Projekt nowej ustawy konstytucyjnej

>>> Dane tekstu >>>
Autor Jan Tarnowski
Tytuł Projekt nowej ustawy konstytucyjnej
Data wyd. 1928
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Jan Tarnowski
PROJEKT
NOWEJ USTAWY KONSTYTUCYJNEJ
(Z KOMENTARZEM)
WYDANIE POŚMIERTNE Z PRZEDMOWĄ
DRA STANISŁAWA TYSZKIEWICZA[1]
KRAKÓW 1928
SKŁAD GŁÓWNY : GEBETNER I WOLFF
WARSZAWA – KRAKÓW – LUBLIN – ŁÓDŹ – PARYŻ
POZNAŃ – WILNO – ZAKOPANE

ODBITO W DRUKARNI „CZASU” W KRAKOWIE




SŁOWO WSTĘPNE

Coraz liczniejsze odzywają się głosy za zmianą naszej Konstytucji, która celowi nie odpowiada i przekonanie o tem utrwala się coraz bardziej wśród ogółu naszego społeczeństwa. Ale mimo odczuwania już dziś przez wszystkich potrzeby takiej zmiany, nikt nie zdaje się mieć myśli w tym względzie całkowicie skrystalizowanych. Nie pojawił się dotąd żaden konkretny projekt zmian, jakieby zamierzano porobić w naszym ustroju politycznym i nikt nie wskazywał choćby jako tako ściśle, w czem i w jaki sposób oneby miały być, jego zdaniem przeprowadzone i jak daleko, w takim lub innym kierunku, sięgać mogły lub powinny.
Taka wstrzemięźliwość w wypowiadaniu swego zdania, w sprawie tak ważnej, mogłaby pochodzić z pewnej właściwości, wielce u nas rozpowszechnionej i charakterystycznej, a którą jest – brak cywilnej odwagi. Odznaczamy się zmysłem krytycznym, posuniętym do najwyższego stopnia, lubujemy się w dyskusjach, choćby uznanych z góry za jałowe; dyskutujemy z zapałem o rzeczach błahych, bez znaczenia, lub którym nadajemy znaczenie często przesadne i nie wahamy się wydawać o nich opinii, czy ją mamy czy nie mamy, ale gdy idzie o zajęcie jasno określonego stanowiska w sprawie rzeczywistej wagi, o której zdanie mieć trzeba i gdy przyjdzie to zdanie objawić, albo gdy wypadnie za kimś lub za czemś stanowczo się opowiedzieć, wtedy – silentium, nikt się nie dowie, z obawy, żeby go to nie angażowało. Sama myśl o tem napełnia trwogą najmężniejsze skądinąd serca. A gdy przypadkiem odważy się kto na zabranie głosu w tej materji, ze strachu, żeby go to w czemkolwiek nie wiązało, zbywa rzecz ogólnikami, zachowując sobie przytem na wszelki wypadek furtkę, w rodzaju znanego: „na dwoje babka wróżyła”. Nikt u nas w sprawie cokolwiek ważniejszej pierwszy wypowiedzieć się nie chce, ale czeka, żeby kto inny to uczynił i wtedy zająwszy wobec niego krytyczne stanowisko, nie szczędzi mu swych uwag, wśród których mogą nieraz także i bardzo cenne.
W tym oto celu, dla wywołania takich właśnie uwag, w sprawie, która nas wszystkich tak dalece obchodzi, tę pracę podjąłem. Przedstawiam w niej cały projekt zmian, jakie uważam za konieczne w naszej konstytucji i dołączam własne uwagi i komentarze, dla umotywowania niektórych moich poglądów, odbiegających od zwykłych wzorów i szablonów.
Po uczynieniu przezemnie tego pierwszego kroku na tej drodze, niezbędnego by ośmielić innych do wstąpienia na nią, mam nadzieję, że jeżeli więcej takich projektów istnieje, wyjdą teraz z ukrycia, lub przynajmniej ich autorzy nie zechcą oszczędzać mi swych uwag, niezawodnie wartościowych, które przyjmę jaknajchętniej, bo tylko w ten sposób, przez wyczerpującą wymianę zdań, może ukazać się w całej pełni poszukiwania przez nas prawda. W inny sposób ją osiągnąć byłoby nam trudno.




UWAGI DO PROJEKTU KONSTYTUCJI.

Uwagi ogólne.

Interesem każdego narodu, tak samo jak każdego człowieka, jest przedewszystkiem zapewnienie sobie bytu na przyszłość, z osiągnięciem największego stopnia szczęścia, jakie na tym świecie może być człowiekowi dostępne. A szczęście to zapewnić może człowiekowi tylko zaspokojenie wszystkich jego potrzeb pod względem fizycznym i umysłowym, do czego wiedzie prawidłowy rozwój w kierunku: gospodarczym, kulturalnym i społecznym. Do takiego rozwoju niezbędnemi są trzy czynniki: ład, spokój i bezpieczeństwo, które stanowią warunki podstawowe każdego rzetelnego postępu, a zapewnia je siła dobrych praw, opartych na słuszności. Bez takich praw niema szczęścia w narodzie.
Znakomity angielski prawnik i myśliciel osiemnastego wieku, Jeremy Bentham, powiedział: Każdemu narodowi potrzebniejsze są dobre prawa, aniżeli największe przywileje polityczne, bo przy największych takich przywilejach, ale bez dobrych praw, żaden naród nie będzie szczęśliwym, a szczęście osiągnąć on może przy dobrych prawach, bez żadnych nawet przywilejów politycznych”.
Szczęście narodowi zapewnić mogą tylko wolności i przywileje polityczne, do jego miary dostosowane, a nadane i zabezpieczone siłą dobrych praw. Stad wniosek, zgodny z założeniem Benthama, że nie w przywilejach politycznych, ale wyłącznie w dobrych prawach leży prawdziwe źródło szczęścia dla narodu. I stąd drugi wniosek, że nie jest rzeczą obojętną, kto prawa stanowi. Bo głównym warunkiem ustanowienia dobrych praw nie jest sposób, w jaki byłoby się do tego powołanym, ale stopień posiadanych do tego kwalifikacji. A stąd trzeci wniosek, że dowolność w wyborze składu Izb ustawodawczych nie może być nieograniczona. Uprawnienia w tym kierunku muszą być uzależnione od stopnia rozwoju umysłowego i dojrzałości politycznej szerokich mas do głosu dopuszczanych i od minimalnego stopnia wykształcenia, jaki z natury rzeczy od jednostek mających być wybieranemi wymaganym być powinien, i poniżej którego iść nie wolno. Uchybienie któregokolwiek z tych zasad odbije się niezawodnie zawsze w sposób ujemny na wartości ustanowionych praw.
Przy dzisiejszym jednak, tak ogólnie nielogicznym sposobie myślenia, uważa się wprawdzie za rzecz słuszną i zrozumiałą, żeby przez wzgląd na bezpieczeństwo zdrowia i życia publicznego nie dopuszczano do praktyki lekarskiej, ani do wznoszenia budynków mieszkalnych, jednostek nie mogących się wykazać swemi w tym kierunku kwalifikacjami, stwierdzonemi właściwem patentem urzędowym z ukończenia odpowiednich studiów. Ale, z drugiej strony, uważa się za równie słuszne i zrozumiałe, a nawet wskazane, żeby powierzano opracowywanie i stanowienie praw osobom nieposiadającym żadnych do tego kwalifikacji, bo nieumiejących niejednokrotnie ani czytać ani pisać. A prawa są podwaliną gmachu państwowego, od którego budowy, siły i trwałości zależy cała przyszłość narodu.


∗             ∗

Powiedziałem poprzednio (Słowo wstępne), że nasza konstytucja celowi nie odpowiada i muszę to wytłumaczyć. Nie odpowiada ona celowi, bo na fałszywych zasadach jest oparta. A te zasady są fałszywe dlatego, że zamiast odpowiadać naszym dzisiejszym potrzebom państwowo-twórczym, są jakby zaczerpnięte z naszych dawnych najgorszych tradycji rozkładowych, sięgających czasów tak zwanej „Ery złotej Wolności”. Czasy te, spędzała nasza ówczesna szlachta, przedstawiająca cały naród, na nieustannych walkach na noże z władzą królewską, którą ostatecznie pokonała i doprowadziła do zera. Ale gdy już własnej władzy nie stało, przyszła z zewnątrz obca władza, która kraj, doprowadzony tym sposobem do całkowitego stanu obezwładnienia, z łatwością opanowała i upojone swym triumfem nad własną władzą, nasze ówczesne społeczeństwo, w swe obce kajdany zakuła. I tak oto, nasze społeczeństwo, zaprawione przez kilka wieków do walki z własną władzą państwową, dostawszy się pod obce jarzmo, wiodło dalej przez półtora wieku tę samą walkę, ale już uprawnioną, bo walkę z władzą zaborczą. A walka ta była podwójna: jawna, w postaci szeregu zbrojnych powstań i podziemna, konspiracyjna, w połączeniu z szeregiem obcych żywiołów antypaństwowych, z którymi siłą rzeczy, w walce przeciw władzy zaborczej, solidaryzować się ono musiało. Ta nawskróś szlachetna, wytrwała, przez tak długie lata prowadzona z podziwu godnem zapałem i poświeceniem robota wyzwoleńcza, nie mogła jednak, dla samej swej natury negatywnej stać się szkołą przygotowawczą naszego społeczeństwa do pozytywnej pracy państwowo-twórczej, na tę chwilę, gdy wybije godzina prawdziwego wyzwolenia. I w tem leży cała tragedja naszego położenia. Przeznaczeniem losu skazani przez sto pięćdziesiąt lat na zrywanie sił w łamaniu ram państwowych, które nas więziły, znaleźliśmy się, gdy zrządzeniem Opatrzności te ramy same pękły, bezsilni i bezradni wobec otwierającego się przed nami zadania budowania samemu własnych ram państwowych. Brakło nam do tego wprawy i doświadczenia.
W okresie porozbiorowym, dwukrotnie Państwo Polskie, choć częściowo, było odbudowane: pierwszy raz w postaci takiegoż Księstwa Warszawskiego, drugi raz w postaci takiegoż Królestwa Kongresowego. Ale chociaż w obu tych razach nadanym został temu państwu ustrój konstytucyjny, przy opracowaniu tego ustroju nasze społeczeństwo żadnego czynnego udziału nie brało. Księstwu Warszawskiemu podyktował Konstytucję Napoleon, Królestwu Kongresowemu Aleksander I. Po wielkiej wojnie światowej było inaczej. Nie było komu Konstytucji nam dyktować. Wszystkie trzy potęgi zaborcze prawie jednocześnie runęły, a alianci zajęci własnemi sprawami, prócz narzucenia nam traktatu mniejszościowego, naszym ustrojem politycznym zajmować się nie chcieli; przedstawili nam w tym kierunku ze względu na możliwość zmartwychwstania Rosji i z obawy jakiejkolwiek z tego powodu odpowiedzialności wobec niej, zupełnie wolną rękę. Musieliśmy tedy przystąpić do tego dzieła sami, bez żadnego do tego przygotowania. I tu wychodzi ten tragizm. Zapomniawszy o tradycjach państwowotwórczych naszych wielkich Piastów i Jagiellonów i mając je zagłuszone tylowiekowemi tradycjami burzycielskiemi, przystąpiliśmy do odbudowywania Państwa Polskiego, rękami w burzycielskiej robocie zaprawionemi. I tak oto nasz sławny Sejm Konstytucyjny, który przybrał nazwę Sejmu suwerennego, obdarzył to państwo Konstytucją obliczoną na zburzenie w zarodku jego władzy państwowej, zapominając o tem, że ma tu do czynienia nie z żadną zaborczą, ale z własną władzą państwową. Od tej pory nie dość wiele się zmieniło. Wobec chaosu i zamieszania, jaki w umysłach znacznej części naszego społeczeństwa do dzisiaj jeszcze panuje, trudno przypuszczać, by ono zdobyć się mogłlo na powołanie, zwłaszcza przy dotychczasowej ordynacji wyborczej, ciała ustawodawczego, zdolnego do uchwalenia Konstytucji takiej, jakiejby wymagały warunki, w których obecnie się znajdujemy. Musi więc zjawić się jednostka dość śmiała i silna i o dość wielkim autorytecie, któraby temu społeczeństwu nadała Konstytucję rzeczywistym potrzebom kraju odpowiadającą.
W przekonaniu, że taka jednostka się znajdzie i że ona to dzieło pierwszorzędnej wagi dla przyszłości Państwa i Narodu korzystnie przeprowadzi, i w myśli, że każdy w miarę swych sił, i choćby w najskromniejszych rozmiarach, do przeprowadzenia tego dzieła powinien starać się przyczynić, zabrałem się do opracowania tego projektu Konstytucji, bez żadnych uprzedzeń w jakimkolwiek kierunku i nie ulegając żadnym względom prócz tych, jaki mi rozsądek i sumienie wskazywały. Z drugiej strony nie mając pretensji, żeby ta praca była doskonała, i ani ulepszona ani uzupełniona być nie mogła, oddaję ją tem chętniej pod dyskusję, że jak to poprzednio już nadmieniłem, gotów jestem przyjąć z wdzięcznością wytkniecie mi wszelkich braków i mankamentów, jakieby w niej napotkać można było.
Zastrzegam się tylko najwyraźniej przeciw ewentualnemu zarzutowi, jakoby niepotrzebnie, a może nawet niepożądanie, wzmacniał zanadto władzę wykonawczą kosztem władzy ustawodawczej, i na ten zarzut z góry odpowiadam. W dzisiejszych czasach i warunkach, przy rozhukanych demagogją parlamentach, nigdy i nigdzie, u nas zwłaszcza, zbyt silnej władzy wykonawczej mieć nie można. Bo tak jak ongiś trzeba było bronić społeczeństwo przed samowolą absolutnej władzy monarszej, tak samo dziś bronić je trzeba przed swawolą rozpasanych ciał ustawodawczych, które chcąc rządzić samowładnie, przywłaszczają całą władzę i skupiwszy ją w swem ręku, bezkarnie jej nadużywają, szerząc w kraju anarchję. Otóż zapobiec temu może tylko silna władza państwowa, która jedynie powstrzymać zdoła te nadużycia i ukrócić anarchję przez nie wywołaną.

Zasady fundamentalne.

Konstytucja, jak wszystko inne, musi mieć swoje założenie, a takiem założoniem są dla niej zasady, na jakich ona się opiera. Te zasady, zwane dlatego „fundamentalnymi” winny być na samym wstępie jasno i wyraźnie wymienione i zaznaczone, żeby mogły służyć za wytyczną przy opracowywaniu dalszych artykułów, z których wszystkie muszą być z zasadami, będącemi podstawą danej Konstytucji, jak najściślej zgodne. Brak takiej wytycznej przy opracowaniu naszej Ustawy konstytucyjnej z dnia 17 marca 1921 r. uwidacznia się w zamieszaniu, jakie w niej panuje, i które wywołanem jest sprzecznością wielu jej artykułów między sobą.
Z powyższego wynika, że artykuły początkowe zawierające zasady fundamentalne Konstytucji, raz swej treści przyjęte, winny pozostać niewzruszone i żadnej modyfikacji podlegać nie powinny. Wszelkie zaś zmiany, jakieby mogły zachodzić w innych artykułach danej Konstytucji, muszą być z treścią początkowych jej artykułów uzgodnione i w niczem, z żadnym z nich, nie mogą, stać w sprzeczności.

Art. 1.
Definicja Państwa Polskiego.

Art. 1 brzmi: „Polska, czyli Państwo Polskie, jest jednem, wspólnem, nierozłącznem, z Bożej łaski odzyskanem całego Narodu Polskiego prawnem po Ojcach dziedzictwem. A Narodem Polskim jest cała ludność tego państwa, posiadająca jego obywatelstwo”. Ten artykuł odpowiada wiernie i ściśle najwznioślejszym naszym tradycjom narodowym, które w tym kierunku nie mają sobie równych.
Dawne Państwo Polskie nosiło nazwę „Rzeczpospolitej”, ale w tej nazwie nie należy upatrywać wyrażenia ustroju politycznego tego państwa, który nie był republikański, w dzisiejszem tego słowa znaczeniu, bo Polska ówczesna nie przestała nigdy być królestwem. W tej nazwie mieści się znaczenie, że Państwo Polskie było wspólnem dobrem ogółu jego obywateli, było gremjalną ich własnością, „rzeczą” do nich wszystkich „pospołu” należącą. Takie pojęcie państwa jest pojęciem czysto polskiem, nam tylko właściwem i niem szczycić się powinniśmy. Nikt ze współczesnych nam narodów nas w tym kierunku nie wyprzedził. W późniejszych czasach to pojęcie zostało spaczone, a stało się to jedynie dzięki naleciałościom obcym, duchowi polskiemu przeciwnym i pod zgubnem działaniem tych naleciałości. Wprowadzone do nas zdradnie przez wrogów, były one na ich korzyść rozprzestrzeniane przez niektóre nasze żywioły, działające wprost przeciw najżywotniejszym interesom Narodu, w celach własnych, demagogicznych.
Takie pojęcie państwa, jak powyższe, wyklucza samo przez się kwestje, tak zwane „mniejszościowe”. Niema na nie miejsca tam, gdzie państwo uważanem jest za wspólne dobro całego Narodu, a pod tym wyrazem rozumie się wszystkich obywateli tego państwa, bez różnicy języka, wyznania i pochodzenia.
Mamy traktat tak zwany o „mniejszościach”, narzucony nam w 1919 r. przez obce mocarstwa. Ten traktat wypełnić musimy, pozostając ściśle w jego ramach, i żadna z naszych ustaw nie może stać w sprzeczności z przepisami tego traktatu, ale poza tem nic więcej uczynić w tym kierunku nie mamy obowiązku, a zwłaszcza byłoby to zbyteczne wobec przyjętego przez nas pojęcia Państwa. To też wszelka wzmianka o jakichkolwiek mniejszościach „religijnych” czy „narodowych” czy innych, byłaby w naszej Konstytucji nie na miejscu i dlatego wszystkie tego rodzaju wzmianki, jakie zawiera Ustawa konstytucyjna z dnia 17 marca 1921 r. w moim projekcie zgoła wypuściłem.

Art. 6.
Podział Władz.

Podział dotychczas, a wyjęty z Monteskiusza podział władz na: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, jest nieścisły i niekompetentny. Nieuwzględnia on dwóch najważniejszych kategorji władz, mianowicie, organizacyjnej, i rządzącej. Pojęcie władzy wykonawczej i sądowniczej mieści się w pojęciu władzy rządzącej, ale nigdy vice versa. Wreszcie podział ten, w stanie nawet takim, jakim jest i gdzie został wprowadzony, nigdzie ściśle nie bywa stosowany. W żadnem z państw o ustroju konstytucyjnym, opartym na tego rodzaju podziale władz, ścisły podział władz nie jest przestrzegany, ale wszędzie znajdujemy mniejsze lub większe ich pomieszanie. I tak oto, Głowie Państwa, która jest naczelnym organem władzy wykonawczej, przysługuje prawo łaski od wyroków sądowo-karnych, prawo łagodzenia kar dla osób tymi wyrokami zasądzonych, a nawet umarzania skutków z tych wyroków wypływających, co wszystko wchodzi w zakres władzy sądowniczej. Prócz tego, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, gdzie wszystkie urzędy sądowe są obsadzane z wyboru, a sędziowie przysięgli, wszędzie wyznaczani losowaniem, obsadza władza wykonawcza. Pozatem, w niektórych państwach ciała ustawodawcze wkraczają ze swej strony w atrybucje władzy sądowniczej, występując same w roli Trybunału Stanu (Francja) lub obsadzając ten Trybunał ludźmi swego wyboru (Polska). Niezależnie od tego, władza wykonawcza ma przyznane sobie prawo, wchodzące w zakres władzy sądowniczej pierwszej instancji, nakładania kar za przewinienia policyjne, fiskalne i inne.
Ze swej strony ciała ustawodawcze mają przyznane sobie prawo usuwania organów władzy wykonawczej, co z ustawodastwem nie ma nic wspólnego, a odbywa się przez uchwałę votum nieufności Rządowi, a nawet żądając wprost jego ustąpienia, jak to ma miejsce u nas na mocy art. 58 naszej Konstytucji, który brzmi: „Rada ministrów i każdy minister z osobna ustępują na żądanie sejmu”. Mamy tu oczywiście kumulowanie władz z całkowitem przytem uzależnieniem egzekutywy od władzy legislatywnej. Kumulacja ta występuje u nas jeszcze w sposób jaskrawszy w tem, że przewodniczący Izby poselskiej ma przyznane sobie prawo zastępowania Prezydenta Rzeczypospolitej w niektórych wypadkach (art. 40).
Widzimy tedy, że ogólnie przyjęty podział władz, wyjęty z Monteskiusza jest fikcyjny, bo w swej zasadzie nigdzie ściśle zastosować się nie da, a opieranie na nim systemu parlamentarnego, jeżeli podstawą tego systemu ma być rzeczywisty podział władz, jest fałszywe i nielogiczne. Przyjęty zaś przezemnie podział jest zgodny z rzeczywistością i z logiką, bo opiera się na realnej podstawie naturalnego podziału władz, wypływającego z samej definicji państwa.
Według znanej francuskiej definicji, państwo, jest to „naród lub zbiór narodów, uorganizowany i poddany wspólnym rządom i ustawom” (Nation, ou groupe de nations organisée, soumise á un gouverment et á des lois communes). Mamy tu wiec trzy odrębne czynniki: organizację, rządy i ustawodawstwo i stąd trzy odrębne czynniki: organizację, rządy i ustawodastwo i stad trzy odrębne czynności, do spełniania których winny być powołane trzy odrębne władze: organizacyjna, rządząca i ustawodawcza. I taki właśnie podział władz przyjąłem w moim projekcie Konstytucji.

