Strona:Gomulickiego Wiktora wiersze. Zbiór nowy.djvu/76: Różnice pomiędzy wersjami
→Nieskorygowana: korekta bwd |
(Brak różnic)
|
Wersja z 07:40, 27 lut 2016
<poem> W każdym gaju słyszałeś pieśni; tuż przy dworze Szumiał sad; w sadzie kwiatów falowało morze. Od tego raju woni i barw dusza chłopca Odbierała pieszczoty: zawiść kwiatom obca.
Sad się pysznił niejedną gruszą i jabłonią, A gęsty był, że, idąc, rozchylano dłonią Gałęzie. Woda drżała w szmaragdowej ramie. Czasem w mroku błysnęło coś, jak nagie ramię. Rzekłbyś, że płoche nimfy biegały tam. Z krzaków Wznosił się prosty pacierz owadów i ptaków. Wszystkie głosy dźwięczały wesoło a strojnie; Wśród ziół i kwiecia zdroje gwarzyły spokojnie, A cały ten hymn życia brzmiał tern uroczyściej, Że wtórzył mu, jak organ, poważny szum liści. Wielką pieśń, którą niebo śpiewa w dniach wesela, Niedołężnie przedrzeźniać ziemia się ośmiela Na wiosnę, gdy królewskim ozdobi się majem. O cichy, wonny sadzie! Tyś był prawie rajem, Pieszcząc dziecię, co miało wdzięk prawie anioła. Dusza chłopca w tym raju stała się wesoła, Czując, że oczy starca miłośnie jej strzegą— I zanadto, niestety, przywykła do niego!
Ogród, to rzecz praeśliczna. Jeśli w to ukrycie
Schowacie dziecię, potem starca - uczynicie
Tak właśnie, jak Bóg czyni. Wiążąc w splot uroczy
To, czego łaknie serce, z tem, co bawi oczy,
Poeta ten (w naturze tkwi sztuki zagadka)
Różom daje niemowlę, niemowlęciu dziadka.
Dziecię brata się z kwiatem: wiek ich równy godzi,