[273]POLSKIEMU DZIECKU.
Jakżeś ubogi — synu mój drogi!
Ojcowie tobie pomarli!
Brata na Sybir uwiozły wrogi,
I matkę tobie wydarli!
A siostry twoje — jak ścięte kwiatki
Z których woń życia ulata —
Któż cię powita na progu chatki,
Kto cię uściśnie jak brata?
Niebo się łuną oblało złotą,
W płomieniach dworek ojcowy!
I nawet nie masz biedny sieroto!
Młodziuchnej schronić gdzie głowy.
[274]
I jedno tylko co ci pociechą
Na dni zostało wiośniane:
Święta modlitwa — pod obcą strzechą,
I dwie mogiły siostrzane!
Jakżeś ubogi synu mój drogi!
Na polach twoich krew świta!
A w okół jęki, łzy i pożogi —
I wrogie tętnią kopyta!
Z rannych twych latek synu mój złoty,
Już przyszło witać ci nędzę!
I z pośród hańby — z pośród sromoty,
Jasną dni swoich snuć przędzę!
Lecz nic upadaj — choć los nie płuży!
Z trudem się w młodem łam lata!
A hartowany wśród szaleństw burzy,
Ty dębem wzrośniesz dla świata!
Bądź błogosławion pierśmi całemi!
I wzrastaj w męstwie i sile!
I módl się często na świętej ziemi,
Na dwóch męczennic mogile!
[275]
Jakżeś ubogi synu mój drogi!
Przebóg — w twych oczach żar płonie!
I pierś się wznosi — gniew prze ją srogi,
I zemsta kipi w twem łonie!
Synu mój, synu! więc miecz do dłoni!
Zaż długo rdzawieć nam będzie?
Z świętym sztandarem Orla — Pogoni,
I męstwem świat się zdobędzie!
O! leć mój orle! leć na swobodę!
Gdyś skrzydła rozwiał do biegu!
Tam wasze miejsce sokoły młode!
Hańba kto odstał z szeregu!
Bądź błogosławion dzielny mój synu!
Bólem dojrzały — nie laty!
Jakże tym męstwem co rwie do czynu,
Jakżeś mój synu bogaty!
Kraków, d. 18 Lutego 1869 r. Władysław Bełza.