<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Bohdan Zaleski
Tytuł Paralityk
Podtytuł Hymn Polski
Pochodzenie Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1864
Druk F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PARALITYK.
(HYMN POLSKI.)
«Kto wierzy w mię nigdy nie upragnie —
Kto wierzy we mnie ma żywot wieczny.»
(Ś. Jan. 6.)
«Sprawiedliwy z wiary żyje.»
(Ś. Paweł do Galat. 3.)

Panie! cudowną wodę w Betsaidzie
Codzień o świcie Anioł twój zamąca;
I zaraz wielka rzesza do niej idzie
I działa na nią moc uzdrawiająca:
Ktoś tam samiutki miota się z daleka —
Widno nie może przypełznąć kaleka.

Panie! ach woda ona woda żywa,
Którą zamąca Anioł co poranku,
To myśl, co z ramion krzyża Twego spływa,
I którą ludzki rodzaj bez ustanku
Oblega, w nędzy swej — i nią się leczy
Boć źródłem żywej wody Syn Człowieczy!

Ów Paralityk, złamany u wody,
Którego przenieść bliżej nie ma komu,
To naród polski pomiędzy narody,
Najnieszczęśliwszy z onych powidomu:

Azaż sam zgrzeszył on, albo ojcowie?
Lub żeby cud się stał nad nim, kto powie?

Chorych tam ciżba: a wszyscy ci chorzy
Z wolności źródła zdrowie dzisiaj biorą —
Ból nie doskwiera im, ni głód nie morzy,
I choć już gorszą się Bożą pokorą,
Przecież się wzrostem i potęgą cieszą:
Mój Paralityk opodal za rzeszą.

Mój paralityk to Lech — rycerz stary
I uznojony Twój kmieć u lemiesza:
Pił-ci najdłużej on ze źródła wiary:
Pił i ze źródła wolności — jak rzesza,
Spełniał powinność wojaka i kmiecia!

Mój paralityk, mój naród w niemocy
Łazarz narodów, lecz nie przeniewierca!
Wieszczowie jego — jak ongi Prorocy,
Wielkie boleści przyjęli w swe serca:
Na wszystkich drogach bezdomni tułacze
Jęczą — że zda się niebo ku nim płacze.

Mój paralityk, mój naród w tęsknicy
Niewysłowionej! — pod grozą niełaski
Młodzieńcy jego — mnodzy katorżnicy,
W śniegach sybirskich, przez wołżańskie piaski

Idą pokutnie — aż na ziemi krańce,
Jak ongi Panie, święci Rozesłańce.

Mój paralityk, mój naród w pogardzie;
Wróg mu urąga — żeś Ty Bogiem naszym!
Prus nienawistnie patrzy, a Czud hardzie —
Mniemają bowiem, że się ich ustraszym,
I nie wytrwamy Tobie w długiej walce,
Ale się zmienim w podłe bałwochwalce.

Mój paralityk, mój naród ku Tobie
Panie! w serdecznej targa się on męce!
Niewiasty jego, płaczki tam w żałobie,
Z dziećmi na ręku i z dziećmi za ręce,
Na cyrki carskie przed carskie zwierzęta,
Z hymnem na ustach biegną niebożęta.

Mój paralityk, mój naród poddany,
Wierny poddany Najświętszej Twej matki,
Na pokoleniach tak sponiewierany,
Dostarcza pastwy na carskie tam jatki!
Azaż Królowa i święci Patroni
Kalece swemu nie podadzą dłoni?

Mój paralityk, wyznawca on prawdy;
Jakże go Panie piekło one zmoże?

Wierzy, miłuje, spodziewa się zawdy. —
Skiniesz, a wstanie — i poniesie loże;
Wiekową krzywdę swoją wraz pogrzebie,
Przebaczy wrogom nawet on — dla Ciebie!

Toż pod krzyż słać się — im większa pokusa!
Pod krzyż! oburącz trzymając się Wzorca,
Głośniej a głośniej uwielbiać Chrystusa!
Aż skinie Słowo-mocarz, Cudotwórca!
I rozgrzmisz na świat narodzie kaleko:
«Pan idzie, idzie! Oto niedaleko!»

Józef Bohdan Zaleski.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Bohdan Zaleski.