Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom IV/Pod okienkiem mojej izby... (III)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Drobiazgi z podróżnej teki
Podtytuł Pod okienkiem mojej izby...
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom IV
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa
Data wyd. 1915
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
VI. POD OKIENKIEM MOJEJ IZBY...


Pod okienkiem mojej izby
Jest ścieżyna, światłem drżąca;
Noc tam cicha po niej chodzi,
Obrócona do miesiąca.

Na ścieżynie ławka pusta,
Drobna ławka, ot, na dwoje,
Przez pół w blaskach, przez pół w mrokach,
Jak bezsenne myśli moje.

Zaszeptały liściem drzewa,
Chmurę przewiał wiatr po niebie;
Dwa milczące idą cienie,
Ścieżką idą przeciw siebie.

Pochylone znojnie głowy,
Oczy martwo patrzą w ziemię;
Idą wolnym, ciężkim krokiem,
Niosąc każdy swoje brzemię.

Jak drżą senne morza fale!
Jaka noc ogromnie cicha...
Idą cienie przeciw siebie,
Wonią mirtu gaj oddycha.

Bez spojrzenia i bez słowa,
Z twarzą mroczną i omdlałą,

Upadają oba cienie
Na tę pustą ławkę małą.

I schylają, milcząc, głowy
I surowo patrzą w ziemię;
I jednaki ból je tłoczy
I jednakie ciśnie brzemię.

Nagle wznoszą się ramiona,
Bez spojrzenia i bez słowa
Pierś przyciska się do piersi
I do głowy tuli głowa.

Ust szukają zimne usta
Ze znużeniem i z rozpaczą;
I mdlejące biją serca
I zamknięte oczy płaczą...

Płaczą, że się szukać muszą,
Płaczą, że się znaleźć mogą;
Z upojeniem szczęścia płaczą,
Ze śmiertelnej męki trwogą.

Nad wszechbólem płaczą ziemi,
Nad poczęciem i nad skonem
Z dzikim gwałtem pożądania
I ze wstrętu pełnem łonem.

Płaczą z bólu i z rozkoszy,
Bez radości i bez skargi,
Pierś na piersi łka bijąca,
A spojone płoną wargi.

Żądza śmierci, dreszcz istnienia
Łono ciśnie im do łona.
...Fala z falą tak się łączy,
Z dwóch przepaści przyniesiona.


Fala z falą tak się łączy,
Na bezdenne pchnięta tonie
Z mrocznych głębin oceanu,
Nim je przepaść znów pochłonie.

Aż bezsilne, wyczerpane,
Rozplatają się ich ręce,
Pierś odrywa się od piersi
Po śmiertelnej szczęścia męce.

Gasną żary łez rozpaczy
I gorących ust płomienie;
Bez spojrzenia i bez słowa
Podnoszą się oba cienie.

Pochyliły znojnie głowy,
Utopiły oczy w ziemię;
W dwie przeciwne idą strony,
Niosąc każdy swoje brzemię.

I nabrawszy tchu głęboko,
Ciche, smutne i znużone,
Na wschód nieba i na zachód
Idą — każdy w swoją stronę.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.