Co do władzy sądowniczej, nie wprowadzam jej jako jedną z głównych kategorji władzy państwowej, bo ona jest właściwie tylko jednym z poddziałów władzy rządzącej, do której wymiar sprawiedliwości należy, będąc na równi z egzekutywą, jedną z głównych jej atrybucji. Niema prawidłowych rządów bez sądu. A niezależność sądów może być dostatecznie zabezpieczona, zastrzeżeniem nieusuwalności sędziów, jak również zastrzeżeniami umieszczonemi w art. 55 mego projektu, który brzmi: „Władza ustawodawcza nie ma prawa poddawać rewizji ani dyskusji, a władza wykonawcza łamaniu lub modyfikacji, żadnych wyroków ani orzeczeń sądowych. Wyjątek stanowią wypadki przewidziane w art. 19 niniejszego projektu”. Te wypadki odnoszą się do prawa łaski etc. Przyznanego Naczelnikowi Państwa. Z drugiej strony, w dzisiejszych państwach konstytucyjnych, sądy mają powierzane sobie różne czynności nie mające z wymiarem sprawiedliwości nic wspólnego, jak np.: sprawowanie władzy nad-opiekuńczej, prowadzenie ksiąg gruntowych, przechowywanie duplikatów ksiąg stanu cywilnego, dokonywania legalizacji, branie udziału w postępowaniu egzekucyjnemu itp. Powierzanie wszystkich tych funkcji sądom nie stoi w sprzeczności z moim podziałem władz, natomiast przy dotychczasowym podziale, grzeszy kategorycznie przeciw logice. Nie widzę zaś żadnej racji wyrzekania się dla jakichś urojonych i problematycznych korzyści, logicznego myślenia przy pisaniu mających rządzić państwem ustaw konstytucyjnych.
Art. 7.
Głosowanie.

W tym artykule przedstawiam, w należytem jego określeniu, właściwe znaczenie powszechnego głosowania, które wskutek fałszywego nieraz zrozumienia, zostaje spaczone. Głosowanie to nie zapewnia wcale, jak wielu myśli, prawa głosu wszystkim jednostkom danego kraju, bo w krajach, gdzie ono jest zaprowadzone, nie wszyscy głosują, np. kobiety (Francja), a poniżej pewnego wieku, przeważnie 21 lat, nigdzie nikt do głosu nie jest dopuszczony. Powszechne głosowanie, w swem właściwem znaczeniu, nadaje prawo głosu wszystkim warstwom społeczeństwa, bez żadnej różnicy i żadna z nich od tego prawa nie może być usuniętą.
Dawniej społeczeństwo dzielono na stany, które przedstawiały warstwy ówczesnego społeczeństwa i z których każdy miał swe poszczególne prawa i obowiązki a także i poszczególne interesa. Po zrównaniu wszystkich obywateli w prawach i obowiązkach względem państwa, różnice zachodzące w tym kierunku miedzy różnemi warstwami społeczeństwa się zatarły, ale interesa ich pozostały niezmienione i ani zrównać ani do wspólnego mianownika sprowadzić się nie dadzą. Interesa te przedstawiają, każdy z osobna, odrębną wartość i znaczenie nie tylko dla danej warstwy, ale i dla państwa, które będąc wspólnem dobrem całego społeczeństwa, łączyć musi w sobie interesa wszystkich warstw je składających.
Z tego wynika, że logicznie biorąc, przedstawicielstwo narodowe winno być reprezentacją interesów, tj. składać się z pojedynczych grup, odpowiadających realnym interesom poszczególnych warstw społecznych, ale nie, jak dotąd, ze stronnictw politycznych opierających się na fikcji. Bo fikcją jest, żeby jakiekolwiek stronnictwo polityczne złożone z różnych warstw społecznych, mogło, choćby chciało, bronić równocześnie, z jednakowym skutkiem, interesu wszystkich tych żywiołów, które z natury rzeczy mogą często i muszą mieć interesa wprost sobie przeciwne. Weźmy np. producenta i konsumenta. Pierwszy z nich ma interes, wyprodukowany przez siebie towar jak najdrożej sprzedać, drugi zaś, tenże sam towar, jeżeli mu jest potrzebny, nabyć, ale nabyć jak najtaniej. I wyobraźmy sobie tych dwóch ludzi, należących do tego samego stronnictwa politycznego. Jakże ono potrafi obronić równocześnie i w jednakowym stopniu, interesa tych dwóch ludzi tak ze sobą sprzeczne, dajmy na to przy wyborach do parlamentu? Jeżeli producenci będą w większości, wybranym będzie ich przedstawiciel i interesa konsumentów pozostaną bez obrony. I odwrotnie: jeżeli górować będą konsumenci, to w tem samem położeniu, bez obrony swych interesów, byliby producenci. Postać rzeczy zaś całkowicie się zmieni, jeżeli tych dwóch ludzi będzie należało – każdy do oddzielnej grupy, o interesach identycznych z jego interesami. Znajdzie on wtedy w przedstawicielstwie tej grupy naturalnego obrońcę swych interesów, bo obrońcę grupy, mającej interesa z nim we wszystkiem jednakowe.
Wynika z tego, że reprezentacja interesów jest jedynie słuszną reprezentacją i ze dobrze zrozumiany parlamentaryzm, na takiej tylko reprezentacji musi się opierać. Zresztą każda zdrowa polityka winna się opierać na realnej podstawie interesu, jak to ma miejsce w Anglji. Anglja jest krajem kupców, więc polityka angielska opiera się na handlu. Anglicy powiadają: „Naszą polityką jest nasz handel” (Our policy is our trade) i stąd znane ich sukcesy tak w handlu jak w polityce. Biada zaś tym, którzy czy to w polityce, czy w czemkolwiek innem, zamiast opierać się na realnej podstawie dobrze zrozumianego interesu, hołdowaliby tylko złudzeniom, lub powodowaliby się pierwszem lepszem „widzi mi się”. Takimi, niestety, między innymi byliśmy dotąd my i stąd łatwo są zrozumiałe wszystkie nasze w różnych kierunkach niepowodzenia.
My jesteśmy krajem rolników, więc naszą polityką winno być rolnictwo. Tymczasem myśmy je zaniedbywali dla forsowania handlu i przemysłu, do czego nie mamy ani pieniędzy, ani, z wyjątkiem niemieckiej i żydowskiej części naszej ludności nie mamy i nie mieliśmy żadnego talentu. Jesteśmy narodem rycerskim i rolniczym.

Ugrupowaniem społeczne dla państwa najbardziej państwa pożądane.

Ugrupowaniem społecznem w pierwszym rzędzie i ze wszechmiar dla państwa pożądanem, jest – rodzina, która przy ogólnie przyjętym dziś systemie głosowania zostaje wszędzie śledzona, rodzina jest najważniejszą podstawą każdego państwa, jako główne źródło jego życia i gwarancja jego siły, bezpieczeństwa i rozwoju w kierunku gospodarczym i militarnym. Słusznem więc jest, żeby przy głosowaniu uwzględniona była ta tak wielka rola, jaką rodzina w państwie odgrywa. Wszak inną zupełnie wagę przedstawia dla państwa człowiek pojedynczy, a ojciec rodziny, z której wychodzą lub wychodzić mogą liczni przyszli wytwórcy bogactwa tego państwa i obrońcy jego terytorjum, oraz przyszłe matki takichże wytwórców i obrońców. Dla zapewnienia zaś odpowiadającego tym wymaganiom systemu głosowania mamy jedyny sposób następujący: Każdy obywatel żonaty, doszedłszy do wieku wyborczego, otrzymuje dwa głosy, jeden za siebie, drugi za żonę, plus tyle głosów dodatkowych, ileby miał ślubnych dzieci żyjących w chwili wyborów. Te głosy dodatkowe odpadają z chwilą: a) śmierci któregokolwiek dziecka, b) z chwilą dojścia dzieci do pełnoletności, a dla dziewcząt także przed dojściem do pełnoletności, z chwilą ich zamęścia. W razie śmierci żony, mąż traci głos żony. W razie śmierci ojca, jeżeli pozostają małoletnie dzieci, ich głosami rozporządza prawem ustanowiony opiekun..
W razie rozwodu, separacji lub unieważnienia małżeństwa, mąż traci głos żony, ale rozporządza głosami dzieci, jeżeli ma sobie przyznaną nad niemi opiekę. Jeżeli opieka nad dziećmi przyznaną jest matce, głosami dzieci rozporządza opiekun wyznaczony przez sąd, rozwódka, separowana lub wdowa traci głos, ale wdowa i rozwódka go odzyskuje, w razie powtórnego wejścia w związki małżeńskie.
Oto system rozdzielenia głosów najnaturalniejszy i z punktu widzenia państwowego jedynie słuszny i racjonalny, jako do najważniejszych interesów państwa ściśle zastosowany, a zarazem w stosunku do tych interesów rzeczywiście proporcjonalny.
W dopełnieniu tego systemu rozdziału głosów, winnyby one być ujęte jeszcze w poszczególne kurje, opierające się na wysokości opłacanych podatków, mianowicie na wsi podatku gruntowego, a po miastach – podatku dochodowego. Przyjąwszy np. dla przykładu najwyższą wysokość opłacanego przez daną osobę rocznego podatku jednego lub drugiego na 100 zł., otrzymalibyśmy np. pięć kuryj następujących: 1) złożona z płacących od 81–100 zł., 2) od 61–80 zł., 3) od 41–60 zł., 4) od 21–40 zł., 5) od 1–20 zł. Z tych kuryj każda wybierałaby osobno swych posłów z pomiędzy własnych członków. Wysokość opłacanego podatku nie dawałaby jednak nikomu prawa do większej ilości głosów, aniżeliby na niego przypadało z obrachunku, według obliczenia zgodnego z powyżej wymienionym systemem rozdziału głosów. Wysokość opłacanego podatku nie wpływałaby tu więc w żadnym razie na pluralność głosów, ale tylko na zaliczenie danego wyborcy do takiej lub innej kurji wyborczej, z temi samemi prawami wyborczemi we wszystkich kurjach, bez względu na wysokość opłacanego w nich przez kogokolwiek podatku.

Prawo wyborcze kobiet.

Przyznawanie kobietom, na równi z mężczyznami prawa wyborczego i ingerencji w sprawy ustawodawcze, jak to ma miejsce w wielu dzisiejszych prawodawstwach, może być kwestionowane z potrójnego punktu widzenia katolickiego, państwowego i ogólnego. Sprzeciwia się to katolickiemu pojęciu rodziny, mającej być według niego przybytkiem cnót domowych, utrzymywanych w niej siłą jedności i harmonji, a do której wprowadzałoby rozbrat jej rozpolitykowanie.
Z punktu widzenia państwowego, podkopuje to, z tej samej przyczyny, w samej jego zasadzie, najsilniejszy filar wszelkiej prawidłowej państwowości, jakim jest rodzina.
A z ogólnego punktu widzenia jest to niezgodne z prawem naturalnem, które zaprowadziwszy stan nierówności między temi dwiema połowami rodu ludzkiego, sprzeciwia się zrównaniu ich ze sobą we wszystkiem i ta nierówność występuje w swojakim kierunku: fizycznym i duchowym.
W kierunku fizycznym: Męska forma istoty ludzkiej mieści w sobie naturalne źródło życia tej istoty, w samym swym zarodku. I stąd, przy powstawaniu życia przy udziale człowieka, funkcja czynna wydawania życia z tego źródła przypada formie męskiej. Forma żeńska zaś ma przytem funkcję tylko bierną, mieszcząc w sobie ośrodek, w którym wydany z tego źródła zarodek życia, do czasu przechowuje się i rozwija. Zupełnie tak samo, jak ziarno rzucone ręką siewacz w glebę odpowiednią. Wiadomo, że wszelkie jajko, dla wydania płodu wymaga zapłodnienia. Mamy tu wiec wyższość formy męskiej nad żeńską, stwierdzoną prawem fizjologicznem.
A w kierunku duchowym, mamy tę wyższość sankcjonowaną przez Wiarę i Kościół.
U wszystkich ludów monoteistycznych, pojęcie Bóstwa przedstawia się w formie męskiej. U chrześcijan, u których Bóg występuje w Trójcy świętej Jedyny, przybiera On nawet potrójną formę męską. Dalej, według zasad wiary chrześcijańskiej, Bóg zstąpiwszy na tę Ziemię, przybrał w osobie Chrystusa człowieczą formę także męską. Wreszcie Chrystus sam, który kobietę podniósł z poniżenia, w jakiem ją utrzymywało do Jego czasów pogaństwo, gdy jednak dla szerzenia zasad Swej Nauki wysyłał w świat apostołów, na których Duch święty zstąpił w tym celu, wybierał ich także wyłącznie tylko z pośród mężczyzn, aczkolwiek wówczas, jak i dziś cnotliwych, bogobojnych niewiast nie brakowało.
Czyżby to miało znaczy, że Duch święty na kobiety zstępować nie chce lub nie może? W każdym razie, gdyby taka była reguła i trafiały się od niej wyjątki, to, jak wiadomo, potwierdzałyby tylko regułę, i faktem jest, że kościół katolicki do stanu kapłańskiego, do którego przywiązanem zostaje sprawowanie tajemnicy Ofiary i kierownictwo dusz, kobiet nie dopuszcza. I za Nim idą w tym kierunku inne także kościoły. A św. Paweł w swym liście I do Koryntian, Rozdział XI, wyraża się o kobiecie, jak następuje:
3. „A chcę, abyście wiedzieli, iż każdego męża głową jest Chrystus, a głową niewiasty jest mąż, a glową Chrysstusową Bóg”.
7. Mąż ci nie ma zakrywać głowy swojej; gdyż jest wyobrażeniem i chwałą Bożą: a niewiasta jest chwałą mężową”.
8. „Bo mąż nie jest z niewiasty, ale niewiasta męża”.
9. „Albowiem nie jest stworzony mąż dla niewiasty, ale niewiasta dla męża”.
A jeżeli chcemy więcej jeszcze przykładów w tym kierunku, czerpanych już ze źródeł czysto świeckich, znajdziemy taki przykład we francuskiem prawie salickiem, które nie dopuszczało kobiet do „Pomazaństwa Bożego”, odmawiając im zdolności do władania państwem. L dla tego to, we Francji, zgodnie z tą zasadą, nie nadano dotąd kobietom głosu w kierunku ustawodawczym. Zresztą, gdzie tylko podatek krwi, najcięższy ze wszystkich, w postaci służby wojskowej z bronią w ręku, obowiązuje wyłącznie tylko mężczyzn, tam o kompletnem zrównaniu z nimi kobiet we wszystkich prawach politycznych nie może być mowy. Jestto zupełnie co innego, służba na tyłach, a nawet w ambulansach pełniona choćby z narażeniem życia, ale pod ochroną znaku Czerwonego Krzyża, zastrzeżoną prawem międzynarodowem, a marsz do ataku w ogień armatni lub na bagnety.
Mężczyzna już z samego faktu swej silniejszej fizycznej budowy, powołanym jest na naturalnego obrońcę i opiekuna kobiety, i ta rola mu we wszystkich krajach jednakowo przypada, jemu więc, a nie jej, stanowić prawa, do tej obrony i opieki się odnoszące. Takiem jest prawo naturalne, a więc i prawo Boskie, na którem winny się opierać i wzorować wszystkie prawa ludzkie.
Bóg przeznaczył kobiecie na tej ziemi zaszczytną rolę macierzyństwa, strażniczki ogniska domowego i wychowawczyni przyszłych pokoleń, rolę wyczerpującą dostatecznie jej czas, jej myśli i siły. W tej roli może ona najdodatniejszy wywierać wpływ na losy państwa i największe oddawać mu usługi, wychowując mu obywateli zdrowych na ciele i umyśle, czerpiących z mlekiem matki i w atmosferze strzeżonego przez nią ogniska, cały zasób cnót obywatelskich, składających się na podstawę siły i potęgi tego państwa. Temu oto zaszczytnemu zadaniu, przez Boga i Naturę jej wskazanemu, winna kobieta poświęcać się niepodzielnie, nie zaś zaniedbywać je dla rzucania się w wir walk wyborczych, nielicujących z wrodzonem jej zadaniem, z jego świętością i powagą.

Naczelnik Państwa.

Naczelnikowi Państwa przyznaję w moim projekcie, stanowisko, jakie mu z urzędu i z natury rzeczy słusznie się należy. On jest całym gospodarzem kraju, więc jemu przypada władza zwierzchnia wraz z przynależnem do niej prawem absolutnego weta. A otrzymuję swe stanowisko z wyboru narodu, za czynności, spełniane na tem stanowisku, przed nikim innym w kraju, tylko przed narodem zdawać on może rachunek.. Dlatego Naczelnik Państwa musi mieć prawo odwoływania się każdej chwili, w każdej ważniejszej sprawie wprost do narodu, co może nastąpić w dwojaki sposób: przez rozwiązanie Izby poselskiej i rozpisanie nowych wyborów lub drogą referenum.
Przeciwnicy tego ostatniego utrzymują, że ono jest u nas niemożliwe, bo społeczeństwo nie jest jeszcze dość politycznie dojrzał, żeby było zdolne do powzięcia samo tą drogą jakiekolwiek decyzyj w sprawach znaczniejszej wagi. Ale ten argument nie jest przekonywujący, bo gdyby tak było, to nie możnaby marzyć o utrzymaniu u nas ustroju parlamentarnego, który w takich warunkach byłby nie do zastosowania. Trzebaby ten ustrój jak najspieszniej usunąć na korzyść dyktatury lub monarchji absolutnej. Boć przecie sto razy lepszą jest dla kraju absolutna władza władza w rękach jednostki odpowiedzialnej za swe czyny przed Bogiem i Narodem, aniżeli całej zgrai nieodpowiedzialnych przed nikim spekulantów politycznych, powołanych, przy dzisiejszym ustroju sejmowładczym, do rządzenia państwem przez społeczeństwo niedorosłe swemu zadaniu w kierunku państwo-twórczym, jako politycznie jeszcze niedojrzałe.
Zresztą ja nie wprowadzam referendum obowiązkowego, tylko fakultatywne. Naczelnik państwa może się niem posługiwać lub nie, stosownie do swego uznania. Ale on ten środek musi mieć każdej chwili do dyspozycji, nie tylko we własnym interesie, ale w interesie całego narodu, który uzyskuje w ten sposób możność, konstytucyjną, bezpośredniego wypowiedzenia się w danej sprawie, gdy zajdzie tego potrzeba, czego żadną inną drogą osiągnąć on nie zdoła.
We Francji Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo odwoływać się w do opinii publicznej, drogą orędzia czytanego w Izbach przez wydelegowanego w tym celu jednego z ministrów. Ale konstytucja nie przewiduje żadnego środka na danie Prezydentowi ze strony tej opinji odpowiedzi na jego do niej odwołanie się. Pozostaje jej tylko droga prasy lub wieców, obie niepewne i nie dość poważne, a zarazem niewystarczające. Wiece zrywać można, a prasa jest na całym świecie, jak wiadomo, nie wszystka niedostępna różnym wpływom. Zresztą, uchwały powzięte na wiecach choćby najliczniejszych i głos prasy choćby najszerszy, nie są jeszcze wyrażeniem opinii całego narodu. Zupełnie jest inaczej przy referendum, przy którem uzyskać możemy wypowiedzenie się tą drogą, w takim lub innym kierunku największej ilości jednostek w narodzie. Widzimy wiec, że przyznawanie Naczelnikowi Państwa prawa odwoływania się do narodu drogą referendum lub rozwiązania Izby poselskiej pozostaje jaknajściślej na gruncie prawdziwie demokratycznym. Daje to największej ilości jednostek faktyczną możność wywierania wpływu na bieg wypadków, nietylko jak to zwykłe bywa, raz na parę lat, w chwili wyborów. W samej rzeczy, gdzie tylko referendum i rozwiązalność Izby przez Głowę Państwa są usunięte, tam naród wywiera faktycznie wpływ na bieg wypadków, tylko w jednym momencie, wrzucenia głosów do urny wyborczej. Po wpadnięciu tych głosów do tej urny, już z tą chwilą cały naród staje się niewolnikiem wybranych przez siebie posłów, czyli innemi słowy, oddaje się na łup i pastwę kilkuset-głowej hydrze, której życie i apetyty, mając się opłacać jego kosztem, on sam zabezpieczył na cały szereg lat swym wyborem.

Art.8.
Wybór Naczelnika Państwa.

Przyjmuję wybór Naczelnika Państwa na lat 10, dlatego, że jeżeli on ma wywierać jakikoIwiek, wpływ na politykę państwa, czy to zewnętrzną czy wewnętrzną, jestto najkrótszy termin, na jaki jego urzędowanie naznaczyć można. Przy częstszych zmianach na stanowisku Naczelnika Państwa, nie byłoby ciągłości w polityce. Co zaś do terminu siedmioletniego, przyjętego dziś przeważnie w Europie, na wzór Francji, nie jest on wyrozumowany, a cyfra jego jest czysto przypadkowa, Gdy w 1875 r. opracowywano Konstytucję francuską Trzeciej Republiki, i na pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej był upatrzony marszałek Mac-Mahon, tenże zawiadomił Zgromadzenie Narodowe, że tego stanowiska nie przyjmie na dłużej, jak na siedm lat, bo ze względu na swój wiek, nie czuje się na siłach służenia krajowi przez dłuższy przeciąg czasu. I stąd to, ażeby życzeniu Mac-Mahona uczynić zadoś, siedmiolecie na wybór Prezydenta zostało we Francji ustanowione.
Wybór Naczelnika Państwa powierzam osobnemu Zgromadzeniu Narodowemu, jak to ma miejsce w Ameryce, ażeby Głowę Państwa całkowicie uniezależnić od Izb ustawodawczych.
Wybory do Zgromadzenia Narodowego, powołanego do wyboru Naczelnika Państwa, odbywałyby się w sposób następujący: każda z gmin wysyła po jednym delegacie do przedwyborczego zgromadzenia powiatowego, każde z takich Zgromadzeń powiatowych po x delegatów do przedwyborczego zgromadzenia wojewódzkiego, a każda takież Zgromadzenie wojewódzkie po y delegatów do ogólnego Zgromadzenia Narodowego, zbierającego się w stolicy.

Art.9.
Zastępca Naczelnika Państwa.

Wzorem również Stanów Zjednoczonych i dla tej samej przyczyny, powierzam zastępstwo Naczelnika Państwa, nie przewodniczącemu Izby poselskiej, jak to ma miejsce obecnie u nas, ale osobnej jednostce, wybranej na ten cel przez to samo Zgromadzenie, które było powołane do wyboru Naczelnika Państwa. Stanowisko to winno być, jak w Ameryce, honorowe i wynagradzane tylko za czas, w którym osoba je zajmująca spełniałaby rzeczywiście swe funkcje zastępcze.

Art. 10.
Naczelnikiem Państwa może być tylko obywatel polski.

W naszej Konstytucji zapomniano powiedzie, że Prezydentem Rzeczypospolitej może być tylko obywatel polski. Z tego wynikałoby więc, że nie będąc sprzecznym z Konstytucją, wybór cudzoziemca na to stanowisko byłby dozwolony.. A to przecie jest niedopuszczalne. Ten błąd kardynalny naszej Konstytucji wypełniłem w powyższym artykule mego projektu.

