Raszyn
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Raszyn |
Pochodzenie | Śpiewy historyczne |
Wydawca | Wojskowy Instytut Naukowo-Wydawniczy |
Data wyd. | 1930 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
19-go kwietnia 1809 r. odbyła się sławna bitwa pod Raszynem, w pobliżu Warszawy, pomiędzy napastniczem wojskiem austrjackiem, pod dowództwem arcyksięcia Ferdynanda d’ Este a wojskiem Księstwa Warszawskiego, dowodzonem przez księcia Józefa.
W bitwie tej Polacy dokonali cudów męstwa, książę Józef prowadził wojsko osobiście, idąc, jak prosty żołnierz z karabinem w ręku, w pierwszym szeregu. Pod Raszynem padł pułkownik Godebski, dawny legjonista, poeta, dowódca 8-go pułku piechoty.
Słychać końskie cwałowanie,
I do księcia posły biegą:
Wdarł się Austrjak niespodzianie
W ziemię Księstwa Warszawskiego.
Nienawiścią, jak czart, pała
Niemców, Węgrów, Czechów banda,
Pod dowództwem generała,
Arcyksięcia Ferdynanda.
Tym, co Polskę idą krwawić,
Z dziką pasją, z butą śmiałą, —
Książę Józef przeciwstawić
Może tylko garstkę małą.
Rży pod księciem karosz śliczny
I powiada wódz naczelny:
Nie zwycięża ten, kto liczny,
Lecz zwycięża ten, kto dzielny.
Pod Raszynem grzmią armaty,
Od kurzawy mrok się czyni,
Skoczył z konia chwat nad chwaty
I prowadzi w pierwszej linji.
Wziął karabin od żołnierza,
Beztroskliwie z lulki pyka, —
I jak piorun tak uderza
Na szwabskiego najezdnika.
Próżno z boków rwą huzary,
Próżno działa grzmią na przedzie, —
Jakieś dziwy, jakieś czary
Książe Józef z sobą wiedzie.
Mruczą Niemcy: To szaleństwo,
Taka furja niepojęta? —
A to tylko polskie męstwo
I Ojczyzny miłość święta.
Zuchowata fanaberja
Niesie wodza i żołnierza,
Nieustannie gra baterja
Potockiego Włodzimierza.
Trup się kładzie, jak łan zżęty,
W gwiazdach sławy krwawozłotej
W ogień leci, nieugięty,
Godebskiego pułk piechoty.
Anioł pieśni w zbladłej glorji
Nad Raszynem się kołysze, —
Ósmy pułku! w twej historji
Krwawo dzień się ten zapisze.
Nowy posąg polskiej chwały
Rzeźbi w niebie Boży snycerz:
W sławie cały, i w krwi cały
Legł Godebski, wieszcz i rycerz.
Lud warszawski wybiegł z miasta
O rozprawie wieści czeka,
Grzmią kopyta, tętent wzrasta,
Bicie bębnów gra zdaleka.
Na zachodnią schodząc stronę
Z gwiazd się blaskiem słońce wiąże,
Idą hufce zakrwawione,
A na czele śliczny książę.
Piękne panie i panienki
Wznoszą k‘niemu wzrok radosny,
Lecą kwiaty z białej ręki,
Pierwsze kwiaty młodej wiosny.
I jak sława, nieśmiertelny,
Głos się ludu w błękit wzbije:
Niechaj żyje wódz naczelny!
Książę Józef niechaj żyje!