[48] [49]PARALITYK.
(HYMN POLSKI.)
«Kto wierzy w mię nigdy nie upragnie —
Kto wierzy we mnie ma żywot wieczny.»
(Ś. Jan. 6.)
«Sprawiedliwy z wiary żyje.»
(Ś. Paweł do Galat. 3.)
Panie! cudowną wodę w Betsaidzie
Codzień o świcie Anioł twój zamąca;
I zaraz wielka rzesza do niej idzie
I działa na nią moc uzdrawiająca:
Ktoś tam samiutki miota się z daleka —
Widno nie może przypełznąć kaleka.
Panie! ach woda ona woda żywa,
Którą zamąca Anioł co poranku,
To myśl, co z ramion krzyża Twego spływa,
I którą ludzki rodzaj bez ustanku
Oblega, w nędzy swej — i nią się leczy
Boć źródłem żywej wody Syn Człowieczy!
Ów Paralityk, złamany u wody,
Którego przenieść bliżej nie ma komu,
To naród polski pomiędzy narody,
Najnieszczęśliwszy z onych powidomu:
[50]
Azaż sam zgrzeszył on, albo ojcowie?
Lub żeby cud się stał nad nim, kto powie?
Chorych tam ciżba: a wszyscy ci chorzy
Z wolności źródła zdrowie dzisiaj biorą —
Ból nie doskwiera im, ni głód nie morzy,
I choć już gorszą się Bożą pokorą,
Przecież się wzrostem i potęgą cieszą:
Mój Paralityk opodal za rzeszą.
Mój paralityk to Lech — rycerz stary
I uznojony Twój kmieć u lemiesza:
Pił-ci najdłużej on ze źródła wiary:
Pił i ze źródła wolności — jak rzesza,
Spełniał powinność wojaka i kmiecia!
Mój paralityk, mój naród w niemocy
Łazarz narodów, lecz nie przeniewierca!
Wieszczowie jego — jak ongi Prorocy,
Wielkie boleści przyjęli w swe serca:
Na wszystkich drogach bezdomibezdomni tułacze
Jęczą — że zda się niebo ku nim płacze.
Mój paralitikparalityk, mój naród w tęsknicy
Niewysłowionej! — pod grozą niełaski
Młodzieńcy jego — mnodzy katorżnicy,
W śniegach sybirskich, przez wołżańskie piaski
[51]
Idą pokutnie — aż na ziemi krańce,
Jak ongi Panie, święci Rozesłańce.
Mój paralityk, mój naród w pogardzie;
Wróg mu urąga — żeś Ty Bogiem naszym!
Prus nienawistnie patrzy, a Czud hardzie —
Mniemają bowiem, że się ich ustraszym,
I nie wytrwamy Tobie w długiej walce,
Ale się zmienim w podłe bałwochwalce.
Mój paralityk, mój naród ku Tobie
Panie! w serdecznej targa się on męce!
Niewiasty jego, płaczki tam w żałobie,
Z dziećmi na ręku i z dziećmi za ręce,
Na cyrki carskie przed carskie zwierzęta,
Z hymnem na ustach biegną niebożęta.
Mój paralityk, mój naród poddany,
Wierny poddany Najświętszej Twej matki,
Na pokoleniach tak sponiewierany,
Dostarcza pastwy na carskie tam jatki!
Azaż Królowa i święci Patroni
Kalece swemu nie podadzą dłoni?
Mój paralityk, wyznawca on prawdy;
Jakże go Panie piekło one zmoże?
[52]
Wierzy, miłuje, spodziewa się zawdy. —
Skiniesz, a wstanie — i poniesie loże;
Wiekową krzywdę swoją wraz pogrzebie,
Przebaczy wrogom nawet on — dla Ciebie!
Toż pod krzyż słać się — im większa pokusa!
Pod krzyż! oburącz trzymając się Wzorca,
Głośniej a głośniej uwielbiać Chrystusa!
Aż skinie Słowo-mocarz, Cudotwórca!
I rozgrzmisz na świat narodzie kaleko:
«Pan idzie, idzie! Oto niedaleko!»
Józef Bohdan Zaleski.