Art. 18.
Pokój i wojna.

Nie zaprzeczam Naczelnikowi Państwa, jak to czyni nasza Konstytucja, prawa wypowiadania wojny, bo jeżeli ten zakaz nie miał być przestrzegany, to po cóż go do Konstytucji wprowadza, a ścisłe przestrzeganie go mogłoby narazić państwo na wielkie niebezpieczeństwa. Czynić rozpoczęcie kroków wojennych, gdyby zaszła ich potrzeba, zależnem od uchwały Izb ustawodawczych, byłoby, zwłaszcza w naszem położeniu, zgadzaniem się z góry na niechybny najazd, ze wszystkiemi tegoż konsekwencjami, wśród których, w pierwszym rzędzie, zajęcie całego kraju przez nieprzyjaciela.
Ale ponieważ, z drugiej strony, przeciw uzależnianiu ratyfikacji układów pokojowych od uchwały sejmowej, żadnego logicznego zarzutu podnosić nie można, dlatego zastrzeżenie w tym kierunku, zawarte w naszej Konstytucji, w całości utrzymałem.

Umowy z państwami obcemi i ich ratyfikacja.

W moim projekcie odnośnie do umów zawieranych z państwami obcemi i ich ratyfikacji, powiadam w art. 18: „Naczelnik Państwa zawiera umowy z innemi państwami i ratyfikuje wszelkie z niemi układy, a jedne i drugie podaje do wiadomości Sejmu, o ile interes i bezpieczeństwo państwa na to pozwalają”.
Fakt następujący, zaszły w Anglji, podczas wielkiej wojny wskazuje, że zachodzą czasem wypadki, w których danych układów nie można podawać do ogólnej wiadomości. W trakcie tej wojny, rząd angielski zawarł z Danją umowę handlową, której treści nie podał do wiadomości Parlamentu. Jeden z członków Izby Gmin zapytał tedy ministra przemysłu i handlu, czy to prawda, że ta umowa zawiera, jak utrzymują, klauzulę, dozwalającą na przywóz do Danji kontrabandy wojennej, pod warunkiem jedynie, żeby nie była dostarczaną żadnej ze stron wojujących. I dodał, że jeżeli tak jest, to jakie przedsiębrano środki pilnowania, żeby Danja tej kontrabandy nie dostarczała Niemcom. Interpelowany minister nie zaprzeczył istnieniu takiej klauzuli w tej umowie, tylko odrzekł, że nie może dać w tej kwestji odpowiedzi, bo obrona krajowa mogłaby na tem ucierpieć. Rzecz zaś miała się jak następuje:
Z chwilą wybuchu wojny światowej, Francja i Anglja pozostały bez materyj kolorujących, które otrzymuje się z destylacji węgla i które służą w czasie pokoju do farbowania tkanin, a w czasie wojny do wyrobu eksplozywów. Najlepsze patenty na wyrób tych materyj mieli przed wojną Niemcy; ich farby były niewypieralne. Wyrób tych farb rozwinęli Niemcy na ogromną skalę, w podwójnym jak wyżej celu, przytem sprzedawali je tak tanio, że konkurencja z nimi była niemożliwa. Toteż nikt u siebie tych farb nie produkował, ale brał je gotowe z Niemiec, które w ten sposób zawładnęły całkowicie rynkiem wszechświatowym na ten towar.
Francja i Anglja miały w chwili wybuchu wojny niewielkie tylko zapasy materyj kolorujących, i tych zapasów znikąd odnawiać nie mogły tylko z Niemiec. Ale z drugiej strony do wyrobu dzisiejszych eksplozywów, potrzebną jest także bawełna, co do której Niemcy były w całkowitej zależności od zagranicy, mianowicie głównie od Anglji i od Stanów Zjednoczonych. A przywóz bawełny z za morza do Niemiec, mógł być przez Anglję całkowicie odcięty. Wobec takiego położenia stanął między stronami wojującemi tajny układ, na mocy którego Anglja nie zaliczyła początkowo bawełny do przedmiotów uważanych za kontrabandę wojenną. W zamian za to Niemcy dostarczały Anglji materyj kolorujących, których jej brakowało. I ten handel szedł gładko, dopóki prasa pańtsw sprzymierzonych i niektórych neutralnych, niewtajemniczona w tę sprawę niepodniosła alarmu, oskarżając Anglję o zdradnie egoistyczne cele merkantylne etc. Dość, że narobiono tyle hałasu, iż rząd angielski widział się zmuszony zaliczyć bawełnę do kontrabandy wojennej, ale równocześnie zawarł z Danją układ, o którym wyżej mowa, zapewniający dalszy dowóz bawełny do Niemiec tą drogą. I ten stan rzeczy trwał tak długo, aż Anglja nie zaczęła już wyrabiać u siebie materyj kolorujących w takiej ilości, że ich przywozić z Niemiec nie potrzebowała, a Niemcy, przez wejście Bułgarji do wojny, po stronie państw centralnych, nie uzyskały wolnego dostępu do tureckich plantacyj bawełny w Anatloji. Wiemy również, że przed przystąpieniem Ameryki do wojny, Niemcy wozili łodziami podwodnemi materje kolorujące do Stanów Zjednoczonych, wzamian za które dostawali stamtąd, tą samą drogą, kauczuk, którego im było brak.
I tak oto zaszedł, z początkiem wojny, fakt nie do uwierzenia: Strony wojujące, na zasadzie wzajemnego układu, walczyły ze sobą za pożyczoną, jedna od drugiej bronią, Francuzi i Anglicy strzelali do Niemców prochem zrobionym z niemieckich materyj kolorujących, a Niemcy do Francuzów i Anglików, prochem wyrobionym z angielskiej bawełny. Gdyby więc nie ten handel zamienny, wojna byłaby się wnet skończyła. Po wyczerpaniu swych zapasów, jedna jednego, druga drugiego z tych produktów, strony wojujące nie byłyby miały czem do siebie strzelać.

Art.23.
Kontrasygnata aktów urzędowych Naczelnika Państwa.

W tym artykule, w drugim jego ustępie, dopełniam braki art. 44 naszej Konstytucji, który niedostatecznie przemyślany, zawiera sprzeczności.
Zgodnie z tym artykułem naszej Konstytucji, wszelki akt urzędowy 1 Prezydenta wymaga, dla swej ważności, podpisu Prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra, „którzy przez podpisanie aktu biorą zań odpowiedzialność”. Z tego wynika, że akt mianowania i odwołania Prezesa Rady Ministrów przez Prezydenta, będąc jego aktem urzędowym, wymaga takiejże podwójnej kontrasygnaty, bez której byłby nieważny. Ale jakże tę kontrasygnatę uzyska, kiedy, po pierwsze niema właściwego Ministra do podpisywania takiego aktu, a po drugie: może nie być także Prezesa Rady Ministrów. Niepodobna zmuszać nikogo, żeby podpisywał sam daną mu dymisję, lub żeby jeszcze jej nie otrzymawszy, kontrasygnował nominację swego następcy i brał odpowiedzialność za tę nominację. A po otrzymaniu dymisji, Prezes Rady Ministrów, jako już nieczynny, nie miałby prawa żadnego aktu podpisywać. Gdyby pozostał nas swem stanowisku do chwili utworzenia nowego Gabinetu i objęcia rządów przez ten Gabinet, zbywałby tylko bieżące sprawy, ale podpisywać nominacji swego następcy nie miałby obowiązku.
Lecz nawet akt ustąpienia Prezydenta, któryby był tegoż ostatnim aktem urzędowym, skoro tym aktem składałby on swój urząd w czyjeś ręce, wymagałby także takiej kontrasygnaty, a jej uzyskać byłoby również niemożliwem dla tych samych przyczyn. Nie byłoby właściwego ministra do podpisywania tego aktu, a Prezes Rady Ministrów, mógłby odmówić swego podpisu, nie chcąc brać odpowiedzialności za ten akt.
Z tego wynika, że przyznane Prezydentowi artykułem 45 naszej Konstytucji, prawo mianowania i odwoływania Prezesa Rady Ministrów jest konstytucyjnie iluzoryczne, bo na zasadzie artykułu 44-go tejże Konstytucji, prawidłowo wykonywać go nie można, a po zamianowaniu Prezesa Rady Ministrów, co mogłoby nastąpić tylko niekonstytucyjnie, Prezydent pozostawałby całkowicie w jego ręku, nie mogąc nawet ustąpić ze swego stanowiska bez jego na to zgody. Takie oto wynikać mogą, z nie dość przemyślanych tekstów ustawowych, krotochwilne niespodzianki pod względem prawnym, a pod względem konstytucyjnym położenia bez wyjścia, z których wydostaćby się można było nie inaczej, jak tylko przez omijanie Konstytucji za pomocą tak zwanych kruczków adwokackich.

RZĄD.

Art.27.

Głos przeważający Prezesa Gabinetu.

Przyznaję w moim projekcie, na sposób angielski, Prezesowi Gabinetu głos przeważający w Radzie Gabinetowej, opierając się w tem na doświadczeniach zaczerpniętych z czasów dawniejszych. W 1878 r., w czasie wojny rosyjsko-tureckiej, szef rządu brytyjskiego, Disraeli, korzystając z powyższej prerogatywy i działając wbrew większości swego gabinetu, uchronił Europę od grozy wojny światowej. Rzecz miała się jak następuje: W 1876 r. stanęła między Rosją a Austro-Węgrami umowa, przewidująca już wówczas, mające mieć miejsce za dwa lata rzezie chrześcijan na Bałkanach. Na wypadek tych rzezi, Rosja miała wystąpić czynnie przeciw Turcji, a Austro-Węgry miały zachować neutralność, za co miały otrzymać, po zwycięskiem ukończeniu wojny przez Rosję, Bośnię i Hercegowinę. Rosja zaś zobowiązywała się nie przekraczać południowej granicy Bułgarji. Ale upojeni swem zwycięstwem Rosjanie zapomnieli o tem zobowiązaniu, i przeszedłszy szybko pomaszerowali na Konstantynopol. Wtedy szef rządu austro-węgierskiego, Juljusz Andraszy, zaprotestował w Petersburgu przeciw takiemu naruszeniu rzeczonej umowy przez Rosję, ale widząc, że ten protest żadnego skutku nie odnosi, bo wojska rosyjskie w dalszym ciągu ku Bosforowi się posuwają, zaapelował do Londynu, prosząc o natychmiastową interwencję. W przeciwnym razie, Austrja musiałaby wystąpić zbrojnie przeciw Rosji i mogłaby z tego wynikną wojna europejska. Ówczesny gabinet angielski był, w swej większości, przeciwny wszelkiej interwencji, ale Disraeli, robiąc użytek ze swego głosu przeważającego, wysłał na własną odpowiedzialność eskadrę angielską na morze Marmara i zatrzymał tą dywersją Rosjan u bram Konstantynopola. Gdyby nie stanowczość Disraelego w tym wypadku, wielka wojna światowa byłaby może wybuchła o jakie lat 36 wcześniej. A gdyby taki Disraeli był się znajdował na czele rządu angielskiego w 1914 roku, byłoby do tej wojny może wcale nie przyszło. Opowiedzenie się natychmiastowe Anglji za Francją byłoby niezawodnie wstrzymało marsz Niemców na Belgję. Ale niestety nie było wówczas Disraelego na czele angielskiego gabinetu, a mężowie Stanu, którzy naonczas rządzili Anglją, swym brakiem decyzji wpędzili ją i z nią razem świat cały w katastrofę wojenną, z której ani on, ani ona dotąd całkowicie podnieść się nie mogą, stąd wniosek, że przyznanie szefowi Gabinetu głosu przeważającego w Radzie gabinetowej, jest rzeczą nieodzowną i ze wszechmiar zbawienną.

Art. 28.
Kumulacja funkcji Prezesa Gabinetu i Min. Spr. Zagr.

Czynię w moim projekcie zastrzeżenie, żeby nikt nie mógł być równocześnie Prezesem Gabinetu i ministrem Spraw Zagranicznych. Opieram się tu na opinji prof. Józefa Barthélemy, który w swem dziele „Traité élémentaire de Droit Constitutionel” (Paris, Libraire Dalloz, 11 rue Soufflot, page 636) powiada, że na ministrze Spraw Zagranicznych ciąży główna odpowiedzialność za całą politykę zewnętrzną i trzeba pamiętać o tem, że on jeden ze wszystkich swych kolegów w Gabinecie sprawuje technicznie swą władzę. Minister Sprawiedliwości sam sprawiedliwości nie wymierza; minister Marynarki sam żadnym statkiem nie dowodzi; minister Robót publicznych nie zarządza sam żadną z tych robót etc. Tymczasem, minister Spraw Zagranicznych sam prowadzi politykę zagraniczną. On sam przyjmuje, w cztery oczy ambasadorów i nikt mu nie podpowiada ważnych słów, jakie ma czasem wypowiedzieć i od których zależeć może pokój świata. Minister spraw Zagranicznych ma więc, jak widzimy, ogromną władzę, dlatego byłoby do życzenia, mówi prof. B. żeby jego czynności były poddane kontroli Prezesa Gabinetu i żeby w tym celu nie kumulował on w swem ręku władzy swego resortu i władzy Prezesa Gabinetu. Dla tej samej przyczyny, powiada prof. Barthélemy. Minister Spraw Zagranicznych powinien tylko wyjątkowo brać osobiście udział w konferencjach międzynarodowych, gdzie jego słowo angażuje kraj. W takich konferencjach zasiadać powinni pełnomocnicy, których można zdezawuować.

Art.30.
Odpowiedzialność Ministrów.

Jeżeli przyznajemy Naczelnikowi Państwa nie iluzoryczne, ale efektywne prawo mianowania i odwoływania Prezesa Gabinetu, a na jego wniosek, mianowania i odwoływania poszczególnych ministrów, to tem samem czynimy tych ostatnich odpowiedzialnymi przed Prezesem Gabinetu, a tegoż przed Naczelnikiem Państwa. I to jest najzupełniej słuszne i naturalne. Sprężystość akcji rządowej wymaga takiego skoncentrowania, w obu tych wypadkach, władzy w jednem ręku.
Nakładanie zaś na Rząd, jak to zwykle bywa, podwójnej odpowiedzialności, bo przed Naczelnikiem Państwa i przed ciałami ustawodawczemi, jest z jednej strony iluzoryczne, bo tych dwóch odpowiedzialności nigdy równocześnie ponosić niepodobna, a z drugiej strony jest to dla Państwa szkodliwe i niebezpieczne. Paraliżuje to władzę Rządu, który dwom panom naraz służyć nie może i prowadzi równocześnie do nadużyć ze strony Izb ustawodawczych, jak to miało u nas dotychczas miejsce. To też wziąwszy to pod uwagę, ustanawiam w moim projekcie, na sposób amerykański, odpowiedzialność Rządu wyłącznie tylko przed Naczelnikiem Państwa i uważam to za jedynie racjonalne.

Art.32.
Niezgodność mandatu poselskiego z funkcją ministra.

Odjęcie posłowi powołanemu na stanowisko ministra, prawa zachowania mandatu poselskiego, opiera się na dwóch podstawach zarówno logicznych. Po pierwsze zachowanie mandatu poselskiego na stanowisku ministra byłoby kumulowaniem dwóch władz w jednem ręku: ustawodawczej i wykonawczej, a to jest sprzeczne z ideą konstytucyjną, opierającą się na podziale władz. Po drugie utrata mandatu ze strony posła powołanego na ministra jest najlepszym środkiem zapobiegawczym przeciw gonitwie za tekami ministerjalnemi ze strony członków ciał parlamentarnych, jaką zauważyć można wszędzie, gdzie ministrowie wzięci z łona parlamentu swój mandat poselski zachowują. Utrata zaś mandatu poselskiego przez ministra nie stoi w sprzeczności z zasadą dobrze zrozumianego parlamentaryzmu, bo dany minister przestając być członkiem parlamentu, jeżeli należy do stronnictwa mającego większość w Izbie, na większości parlamentarnej będzie się opierał.

Art. 31.
Inicjatywa Ustawodawcza.

Inicjatywę ustawodawczą przyznaję wyłącznie Rządowi, bo w dzisiejszych warunkach, w których nie żąda się od posła nic więcej, jak tylko, by posiadał wiek przepisany, jestto jedynie logiczne. Inicjatywą ustawodawczą nazywa się składanie projektów ustaw Izbom legislatywnym do uchwały. A sporządzenia takich projektów niepodobna powierzać ludziom, od których nie wymaga się przy pełnieniu swych funkcji, żadnych kwalifikacyj w żadnym zgoła kierunku. Tacy ludzie mogą sądzić, czy dana ustawa odpowiada lub nie interesom, które oni przedstawiają, ale o tym czy ta ustawa odpowiada lub nie odpowiada ogólnym interesom Państwa, sądzić nie mogą, nie mając lub mogąc nie mieć odpowiedniego po temu wykształcenia. Dlatego inicjatywę praw przyznaję, wyłącznie Rządowi, a opracowywanie ich tekstu powierzam Radzie Stanu, o której będzie mowa. Ta Rada ze względu na swe specjalne w tym kierunku kwalifikacje, jest jedyną z natury rzeczy powołaną do tego instytucją.

Art.37.
Tajemnica Stanu.

W tym artykule, wypełniam lukę naszej Konstytucji, która nie nakłada na ministrów żadnego obowiązku dochowywania tajemnicy Stanu. Taką lukę wykazują i inne konstytucje, ale to nie usprawiedliwia takiego braku w naszej. Składanie przez ministra, przy obejmowaniu swego stanowiska, przysięgi dochowania tajemnic swego urzędu, jako urzędnik państwowy, jest nie wystarczające. A widziano już byłych ministrów nadużywających w celach osobistych, głosząc z trybuny parlamentarnej wiadomości nabyte w czasie swego urzędowania. Dlatego zobowiązuję ministrów do zachowania tajemnicy Stanu w czasie swego urzędowania, jak również po ustąpieniu ze swego stanowiska.

IV. CIAŁA DORADCZE.

Art.40.

Rada Stanu.

