Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/295: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 5: | Linia 5: | ||
{{tab}}— A wiesz aspan co! — mruknęła biorąc się pod boki bratowa — to zdaje się dobra dziewczyna ta twoja Kaśka! Służy mi lepiéj od klucznicy dalipan i nie wymyśla; pokorne to, pracowite! Tylko że to ją utrzymać będzie potrzeba na siostrzyńskiéj stopie! ale mi się zdała w domu!<br /> |
{{tab}}— A wiesz aspan co! — mruknęła biorąc się pod boki bratowa — to zdaje się dobra dziewczyna ta twoja Kaśka! Służy mi lepiéj od klucznicy dalipan i nie wymyśla; pokorne to, pracowite! Tylko że to ją utrzymać będzie potrzeba na siostrzyńskiéj stopie! ale mi się zdała w domu!<br /> |
||
{{tab}}Jedno tylko miała jéj do zarzucenia jéjmość stara i okrutnie brzydka, że Kasia była ładna, i zbyt przy niéj gospodyni wydawała się szpetną babą: ale zresztą tak ją za serce ujęła, że po roku obawiała się już bratowa, by jéj nie stracić. Życie tu nie było rajem, ale po domowém, jakiego w ostatnich czasach doświadczyła Katarzyna, tu się jéj zdawało tak dobrze! Staréj niełatwo było dogodzić, chodził cały dom na palcach, jedna Kasia umiała trafić w humor. Co dziwniéj nie pochlebiała wcale, nie udawała uwielbienia i poszanowania; ale tak była naturalnie wesołą, niezachmurzoną, a tak przytém niezmordowanie pracowitą, że jéjmość zakosztowawszy swobody, którą z nią zyskała, nie chciała się już z nią rozstać.<br /> |
{{tab}}Jedno tylko miała jéj do zarzucenia jéjmość stara i okrutnie brzydka, że Kasia była ładna, i zbyt przy niéj gospodyni wydawała się szpetną babą: ale zresztą tak ją za serce ujęła, że po roku obawiała się już bratowa, by jéj nie stracić. Życie tu nie było rajem, ale po domowém, jakiego w ostatnich czasach doświadczyła Katarzyna, tu się jéj zdawało tak dobrze! Staréj niełatwo było dogodzić, chodził cały dom na palcach, jedna Kasia umiała trafić w humor. Co dziwniéj nie pochlebiała wcale, nie udawała uwielbienia i poszanowania; ale tak była naturalnie wesołą, niezachmurzoną, a tak przytém niezmordowanie pracowitą, że jéjmość zakosztowawszy swobody, którą z nią zyskała, nie chciała się już z nią rozstać.<br /> |
||
{{tab}}Kasia władała wszystkiém, rządziła domem, miała w swém rozporządzeniu całe kobiece gospodarstwo, a że dla siebie nigdy się o nic nie upomniała, tańszą była od klucznicy. Sukienki jéj, bielizna i to co miała, cudem się jakoś trzymało, przerabiało i trwało, a choć nie strojna, panna Katarzyna wstydu nie robiła domowi. Brat posądzał żonę, że ją oporządza, jéjmość podejrzewała męża, że ją tajemnie wspomaga, a wistocie nikt nic nie dawał na zawiązanie palca. Już sobie była wpadłszy w łaski bratowéj zapewniła przytułek biedna dziewczyna i śpiewała znowu w swojéj izdebce, w |
{{tab}}Kasia władała wszystkiém, rządziła domem, miała w swém rozporządzeniu całe kobiece gospodarstwo, a że dla siebie nigdy się o nic nie upomniała, tańszą była od klucznicy. Sukienki jéj, bielizna i to co miała, cudem się jakoś trzymało, przerabiało i trwało, a choć nie strojna, panna Katarzyna wstydu nie robiła domowi. Brat posądzał żonę, że ją oporządza, jéjmość podejrzewała męża, że ją tajemnie wspomaga, a wistocie nikt nic nie dawał na zawiązanie palca. Już sobie była wpadłszy w łaski bratowéj zapewniła przytułek biedna dziewczyna i śpiewała znowu w swojéj izdebce, w któréj stary kanarek towarzystwa jéj dotrzymywał, |