Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/224: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 12: Linia 12:
{{tab}}— No jedź Waszmość, panie Marcinie — rzekł pan Sławek sam, i inni za nim. Zobaczysz Waszmość, co ci powié stary. Jedź bo jedź, toż cię nie zjé!<br />
{{tab}}— No jedź Waszmość, panie Marcinie — rzekł pan Sławek sam, i inni za nim. Zobaczysz Waszmość, co ci powié stary. Jedź bo jedź, toż cię nie zjé!<br />
{{tab}}— No! no! pojadę — wreszcie przebąknął Kaptur, tylko się boję, żeby mnie tam obcesowo złości, na niego spojrzawszy, nie porwały.<br />
{{tab}}— No! no! pojadę — wreszcie przebąknął Kaptur, tylko się boję, żeby mnie tam obcesowo złości, na niego spojrzawszy, nie porwały.<br />
{{tab}}— E! próbuj, pojedź! — szeptali za nim towarzysze.<br />
{{tab}}— E! probuj, pojedź! — szeptali za nim towarzysze.<br />
{{tab}}— Co za dziw, to pojadę! — krzyknął Marcin, spiął konia, dał susa, i w kilku skokach stał już u wojewodzińskiéj kolasy. Mimowolnie i pan Marcin miał się na widok wojewody do czapki, i wojewoda skłonił mu się grzecznie.<br />
{{tab}}— Co za dziw, to pojadę! — krzyknął Marcin, spiął konia, dał susa, i w kilku skokach stał już u wojewodzińskiéj kolasy. Mimowolnie i pan Marcin miał się na widok wojewody do czapki, i wojewoda skłonił mu się grzecznie.<br />
{{tab}}— Cóż mi to Waszmość za złe macie, żem Waszmość — rzekł wojewoda — wczoraj jakoby nie chcąc i nieznając obraził, nazwawszy ''chłopem?''<br />
{{tab}}— Cóż mi to Waszmość za złe macie, żem Waszmość — rzekł wojewoda — wczoraj jakoby nie chcąc i nieznając obraził, nazwawszy ''chłopem?''<br />
{{tab}}— A tak — odpowiedział Marcin zapalając się, i po to dziś Waszmości drogę zachodzę, abym zapytał, co to znaczyło. Bo na Boga! taki-m dobry szlachcic, jak i Waszmość. Jestem Marcin Brzozowski, herbu Belina, zwany Kaptur; dziad mój był podkomorzym gostyńskim, brat mój jest opatem czerwieńskim, jestem ''nobilis'' z dziadów i pradziadów, a jeśli nie ja, to moi herbowi zasiadali krzesła! A daleko odr mnie do chłopa, i daléj trochę, niż od wojewody do mnie!<br />
{{tab}}— A tak — odpowiedział Marcin zapalając się, i po to dziś Waszmości drogę zachodzę, abym zapytał, co to znaczyło. Bo na Boga! taki-m dobry szlachcic, jak i Waszmość. Jestem Marcin Brzozowski, herbu Belina, zwany Kaptur; dziad mój był podkomorzym gostyńskim, brat mój jest opatem czerwieńskim, jestem ''nobilis'' z dziadów i pradziadów, a jeśli nie ja, to moi herbowi zasiadali krzesła! A daleko ode mnie do chłopa, i daléj trochę, niż od wojewody do mnie!<br />
{{tab}}— Widzę to i sam — odpowiedział wojewoda — i bardzo mi żal, żem Waszmość obraził, aleć się za to bić nie będziem. Niech tu panowie szlachta postąpią, a ja Waszmości przywrócę, com ujął.<br />
{{tab}}— Widzę to i sam — odpowiedział wojewoda — i bardzo mi żal, żem Waszmość obraził, aleć się za to bić nie będziem. Niech tu panowie szlachta postąpią, a ja Waszmości przywrócę, com ujął.<br />