Nie jednokrotnie już zwracałem w pismach uwagę na potrzebę zaprowadzenia u nas tak zwanej we Francji „Rady Stanu” (Conseil d'Etat), która jest jedną z najniezbędniejszych instytucji w każdym prawidłowym ustroju państwowym.
Francuska Rada Stanu przekazana została Trzeciej Republice przez Drugie Cesarstwo, które przejęło jej ideę, w spadku po Napoleonie, a następująca po niem Republika miała rozum zachować tę instytucję w głównych jej zarysach. Podobne instytucje napotykamy i w innych krajach, pod różnemi postaciami i nazwami, np. w Anglji pod nazwą „Tajnej Rady” (the private Counceil).
W Polsce, na wzór francuskiej Rady Stanu, mieliśmy takąż w Księstwie Warszawskiem zaprowadzoną przez Napoleona, na mocy nadanej przezeń temu Księstwu Konstytucji, jak również zaprowadzoną w Królestwie Kongresowem, na mocy Konstytucji z 1815 r. nadanej temu Królestwu przez Aleksandra.
Francuzka Rada Stanu jest jednym z najważniejszych składniów organizacji państwowych tego kraju. Jest ona ciałem doradczem, pełniącem rzec można funkcję regulatora całej jego administracji.
Ciało to składa się z wyboru ludzi o prawniczem i technicznem w różnych kierunkach wykształceniu, powołanych do pomocy Rządowi przy załatwianiu najważniejszych spraw natury Administracyjnej. Do nich to odwołuje się Rząd w każdej takiej sprawie, dla uzyskania bezstronnego, kompetentnego zdania.
Rada Stanu trzymana jest z dala od wszelkich walk wyborczych i zostaje tem samem usuniętą z pod wpływu jakichkolwiek interesów partyjnych lub innych im podobnych względów politycznych. Ciało to stanowi, w ten sposób, jedno z najsilniejszych ogniw francuskiej struktury państwowej, a stałością swych sądów i znajomością rzeczy, przy spełnianiu swych funkcyj, równoważy z korzyścią, wrodzoną zmienność i brak umiejętności w rozwiązywaniu najważniejszych zagadnień państwowych, jakiemi odznacza się niejedna instytucja, zwraca się „demokratyczną”, w gruncie rzeczy zaś wcale taką niebędąca; w przeciwieństwie do Rady Stanu, kierując się względami czysto politycznemi, sprzyja ona zazwyczaj interesom partyjnym.
Francuska Rada Stanu jest dziełem Napoleona, jako Pierwszego Konsula, i zajmowała w utworzonym przez niego ustroju państwowym czołowe stanowisko. Ze wszystkich instytucyj państwowych, natury konstytucyjnej, jakie on do życia powołał – Rada Stanu była najbardziej przezeń ulubioną, Napoleon przewodniczył sam wielu jej posiedzeniom i otaczał się z predylekcją jej członkami, którym powierzał zazwyczaj najważniejsze misje i zadania, Drugie Cesarstwo, krocząc jego śladem, starało się zastąpić przez dobrą administrację ubytek wolności politycznych, w czem pomocną mu była w pierwszym rzędzie Rada Stanu, jako zbiór ludzi najznakomitszych pod względem zdolności, rozumu i wykształcenia.
Śmiało można powiedzieć, że w utworzonych przez siebie Radach Stanu, obaj Napoleonowie czerpali przeważną część swego genjuszu administracyjnego, który im pozwolił obdarzyć Francję trwającą do dziś dnia tak silną pod względem administracyjnym strukturą państwową, że podołać jej nie mogły tyloletnie rozkładowe prądy jej dzisiejszego ustroju sejmowładczego.
Francuska Rada Stanu dzieli się przede wszystkim na dwie odrębne części. Zadaniem jednej jest wydawanie sądów i pobieranie decyzji w sprawach przed nią wytaczanych, a drugiej: przygotowywanie materjału pod te sądy i decyzje, za pomocą badań i zestawionych na ich zasadzie raportów. W ogóIe zaś Rada Stanu dzieli się na pięć sekcji, z których jedna pełni funkcję Trybunału Administracyjnego, powołanego do rozsądzanie sporów, jakieby wyniknąć mogły bądź to między pojedynczemi organami administracji państwowej lub pomiędzy osobami prywatnemi, a którymkolwiek z tych organów. Cztery pozostałe sekcje zajmują się badaniem i oceną wszelkich spraw administracyjnych. Na czele każdej sekcji stoi przewodniczący, który ma tytuł Prezesa danej akcji. Przewodniczącym zaś całej Rady Stanu jest z urzędu minister Sprawiedliwości, ale on jest nim tylko teoretycznie, bo rzeczywistym przewodniczącym tej Rady jest jej wiceprezes.
Wydawanie sądów i pobieranie decyzji w sprawach przez Radę Stanu wytaczanych przypada w udziale wyższej kategorji jej członków, noszących nazwę Radców Stanu. Przygotowywanie materjału pod te sądy i decyzje, jest udziałem drugiej kategorji jej członków, z których jedni noszą nazwę „referentów” (maitres de requêtes), drudzy „audytorów” (auditeurs). Ci ostatni dzielą się ze swej strony na audytorów 2-giej i 1-ej klasy.
Francuska Rada Stanu rekrutuje się u swej podstawy drogą konkursu. Dla uzyskania posady audytora 2-giej klasy, trzeba dopełnić dość trudnych warunków konkursowych, do czego dochodzi się zwykle w wieku lat25. Audytorów 2-giej klasy jest 22. Po ośmiu latach służby, mogą oni otrzymać awans na audytorów 1-szej klasy. Tych ostatnich jest 18 i kto tego awansu nie otrzyma, musi z Rady Stanu ustąpić lub pozostać wiecznie na stanowisku najniższem: audytora 2giej klasy. W ten oto sposób odbywa się w tej Radzie, u samej jej podstawy, selekcja na późniejszy jej skład. Po pięcioletnim pobycie na stanowisku audytora 1-szej klasy, można być powołanym na referenta, których jest 32. Na trzech referentów, dwóch musi być wziętych z pośród audytorów 1-szej klasy. Doszedłszy do pięćdziesiątki, referent może być mianowany Radcą Stanu, których liczba nie przenosi 40-tu. Na dwóch Radców Stanu, jeden musi być wybrany z pośród referentów. Poza tym wyborem, wolno Rządowi w granicach wyżej wymienionych, obsadzać stanowiska referentów i Radców Stanu, kandydatami, wziętymi z zewnątrz Rady. Znaczną część Radców, wziętych z zewnątrz, stanowią dawni prefekci. Legalnym wiekiem, w którym można otrzymać zamianowanie do Rady Stanu jest dla referentów nie niżej lat 27, a dla Radców Stanu nie niżej 30-tu.
Rada Stanu jest rok rocznie powoływaną do badania około trzydziestu tysięcy spraw, z których mniej więcej dwadzieścia cztery tysiące dotyczy emerytur cywilnych i wojskowych. Inne sprawy odnoszą się do ustalania nowych rozgraniczeń terytorialnych, do stwarzania nowych instytucyj, jakoto: trybunałów handlowych, mieszanych instytucyj rozjemczych, powołanych do załatwiania sporów pomiędzy pracownikami a pracodawcami (Conseils de Prudhommes). Izb handlowych i instytucyj giełdowych, do nadawania koncesyj kopalnianych, do ustanawiania organów wyższej kontroli nad zarządami gminnymi, departamentalnymi etc.
Jedną z najważniejszych ról, w jakich ma występować Rada Stanu, jest zajmowanie się redakcją reskryptów, rozporządzeń etc., wydawanych przez organa władzy wykonawczej. Parlament jest ciałem zbyt licznem, a zarazem w wielu kierunkach pozbawionem potrzebnej kompetencji, by mógł załatwiać tego rodzaju sprawy we wszystkich ich szczegółach, dla tego zadawala się on zwykle we Francji rzuceniem podstawy pod wiele ustaw, pozostawiając opracowanie ich szczegółów właściwym organom władzy wykonawczej lub administracyjnej, które powierzają to opracowywanie Radzie Stanu.
Ale opinja Rady Stanu ma charakter zawsze tylko poufny i fakultatywny. Fakultatywną jest ona dlatego, że aczkolwiek Rząd jest nieraz samem brzmieniem ustawy, zobowiązany do zasiągnięcia tej opinji, to jednak nie ma obowiązku do niej się zastosować. Zdarzają się nawet wypadki, w których Rząd z góry oświadcza, że zwraca się do Rady o opinję, bo ustawa tego wymaga, ale stanowcza decyzja już zapadła i nie może być zmienioną, więc żądana opinja nie będzie uwzględnioną i i należy ten krok uważać za czystą formalność.
Z drugiej strony, opinja wydawana przez Radę Stanu w jakiejkolwiek sprawie ma charakter zawsze poufny, bo dekret lub rozporządzenie, do którego ona się odnosi, nigdy jej treści nie podaje. Nadmienia się w nich tylko, że Rada była w danej kwestji zapytywaną, ale nie podaje się jej zdania i nie wzmiankuje nawet czy to zdanie było w tej sprawie przychylnem lub nie. Zdaniem profesora Józefa Barthélemy, z którego dzieł czerpię te szczegóły, byłoby pożądane, ażeby opinja tak światłej instytucji nie była ukrywaną w tajnych aktach ministerjalnych, ale mogła być podawaną do wiadomości ogółu i w tym celu wystarczałoby, jego zdaniem, oświadczenie, że dana decyzja Wziętą została zgodnie z opinją Rady Stanu lub wbrew niej. W ten sposób byłoby wiadomem, na kim ciąży odpowiedzialność za powzięcie tej decyzji.
Widzimy stąd, jak ważną rolę odgrywa tak zwana „Rada Stanu” we francuskim ustroju państwowym i jaki korzyści ogólne, w kierunku państwowo-twórczym, możnaby osiągnąć u nas przez jej zaprowadzenie.

VII. SĄDOWNICTWO.

Art. 60.

Trybunał Administracyjny.

Jedną z najważniejszych instytucji każdego prawidłowego ustroju państwowego jest także tak zwane „Sądownictwo Administracyjne”. Profesor Józef Barthélemy, w swej książce „Le Gouvernment de la France”, mówiąc o tem sądownictwie, powiada, że choć w teorji żadną zasadą nieusprawiedliwione, jest ono jednak w praktyce cennem narzędziem postępu w dziedzinie sądownictwa. Postęp ten został osiągnięty we Francji w roku VIII Pierwszej Republiki Francuskiej, przez usuniecie ręką Bonapartego, funkcyj sądowniczych z pod wpływu administracji czynnej (Naczelnik Państwa, prefek[t], mer) i deliberacyjnej (Rady prefekturalne, gminne itp.), by powierzyć te funkcje administracji konsultatywnej (Rada Stanu).
Przy ustanawianiu sądownictwa administracyjnego może być, że myślą przewodnią była chęć uprzywilejowania tym sposobem administracji, ale skutki okazały się wprost temu przeciwne. Dziś powiedzieć można, że gdzie niema sądownictwa administracyjnego, niema także i sprawiedliwości administracyjnej. Praktyka wykazała, że zwyczajne sądy bywają zbyt nieśmiałe w swych orzeczeniach przy wymiarze sprawiedliwości w tym kierunku, jak gdyby się bawiały, żeby wykonywana przez nie w ten sposób kontrola nad działaniem administracji nie nabierała cechy nadmiernego wtrącania się w jej czynności. Tymczasem sądownictwo, wchodzące w skład tej administracji posiada więcej odwagi przy wydawaniu tego rodzaju orzeczeń zmuszających administrację do szanowania przepisów prawnych we wszystkich ich szczegółach. W istocie – powiada prof. Barthélemy – niema de facto w żadnym kraju praktycznie zorganizowanej odpowiedzialności władz administracji publicznej, w którym nie byłoby powołanego do czuwania nad temi władzami specjalnego sądownictwa administracyjnego. I zwłaszcza we Francji – powiada on – wszelkie rozporządzenia władz są badane pod względem ich legalności przez Radę Stanu tak szczegółowo, że stara się ona dotrzeć w tych rozporządzeniach aż do głębi rzeczywistej intencji organów władzy, które je wydały.
Sądownictwo administracyjne, jakie przewiduje art. 73-ci naszej Konstytucji, zgodnie z powyżej wyrażoną opinją tego profesora, nie odpowiada rzeczywistym wymaganiom sprawiedliwości administracyjnej. Artykuł ten brzmi: „Do orzekania o legalności aktów administracyjnych, w zakresie administracji tak rządowej jak i samorządowej, powoła osobna ustawa sądownictwo administracyjne, oparte w swej organizacji na współdziałaniu czynnika obywatelskiego i sędziowskiego, z Najwyższym Trybunałem Administracyjnym na czele”.
Już nie mówiąc o tem, że ten artykuł przewiduje powołanie do życia całego w tym kierunku aparatu sądowniczego o licznych Trybunałach administracyjnych i z takimże Najwyższym Trybunałem na czele (sic), czego we Francji wcale niema i co jest zupełnie niepotrzebne a więc i zbyteczne, mielibyśmy na jego zasadzie sądownictwo administracyjne złożone z czynników swemu zadaniu nie odpowiadających. Byłby to, z jednej strony: nieśmiały w swych orzeczeniach, jak wyżej powiedziano, czynnik sędziowski, a z drugiej czynnik obywatelski niedający dostatecznej gwarancji pod względem bezstronności i kompetencji.
Natomiast daleko prostsze i tańsze, a swemu zadaniu znacznie więcej odpowiadające sądownictwo administracyjne, uzyskalibyśmy niezawodnie, wyłaniając je, wzorem Francji, z Rady Stanu, składającej się z czynników łączących w sobie jednocześnie wymagane od nich z urzędu w tej Radzie, a niezbędne każdemu sądownictwu, obie te zalety.
W sprzeczności z tem wszystkiem mamy wprawdzie Anglję, gdzie nie napotykamy osobnego sądownictwa administracyjnego, ale gdzie te same sądy rozstrzygają wszystkie spory czy to między osobami prywatnemi lub pomiędzy niemi a władzami administracyjnemi. I Anglicy się tem chlubią, utrzymując, że jeżeli władza żąda, dla rozsądzania z nią sporów, osobnych Trybułów, to znaczy, że ona nie uznaje zwykłej sprawiedliwości i zwykłemu prawu poddawać się nie chce. Ale ten przykład nie wszędzie mógłby znaleźć zastosowanie, a zwłaszcza w krajach nie, dorosłych jeszcze do stopnia dojrzałości politycznej, jakim odznacza się Anglja, o tylowiekowej tradycji pod względem kultury i wyrobienia parlamentarnego.
We Francji np. tradycje parlamentarne mają datować jakoby od Wielkiej Rewolucji, ale tak nie jest. Żadne rządy rewolucyjne nie są rządami parlamentarnymi i Wielka Rewolucja nie stanowi pod tym względem wyjątku. Jej rządy były rządami gwałtu i samowoli. Dla dokonania swego dzieła, rewolucja ta musiała pomnażać zamachy przeciw własności i wolności osobistej i dla tego nie mogła ścierpieć, by czynności jej agentów były krępowane niewygodną w tym kierunku kontrolą sądów. Znane są jej sławne reskrypty, jak oto: „Zakazuje się sędziom, pod grozą destytucji, wtrącać się do spraw administracyjnych. Zakazuje się sędziom najwyraźniej, powoływania przed siebie organów administracji z tytułu ich działalności urzędowej”. Według prawa rewolucyjnego, władze administracyjne same, np. władze powiatowe, departamentalne itp. jako naczelne władze w swym okręgu, były upoważnione do przyjmowania reklamacyj wniesionych przeciw działaniu tychże samych władz. Mamy i my podobny rewolucyjny reskrypt w naszej konstytucji z 17 marca 1921 r., a nim jest art. 81, który powiada: „Sądy nie mają prawa badania ważności ustaw należycie ogłoszonych”.
Zastawszy taki stan rzeczy po Wielkiej Rewolucji. Napoleon uznał za skandaliczne, żeby ten sam, co popełnił dane nadużycie, miał być sędzią w sprawie tego nadużycia. Dlatego wyniósł on ponad administrację, górujący nad nią swą powagą, osobny Trybunał Administracyjny, wyłoniony z Rady Stanu, który w ten sposób, prócz niezbędnej w tym wypadku swobody działania, posiadał – zaczerpnięte z tej Rady – bezstronność i kompetencję.
Ale nawet w takiej carskiej Rosji przedwojennej i przed-Dumowej, mimo całego jej absolutyzmu, istniał podobnego rodzaju Trybunał Administracyjny, który wydawał orzeczenia wcale bezstronne i sprawiedliwe; a był nim właściwy oddział, tak zwanego „Rządzącego Senatu” (Prawitielstwujuszczij Senat). Znanym mi jest fakt takiego orzeczenia, z okazji zatargu pewnego właściciela ziemskiego w Królestwie Polskiem, guberni lubelskiej, z miejscowym popem, o sadzawkę położoną niedaleko cerkwi i w której myto owce tego właściciela. Otóż pop, chcąc dokuczyć temu właścicielowi uznał, że mycie owiec w tej sadzawce było połączone z obrazą Boską, ze względu na konieczne podkasywanie się dziewczyn przy tem zajęciu. Wystawa łydek damskich na widok publiczny nie była jeszcze wówczas w takiej modzie i tak rozpowszechniona jak dziś. Więc pop, występując w obronie majestatu Bożego, obrażonego, jakoby – jego zdaniem – tym widokiem, zaniósł oto skargę do gubernatora, który wydał rozporządzenie zakazujące mycia owiec w tej sadzawce. Do tego rozporządzenia trzeba było oczywiście się zastosować i pędzić owce dla ich mycia do rzeki płynącej o jakie półtorej mili stamtąd; ale służyła apelacja do Senatu. Więc, mimo, że uznawano tę sprawę za przesądzoną, bo wówczas w Rosji wszelka sprawa z popem była zgóry przegraną, jednak, dla zasady, założono apel do Senatu, nie chcąc z drugiej strony wykładać ani kopiejki na poparcie procesu, który w ówczesnych warunkach, zdawał się nie do wygrania. Tymczasem, ku ogólnemu zdumieniu, a w pierwszym rzędzie samego gubernatora, popa i właściciela tych owiec i tej sadzawki, „Rządzący Senat”, bez żadnego poparcia tej sprawy z niczyjej strony, zadecydował, że ponieważ każdy swoją, własnością rozporządzać może według własnego uznania, przeto i właściciel sadzawki, o którą chodzi, może w niej myć swe owce lub nie myć stosownie do swojej woli i nikt nie ma prawa mu tego zabronić. A ktoby chciał to uczynić, może być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej. I na zasadzie tego orzeczenia dane rozporządzenie gubernatora zostało skasowane.
Widzimy więc, jakie znacznie ma taki trybunał Administracyjny, o odpowiednim autorytecie. Wszak żaden inny sąd w Rosji, choćby nie wiem jak nazywany samodzielnym i niezależnym, nie byłby śmiał zdobyć się na tego rodzaju decyzję, kasującą rozporządzenie gubernatora i to wydane jeszcze na żądanie popa.


∗             ∗

Francuska Rada Stanu, występująca w roli Trybunału Administracyjnego pełni jednocześnie funkcje: Izby kasacyjnej, Izby apelacyjnej, oraz sądu pierwszej i ostatniej instancji we wszelkich sprawach, w których byłaby zaangażowana administracja państwowa.

a) Jako Izba kasacyjna, Rada Stanu znosi nielegalne orzeczenia, np. komisyj rewizyjnych przy poborze do wojska, jak nie mniej takież postanowienia Izby Obrachunkowej (Cour des Comptes), etc.;
b) jako Izba apelacyjna, Rada Stanu zmienia wyroki Rad prefekturalnych, które w każdym departamencie stanowią radę administracyjną prefekta;
c) jako sąd pierwszej i ostatniej instancji, występuje Rada Stanu we wszystkich sprawach, gdzie wchodzą w grę władze publiczne, jako to: departamentalne, gminne itp., przeciwko którym skargi winny być wnoszone przed Radę stanu, z wyjątkiem odmiennego brzmienia obowiązującej w danym wypadku ustawy. Tu znanem jest powiedzenie, że Rada Stanu zmusza Państwo być „uczciwym człowiekiem”. (Le Conseil d’Etat astreint l’Etat á être honnête homme). l jako przykłady w tym kierunku służyć mogą wypadki następujące:

Znany wypadek tak zwanych „Łowców żmij” (Chasseurs de vipères), ubili 2.373 sztuk gadów i zażądali na zasadzie obiecanej premji 618.25 fr. nagrody. Prefekt odmówił pod pozorem, że kredyt został wyczerpany. Rada Stanu skazała władze departamentalne na zapłacenie żądanej sumy, motywując swe orzeczenie tem, że uchwała departamentalna była w tym wypadku zachętą. Wydaną w formie propozycji, jak nią jest np. etykieta na towarach wystawionych w oknie sklepowym. Państwo i jego fragmenty są jednostkami odpowiedzialnemi na równi ze wszystkiemi innemi, więc tę samą co i one ponosić muszą odpowiedzialność.
Wypadek znanego pisarza Piotra Loti, który będąc zarazem oficerem marynarki, został nieprawnie przeniesiony w stan spoczynku. Rada Stanu uchyliła ten wyrok i Piotr Loti mógł powrócić do służby z należnym mu awansem.
Wypadek pewnego prefekta, który został odwołany na zasadzie fałszywego oskarżenia, zarzucającego mu niegodne zachowanie się podczas wojny, w czasie inwazji. Rada Stanu odwołanie to skasowała na podstawie błędu procedury, albowiem protokół sprawy nie był prefektowi doręczony, jak tego prawo wymaga (akt z 1905 r.) i sprawa została odesłana do ponownego rozpatrzenia.
Wypadek, w którym pewien mer antyklerykalny, prowadzący wojnę z proboszczem, wydawał dla dokuczenia mu szykanujące go dekrety o sposobie i czasie bicia w dzwony kościelne, o miejscu, jakie proboszcz miał zajmować na pogrzebach itp. Rada Stanu kładzie kres tym nadużyciom, kasując rozporządzenia tego mera i występuje tu jako obrona jednostki przeciw wybrykom tego organu władzy, nadużywającego swych atrybucyj.
Wypadek zamknięcia przez pewnego prefekta fabryki zapałek pod pretekstem niezdrowotności, motyw, na który prefekt miał prawo się powoływać. Ale Rada Stanu dopatruje w tem rozporządzeniu, jako prawdziwy jego motyw, chęć oszczędzenia Państwu wydatku na wynagrodzenie właścicielowi tej fabryki ze strony Monopolu rządowego za jej zamknięcie i uchyla to rozporządzenie.
Wypadek pewnego mera, który dla tej samej przyczyny rzekomej zdrowotności, nakazuje zamknięcie stajen, w których odbywała się sprzedaż inwentarza żywego. Rada Stanu kasuje ten zakaz, upatrując w nim chęć zmuszenia handlujących tym inwentarzem, do pędzenia go na targowicę świeżo wystawianą, dla ściągania z nich tam opłaty od sprzedaży tego inwentarza.
Takich wypadków możnaby przytoczyć więcej, ale to wystarcza dla wykazania, że wszelkie organa władzy przekraczać mogą swe atrybucje, czy to w interesie własnym czy politycznym, a Rada Stanu przedłożone sobie wyroki uchyla, jeżeli dopatrzy się w nich takiego przekroczenia, a nawet choćby tylko samej jego intencji. Żadne inne władze sądowe nie śmiałyby iść tak daleko w tym kierunku.
Możność apelowania od nadużyć poszczególnych organów władzy do Trybunału, któryby bezwzględnie ukracał te nadużycia, jest najlepszą rękojmią prawidłowego biegu całej machiny administracji państwowej. I dlatego leży w interesie samej tej administracji, ułatwianie tej możności każdemu wszelkimi sposobami. Toteż dostęp do tego Trybunału powinien być jak najmniej utrudniony, a ten cel osiąga się jedynie przez zredukowanie do możliwego minimum formalności i kosztów jego procedury. We Francji, koszta apelacyjne do Rady Stanu są następujące: Strona składa podanie na papierze stemlowym, którego wartość zostaje zwrócona w razie przyjęcia i uwzględnienia skargi. Podanie to wpisuje się od razu na Debet, albowiem strona ponosi koszta procesu tylko w razie przegranej. Ale i w tym wypadku te koszta nie mogą przenosić 80 franków (taksa z roku 1924).
Widzimy tedy, jak wielkie korzyści przywiązane są w każdym kraju do istnienia takiego Trybunału Administracyjnego, jakim jest – Rada Stanu, która występuje jako opiekun i obrońca jednostki przeciw nadużyciom władz, mogących w innym razie krzywdzić bezkarnie tę jednostkę w kierunku prawa własności, wolności osobistej, lub w jakimkolwiek innym kierunku.

ROZDZIAŁ III.

WŁADZA USTAWODAWCZA.
Izba Poselska.

Art. 66.

Prawo wyborcze czynne.

Najniższą granicę wieku dla prawa wyborczego czynnego przy głosowaniu do Izby poselskiej przy głosowaniu do Izby poselskiej przesuwam z 21 lat na 25, z dwóch powodów:

a) dla zrównania w prawach młodzieży pod bronią, z młodzieżą studjującą i korzystającą z ulg przy odbywaniu służby wojskowej przez jej odłożenie do czasu ukończenia studiów uniwersyteckich (termin u nas 23 lat);
b) dla usunięcia z wyższych zakładów naukowych uprawiania w nich polityki przez uczącą się młodzież. Zakłady te są szkołą przygotowawczą do przyszłego życia czynnego, między innemi i politycznego, ale nie wolno z nich robić boiska dla harców i ćwiczeń polityczno-partyjnych. Uprawianie czynnej polityki nie jest rzeczą jednostek życiowo jeszcze nie wyrobionych, ale wyrabiających się dopiero pod wpływem wiadomości przygotowawczych, jakich im dostarczyć mogą rzeczone zakłady naukowe.
Art.67.
Prawo wyborcze bierne.

Najniższą granicę wieku, w której można korzystać z prawa wyborczego biernego, przy wyborach do Izby poselskiej, przesuwam z 25 lat na 30. Bo sam rozum wskazuje, że niepodobna składać losów państwa, w kierunku jak tu ustawodawczym, w ręce ludzi, którzy studja swe zaledwie ukończyli i nie posiadają jeszcze żadnego życiowego doświadczenia, nie mając ani dość czasu, ani ogólnie biorąc sposobności do jego nabycia. Pięć lat dla nabycia tego doświadczenia wydaje mi się być minimum, poniżej którego iść byłoby nie rozsądnie.

Art. 68.

Inkompatibilia.

Poz. b): Analfabeci.

