Strona:Janusz Korczak - Pedagogika żartobliwa.djvu/67: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Status stronyStatus strony
-
Skorygowana
+
Uwierzytelniona
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{tab}}Może nawet lepiej. Bo lato bez ani razu ani jednej burzy byłoby jakieś niedosolone, jałowe. Jak powrót z zagranicy bez „przykrości“ na komorze celnej, jak ulgowa wycieczka bez walki o miejsce w wagonie, jak święcone jarskie, mecz bez oklasków i okrzyków.<br />
{{tab}}Może nawet lepiej. Bo lato bez ani razu ani jednej burzy byłoby jakieś niedosolone, jałowe. Jak powrót z zagranicy bez „przykrości“ na komorze celnej, jak ulgowa wycieczka bez walki o miejsce w wagonie, jak święcone jarskie, mecz bez oklasków i okrzyków.<br />
{{tab}}Muszą być zdarzenia, żeby w zimie wspomnienia. — „Uuuch, zmokliśmy, woda ciurkiem“. — Albo: „mało się nie utopił“. — Albo: „o włos od pożaru“. Co to za las, w którym nikt nie zabłądzi? — Co za taki mizerny pensjonat, gdzie nikt z nikim nie pożarł się na amen, i posiłki osobno w pokoju, albo zgoła wyjechał. — Albo letnie mieszkanie, — nuda, — gdy zgoda i harmonia. — Też...<br />
{{tab}}Muszą być zdarzenia, żeby w zimie wspomnienia. — „Uuuch, zmokliśmy, woda ciurkiem“. — Albo: „mało się nie utopił“. — Albo: „o włos od pożaru“. Co to za las, w którym nikt nie zabłądzi? — Co za taki mizerny pensjonat, gdzie nikt z nikim nie pożarł się na amen, i posiłki osobno w pokoju, albo zgoła wyjechał. — Albo letnie mieszkanie, — nuda, — gdy zgoda i harmonia. — Też...<br />
{{tab}}Dlatego właśnie powieść moja nieciekawa, że bez nadzwyczajnych wypadków. Są ludzie, którzy umieją ciekawie. — Jeden był na wojnie. Nie wie nawet, jak go postrzelili. A drugi tak: — Ja rwę naprzód, a kule — bzz, bzz, — potem: pac — brrr — trrrach; więc padam, a trawa zagazowana; więc ja maskę, a tu samolot, bomba, iperyt: wrr, — bac, — bac, — z prawej strony o dwa kroki, z lewej krok, trzecia bomba pod nogi (ale nie wybuchła szczęśliwie). Zrywam się — hop, — dwie nieprzyjacielskie armaty za pysk, i prowadzę. I nic: tylko drasnęło.<br />
{{tab}}Dlatego właśnie powieść moja nieciekawa, że bez nadzwyczajnych wypadków. Są ludzie, którzy umieją ciekawie. — Jeden był na wojnie. Nie wie nawet, jak go postrzelili. A drugi tak:<br />
{{tab}}— Ja rwę naprzód, a kule — bzz, bzz, — potem: pac — brrr — trrrach; więc padam, a trawa zagazowana; więc ja maskę, a tu samolot, bomba, iperyt: wrr, — bac, — bac, — z prawej strony o dwa kroki, z lewej krok, trzecia bomba pod nogi (ale nie wybuchła szczęśliwie). Zrywam się — hop, — dwie nieprzyjacielskie armaty za pysk, i prowadzę. I nic: tylko drasnęło.<br />
{{tab}}Wierzysz, nie wierzysz, ale słuchasz.<br />
{{tab}}Wierzysz, nie wierzysz, ale słuchasz.<br />
{{tab}}Albo polowanie:<br />
{{tab}}Albo polowanie:<br />