Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/202: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 9: Linia 9:
{{tab}}Usłyszał to król i wstydząc się swego gniewu, suknię ze skarbcu wydać kazał.<br />
{{tab}}Usłyszał to król i wstydząc się swego gniewu, suknię ze skarbcu wydać kazał.<br />
{{tab}}Oto są wszystkie trafne gadki Stańczykowe, o jakich wzmiankę w księgach znaléźć można. Wszystkie one dowodzą, że Stańczyk nie był pospolitym dworskim błaznem, do śmiechu figlami pobudzającym, że to człowiek myślący, który świat z właściwej sobie strony uważał, nie wahał się mówić prawdę i dlatego nosił suknię szachowaną, żeby go ta od zemsty broniła.<br />
{{tab}}Oto są wszystkie trafne gadki Stańczykowe, o jakich wzmiankę w księgach znaléźć można. Wszystkie one dowodzą, że Stańczyk nie był pospolitym dworskim błaznem, do śmiechu figlami pobudzającym, że to człowiek myślący, który świat z właściwej sobie strony uważał, nie wahał się mówić prawdę i dlatego nosił suknię szachowaną, żeby go ta od zemsty broniła.<br />
{{tab}}Współczesny mu był Gąska, o którym także wspomina Kochanowski. — Ale jakże inszy! Widzisz z nagrobku, który mu napisał poeta, że to był prosty błazen i trefniś, raczéj kuglarz i śmieszek poprostu, który tańcował, skakał, śmiał się, błaznował, lub z chłopcami ulicznemi swywolił; na którego ośmdziesiąt lat śmierć czekając, żeby co do rzeczy powiedział, wzięła go, nie doczekawszy się, jak był. Widzim w Gąsce wcale innego człowieka; inną i poważniejszą postać w Stańczyku. Ten ostatni był to pierwszy satyryk XVI wieku, usobiona opozycya w błazeńskim stroju, wyższy od wieku tą śmiałością, z jaką mówił prawdę. I cóżby to był za człowiek, gdyby nie wdział sukni, która go uczyniła błaznem na całe życie i na całą przyszłość? — Czémby był? Pewnie o to nie dbał, czém mógłby być, mając jak Dyogenes opończę, chleb i wielkie miasto a dwór, z których się swobodnie naśmiewał. Nie jestże to wielka i piękna rzecz, nie będąc niczém, być wyższym nad wszystko i niczego się nie lękać??<br />
{{tab}}Współczesny mu był Gąska, o którym także wspomina Kochanowski. — Ale jakże inszy! Widzisz z nagrobku, który mu napisał poeta, że to był prosty błazen i trefniś, raczéj kuglarz i śmieszek poprostu, który tańcował, skakał, śmiał się, błaznował, lub z chłopcami ulicznemi swywolił; na którego ośmdziesiąt lat śmierć czekając, żeby co do rzeczy powiedział, wzięła go, nie doczekawszy się, jak był. Widzim w Gąsce wcale innego człowieka; inną i poważniejszą postać w Stańczyku. Ten ostatni był to pierwszy satyryk XVI wieku, {{korekta|usobiona|uosobiona}} opozycya w błazeńskim stroju, wyższy od wieku tą śmiałością, z jaką mówił prawdę. I cóżby to był za człowiek, gdyby nie wdział sukni, która go uczyniła błaznem na całe życie i na całą przyszłość? — Czémby był? Pewnie o to nie dbał, czém mógłby być, mając jak Dyogenes opończę, chleb i wielkie miasto a dwór, z których się swobodnie naśmiewał. Nie jestże to wielka i piękna rzecz, nie będąc niczém, być wyższym nad wszystko i niczego się nie lękać??<br />
{{tab}}''1839.''<br /><br />
{{tab}}''1839.''<br /><br />
{{---}}
{{---}}