Czystym absurdem jest udzielać przy tajnem głosowaniu, prawo głosu jednostkom nie umiejącym ani czytać ani pisać. Ktoby to nazywał „demokracją”, chciałby chyba dowieść, że ona jest, jak w tym wypadku, szkolą nieuctwa i obskurantyzmu lub premią za nie. Umiejętność czytania i pisania jest najniższym stopniem wykształcenia, jaki można żądać od wyborcy. Albo inaczej, trzebaby się zwrócić do jawnego głosowania, z pędzeniem głosujących, jednych na jedną, drugich na drugą stronę, dla łatwiejszego zliczenia głów po każdej z nich, jak to miało miejsce przy wyborach gminnych w Rosji i w b. Królestwie Polskiem za rosyjskich czasów. Z drugiej strony Państwo ma obowiązek zwalczać analfabetyzm, ale, nie na papierze, tylko w sposób realny, odpowiedni i najenergiczniejszy, a środki po temu znajdziemy pod pozycją „przymus szkolny”.

Poz. d): Wojskowi i pracownicy państwowi.

Odmawianie prawa wyborczego tak czynnego jak biernego wojskowym i urzędnikom oraz wszelkim pracownikom państwowym, uzasadnia się następującymi motywami:
1. Wojsko, urzędy i wszelkie instytucje państwowe winny być trzymane zdala od polityki i wprowadzać jej do nich nie wolno. Osoby oddające się zajęciom państwowym, winny poświęcać się wyłącznie swej służbie, nie zaś poświęcać ją ubocznym interesom: partyjnym lub innym.
Niektórzy może powiedzą, że urzędnik jest wpierw obywatelem, a potem sługą państwa, więc, z tego tytułu, powinien korzystać, na zasadzie tego pierwszeństwa, z wszystkich praw, ogółowi obywateli przysługujących.
Ale to dowodzenie byłoby mylne. Stając się urzędnikiem, każdy wchodzi w skład warstwy społeczeństwa (by nie powiedzieć klasy) specjalnie uprzywilejowanej; ma zapewnione sobie stałe stanowisko, z przywiązaną do niego stałą pensję i emeryturę, i pobiera je kosztem ogółu, który składa się w ten sposób na jego utrzymanie. Pozatem, to stanowisko nadaje mu wobec innych warstw społeczeństwa pewien autorytet, który go ponad nie wywyższa. Chcieć więc urzędnika równać we wszystkich bez wyjątku prawach zresztą obywateli, którzy powyższych prerogatyw jemu zapewnionych nie posiadają, byłoby względem nich niesprawiedliwością, przez zbytnie uprzywilejowanie go w stosunku do nich. Byłoby to naruszeniem na rzecz jednej warstwy społeczeństwa, dwóch fundamentalnych zasad: równości i sprawiedliwości, z których pierwsza jest zasadą podstawową wszelkiej idei demokratycznej. Bez równości nie ma demokracji.
2. Usuwanie osób zajętych stale przez państwo od głosu, przy wyborach do Izb ustawodawczych, daje następujące korzyści, dla Państwa, a więc dla ogółu i dla tychże samych osób:
a) Tamuje ono w samym zarodku główne źródło nepotyzmu, praktykowanego dziś na tak wielką skalę wszędzie przez deputowanych na korzyść swych wyborców, zwłaszcza wpływowych. Mamy tego przykłady przekonywujące we Francji, gdzie urzędnika mianuje de jure minister, ale urzędy obsadza deputowany. On to rozdziela posady, na mocy układu z ministrem, któremu powiada: „Ja cię utrzymam przy twojej tece, ale ty mi daj się utrzymać przy moim mandacie!” A koszta tego układu płaci kto? – Państwo, czyli społeczeństwo, bo z niego Państwo ściąga te koszta, w formie podatków, nie mając innego źródła na pokrycie tych kosztów.
U nas dotychczas było jeszcze gorzej Stronnictwa polityczne rozbierały pomiędzy siebie całe ministerja, obracając je w rodzaj folwarków do obsadzania swymi oficjalistami. Te nadużycia znikną z chwilą usunięcia urzędników i wszelkich pracowników państwowych od głosowania do Izb ustawodawczych. Ministrowie odetchną, uwolnieni od zmory najazdów poselskich, w gonitwie za posadami do obsadzenia i będą mogli oddać się całkowicie swej służbie na rzecz państwa, zamiast wysługiwać się, drżąc o swe teki, osobistym interesom deputowanych. A ministerstwa przestaną być, jak dotąd, prywatną własnością poszczególnych stronnictw i staną się, jak być powinny, instytucjami prawdziwej użyteczności publicznej. Stronnictwa przestaną dbać o obsadzanie swymi ludźmi urzędów i instytucji państwowych z chwilą, gdy zamiast korzyści przynosić im to będzie stratę, przez umniejszenie cyfry ich głosów przy wyborach.
b) Usuwa to, radykalnie, zbytnią dziś skłonność do etatyzmu tak wzrastającego wszędzie coraz bardziej, a który objawia się w formie nadmiernego stwarzania monopoli i przedsiębiorstw państwowy przynoszących deficyt, lub minimalne zyski w porównaniu prowadzenia ich przez towarzystwa prywatne, co wypada z oczywistą szkodą dla ogółu. On to, ten ogół, pokrywa i pokrywać musi, w nakładanych nań, i wzrastających coraz z tego powodu podatkach, nieuniknione straty wynikające z takiej gospodarki. Tę skłonność do etatyzmu popierają Izby Ustawodawcze, interesowane w osobie swych stronnictw politycznych, w utrzymaniu i rozszerzaniu etatyzmu, jako twórcy coraz to nowych posad do obsadzania swymi stronnikami. Ten interes sam przez się upadnie, z chwilą, gdy obsadzanie tych posad nie będzie przedstawiało dla tych stronnictw zysku, ale przeciwnie, wobec ubytku dla nich w ten sposób głosów wyborczych.
Mogę zacytować, jako przykład dość charakterystyczny w tym kierunku dwa wypadki zaszłe we Francji, a z których jednego byłem świadkiem podczas wojny.
Francja, jak wiadomo, nie miała przed odzyskaniem AIzacji-Lotaryngji, ani jednej kropli własnej nafty; choć miała i ma dotąd tereny naftowe w Algierze, wówczas nie eksploatowane. W 1915 r. przybyli do Paryża reprezentanci założonego w tym celu angielskiego konsorcjum naftowego, które chciało wziąć w dzierżawę rzeczone tereny i zobowiązywało się najdalej w ciągu roku dostarczyć Francji całej ilości potrzebnej jej nafty i benzyny. Sprawa przedstawiała się bardzo korzystnie dla Francji, bo raz uniezależniało ją tu w kierunku naftowym od zagranicy, a po drugie, zabezpieczało od grozy odcięcia od dalekich naftowych źródeł zamorskich, przez intenzywne zmożenie wojny podwodnej, o której nie wiedziano jeszcze wówczas, jaki ona obrót weźmie.
Toteż propozycja tego konsorcjum została przez rząd francuski skwapliwie przyjętą i wszystko już było ułożone; ale gdy przyszło pod rozprawę parlamentu, powstała w Izbie deputowanych burza ze znanemi i nam piorunami na temat zaprzedania się kapitałowi zagranicznemu etc. etc. I cała rzecz upadła, bo w dodatku utrzymywano, że wojna nie może potrwać dłużej, jak jeszcze co najwyżej parę miesięcy, więc czyż warto wobec tego zaprzedawać się temu kapitałowi.
Anglicy wrócili do Londynu z kwitkiem, ale wojna trwała jeszcze blisko cztery lata i Francja musiała sprowadzać cały swój zapas nafty i benzyny z zagranic, płacąc za nią na wagę złota, obcym kapitalistom, angielskim, amerykańskim i holenderskim. Oczywiście, że demagodzy francuscy tłomaczyli narodowi, że to nic nie szkodzi, bo ten rachunek zapłacą „Bosze”, [2] ale wiemy, jak rachunki rewindykacyjne Francji zostały na konferencji pokojowej obcięte.
Drugi wypadek miał miejsce zeszłej wiosny, a dotyczył kwestji monopolu zapałczanego. Francuski monopol zapałczany daje, według cyfr urzędowych około 183 miljonów franków rocznie dochodu. Ale jego urządzenie techniczne wymaga gruntownej renowacji, do czego potrzebne są znaczne fundusze, a Francja obecnie ich nie ma. Według obliczeń zarządu tego monopolu, mógłby on dawać, po jego renowacji, około 196 miljonów rocznego dochodu. Sam zarząd monopolu przyznaje jednak, że własnemi siłami tego uskutecznić nie podobna. Otóż, znalazło się konsorcjum szwedzkie, które zaproponowało wzięcie tego monopolu w dzierżawę, zobowiązując się zmodernizować jego urządzenie według przedstawionego planu i zagwarantować Skarbowi od zaraz 218 miljonów zeń zysku, przez dziesięć lat, z wniesieniem jako kaucji sumy 80 miljonów dolarów, za oprocentowaniem rocznem 5½ od sta, którą to kaucję rząd francuski miałby prawo zwrócić stosownie do swej woli, w całości lub części, począwszy od końca drugiego roku. W swej ofercie, reprezentant tego konsorcjum wykazywał, że po zmodernizowaniu kompletnem tych zakładów monopolowych, pod względem technicznym i administracyjnym, co może nastąpić w ciągu dziesięciu lat, zyski dla Skarbu z tego monopolu przewyższałyby o 60 milionów franków rocznie najbardziej optymistyczne kalkulacje obecnego jego zarządu.
Rząd p. Poincaré'go projekt umowy ze Szwedami, o wydzierżawienie monopolu zapałczanego na warunkach powyższych, przedstawił w maju 1927 Izbie do uchwały. Izba ten projekt odrzuciła. Jej zdaniem, Szwedzi osiągnęliby w ten sposób zmonopolizowanie w swem ręku całego światowego rynku zapałczanego, a ona na to pozwolić nie może. Po drugie Francja nie potrzebuje cudzoziemców dla zmodernizowania swych urządzeń, bo ona sama to potrafi. Wreszcie rzeczona kaucja 80 miljonów dolarów, ma być tylko zamaskowaną pożyczką, a Francja pieniędzy nie potrzebuje, etc. etc. A prawdziwa przyczyna była ta, że deputowani wszelkich odcieni, trzymając się solidarnie za ręce, nie chcieli rezygnować; z przysługującego im serwitutu obsadzania posad monopolowych swymi zwolennikami. I dlatego, po ożywionej dyskusji, cała ta sprawa tak samo jak poprzednia, naftowo-benzynowa wpadła w wodę. Dziś podobno układy zostały w tej sprawie na nowo ze Szwedami podjęte, ale niewiadomo jeszcze jaki one ostateczny wezmą obrót.
Zupełnie inną przyczynę miało upaństwowienie kolei w Niemczech. Niemcy, przewidując potrzebę prowadzenia prędzej czy później wojny na dwa fronty, musiały całą sieć swoich kolei na ten wypadek przygotować i rozszerzyć w takich rozmiarach, że ich żadnemu towarzystwu prywatnemu narzucać nie można było. Oprócz kolei strategicznych, rząd niemiecki widział się zmuszonym budować, w celach pospiesznej mobilizacji, oraz dla szybkiego lądowania wojska i materiałów wojennych w trakcie prowadzenia akcji wojennej, olbrzymie dworce w miejscach, gdzie ani ruch pasażerski ani towarowy tego nie usprawiedliwiał. Żadne Towarzystwo nie byłoby się zgodziło na ponoszenie kosztów budowy takich niepotrzebnych mu gmachów. A gdyby rząd, przy kolejach prywatnych, chciał był te roboty prowadzić sam na swój rachunek, byłby musiał żądać na to kredytów od parlamentu i byłby się zdradził ze swymi celami strategicznymi. Przy kolejach upaństwowionych tego rodzaju wydatki gubiły się w ogólnych rozchodach państwowych. Z drugiej strony, straty, ponoszone na kolejach przy administracji państwowej, która jest wszędzie najgorszym ze wszystkich gospodarzem, w tego rodzaju przedsiębiorstwach, można było ukryć zapomocą celowo prowadzonej w tym kierunku rachunkowości. Można było nawet wykazywać, tą samą drogą, fikcyjne zyski, któreby usprawiedliwiały upaństwowienie dróg żelaznych, przez wypływające stąd dla Skarbu, jakoby znaczne korzyści finansowe, Zyski wykazywane w ten sposób przez Niemcy ze swych kolei państwowych, zachęciły inne państwa do ich naśladowania. Rosja uczyniła to w podwójnym celu: dla powiększenia dochodów państwowych, a także w celach rusyfikacyjnych, mianowicie w guberniach Królestwa Polskiego. Kolej transsyberyjska zaś miała cele strategiczne i eksploatacyjne (Mandżurja). Za Rosją poszła Francja, ale ona rychło się spostrzegła, że korzyści finansowe z tej operacji są iluzoryczne. Toteż, ograniczyła się do wykupu jednej jedynej linji: Paryż–Havre, i z dalszego upaństwowienia swych kolei skwitowała, mimo silnego parcia w tym kierunku znacznego odłamu jej socjalistów, ku komunizmowi się skłaniających. Zresztą, przekonano się we Francji, podczas wojny, że w razie potrzeby można mieć komunikacje kolejowe w ręku, bez ich upaństwowienia, a to przez zmobilizowanie personelu i oddanie całego ruchu pod zarząd władz wojskowych.
Anglja nie ma ani jednej linji kolejowej upaństwowionej. Mają je niektóre Dominjony brytyjskie, gdzie towarzystwa prywatne nie mogłyby się utrzymać powodu nie dość znacznego ruchu pasażerskiego i towarowego. Do takich należy Południowa Afryka, gdzie wszystkie koleje są państwowe, Najstarsza i główna linja tych kolei: Cape-Town–Kimberley–Buluwajo, [3] została wybudowana ze względów strategicznych i bezpieczeństwa publicznego, po groźnem powstaniu Matabelów, [4] wojowniczych szczepów zamieszkałych nad rzeką Zambezi. To powstanie było możliwe jedynie z powodu braku tej linji. Wojsko wysłane z Cape-Town, na odsiecz słabym załogom angielskich blokhauzów wzniesionych w okolicach tej rzeki, a otoczonych chmarą zrewoltowanych murzynów, musiało maszerować na miejsce blisko trzy miesiące, przybywając po drodze pustynię Karoo, pieszo lub na wozach zaprzężonych w woły.
W przeciwieństwie do Południowej Afryki, stoi Kanada, gdzie nie ma ani jednej linji kolei państwowej. Kanada posiada olbrzymie przestrzenie stepów czarnoziemnych, w prowincjach: Manitoba, Alberta i Saskaczewan, ciągnących się na Zachód ku Pacyfikowi, a przypominających z gleby położenia: Ukrainę, Wołyń, Podole. Dla zachęcenia do budowania tam kolei, rząd brytyjski nadawał Towarzystwom, podejmującym się ich budowy, rozległe, przestrzenie tych ziem bezpłatnie na własność, Pierwsza kanadyjska linja transkontynentalna została wybudowaną przez Kompanję, „Canadian Pacific”, która otrzymała od Rządu na własność kilkanaście miljonów akrów tej ziemi (13 miljonów), z prawem wywojowania jej sobie na Czerwonoskórych. Można powiedzieć, że ta Kompanja zdobyła Anglji całą Kanadę, bo francuska Kanada, o której we Francji tyle się mówi i pisze, jest tylko małym, położonym nad Atlantykiem skrawkiem tego olbrzymiego Dominjonu, którego główne bogactwa leżą na zachodzie, w owych trzech stepowych prowincjach, oraz w czwartej leżącej nad Pacyfikiem, prowincji „British-Columbia” zawierającej nieprzebrane bogactwa kopalniane, w swych Górach Skalistych (Rocky-Mountains).
Taką samą rolę, co Canadian Pacific w Kanadzie, odegrała w Afryce Południowej kompanja eksploatacyjna, na której czele stał znany Cecil Rhodes, Zdobyła ona Anglji leżącą nad rzeką Zambezi, całą prowincją, zwaną od swego założyciela „Rhodesia”. Widzimy stąd, jak Anglja umie, z korzyścią dla siebie, popierać inicjatywę prywatną, zamiast ją zabijać jak to czynią inni. Ale co prawda nie ma ona, jak dotąd, przeszkadzającego jej w tem, jak to bywa gdzieindziej, Sejmu Suwerennego.
c) Zabezpiecza to personel urzędniczy przed rugami, następującemi przy każdej zmianie Gabinetu, o różnem zabarwieniu politycznem. Te rugi ustaną, jako niepotrzebne, gdy urzędnicy państwowi, pozbawieni głosu przy wyborach, nie będą potrzebowali należeć do żadnego stronnictwa i stąd, nie posiadając żadnej barwy politycznej, nie będą przedstawiali dla stronnictw żadnego znaczenia jako wyborcy.
Mogę tu przytoczyć zdarzenie, także w swoim rodzaju bardzo charakterystyczne, jakiego byłem świadkiem we Francji, w 1921, w chwili upadku ówczesnego Gabinetu Brianda.
Znajdowałem się u Prezesa Międzysojuszniczej Komisji Reparacyjnej, p. Ludwika Dubois, na prywatnej konferencji w sprawie śląskiej. W tem telefonuje z Izby jeden z deputowanych, prosząc o natychmiastową audjencję, Pan Dubuis odpowiada, że ma w tej chwili, ważną konferenję, więc prosi o przyjście za godzinę lub o wyjaśnienie o co chodzi. Deputowany nalega, prosząc, by nie przerywać konferencji, ale przyjąć go mimo to, bo sprawa nie cierpi zwłoki i przy świadku może być traktowaną, jednak przez telefon załatwić się nie da. I za chwilę wpada deputowany, oznajmiając nam, że Gabinet Brianda upadł, więc on przychodzi prosić o jakie dobre miejsce w Komisji reparacyjnej, dla jednego ze swych protegowanych, który niezawodnie przy rugach, mających niewątpliwie nastąpić, zostanie z posady usunięty, a jest to bardzo wpływowy wyborca. Usłyszawszy zaś, że w komisji żadnego wolnego miejsca niema, wyleciał ów deputowany, w ten samem tempie co przyszedł, goniąc dalej za posadą dla swego tak cennego wyborcy.
I tak oto, dzięki troskliwości tego deputowanego o losy swego wyborczego Benjaminka, byliśmy w danej chwili obaj z panem Dubois, jedyni w Paryżu, poza Parlamentem uwiadomieni, że Gabinet Brianda przestał istnieć.
d) Wpływa na to zaprowadzenie normalnego stosunku zwierzchnika do podwładnego i vice versa, opartego wyłącznie, tak, jak być powinno, na wartości osobistej i zasługach służbowych. Dziś ten stosunek opiera się głównie na względach partyjnych, które czynią go zależnym od orientacji politycznej danych osób, co jest połączone ze stratą dla państwa, ale i z niemniejszą także szkodą dla samego personelu urzędniczego.
Z powyższego wynika, że odjęcie urzędnikowi państwowemu głosu przy wyborach do ciał ustawodawczych, nie jest żadną dla niego krzywdą, ale przeciwnie połączonem jest z rzeczywistą dla niego korzyścią. Uzyskuje on przeto podwójne zabezpieczenie swej przyszłości, której zagrażać mogą wrogie wpływy dwojako: od zewnątrz i od wewnątrz. Zyskuje on także na godności, przestając być przedmiotem frymarki między ministrem a deputowanym.
W zamian jednak, za utraconą w ten sposób pomoc okolicznościową, acz nie beziteresowną, dbałego o jego los deputowanego urzędnik państwowy powinien znaleść zapewnioną sobie prawną obronę przeciw wszelkiem krzywdom, jakieby go spotkać mogły ze strony jego przełożonych u ciała bezstronnego, jakiem jest Rada Stanu, którą wprowadzam do mego projektu Konstytucji, i która zasiadając, jako Trybunał o specjalnym w tym kierunku zadaniu, ma czuwać nad wszechstronnym wymiarem Sprawiedliwości Administracyjnej.
Poza tem, dla podniesienia jeszcze stanu finansowego urzędnika, proponowałbym uwolnienie go od podatku dochodowego z pobieranej przezeń pensji i od strącania mu z tejże odsetek na rachunek emerytury. Skarb na tem nie ucierpi, bo ściąganie tego podatku i tych odsetek osób płatnych przez Skarb, nie jest żadną, dla niego korzyścią; nie pomnaża to w niczem jego dochodów, ale jest prostem przekładaniem z jednej kieszeni do drugiej. Skarb więc nic na tem nie straci, a urzędnicy zyskają.
Ze swej strony, społeczeństwo uzyska tę korzyść, że będzie już wtedy dobrze sobie uświadamiało, iż ono to, a nikt inny, ponosi cały ciężar utrzymania urzędnika państwowego i będzie mniej skłonnem do zezwalania na bezmierne powoływanie do życia coraz to nowych, a nieraz niepotrzebnych urzędów lub na przeładowywanie już istniejących w zbyt liczne zastępy urzędnicze. Jest to, sposób radykalny i najpewniejszy uzyskania niezbędnych w tym kierunku oszczędności. Położy to tamę zbytecznemu rozrastaniu się biurokracji, jakie dziś zauważyć można we wszystkich krajach o ustroju parlamentarnym, na dotychczasowych zasadach opartym.

Ograniczona w swej liczbie biurokracja, utrzymana w rozmiarach ilościowo skromniejszych, ale przy moim systemie lepiej uposażona i rekrutowana na podstawie rzeczywistych kwalifikacyj, nie zaś jak dotąd na zasadzie jej przekonań politycznych, i oddająca się wyłącznie swej służbie, będzie mogła, choć w szczuplejszej liczbie, wydać z siebie większą ilość pracy użytkowej niż dotąd, a korzyść byłaby z tego podwójna dla państwa i dla społeczeństwa przez większą wydajność tej pracy z równoczesnem obniżeniem jej kosztów.

ATRYBUCJE I OBOWIĄZKI.

Art. 76.

Diety i wolna jazda na kolejach.

