Nilu, z niecierpliwością oczekując pojawienia się pochodu.
Nareszcie od strony obozu ukazał się oddział jeźdźców, w bogatych, różnobarwnych strojach, za niemi kroczyli kapłani, za którymi, otoczony gronem wodzów, jechał na wspaniałym rumaku Amru, poprzedzając lektykę, z siedzącą w niej w bogatych szatach, z zakrytem obliczem, nieruchomą postacią niewieścią. Za lektyką znów postępował oddział jeźdźców.
Gromkie okrzyki powitały ten wspaniały pochód; radość tłumu przeszła granice. Wielokrotnie wykrzykiwali imię Amru, sławiąc go we wszelki sposób.
Stanął wreszcie orszak w pobliżu umyślnie wzniesionego na falach Nilu pomostu. Dwóch wodzów wyjęło z lektyki wspaniale przybraną postać niewieścią i trzymając ją, weszli wraz z Amrem i arcykapłanem na ten pomost.
Powoli tłum ucichł, i arcykapłan, wystąpiwszy na skraj, odmówił przepisane modlitwy; poczem wystąpił Amru, i rozwinąwszy pismo Omara, wygłosił:
— Allah jest jeden, a władza i moc jego są bez granic. Jeżeli sam z siebie czerpiesz siły do swojego biegu, to wstrzymaj go; ale jeśli Allah najwyższy panem fal twoich, to błagamy o to Allaha, byś wystąpił z brzegów.
Przeczytawszy to pismo, rzucił je wraz z przybraną w suknie niewieście lalką do wody.
Zaledwie zdążyli usunąć się z pomostu, gdy w górze rzeki rozległ się głuchy szum i ukazały się spienione fale, z szaloną szybkością pędzące naprzód i zabierające wszystko po drodze ze sobą. Przerażony lud rozbiegł się na wszystkie strony, a Nil rozlał szeroko swe mętne fale, roznosząc po polach ił dobroczynny…
Odtąd corocznie lalkę z gliny i słomy, wraz z kopją rozkazu Omara, strącają w fale Nilu, wzamian żywej ofiary.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edmund Krüger.