Poezye w nowym układzie. Tom V, Z mojej księgi/Na mroźnem niebie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Konopnicka
Tytuł Gwiazdy
Podtytuł II. Na mroźnem niebie
Pochodzenie Poezye w nowym układzie. Tom V, Z mojej księgi
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1903
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
II.
NA MROŹNEM NIEBIE...


Na mroźnem niebie milion gwiazd
Iskrzy się, pali, mruga...
Samotna, pustą drogą w dal
Noc idzie cicha, długa...

Na świeżym śniegu cieniów ślad
Odciska stopą bosą,
A przed nią, w siny, mglisty słup
Lekkie się pary niosą...

U okna, co je srebrzy szron,
Z podpartą siedzę skronią,
I patrzę, jak swój złoty blask
Te gwiazdy cicho ronią...

I myślę, ile oczu już
Tak biegło tam przez wieki,

I co im mówił niebios strop
Gwiaździsty — a daleki...

I myślę — ile serc i wiar
Poszło już w proch i w pyły,
Którym tak samo w cichą noc
Te gwiazdy już świeciły...

Obietnic miał-ci ludzki ród,
Tyle, co gwiazd na niebie,
I tyleż razy płakał już
Na złudzeń swych pogrzebie!

I żaden znak i żaden głos
Nie bronił go w rozpaczy,
I kładł się w grób, nie wiedząc, co
Z tych gwiazd najmniejsza znaczy...

I myślę, jakich czarów moc
Porywa nam spojrzenia,
Tam, gdzie nad morzem naszych łez
Nic wcale się nie zmienia...

I czuję mroźnej nocy dech,
Jak na mnie pustką dmucha,
I gasi we mnie życia skry,
I drżący płomień ducha...


I tysiąc na mych ustach słów
Niewymówionych dyszy...
A jakiś cichy, smętny głos
Szepce je za mnie w ciszy...





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.