W Anglji, pierwotnie, członkowie Parlamentu nie pobierali żadnych diet. Dopiero rządy liberalne, opierające się na głosach irlandzkich, wprowadziły diety dla posłów, ażeby ułatwić niezamożnym sferom irlandzkim, dostęp do Parlamentu. Widzimy więc, że pobudka była w tem czysto egoistyczna, nie zaś chęć jak wielu myśli, uniezależnienia posłów od swych wyborców.
W Anglji, członkowie Parlamentu nie mają żadnych biletów wolnej jazdy na żadnych kolejach. We Francji, mogą oni użytkować bezpłatnie z kolei, do wysokości 200 fr. rocznie, po których przekroczeniu płacić muszą za swe miejsce, jak każdy inny. Ta bonifikacja 200 fr. Może być usprawiedliwiony, jako zwrot kosztów podróży na otwarcie Parlamentu i na powrót do domu, po jego zamknięciu, oraz na ewentualne przejazdy, w razie zwołania Izb na sesje nadzwyczajne. Ale udzielanie członkom Izb ustawodawczych prawa dowolnej bezpłatnej jazdy na kolejach przez cały rok okrągły, jest niczem niedającem się umotywować nadużyciem, które winno być skasowane. Dlatego, w moim projekcie przewiduję, na wzór francuski, prawo dla posłów użytkowania z kolei bezpłatnie do wysokości 150zł. rocznie.

Art. 77.
Nieumotywowana nieobecność w Izbie.
Ponieważ bywają wypadki, że niektórzy dają się wybierać do Parlamentu, ale nigdy się w nim nie pokazują lub rzadko kiedy, co zdarzało się także i u nas, dlatego ustanawiam w moim projekcie utratę mandatu za nieumotywowaną nieobecność w Izbie przez dłuższy przeciąg czasu, dajmy na to przez dwa tygodnie.

Art. 78.
Środki przeciw-obstrukcyjne.

Dla zapobieżenia obstrukcji przewiduję w moim projekcie dwa sposoby:
a) Ograniczenie czasu przemówień dla posłów, którego przekraczać nie wolno bez zgody przewodniczącego, jak to ma miejsce w Australji.
b) Surowe kary dyscyplinarne, idące aż do odebrania mandatu za nieusłuchanie głosu przewodniczącego, nawołującego do porządku.
Przy tej okazji, proponuję skasowanie pulpitów, które w Izbie są zbyteczne, a służą tylko, jako instrument do hałasowania. Oprócz tego pulpity bywają źródłem innego jeszcze nadużycia, mianowicie służą posłom do załatwiania na nich swej prywatnej korespondencji, a zawarte w nich szuflady, do przechowywania romansów i powieści, które posłowie czytają podczas posiedzeń, zamiast uważać na tok rozpraw. Potrzebne zaś notatki robić można bez pulpitu, na bloczku trzymanym w ręku, jak to ma miejsce w Anglji.

Art. 83.
Interpelacje.
Członkowie Parlamentu muszą mieć prawo informowania się o bieżących czynnościach Rządu, ale Rząd nie może być dzień w dzień na usługi Parlamentu, dla odpowiadania na pytania stawiane mu przez pojedynczych posłów, jak to ma miejsce we Francji i u nas, W Anglji jest na ten cel przeznaczony jeden dzień w tygodniu, mianowicie piątek i to od 8½ wieczór do Północy. Na pytania, posła minister winien dać odpowiedź, ale nad odpowiedzią ministra nie może być dyskusji. Jest to rozmowa wyłącznie danego ministra z danym posłem. We Francji nad odpowiedzią ministra może się wywołać generalna dyskusja, która prowadzi tylko do straty czasu i do wyzyskania tego położenia w najrozmaitszych celach. Co do mnie, w moim operacie przyjąłem system angielski, jako jedynie racjonalny.

Art. 86.
Budżet.

W zasadzie głównem zadaniem Parlamentu jest uchwalenie budżetu państwowego, na co daję mu 5 miesięcy czasu. Zwyczajna roczna sesja Izb nie potrzebuje być dłuższą, a wrazie potrzeby może być przez Naczelnika Państwa przedłużoną. Tak jest we Francji i to jest najzupełniej słuszne. Dlatego ten sam termin pięcio-miesięczny dla zwyczajnej sesji parlamentarnej, w moim projekcie konstytucji, wzorem francuskim, przyjąłem.

Art. 115.
Przymus szkolny.

Mówiliśmy, że obowiązkiem państwa jest zwalczać analfabetyzm w sposób jak najenergiczniejszy. A jedynym do tego środkiem jest przymus szkolny, z równoczesnem dostarczeniem ludności takiej ilości szkół, żeby ten przymus mógł być rzeczywiście efektywny i nie stawał się jak obecnie u nas czemś nieludzkiem. Bo istotnie, w naszym klimacie, pędzenie dzieci zimą, wczesną wiosną, lub późną jesienią do szkoły położonej choćby o trzy kilometry od domu, jak to u nas się praktykuje, jest wprost barbarzyństwem.
Nasza ludność wiejska rozumie doskonale całą doniosłość szkoły i jej potrzebę i gotowa ponosić na nią, ofiary, ale chce ją, mieć pod ręką, i ma w tem najzupełniejszą, rację. Mimo jednak zrozumienia przez nią, całej ważności szkoły ludność ta dłuższego przymusu szkolnego ponad trzy do czterech lat nie zniesie. Jej nie potrzeba na razie nic więcej, tylko, żeby dziecko nauczyło się religji, dobrze czytać, pisać, rachować i nabrało elementarnych wiadomości o tem, co to jest państwo polskie, jaką, była jego przeszłość i co ono obecnie przedstawia, a na to cztery lata wystarczą. Dłuższy przymus szkolny byłby w naszych dzisiejszych warunkach wprost szkodliwy i to w poczwórnym kierunku: pedagogicznym, finansowym, ekonomicznym i politycznym.
a) Pod względem pedagogicznym dlatego, że taki przymus byłby niewykonalny, a wszelki przepis z jakiegokolwiek powodu niewykonywany osłabia w oczach mas powagę władzy i obniża tem samem ich wobec niej posłuch i poszanowanie.
A niewykonalnym byłby ten przymus podwójnie: raz dlatego, że wymaga on olbrzymich funduszów na utworzenie całej sieci siedmioklasowych, jak nasze, szkół powszechnych, a tych funduszów obecnie w kraju niema.
Po drugie dlatego, że ludność wiejska, najliczniejsza w państwie, takiemu przymusowi bezwzględnie się nie podda. Nie odczuwa ona żadnej potrzeby takich szkół, niewidząc w nich dla siebie istotnej korzyści ani pożytku. I w tem ma ona także najzupełniejszą słuszność. Siedmioklasowa szkoła powszechna, na wsi, jest konceptem naszych schematycznie myślących doktrynerów miejskich, nie mających pojęcia o tem co to jest wieś, i nie znających ani jej psychologji, ani tego, czego ona rzeczywiście chce, czego jej potrzeba i czego jej brak.
b) Pod względem finansowym dlatego, że wydatki na utworzenie całej sieci tych szkół, których najliczniejsza w kraju warstwa ludności nie chce i nie potrzebuje, byłyby pieniądzmi wyrzuconymi za okno.
c) Pod względem ekonomicznym dlatego, że zbyt długi przymus szkolny na wsi obniża poziom jej wytwórczości. Dzieci wiejskie mogą doskonale, bez żadnej szkody dla swego zdrowia, być zajęte, w młodocianym nawet wieku, przy gospodarstwie domowem, przyczyniając się w ten sposób do podniesienia wytwórczości i przez to samo dobrobytu ojcowskiej zagrody. Dla naszych wieśniaków, dzieci to bogactwo. Unieruchamianie więc dzieci wiejskich w szkole dłużej ponad konieczną potrzebę, jest połączone z krzywdą dla rodziców, należących do najliczniejszego odłamu ludności naszego kraju, a więc i ze stratą dla niego samego, przez obniżanie wydajności jednego z najważniejszych źródeł jego produkcji, bo z którego czerpie on swój chleb.
d) Pod względem politycznym dlatego, że tak nazwane ogólne wykształcenie, jakie nabywać się ma przymusowo w naszych siedmioklasowych szkołach powszechnych, nie daje gruntownej znajomości niczego i wytwarza tylko pseudo-inteligentow, których mamy już dosyć po miastach, żeby jeszcze wytwarzać ich na wsi: indywidua rozprawiające o wszystkiem, a nie mające o niczem żadnego pojęcia. I tak oto wytwarzają te szkoły jedynie zastępy poronionych, niedokształconych noworodków umysłowych, najniebezpieczniejszy element, jaki państwu w jego istnieniu zagrażać może, a który ono przy takim systemie szkolnym samo sobie wychowuje.
A więc, jak najwięcej szkół elementarnych, tak, by była w każdej wsi taka szkoła, ale najwyżej czteroklasowa, z nauką czytania, pisania, rachowania, z elementarnemi wiadomościami z dziedziny historii polskiej i z nauką katechizmu. Taka szkoła byłaby wstępną szkołą przygotowawczą do gimnazjum ośmioklasowego, to ostatnie z czterema pierwszemi klasami przygotowawczemi do szkół zawodowych i z czterema wyższemi z ostrą na końcu maturą, jako przygotowanie do studiów uniwersyteckich.
Czyli, innemi słowy, jak największe ułatwienie wstępu do szkół elementarnych i zawodowych, z coraz ostrzejszą segregacją w szkołach, ponad nie swym programem się wznoszących i to w stosunku proporcjonalnym do skali każdej z tych szkół. Państwo nie ma interesu w wychowywaniu miernot i niedouków i w pchaniu ich na najwyższe szczeble, nie oddając tem ani sobie ani nikomu żadnej przysługi. Trzeba pamiętać o tem, że każda jednostka, któraby spędziła cały szereg lat na studjach, bez możności ich dokończenia z jakiegokolwiek powodu, o ile by nie miała zapewnionych sobie z jakich rzeczywistych źródeł dostatecznych środków utrzymania, staje się jednostką wykolejoną, o umyśle najpodatniejszym do przyjmowania wszelkich antypaństwowych idei przewrotowych. Mieliśmy tego dość jaskrawe przykłady w Rosji. Więc strzeżmy się takich jednostek i nie starajmy się ich pomnażać.
Natomiast interesem państwa jest popierać wszelkie jednostki, zdradzające nie tylko chęć do nauki, ale i wybitne w tym kierunku zdolności, jeśliby one takiej pomocy potrzebowały.
Niemniejszym interesem a także obowiązkiem państwa jest pilne czuwanie nad tem, żeby wszelkie funkcjonujące w jego obrębie zakłady naukowe, wykładaną w nich naukę podawały nie tylko w sposób zadawalający w kierunku kwantytawnym, ale przedewszystkiem i to najważniejsza, w kierunku kwalitatywnym. Wszelka szkoła bowiem nie stojąca na wysokości swego zadania, bądź to z ogólnego braku w kraju odpowiednio przygotowanych sił nauczycielskich, bądź to z braku środków na ich odpowiednie wynagrodzenie, nie jest czynnikiem w życiu narodu dodatnim, ale przeciwnie, wysoce ujemnym. I to się stosuje do wszelkiego rodzaju zakładów naukowych, a w pierwszym rzędzie do wyższych, które mogą być w tym kierunku najszkodliwsze. Tego rodzaju zakłady, wypuszczają, w tych warunkach, rokrocznie, całe falangi patentowanych niedouków, o legalnem prawie do posad, na które się dostawszy okazują oni niezdolność do spełniania, jak należy, obowiązków do tych posad przywiązanych. Absolwenci takich zakładów powiększają tylko dość już liczny u nas zastęp inteligentnego proletarjatu, z którego dla państwa, dla kraju i dla społeczeństwa nie ma żadnej zgoła korzyści. I jeśli tak dalej pójdzie, to przy zamknięciu, jak obecnie, swych wrót imigracyjnych przez Stany Zjednoczone, dokąd stale odpływał z Europy nadmiar jej ludności wszelkich krajów i wszelkiego rodzaju, maluczko, a możemy ujrzeć u nas, jak to miałem sposobność oglądania na kontynencie amerykańskim, dyplomowanych doktorów, kelnerami w restauracjach, woźnicami na kozłach dorożkarskich lub nieledwie tłukących kamienie na szosach. Ale dla pełnienia takich funkcyj, odbywanie studiów akademickich byłoby marnowaniem czasu, zdrowia i pieniędzy.
By całą ludzkość zadziwić naszym niedoprześcignięcia postępem w kierunku politycznym i państwowotwórczym, uchwaliliśmy najgłupszą w świecie konstytucję, jak się o niej wyraził b. marszałek Senatu Trąmpczyński, na którego rękach, jako przewodniczącego suwerennego Sejmu, który ją uchwalił, ona się zrodziła. By zaś dalej tę ludzkość zadziwiać wysokim stopniem naszej kultury, otwieramy cały szereg wyższych zakładów naukowych, nie mając szkół dla analfabetów, i nie mając nawet do tych zakładów, ogólnie biorą, porządnych sił nauczycielskich, bo skąd miały one się wziąć. Nie mogły się wytworzyć pod zaborem rosyjskim ani pruskim, a ta garstka profesorów wyższych uczelni byłej Galicji, nie wystarczy na obsadzenie wszystkich potworzonych u nas dzisiaj katedr uniwersyteckich.
Więc zawsze tosamo nierozważne mierzenie sił na zamiary, a nie zamiarów według sił. I zawsze tasama, tak zjadliwie niegdyś przez Słowackiego wydrwiwana, natura pawia i papuzia, skłaniająca nas, z jednej strony, do bezmyślnego powtarzania, „jak za panią matką pacierz”, połapanych tu i ówdzie, choćby już zużytych i wyranżerowanych, jako fałszywe lub przebrzmiałe, – a my je podajemy jako dogmat – szumnych doktryn i komunałów politycznych, społecznych, naukowych i innych, a z drugiej, do ubierania się w błyszczące pióra takichże samych krzykliwych haseł, które, choćby wszędzie już zbankrutowane, jako próżny zbiór głośnych słów, bez sensu ni treści, my, ustroiwszy się w nie, jak w tęczę, przyswajamy sobie z dumą i powtarzamy bezkrytycznie, jak echo.
W dzisiejszej Polsce demokratycznej, odnajdujemy niemal wszystkie najgorsze wady i przywary dawnej Polski szlacheckiej, wśród których górują, w pierwszym rzędzie: brak ładu, zgody i karności i ta głupia buta, nakazująca zastawić się, byle się postawić i świecić klejnotem jedną ręką, ciągnąc jednocześnie drugą – lichwiarza za brodę.
Jeśli dawna Rzeczpospolita upadła, bo nierządem stała, to dzisiejsza, pod tym względem, nie pozostawała jej dotąd niczem zgoła w tyle. Zaledwie powstała, od pierwszych lat swego istnienia, w przyspieszonym tempie, staczała się w tę samą co tamta przepaść, tą samą co ona drogą: warcholstwa, swarów i niezgody. I byłaby niechybnie, jak ona, rychło w niej utonęła, gdyby nie 15 Maja 1926 r. i silna dłoń Tego, co ją, w samą porę, nad krawędzią tej przepaści zatrzymał i uratował.
Ale to wszystko są rzeczy tak ogólnie znane i które stąd każdemu powinny być wiadome, że je powtarzać i przypominać, wydawaćby się mogło błahe i zbyteczne. A jednak nie jest, bo jak mówi francuskie przysłowie: „Nic tak łatwo i tak szybko nie wychodzi z pamięci, jak rzeczy najprostsze i najbardziej znane. (Rien n'échappe aussi aisément et aussi vite à la memoire, que les choses les plus simpIes et les plus connues).

Kraków, 25 Października 1927.
KONSTYTUCJA POLSKA.

W Imię Boga Wszechmogącego

w Którym źródło wszelkiej władzy,

a z woli Narodu Polskiego, którego jesteśmy zastępcami, w Jego imieniu z Jego mocy i upoważnienia, My! Posłowie na ten Sejm Konstytucyjne, mając na oku dobro całej wspólnej nam Ojczyzny i pragnąc Jej byt na przyszłość, Jej siłę i potęgę. Jej rozwój w kierunku gospodarczym, kulturalnym i społecznym – których pierwszym warunkiem, wewnętrzny ład, spokój i bezpieczeństwo – zapewnić i utwierdzić na wiekuistych zasadach prawa i słuszności, w tym celu, pomni naszego wysokiego posłannictwa, niniejszą Ustawę Konstytucyjną Państwa Polskiego uchwalamy i ustanawiamy.

Rozdział I.

ZASADY FUNDAMENTALNE.

Art. 1.

Polska, czyli Państwo Polskie, jest jednem, wspólnem, nierozłącznem, z Bożej łaski odzyskanem, całego Narodu Polskiego prawnem, po Ojcach dziedzictwem. A Narodem Polskim jest cała ludność tego państwa, posiadająca obywatelstwo.

Art. 2.
Państwo Polskie, w swej organizacji, w swych rządach i ustawach opiera się na zasadach: wolności, równości i sprawiedliwości: zabezpiecza wszystkim, na swym obszarze, nietykalność osoby, własności, mieszkania, rodziny i religji i uznaje ich prawa w tym kierunku za nienaruszalne.
Art. 3.

Państwo Polskie przyznaje każdemu, na swoim terytorium, swobodę działania, w granicach nie uszczuplających w niczem takiejże swobody i interesów innych jednostek.

Art. 4.

Państwo Polskie przyznaje każdemu, bez żadnych wyłączeń, możność korzystania z wszystkich praw w tem państwie ustanowionych.

Art. 5.

Państwo Polskie rozkłada, w równej mierze, na wszystkich swych obywateli, bez żadnego wyjątku, wszelkie ciężary I obowiązki, z prawomocnych jego ustaw wypływające: otacza osobę, mienie i życie każdego jednakową opieką, ale ściąga z tą samą surowością w wszelkie z czyjejkolwiek strony przeciw prawu wykroczenia.

Art. 6.

Państwo Polskie władzę swą, którą rozkłada na rządzącą, ustawodawczą i organizacyjną, sprawuje zapomocą powołanych do tego organów, które mogą pochodzić z mianowania lub z wyboru. Głównymi organami władzy są: 1) Naczelnik Państwa, powołany do sprawowania rządów, do którego należy władza zwierzchnia. 2) Mianowany przez niego rząd, powołany do sprawowania władzy wykonawczej. 3) Sądy, powołane wymiaru sprawiedliwości. 4) Sejm, składający się z Izby poselskiej i Senatu, powołany do uchwalania ustaw. 5) Zgromadzenie Narodowe, powołane w razie potrzeby, do przeprowadzenia zamierzonych w Konstytucji zmian i do wyboru Naczelnika Państwa.

Art. 7.
Powoływanie do władzy organów państwa, pochodzących z wyboru opiera się na głosowaniu, do którego dopuszczonemi są wszystkie warstwy społeczeństwa, w ugrupowaniach uznanych przez państwo za pożądane dla jego życia i rozwoju w kierunku: gospodarczym, kulturalnym i społecznym. Kto do żadnego z takich ugrupowań nie należy, nie może być do głosu dopuszczony.
ROZDZIAŁ II.
WŁADZA RZĄDZĄCA.

I. Naczelnik Państwa.
Wybór.

Art. 8.

Naczelnik Państwa zostaje wybierany na lat dziesięć, przez osoby, zwołane w tym celu, Zgromadzenie Narodowe, absolutną większością ważnie oddanych głosów.
Osobna ustawa określi bliższe postanowienia o wyborze Naczelnika Państwa.

Art. 9.

Zgromadzenie Narodowe, powołane do wyboru nowego Naczelnika Państwa, zwołuje ustępujący Naczelnik Państwa, w ostatnim kwartale dziesięciolecia swego urzędowania, jednakże nie później, jak na trzydzieści dni przed upływem terminu jego urzędowania, zajmuje jego miejsce, aż do chwili upłynięcia tego terminu.

Art. 10.
Naczelnikiem Państwa może być tylko obywatel Polski, o pełni praw cywilnych I mający 40 lat ukończonych w dniu wyborów.

Atrybucje i obowiązki
Art. 11.

Naczelnik Państwa jest najwyższym organem Państwa, stoi na straży wszystkich jego interesów, przedstawia Państwo jako całość i powołanym jest do kierowania całym aparatem państwowym, oraz do czuwania nad jego regularnym i prawidłowym.

Art. 12.

Naczelnik Państwa sprawuje swą władzę bądź wprost lub za pośrednictwem mianowanych przez siebie organów.

Art. 13.

Naczelnik Państwa sprawuje pośrednio swą władzę przez mianowanych w tym celu ministrów i przez podległych im urzędników. Ministrów tworzą wspólnie Rząd, na którego czele stoi jeden z nich, noszący tytuł: prezesa gabinetu (art. 43 Konstytucji z 17 marca 1921).

Art. 14.

Naczelnik Państwa mianuje i odwołuje prezesa Gabinetu, a na jego wniosek mianuje i odwołuje ministrów. Na wniosek Rządu Naczelnik Państwa obsadza wszelkie urzędy cywilne i wojskowe, zastrzeżone w ustawach. (45).

Art. 15.

Naczelnik Państwa podpisuje uchwalone przez Sejm ustawy, nadając im moc wykonawczą swym podpisem i zarządza ich ogłoszenie w Dzienniku Ustaw. W razie odmówienia podpisu przez Naczelnika Państwa, projekt ustawy upada (art. 44).

Art. 16.

Naczelnik Państwa jest najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych Państwa. W czasie pokoju Naczelnik Państwa sprawuje dowództwo sił zbrojnych przez ministra Spraw Wojskowych, którego kompetencję ustala dekretem (art. 46).

Art. 17.

Naczelnik Państwa przedstawia Państwo na zewnątrz, przyjmuje listy wierzytelne od akredytowanych przy nim posłów państw obcych i wysyła do tych państw wszelkich przedstawicieli dyplomatycznych i konsularnych Państwa Polskiego.

Art. 18.

Naczelnik Państwa zawiera umowy z innemi państwami i ratyfikuje z niemi układy, a jedne i drugie podaje do wiadomości Sejmu, o ile interes i bezpieczeństwo Państwa na to pozwalają. Ale umowy, które stale obciążają Państwo pod względem finansowym, albo wprowadzają zmianę granic państwa, a także traktaty pokojowe, wymagają dla swej ratyfikacji zgody Sejmu (art. 49).

Art. 19.

Naczelnikowi Państwa przysługuje prawo łaski od wyroków sądowych w sprawach karnych, oraz darowania lub złagodzenia skutków zasądzenia karno-sądowego w poszczególnych wypadkach. Jednakże amnestja może być udzielana tylko w drodze ustawodawczej (art. 47).

Art. 20.

