<<< Dane tekstu >>>
Autor Sándor Petőfi
Tytuł Pałac i chatka
Pochodzenie Wybór poezyj
Wydawca Wydawnictwo Dzieł Tanich A. Wiślickiego
Data wyd. 1880
Druk Drukarnia Przeglądu Tygodniowego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Sabowski
Tytuł orygin. Palota és kunyhó
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PAŁAC I CHATKA.

Dumy gmachu, czemś nadęty?
Czy wielkością swego pana?
On się stroi w dyamenty,
By pierś okryć, bo skalana,
Zrzućmy te wspaniałe stroje,
W które zdobią go sług roje,
Gdy łupina spadnie droga,
Czyż zostanie dzieło Boga?...

Zkąd twój pan wziął skarby całe,
Któremi się tak buńczuczy?
Ztąd zkąd sokół ptaszę małe,
Co swą ciepłą krwią go tuczy.
Ze krwi schwytanego ptaka
Wielka uczta dla sokoła,
Matki swej z bliskiego krzaka
Grono piskląt próżno woła...
Pokaż, dumny, jakie blaski
Rzucają skarby skradzione,
Jaśniej niemi!... z niebios łaski
Twoje dni już policzone.
Oh! nim moje dni upłyną,
Bodajbym mógł ujrzeć ciebie,
Jak pod murów twych ruiną
Dumny panów ród się grzebie!...
Przy pałacu, chatka mała,
Czemuś skromna i pokorna
W pośród liści się schowała?...
Ukryć chcesz, żeś niepozorna?...
Przyjm mnie gościem biedna chato,
Ja nie wierzę strojnej szacie,
Nie chcę blasku, wiem że zato
Znajdę serca w małej chacie.
W święte twoje progi wchodzą
Ludzie potem pracy zlani,
Wielcy się w pałacach rodzą,
Lecz tu rodzą się wybrani,
Z małej chatki wiedzie ścieszka
Na Golgotę poświęcenia,

A jednak lud co w niej mieszka
W nędzy wlecze dni istnienia.
Biedni! przejdzie ciemność nocy,
I wam zalśni promień słońca,
Wczoraj, dziś nie w waszej mocy,
Lecz wasze jutro bez końca
Próg przybytku cichej pracy
Z czystą myślą przestąpiłem,
Błogosławcie mi biedacy,
Jak ja wam błogosławiłem.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Sándor Petőfi i tłumacza: Władysław Sabowski.