Naczelnik Państwa zwołuje, otwiera, odracza I zamyka Sejm. Odroczenie Sejmu nie może przenosić dni 30, ale doroczna sesja sejmowa nie może przekraczać pięciu miesięcy bez zgody Naczelnika Państwa (art. 25).
Sejm winien być zwołany na pierwsze posiedzenie w trzeci wtorek po dniu wyborów i corocznie potem najpóźniej na 5 miesięcy przed rozpoczęciem się roku budżetowego na sesję zwyczajną.
Naczelnik Państwa może zwołać Sejm w każdym czasie na sesję nadzwyczajną w razie nagłej potrzeby.
Naczelnik Państwa ma prawo każdej chwili rozwiązać Izbę poselską, jak również w każdej sprawie odwołać się do Narodu w formie zarządzonego przez siebie referendum.

Art. 21.

Naczelnik Państwa ma prawo w czasie gdy Sejm jest zamknięty lub odroczony, albo Izba poselska rozwiązana, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu, wydawać rozporządzenia z mocą ustawy, w zakresie ustawodawstwa państwowego. Rozporządzenia te nie mogą jednak dotyczyć zmiany Konstytucji i spraw przewidzianych w art. 18 Ustawy Konstytucyjnej. Rozporządzenia te, wydawane z powołaniem się na postanowienia Konstytucji, zawarte w niniejszym artykule, winny być podpisane przez Naczelnika Państwa, prezesa Gabinetu i wszystkich ministrów i być ogłoszone w Dzienniku Ustaw, ale tracą swą moc obowiązującą, jeżeli nie zostaną złożone obu Izbom Sejmowym, w ciągu dni 14 po najbliższem posiedzeniu Sejmu, albo zostaną uchylone dekretem Naczelnika Państwa lub ustawą.

Art. 22.

Naczelnik Państwa ma prawo wydawania rozporządzeń z upoważnienia ustawy i w celu wykonania ustawy, które jednak, by miały moc obowiązującą, muszą być wydane z powołaniem się na daną ustawę i na jej upoważnienie.

Art. 23.

Wszelki akt urzędowy Naczelnika Państwa wymaga, dla swej ważności, obok podpisu Naczelnika Państwa, podpisu prezesa Gabinetu i właściwego ministra.
To zastrzeżenie jednak nie odnosi się do aktu mianowania lub odwołania prezesa Gabinetu lub ustąpienia Naczelnika Państwa, na którym sam podpis Naczelnika Państwa wystarcza, jak również do aktu nominacji lub odwołania pojedynczych ministrów, na którym obok podpisu Naczelnika Państwa wystarcza podpis prezesa Gabinetu.

Art. 24.

Naczelnik Państwa otrzymuje uposażenie według przepisów osobnej ustawy (art. 52).

Art. 25.

Naczelnik Państwa nie może piastować żadnego innego urzędu ani należeć do składu Izby Poselskiej ani Senatu (art. 53).

Art. 26.

Przed objęciem urzędu, Naczelnik Państwa składa w Zgromadzeniu Narodowem przysięgę następującej treści:
„Przysięgam Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu i ślubuję Tobie, Narodzie Polski, na urzędzie Naczelnika Państwa, który obejmuję: praw Państwa Polskiego wiernie bronić; Ustawy Konstytucyjnej święcie przestrzegać; ku powszechnemu dobru Narodu wszystkie siły kierować; wszelkie zło i niebezpieczeństwo od Państwa czujnie odwracać; godności i mienia polskiego strzec niezachwianie; sprawiedliwość względem wszystkich bez różnicy obywateli za pierwszą sobie mieć, cnotę; obowiązkom urzędu i służby poświęcić się niepodzielnie. Tak mi dopomóż Bóg, Święta Syna Jego Męka i wszyscy Święci. Amen”.

II. Rząd.
Art. 27.

Rząd jest głównym Państwa organem w zakresie władzy wykonawczej i składa się z poszczególnych ministrów, którzy zasiadając pod przewodnictwem Prezesa Gabinetu, tworzą Radę Gabinetową, a pod przewodnictwem lub w obecności Naczelnika Państwa, Radę Ministrów. Przewodniczący nie, bierze udziału w głosowaniu, ale tak w Radzie Gabinetowej, jak i w Radzie Ministrów, jego zdanie, przechylając się na jedną lub na drugą stronę, przeważa.

Art. 28.

Nikt nie może być równocześnie Prezesem Gabinetu i ministrem Spraw Zagranicznych.

Art.29.

W zakresie swego działania, Rząd, poszczególni ministrowie i podległe im władze mają prawo wydawać, z upoważnienia ustawy i w celu wykonania ustawy, rozporządzenia, które jednak, żeby miały moc obowiązującą, muszą być wydane z powołaniem się na daną ustawę i na jej upoważnienie.

Art.30.
Ministrowie, każdy w swoim zakresie, za swą działalność urzędową, jako też za działanie podległych im organów i za kierunek swej polityki, odpowiedzialnymi są bezpośrednio przed prezesem Gabinetu. Tenże za ogólną działalność i politykę Rządu odpowiedzialnym jest przed Naczelnikiem Państwa.

Art. 31.

Ministrowie i delegowani przez nich urzędnicy mają prawo brać udział w posiedzeniach sejmowych i przemawiać poza koleją mówców, zapisanych do głosu (art. 60).

Art.32.

Ministrowie nie mogą piastować żadnego innego urzędu, nie mogą być członkami Izby Poselskiej lub Senatu ani wchodzić w skład Zgromadzeń Narodowych powołanych do wyboru Naczelnika Państwa lub do zmiany Konstytucji, ani uczestniczyć w zarządzie i władzach kontrolujących towarzystw i instytucyj na zysk obliczonych (art. 61).

Art. 33.

Jeżeli urząd ministra sprawuje tymczasowy kierownik ministerstwa, odnoszą się do niego wszelkie przepisy o urzędzie ministra.

Prezes Gabinetu porucza, w razie potrzeby, swoje zastępstwo jednemu z ministrów (art. 62).

Art. 34.

Liczbę, zakres działania i wzajemny stosunek ministrów, jak również kompetencję każdego z nich, określi osobna ustawa (art. 63).

Art. 35.

Rząd przedstawi corocznie zamknięcie rachunków państwowych Sejmowi do zatwierdzenia, jakoteż budżet na rok następny, obejmujący wszystkie dochody i rozchody (art. 7).

Art. 36.

Prawo inicjatywy ustawodawczej przysługuje wyłącznie Rządowi. Wnioski i projekty ustaw, pociągających za sobą wydatki ze Skarbu Państwa, muszą podawać sposób ich użycia i środki na ich pokrycie (art. 10).

Art. 37.
Ministrów obowiązuje bezwzględna tajemnica Stanu, czy to w ciągu ich urzędowania, czy też po upływie tegoż. Za naruszenie tej tajemnicy mogą być ścigani drogą i sposobem ustawą przewidzianym.

III. Administracja.
Art.38.

Pod względem administracyjnym, Państwo Polskie jest podzielone na: województwa, powiaty i gminy, które stanowią jednostki administracyjne. Władze przełożone nad temi jednostkami stanowią organa władzy administracyjnej, a z nich naczelnym organem jest: w województwie – wojewoda; w powiecie – starosta; w gminie wiejskiej – wójt; w miejskiej – burmistrz lub prezydent miasta.
Wojewodę mianuje i odwołuje Naczelnik Państwa na wniosek Prezesa Gabinetu i Ministra Spraw Wewnętrznych, przedstawiony na Radzie Ministrów. Starostę, na takiż wniosek z dodatkowym wnioskiem wojewody, przedstawionym Ministrowi Spraw Wewnętrznych.
Wójtowie, burmistrze i prezydenci miasta są obierani przez gminę, ale ich wybór wymaga zatwierdzenia Ministra Spraw Wewnętrznych, na wniosek dla prezydenta miasta – wojewody, a dla wójta i burmistrza, z dodatkowym wnioskiem miejscowego starosty.
Bliższe postanowienia o wyborach: wójtów, burmistrzów i prezydentów miast określi przeznaczona dla tego celu ordynacja wyborcza.
Organizację całego aparatu poszczególnych władz administracyjnych określają osobne ustawy.


Art. 39.

Dla załatwiania spraw lokalnych, ustanowionym jest samorząd miejski i wiejski.
Bliższe postanowienia co do organizacji tego samorządu, zakresu działania jego organów i ich kompetencji, określą osobne ustawy.
Państwo sprawuje dozór nad ogólnem działaniem samorządu tak miejskiego, jak wiejskiego i nadczynnościami wszelkich jego organów.

IV. Ciała Doradcze.
Art.40.

Ciałami doradczemi są: Rada Stanu, oraz: Rady wojewódzkie[,] powiatowe i gminne.
Członków Rady Stanu mianuje i odwołuje: Naczelnik Państwa na wniosek Rady Ministrów.
Członkowie Rad: wojewódzkich, powiatowych i gminnych: miejskich i wiejskich, wybierani są przez ludność, a bliższe postanowienia co do ich wyboru, określi przeznaczona do tego celu ordynacja wyborcza.
Organizacje i zakres działania wszystkich w tym artykule wymienionych Rad, określą osobne ustawy.

V. Szkoły.
Art.41.

Szkoły dzielą się na wyższe, średnie elementarne.

Art.42.

Nauczycieli szkół wyższych mianuje Naczelnik Państwa, na wniosek Rady Ministrów, uchwalony na przedstawienie Ministra Oświecenia. Nauczycieli szkół średnich i elementarnych mianuje i odwołuje Minister Oświecenia na wniosek miejscowego Kuratorjum Szkolnego. Kuratora mianuje i odwołuje Naczelnik Państwa na wniosek Rady Ministrów uchwalony na wniosek Ministra Oświecenia.

Art.43.

Nauczyciele szkół wyższych nie mogą być złożeni z urzędu, zawieszeni w urzędowaniu, przeniesieni na inne miejsce urzędowania lub przedwcześnie w stan spoczynku, wbrew swojej woli, ale jedynie na mocy orzeczenia Senatu danej Szkoły.

Art. 44.

Organizację szkół wyższych, średnich i elementarnych, oraz kuratorjów szkolnych określają osobne ustawy.

VI. Kontrola.
Art. 45.
Kontrola państwowa dzieli się na: techniczną i administracyjną, oraz na kontrolę rachunkową, z których każda jest podwójna: cywilna i wojskowa.

Kontrola cywilna.
Art. 41.

Do kontroli cywilnej: technicznej i administracyjnej, powołaną jest Izba Kontrolna. Do kontroli rachunkowej: Izba Obrachunkowa.

Kontrola wojskowa.
Art.47.

Do kontroli wojskowej: technicznej i administracyjnej, powołani są inspektorowie armii. Do kontroli rachunkowej: korpus kontrolorów.

Art.48.

Członków Izby kontrolnej mianuje i odwołuje Naczelnik Państwa na wniosek Rady Ministrów, uchwalony na przedstawienie Ministra Spraw Wewnętrznych, a Izby Obrachunkowej na przedstawienie Ministra Skarbu. Inspektorów armii i członków korpusu kontrolerów wojskowych, mianuje i odwołuje Naczelnik Państwa na wniosek Rady Ministrów, uchwalony na przedstawienie Ministra Spraw Wojskowych.

Art. 49.

Organizację, zakres działania i kompetencję poszczególnych organów władzy kontrolnej, określają, osobne stawy.

VII. Sądownictwo.
Art. 50.

Organami władzy sądowniczej są, sądy: zwykłe i wojskowe, oraz Trybunał Administracyjny i Kompetencyjny.

Zasady Ogólne.
Art. 51.

Sądy wymierzają, sprawiedliwość w imieniu Państwa Polskiego (art. 74).

Art.52.
Sędziów mianuje Naczelnik Państwa, na wniosek Rady Ministrów, uchwalony na przedstawienie ministra Sprawiedliwości, o ile ustawa Konstytucyjna nie zawiera innego postanowienia (art. 76).

Art. 53.

Sędzia w swych wyrokach i orzeczeniach wiązany jest tylko ustawą, której stosowanie i interpretację pozostawia się jego sumieniu (art. 77).

Art.54.

Rozprawy sądowe są jawne, o ile ustawy nie przewidują w tym względzie wyjątku (art. 82).

Art.55.

Władza ustawodawcza nie ma prawa poddawać rewizji ani dyskusji, a władza wykonawcza łamaniu lub modyfikacji, żadnych wyroków ani orzeczeń sądowych. Wyjątek stanowią wypadki przewidziane w art. 19 niniejszej ustawy Konstytucyjnej (art. 77).

Sądy Zwykle.
Art. 56.

Sądy zwykłe dzielą s[i]ę na: gminne (sądy pokoju), powiatowe, okręgowe, apelacyjne i Najwyższy Sąd Kasacyjny. Pierwsze tylko cywilne, cztery ostatnie: cywilne i karne.

Art.57.

Organizację tych sądów i ich kompetencję określa osobna ustawa.

Art.58.

Sędzia nie może być złożony z urzędu, zawieszony w urzędowaniu, przeniesiony na inne miejsce urzędowania lub przedwcześnie w stan spoczynku, wbrew swojej woli, ale jedynie na mocy orzeczenia Najwyższego Sądu i tylko w wypadkach w ustawie przewidzianych.
Przepis ten nie dotyczy sędziów śledczych, jako też wypadku, gdy przeniesienie sędziego na inne miejsce lub w stan spoczynku jest wywołane zmianą organizacji sądów, postanowioną w drodze ustawy (art. 78).

Sądy Wojskowe.
Art.59.
Organizację sądów wojskowych, ich zakres działania i kompetencje określają osobne ustawy.

Trybunał Administracyjny.
Art. 60.

Trybunał Administracyjny stanowi osobny oddział Rady Stanu, powołany do rozstrzygania sporów, mogących zachodzić pomiędzy osobami prywatnemi, a organami władzy administracyjnej.

Art. 61.

Trybunał Administracyjny pełni funkcje:
a) Sądu pierwszej instancji, przy rozpatrywaniu skarg wniesionych przeciw rozporządzeniom organów władzy administracyjnej.
b) Sądu apelacyjnego, przy rozpatrywaniu strony merytorycznej sprawy, wniesionej w odwołaniu od wyroku władzy administracyjnej, za przekroczenie przepisów policyjnych, fiskalnych lub innych.
c) Sądu kasacyjnego, przy rozpatrywaniu takiejże sprawy z jej strony formalnej.

Art. 62.

Bliższe postanowienia odnoszące się do organizacji etc. Trybunału Administracyjnego, mieszczą się w ustawach określających organizację etc. Rady Stanu, przewidzianych w art. 40 niniejszej ustawy konstytucyjnej.

Trybunał Kompetencyjny.
Art. 63.

Trybunał Kompetencyjny rozstrzyga spory zachodzące pomiędzy samemi władzami administracyjnemi lub między niemi a sądami o właściwą ich w danej sprawie kompetencję.
Trybunał Kompetencyjny składają członkowie Trybunału Administracyjnego i Najwyższego Sądu, zbierający się pod przewodnictwem Ministra Sprawiedliwości lub w jego zastępstwie pod laską wybranego z pośród siebie w każdym poszczególnym wypadku, przewodniczącego.

Art. 64.
Bliższe postanowienia co do organizacji, zakresu działania etc. Trybunału Administracyjnego i Kompetencyjnego, określą osobne ustawy.

ROZDZIAŁ III.

WŁADZA USTAWODAWCZA.

Sejm.

Izba Poselska.

Wybór.

Art. 65.

Izba poselska składa się z posłów wybranych na lat pięć, licząc od dnia otwarcia Izby (art. 11).
Wybór do Izby poselskiej odbywa się na zasadzie bezpośredniego tajnego głosowania.

Art. 66.

Prawo głosowania do Izby poselskiej ma każdy obywatel Państwa Polskiego, odpowiadający warunkom w art. 7 przewidzianym i który w dniu ogłoszenia wyborów ukończył lat 25 i zamieszkuje w okręgu wyborczym przynajmniej na rok licząc wstecz od daty ogłoszenia wyborów w Dziennik Ustaw (art.12).

Art. 67.

Prawo wybieralności do Izby poselskiej ma każdy obywatel Państwa Polskiego, który ukończył lat 30 (art. 13).

Art. 68.

Nie mogą korzystać z prawa głosu ani wybieralności do Izby poselskiej:
a) Obywatele nie odpowiadający warunkom w art. 7 przewidzianym.
b) Obywatele nie posiadający w pełni praw cywilnych, z jakiegokolwiek powodu, jakoteż nie umiejący czytać i pisać.
c) Obywatele znajdujący się w dniu ogłoszenia wyborów pod sądem karnym lub skazani za przestępstwa, pociągające za sobą utratę stałą lub czasową praw cywilnych, włącznie z utratą prawa głosowania, wybieralności lub piastowania mandatu poselskiego (art. 14).
d) Wojskowi wszelkiej rangi, oraz wszyscy urzędnicy i pracownicy państwowi i samorządowi (art. 13).

Art. 69.

Poseł obejmujący płatną służbę państwową lub samorządową traci mandat (art. 17).

Art. 70.

Bliższe postanowienia o wyborach posłów do lzby poselskiej określi ordynacja wyborcza (art. 18).

Art. 71.

Izba sama sprawdza ważność wyborów (art. 19).

Atrybucje i Obowiązki.

Art. 72.

Posłowie składają na ręce Prezesa Izby następujące ślubowanie:
„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Państwa Polskiego, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie ze sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra tego Państwa, jako całości” (art. 20).

Art. 73.
Posłowie nie mogą być pociągani do odpowiedzialności za swą działalność w Izbie, wchodzącą w zakres wykonywania mandatu poselskiego, ani w czasie trwania mandatu ani po jego wygaśnięciu, za którą tu działalność odpowiadają oni tylko przed Izbą. Nie mogą więc, z tego tytułu, być pociągani do odpowiedzialności karno-sądowej lub karno-administracyjnej, ani być pozbawieni wolności, bez zezwolenia na to Izby (art. 21).

Art. 74.

Poseł nie może ani na swoje ani na obce imię nabywać dóbr państwowych ani uzyskiwać ich używalności tytułem dzierżawy lub w jakikolwiek inny sposób, pod żadnym pozorem; nie może przyjmować żadnych dostaw i robót rządowych i samorządowych, ani brać w nich jakiegokolwiek udziału pośrednio lub bezpośrednio ani otrzymywać od Rządu lub samorządu, pośrednio lub bezpośrednio żadnych koncesyj lub innych korzyści osobistych, np. w formie pożyczki i t.p. (art. 22).
W razie naruszenia tych postanowień, stwierdzonego na żądanie Prezesa Izby Poselskiej lub Najwyższej Izby Kontrolnej, przez Sąd Najwyższy, poseł traci mandat poselski, oraz korzyści osobiste od Rządu lub samorządu uzyskane. Osobna ustawa określi szczegóły postępowania sądowego (art.22).

Art. 75.

Poseł nie może być redaktorem odpowiedzialnym, ani członkiem rady nadzorczej, ani radcą prawnym żadnych przedsiębiorstw handlowych lub przemysłowych, albo związanych w jakimkolwiek stopniu z celami handlowymi lub przemysłowymi (art. 23).

Art. 76.

Posłowie otrzymują diety w wysokości osobną ustawą określonej i mają prawo wolnej jazdy na kolejach do wysokości 150 zł. rocznie, na całym obszarze Państwa Polskiego (art.24).

Art. 77.

Posłowie wykonują swe prawa i obowiązki osobiście. Nieumotywowana nieobecność w lzbie przez dwa tygodnie (15 dni) pociąga za sobą utratę mandatu (art.27).

Art. 78.

Zastrzega się umieszczenie w regulaminie Izby.
a) Ograniczenia czasu przemówień dla posłów, do pewnego maximum, którego przekraczać byłoby nie wolno, bez wyraźnej na to zgody przewodniczącego.
b) Surowych kar dyscyplinarnych, idących aż do odebrania mandatu i niemożności kandydowania przy najbliższych wyborach, za nieusłuchanie głosu przewodniczącego, nawołującego do porządku.

Art. 79.

Izba poselska wybiera ze swego grona Prezesa Izby i jego zastępców, oraz sekretarzy i komisje (art. 28).

Art. 80.

Prezes Izby mianuje jej urzędników, za których działalność odpowiada przed Izbą (art. 29).

Art. 81.

Posiedzenia Izby poselskiej są jawne. Na wniosek Prezesa Izby, przedstawiciela Rządu lub 30 posłów, Izba może uchwalić tajność posiedzenia(art. 30).

Art. 82.

Do prawomocności uchwał potrzebną jest zwykła większość głosów, przy obecności przynajmniej ⅓ ogółu ustawowej liczby posłów, o ile inne przepisy Konstytucji nie zawierają odmiennych postanowień (art.32).

Art. 83.

Posłowie mogą zwracać się do poszczególnych ministrów z zapytaniami w sprawach wchodzących w zakres kompetencji tychże, ale przeznaczonym może być na ten cel jeden tylko dzień w tygodniu i to w godzinach od . . . . do . . . . i nad odpowiedzią ministra żadna dyskusja nie może być dopuszczoną (art. 33).

Art. 84.

Każdy projekt ustawy, przez Izbę Poselską uchwalony, będzie przekazany Senatowi do rozpatrzenia i uchwały. Jeżeli Senat nie podniesie w ciągu dni 30, od dnia doręczenia mu uchwalonego projektu ustawy, żadnych przeciw niemu zarzutów, to po tym terminie Naczelnik Państwa może ogłosić ten projekt jako ustawę, uprawomocniwszy ją swym podpisem. Na wniosek Senatu, Naczelnik Państwa może zarządzić ogłoszenie danej ustawy przed upływem tych 30 dni (art.35).
Jeżeli Senat postanowi projekt, uchwalony przez Izbę Poselską zmienić lub odrzucić, powinien zapowiedzieć to Izbie Poselskiej w ciągu powyższych dni 30, a projekt mający być zmieniony zwrócić Izbie Poselskiej, w ciągu następnych dni 30, z proponowanemi zmianami (art. 35).
Jeżeli Izba Poselska zmiany, przez Senat proponowane, uchwali zwykłą większością głosów – Naczelnik Państwa może zarządzić ogłoszenie ustawy w brzmieniu proponowanem przez Senat, a ustalonem ponowną uchwałą Izby Poselskiej (art. 35).
Jeżeli Izba Poselska zmian, przez Senat proponowanych nie uchwali, ale bez ich uwzględnienia, dany projekt ustawy prześle ponownie Senatowi do rozpatrzenia i uchwały, a Senat ten projekt odrzuci, to wtedy Naczelnik Państwa zadecyduje, czy dany projekt ma upaść lub nie, a mianowicie, czy ma przejść z proponowanemi przez Senat zmianami lub bez nich, albo czy ma być całkowicie wycofany. To samo się odnosi do wszelkiego projektu ustawy, uchwalonego przez Izbę Poselską, a odrzuconego przez Senat i zwróconego Izbie Poselskiej bez proponowania jakichkolwiek zmian (art. 35).
Jeżeli Izba Poselska ze zmian w danym projekcie ustawy, przez Senat proponowanych, niektóre przyjmie, a niektóre większością głosów, w art. 82 przewidzianą, odrzuci, to taki Projekt wraca do Senatu, jako nowy projekt i traktowanym zostaje porządkiem, dla zwykłego projektu ustawy, przez Izbę Poselską uchwalonego, ustanowionym (art. 35).

Art. 85.

Wszelki projekt ustawy, przed złożeniem go Izbie Poselskiej do uchwały musi być opracowany przez Radę Stanu. Po złożeniu go Izbie, idzie ten projekt do właściwej komisji, która poczynione nad nim uwagi przedkłada właściwemu ministrowi. Tenże, poprawki poczynione przez komisję przesyła do Rady Stanu, która może wezwać komisję na wspólną naradę, poczem projekt odpowiednio zmodyfikowany, wraca do Izby. W Izbie biorą udział w dyskusji nad danym projektem tylko członkowie komisji, właściwi ministrowie lub ich zastępcy i członkowie Rady Stanu. Ci ostatni w obronie projektu zabierają głos przed członkami komisji, na których zarzuty mają prawo odpowiedzieć po ich przemowie, Izba, po wysłuchaniu zdań, przystępuje wprost do uchwały.
Ten sam porządek rzeczy zostaje zachowany w Senacie, przy projektach ustaw uchwalonych przez Izbę Poselską i przesłanych Senatowi do rozpatrzenia i uchwały.

Art. 86.

Coroczne ustalanie budżetu na rok następny, ustalanie stanu liczebnego wojska i zezwalanie na coroczny pobór rekruta może nastąpić jedynie w drodze ustawodawczej.

Art. 87.

Projekt budżetu państwa, wraz z załącznikami, winien być złożony Sejmowi przez Rząd najpóźniej na 5 miesięcy przed rozpoczęciem się następnego roku budżetowego.
Wolno Sejmowi z wszelkiej pozycji budżetowej preliminowane sumy redukować lub skreślać, ale niewolno żadnej nowej sumy do budżetu wprowadzać, do preliminowanych żadnej sumy dodawać, jak również żadnej sumy z jednej pozycji do drugiej przenosić.

Art. 88.

Jeżeli Izba Poselska, w ciągu 2 miesięcy, od dnia złożenia jej projektu budżetu, tegoż nie uchwali, uważać się będzie, że przeciw temu projektowi żadnych zarzutów nie podnosi, i uważając go za uchwalony przez Izbę, Senat przystąpi do rozważania złożonego mu przez Rząd projektu.
Jeżeli Senat, w ciągu dni 30 nie prześle Izbie Poselskiej zawiadomienia, że uchwalony przez nią projekt odrzuca lub że zamierza porobić w nim zmiany lub jeżeli po takiem zawiallomieniu w ciągu dni 30 nie zwróci Izbie tego projektu z poczynionemi w nim zmianami, uważać się będzie, że przeciw temu projektowi Senat zarzutów nie podnosi i dany projekt zostanie ogłoszony jako ustawa obowiązująca w tekście złożonym przez Rząd, względnie uchwalonym przez Izbę Poselską.
Jeżeli Izba Poselska w ciągu dni 15 po otrzymaniu budżetu z porobionemi w nim przez Senat zmianami, ponownej uchwały nie poweźmie, uważa się poprawki Senatu za przyjęte przez Izbę i projekt ten będzie ogłoszony w tekście uchwalonym przez Senat.
Jeżeli Izba Poselska poprawek Senatu wcale nie uwzględni lub jedne przyjmie a drugie nie, projekt budżetu wraca do Senatu i jeżeli obie Izby w ciągu następnych dni 15 nie uzgodnią swoich uchwał, Naczelnik Państwa zadecyduje, w jakiej formie, czy uchwalonej przez Izbę Poselską czy przez Senat czy w formie złożonej przez Rząd, projekt budżetu ma być, jako ustawa obowiązująca ogłoszony w Dzienniku Ustaw.
Jeżeli ani Izba Poselska, ani Senat w oznaczonych terminach uchwał co do całości budżetu nie powezmą, ogłoszonym zostanie jako ustawa, projekt w brzmieniu złożonem przez Rząd.
Jeżeli Izba Poselska, projekt budżetu złożony przez Rząd w całości odrzuci, zostaje rozwiązana, a Rząd ma prawo czynić wydatki i pobierać dochody w granicach zeszłorocznego budżetu, aż do uchwalenia nowego budżetu przez Sejm, którego projekt Rząd jest obowiązany złożyć nowej Izbie Poselskiej na pierwszem posiedzeniu po wyborach.
Jeżeli Senat projekt budżetu uchwalony przez Izbę Poselską w całości odrzuci, bez porobienia w nim zmian, projekt ten wraca do Izby Poselskiej i jeżeli ona go powtórnie uchwali, nabiera on znaczenia obowiązującej ustawy i Naczelnik Państwa może mu nadać moc wykonawczą i zarządzić jego ogłoszenie w Dzienniku Ustaw.

Art. 89.

Wszystkie w poprzednim artykule zawarte postanowienia odnoszą się również do ustawy zezwalającej na pobór rekruta, przyczem, jeżeli Izba jest rozwiązana, a ustawa zezwalająca na pobór rekruta nie była uchwalona, Rząd ma prawo zarządzić pobór rekruta w granicach zeszłorocznego przez Sejm uchwalonego kontyngentu.

Art.90.
Nikt nie może być jednocześnie członkiem obu Izb sejmowych, ani którejkolwiek z nich i członkiem Zgromadzenia Narodowego, powołanego do zmiany Konstytucji, ani Zgromadzenia powołanego do wyboru Naczelnika Państw, ani żadnej z Rad: wojewódzkiej, powiatowej lub gminnej.

Senat.

Skład i Wybór.

Art. 91.

Senat składa się z krzeseł w części wirylnych, w części z wyboru.
a) Krzesła wirylne otrzymują z urzędu: Ordynarjusze diecezjalni kościoła katolickiego i prawosławnego, oraz przełożeni Kościoła ewangielickiego i jego odłamów przez państwo uznanych; przedstawiciel Rabinatu i przedstawiciel Kościoła mahometańskiego; przełożeni wyższych uczelni państwowych, Prezes Akademji Umiejętności.
b) Krzesła z wyboru na podstawie głosowania bezpośredniego i tajnego otrzymują Senatorowie wybierani z każdego województwa na lat 12, i których ogólna liczba ustawowa odnawia się w ⅓ co cztery lata.

Art. 92.

Przy wyborach do Senatu prawo głosu ma każdy obywatel Państwa Polskiego, odpowiadający warunkom w art. 7 przewidzianym i mający ukończonych lat 30 w dniu ogłoszenia wyborów i licząc od tej daty wstecz, od roku w danem województwie zamieszkały.

Art. 93.

Prawo wybieralności do Senatu ma każdy obywatel Państwa Polskiego, odpowiadający warunkom w art.7 przewidzianym, mający świadectwo z ukończonych nauk wyższej szkoły państwowej i ukończonych lat 40 w dniu ogłoszenia wyborów w Dzienniku Ustaw.

Art. 94.

Bliższe postanowienia o wyborach do Senatu określi osobna ordynacja wyborcza.

Art. 95.
Senat sam sprawdza ważność wyborów.

Atrybucje i Obowiązki.
Art. 96.

Senat rozpatruje wszelkie projekty ustaw, uchwalone przez Izbę Poselską i uchwala je w drugiej instancji, lub je odrzuca, ale może także czynić w nich zmiany, jak to przewidziane w art. 84 i 88.

Art. 97.
Postanowienia artykułów 68, 69, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, stosują się odpowiednio także do Senatu, względnie jego członków.

ROZDZIAŁ IV.

WŁADZA ORGANIZACYJNA.

Art. 98.

Władzę Organizacyjną spełniają Zgromadzenia Narodowe, zwoływane dla dokonania rewizji Konstytucji i przeprowadzeni a w niej zmian, jakie mogłyby okazać się potrzebnemi.

Art. 99.

Rewizja Konstytucji następuje na żądanie Naczelnika Państwa lub Sejmu, w tym ostatnim wypadku wyrażone zgodną uchwałą obu Izb: Poselskiej i Senatu, powziętą ⅔ głosów każdej z tych Izb, przy obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów, względnie senatorów. Na zasadzie takiej uchwały lub własnej inicjatywy Naczelnik Państwa zwołuje rewizyjne Zgromadzenie Narodowe.
W razie niezgodności obu Izb sejmowych, w kwestji zażądania rewizji Konstytucji, Naczelnik Państwa decyduje czy ta rewizja ma lub niema być przedsiębraną i odnośnie do tego, czy przewidziane w tym celu Zgromadzenie ma lub nie ma być zwołane.

Art. 100.

Rewizyjne Zgromadzenie składa się z członków wybranych z każdego województwa, w ten sam sposób i w tej samej liczbie, co Zgromadzenie, zwołane celem wyboru Naczelnika Państwa.
Bliższe postanowienia o wyborach do rewizyjnego Zgromadzenia Narodowego określi osobna ustawa.

Art. 101.

Projekty zamierzonych zmian w Konstytucji składać mogą rewizyjnemu Zgromadzeniu: Rząd i obie Izby sejmowe. Projekty tych ostatnich muszą być przez każdą z nich uchwalone większością ⅗ głosów, przy obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów, względnie senatorów.
Rewizyjne Zgromadzenie nie ma prawa robić żadnych zmian w tych projektach, może je tylko większością ⅔ głosów ustawowej liczby swych członków, przy obecności wszystkich członków, przyjąć lub odrzucić, motywując w takim razie powód do ich odrzucenia.

Art. 102.

Zgodny projekt obu Izb sejmowych, przyjęty przez rewizyjne Zgromadzenie wymaga dla swej prawomocności jedynie sankcji Naczelnika Państwa.
Projekt którejkolwiek z tych Izb sejmowych, niezgodny z projektem drugiej Izby, lub jeżeli druga Izba żadnego projektu nie podała, wymaga jej uchwały i sankcji Naczelnika Państwa.
Projekt rządowy przyjęty przez Zgromadzenie rewizyjne, wymaga tylko sankcji Naczelnika Państwa.
W razie, gdyby Zgromadzeni rewizyjne odrzuciło wszystkie podane mu projekty zamierzonych zmian w Konstytucji, Naczelnik Państwa zadecyduje czy to Zgromadzenie ma być rozwiązane, czy tylko odroczone, dla dania czasu poczynienia odpowiednich modyfikacyj w tych projektach i złożenia ich powtórnie temu Zgromadzeniu do uchwały.
Wszystkie projekty zamierzonych zmian w Konstytucji, przed ich złożeniem Zgromadzeniu rewizyjnemu do uchwały, winny mieć tekst ustalony przez Radę Stanu.

Bliższe postanowienia co do Zgromadzenia rewizyjnego, odnoszące się do jego regulaminu, etc. określi osobna ustawa.

ROZDZIAŁ V.

PRAWA I OBOWIĄZKI OBYWATELSKIE.

Art. 103.

Obywatelstwo polskie nabywa się:
a) Przez urodzenie z rodziców, mających polskie obywatelstwo.
b) Przez nadanie ze strony powołanej do tego polskiej władzy państwowej.
Ale nikt nie może nabywać obywatelstwa polskiego, bez poprzedniego utracenia swego obcego obywatelstwa i żaden obywatel polski nie może nabywać obcego obywatelstwa, ani utracić własnego, bez zezwolenia powołanej do tego polskiej władzy państwowej lub ewentualnego odebrania mu przez nią tego obywatelstwa (art. 88).

Art. 104.

Cudzoziemcy używają, pod warunkiem wzajemności, równych, praw z obywatelami polskimi, oraz mają równe z nimi obowiązki, o ile ustawy nie wymagają wyraźnie w tym kierunku obywatelstwa polskiego (art. 95).

Art. 105.

Nikt nie może być pozbawiony wolności bez nakazu lub wyroku sądowego. O ileby nakaz sądowy nie mógł być wydany natychmiast, powinien być doręczony najpóźniej w ciągu 48 godzin z podaniem przyczyny aresztowania.

Aresztowani mają prawo żądać postawienia ich przed sądem w przeciągu 48 godzin lub puszczenia na wolność (art. 97).

Art. 106.

Nikt nie może być pozbawiony sądu, któremu z prawa podlega. Sądy wyjątkowe są dopuszczalne tylko w wypadkach, oznaczonych ustawami, wydanemi przed popełnieniem czynu karygodnego. Ściganie obywatela i wymierzanie kary jest dopuszczalne tylko na zasadzie obowiązującej ustawy. Ale ścigany karnie będzie każdy, kto na karę zasłużył i prokuratorowi nie wolno załatwiać sprawy przez zaniechanie oskarżenia (art. 98).

Art.107.

Naruszenie nietykalności mieszkania przez władze administracyjne w jakimkolwiek celu, może nastąpić tylko na polecenie władz sądowych, w sposób i w wypadkach ustawą przewidzianych (art. 100).

Art. 108.

Naruszenie prawa własności przez państwo może nastąpić tylko przez wywłaszczenie na cele użyteczności publicznej i to za pełnem poprzedniem wynagrodzeniem.

Art. 109.

Każdy ma prawo swobodnego wyrażania w mowie i piśmie swoich myśli i przekonań, o ile nie narusza przez to przepisów prawa.
Nadużywanie tej wolności będzie ścigane drogą i sposobem ustawą przewidzianym (art. 104).

Art. 110.

Tajemnica wszelkiej korespondencji może być naruszoną tylko w wypadkach ustawą przewidzianych (art. 106).

Art. 111.

Wolności wyznania nie wolno używać w sposób przeciwny ustawom. Nikt nie może uchylać się od spełniania obowiązków publicznych z powodu swoich wierzeń religijnych (art. 112).

Art. 112.

Każdy związek religijny, uznany przez Państwo, ma prawo urządzać zbiorowe i publiczne nabożeństwa, może samodzielnie prowadzić swe sprawy wewnętrzne, może posiadać i nabywać majątek ruchomy i nieruchomy, zarządzać nim i rozporządzać, pozostaje w posiadaniu i używaniu swoich fundacyj i funduszów, tudzież zakładów dla celów wyznaniowych, naukowych i dobroczynnych. Żaden związek religijny jednak nie może stawać w sprzeczności z ustawami Państwa (art. 113).

Art. 113.

Wiara Św. Rzymsko-Katolicka jest panującą w Państwie Polskiem religją i zajmuje naczelne stanowisko wśród wszelkich innych uznanych przez Państwo wyznań.
Kościół Rzymsko-Katolicki rządzi się własnemi prawami, a wzajemny stosunek Państwa i Kościoła określony jest na podstawie układu ze Stolicą Apostolską (art. 114).

Art.114.

Kościoły innych wyznań i inne prawnie uznane związki religijne rządzą się same własnemi ustawami, które wymagają uznania ze strony Państwa.
Stosunek Państwa do tych kościołów i wyznań będzie ustalony w drodze ustawodawczej po porozumieniu się z ich prawnemi reprezentacjami (art. 115).

Art. 115.

Nauka w szkołach elementarnych tak państwowych, jak i samorządowych jest bezpłatną i w zakresie tej szkoły jest dla wszystkich dzieci począwszy od lat 7 obowiązkową.

Art. 116.

Wszystkie szkoły i zakłady wychowawcze bez wyjątku, podlegają nadzorowi władz państwowych, w zakresie przez ustawy określonym (art. 117).

Art. 117.
We wszystkich zakładach naukowych, których program obejmuje kształcenie młodzieży poniżej lat 18, jest nauka religji dla wszystkich uczniów obowiązkową. Kierownictwo w nauce religji i nadzór nad nią w szkołach należy do właściwego związku religijnego, z zastrzeżeniem naczelnego prawa nadzoru dla państwowych władz szkolnych (art. 120).

Art. 118

Każdy obywatel ma prawo do wynagrodzenia szkody, jakąby mu wyrządziły organa władzy państwowej, cywilnej lub wojskowej, przez działalność urzędową. Odpowiedzialność za szkodę ponosi Państwo, a wniesienie skargi przeciw Państwu i przeciw urzędnikom nie jest zależne od zezwolenia władzy publicznej. Tak samo odpowiedzialnemi są gminy i inne ciała samorządowe, oraz organa tychże.
Przeprowadzenie tej zasady określają osobne ustawy (art. 121).

Art. 119.

W Państwie Polskiem, służba wojskowa jest dla wszystkich obywateli obowiązująca. Czas trwania służby, zwolnienie od niej, ustanawianie jej kontyngentów, oraz wszelkie świadczenia na cele wojskowe będą określone w drodze ustawodawczej (art. 91).

Art. 120.

Siła zbrojna może być użyta do uśmierzania rozruchów lub do przymusowego wykonywania przepisów prawnych tylko na żądanie władzy cywilnej, przy ścisłym zachowaniu ustaw. Wyjątki od tej zasady dopuszczalne są tylko na mocy ustaw o stanie wyjątkowym i wojennym (art. 123).

Art. 121.

Czasowe zawieszenie praw obywatelskich i zaprowadzenie stanu wyjątkowego na całym obszarze państwa lub w miejscowościach, gdzie okazałaby się tego potrzeba, ze względu na bezpieczeństwo publiczne, nastąpić może na zarządzenie Naczelnika Państwa w wypadkach następujących: podczas wojny lub gdy grozi wybuch wojny, albo w razie rozruchów wewnętrznych lub rozległych knowań o charakterze zdrady stanu, zagrażających Konstytucji albo bezpieczeństwu obywateli.

Zasady czasowego zawieszenia praw obywatelskich w wypadkach wyżej wymienionych, a także, w czasie wojny na obszarze, objętym działaniami wojennemi, określą ustawy o stanie wyjątkowym i o stanie wojennym (art. 124).

ROZDZIAŁ VI.

POSTANOWIENIA OGÓLNE.

Art. 122.

Zaciągnięcie pożyczki państwowej, zbywanie, zamiana i obciążanie nieruchomego majątku państwowego, nakładanie podatków i opłat publicznych, ustanawianie ceł i monopolów, ustalanie systemu monetarnego jako też przyjmowanie gwarancji finansowej przez Państwo może nastąpić tylko w drodze ustawodawczej.

Art. 123.

Praca, tak fizyczna, jak umysłowa, podlega szczególnej obronie Państwa, które ma obowiązek strzec, żeby przysługująca każdej jednostce wolność pracy w żadnym kierunku z niczyjej strony w jakikolwiek sposób naruszoną być nie mogła; Państwo rozciąga dozór nad tem, żeby warunki, w jakich dana praca ma się odbywać, odpowiadała należytym wymaganiom zdrowotności i bezpieczeństwa, wreszcie zapewnia każdemu z pracujących na wypadek choroby, wypadku i kalectwa ubezpieczenia, które ustali osobna ustawa.

Art. 124.

Państwo ma obowiązek udostępnić opiekę moralną i pociechę religijną wszystkim jednostkom, któremi się opiekuje w zakładach publicznych jak: zakłady wychowawcze, koszary, szpitale, więzienia, przytułki.

Art. 125.

Żadna ustawa nie może stać w sprzeczności z niniejszą Konstytucją, ani naruszać w niczem jej postanowień.
Orzekanie zgodności lub niezgodności danej ustawy z Konstytucją, wchodzi w zakres kompetencji Najwyższego Sądu, do którego każdemu wolno każdej chwili wprost się odwołać w tej sprawie. Orzeczenie sądu winno być decydujące przy stosowaniu danej ustawy, ale nie może mieć w żadnym razie mocy retro aktywnej.

Art. 126.

Żadna ustawa, uchwała ani rozporządzenie jakichkolwiek władz nie może mieć również retroaktywnej mocy.

Art. 127.

Niniejsza Ustawa konstytucyjna znosi wszelkie poprzednie sprzeczne z jej postanowieniami ustawy, uchwały i rozporządzenia.


BIBLJOGRAFJA.

Konstytucje Polskie 1791-1921. Marceli Handelsman, Warszawa 1926.
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Antoni Peretiakowicz, Poznań 1924.
Prawa Państwa Polskiego, Zeszyt II. A. Konstytucja z dnia 17 marca. Władysław Leopold Jaworski. Kraków 1921.
O duchu Praw. Montesqieu, przełożył Tad. Żeleński, Warszawa 1927.
Uwagi prawnicze o projekcie Konstytucji. Wład. Leopold Jaworski. Kraków 1921.
Państwo współczesne. Dr Antoni Peretiatkowicz, Kraków 1918.
Ankieta o konstytucji. Cykl odczytów: Wł. Abraham, Tad. Dwernicki, Stan. Estreicher, W. L. Jaworski, St. Kutrzeba, M. Roztworowski, St. Wróblewski, Fryd. Zoll. Kraków 1922.
Mussolini i korporacyjna przebudowa Włoch. X. Dr A. Szymański, Lublin 1927.
Rewizja Konstytucji. Edward Dubanowicz, Poznań 1926.
Anglja po wojnie. Wrażenia i refleksje. Roman Dyboski, Kraków 1924.
Ustrój polityczny ziem polskich w XIX wieku, Bohdan Winiarski, Poznań 1923.
L'Angleterre d'Aujourd'hui. André Siegfried. Paris 1924.
Les Etats-Unis d'Aujourd'hui. André Siegfried, Paris 1927.
Traité Elémentaire de Droit ConstitutioneI. Joseph Barthélemy et Paul Duez, Paris 1926.
Le Gouvernement de la France. Joseph Barthélemy, Payot. Paris 1924.
La Grandes Questions du Siècle, Institutes du Droit Naturel privé public et du droit des gens, par M. B. Paris 1876.
T[h]e Governement of England. Lawrence Lowell, London 1908.
La jeunesse de Bentham. Elie Halévy, Paris 1901.





  1. Przypis własny Wikiźródeł Przedmowa dra Stanisława Tyszkiewicza (zm.w 1954r.) przejdzie do domeny publicznej w 2024 roku.
  2. Przypis własny Wikiźródeł „Bosze” wymowa francuskiego słowa „Boche”, tj. Szwabi, w przenośni Niemcy.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Bulawayo – miasto w Zimbabwe - artykuł w Wikipedii
  4. Przypis własny Wikiźródeł Matabele (grupa etniczna) - artykuł w Wikipedii.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Stanisław Amor Tarnowski.