Wikiskryba:Tommy Jantarek/OCR: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
m drobne redakcyjne
Linia 1:
==[[Indeks:Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi]]==
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 205.jpeg]]
 
ludzi z wykształceniem; a znowuż lustrując powtórnie kopal-
nie, przezywał i gniewał się na urzędników za to, że fol-
gują tak niebezpiecznym ludziom, że ich niepędzają do ro-
boty i t. d.
Tatarinow był naczelnikiem nerczyńskiego górnictwa od
1831. do 1840. roku; po nim dopiero zaczęło się lepsze, ludzkie
postępowanie z naszymi wygnańcami, po nim dopiero tyrania
i barbarzyństwo w tutejszych kopalniach zaczęło się zmniej-
szać. Starcy, którzy pamiętają dawniejsze czasy, opowiadają
0 urzędnikach tutejszych dawnych jako o grubych tyranach,
pastwiących się po zwierzęcemu nad ludźmi.
Dzisiaj jeszcze w Dauryi ludność jest bardzo małą a ko-
munikacye z innemi prowineyami trudne; przed sześćdzie-
sięciu zaś laty była tu zupełna puszcza, dzika, odosobniona
1 mało znana. W tej puszczy zrzadka były rozrzucone małe
osady, zamieszkałe przez lud gruby i napółdziki, drżący
przed ogromną władzą naczelników.
W roku 1775 wyjechał Suworow z Dauryi, naczelnik
tutejszego górnictwa*), a na jego miejsce, za rozmaite awan-
tury popełnione w Petersburgu, został zanominowany Bazyli
syn Bazylego Naryszkin, człowiek z starożytnej rodziny
pochodzący i syn chrzestny Katarzyny II. Naczelnik gór-
nictwa był niezależny podówczas od gubernatora, miał
prawo awansować do rangi kapitana, degradować i karać
urzędników. Tak obszerna władza z powodu wielkiego od-
dalenia od stolicy, w kraju zamkniętym wysokiemi górami i
rzadko przez kogo zwiedzanym, łatwo mogła być nadużytą. Na-
ryszkin był królem w Dauryi, robił co mu się podobało i donosił
carowej co chciał, ponieważ kontroli nad sobą nie mial żadnej.
Naryszkin był to tyran ekscentryczny, fiksat w guście Nerona
lub Heliogabala. Po przyjeździe swoim do Nerczyńskiego
Zawodu przez jedenaście miesięcy siedział w domu z zam-
kniętami okiennicami, nigdzie nie wychodził i nikomu nie-
pokazywał się a o zarząd wcale niedbał. Nagle, jakby ocucony
•) Inny to Suworow, nie ten który wyrżnął Pragę. Suworowi. o którym
mówię, było imię Bazyli, ojciec jego był Jan. Naczelnikiem nerczyńskiego
górnictwa został w 17G1. roku.
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 206.jpeg]]
 
z letargu, porzucił samotność i zaczął czynnie wykonywać swoje
urzędowe obowiązki. Lud częstował za skarbowe pieniądze
wódką, a urzędników za rozmaite nadużycia poodsuwał, de-
gradował, a wielu knutami obił. Ich miejsca poobsadzał
lndźmi zesłanymi do katorgi; w przeciągu dwóch miesięcy
awansował 130 ludzi na urzędników i oficerów. W liczbie
awansowanych na oficerów było dwóch konfederatów barskich,
którzy w 1772. roku przysłani byli na służbę żołnierską do
batalionu górniczego egzystującego w Dauryi: jeden z nich
nazywał sir Wincenty Kazanowski, nazwiska drugiego
nie mogłem się dowiedzieć. Srebro, które miał posłać do
Petersburga, zatrzymał na pensye dla kreowanych przez siebie
ludzi, na rozmaite nagrody i zrobienie guzików srebrnych
dla formującego się i Tunguzów i Buriatów kozackiego pułku.
Utworzył straż z rozmaitej zbieraniny; gwałtem chrzcił Tun-
guzów i Buriatów, a urządziwszy administracyę zabrał
16,<>0n rs., armaty, proch i przy odgłosie dział i biciu w dzwony
rozrzucając pieniądze i pojąc wódką hałastrę, opuścił na
czele 1,000 ludzi Ncrczyński Zawód i pomaszerował do Ir-
kucka. Trudno wyrozumieć, jakie miał plany, ale nieza-
wodnie bardzo ambitne.
W mieście Nerczyńsku mieszkał bardzo bogaty kupiec
Sierebriakow, który dzierżawił jakąś część nerczyńskich ko-
palni. Naryszkin przybywszy z wojskiem swojem do miasta,
zażądał od niego pieniędzy na dalszy marsz; kupiec dał mu
jakąś sumę raz jeden, potem drugi raz, a trzeci raz odmó-
wił. Naryszkin nie wiele myśląc, obiegł dom Sierebriakowa
i z żelaznej armaty począł go (bombardować. Oblężony
widząc rzeczywiste niebezpieczeństwo, wydal mu żądaną
sumę, poczem Naryszkin powędrował dalej ku Wierchnio-
udińskowi.
Na stepie buriackim zabierał teź co 8ię dało: bydło i pie-
niądze; tajszę buriackicgo za opór chciał zabić, a z Buriatów
tworzył pułk huzarów. Zniszczywszy takim sposobem cały
kraj za sobą, przybył pod Wierchnioudińsk i zażądał od
tamtejszego wojewody (tak się nazywał podówczas guberna-
tor) poddania i kapitulacyi miasta. Wojewoda Tewiaczew
wyszedł za miasto do niego z chlebem i z solą, oddał mu
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 207.jpeg]]
 
miasto i tytułował go carskim tytułem Wasza Wysokość,
(Wieliczestwo); zaprosił go do cerkwi na nabożeństwo, które
miało być na cześć jego odprawione, a gdy wychodził z cerkwi
aresztował go. Naryszkin ze szczytu swojej potęgi nagle
spadł przez zdradę, marzenia jego rozprysły się, a sam od-
wieziony został do Irkucka, gdzie bez straży chodził i poił
lud w szynkach, a potem do Petersburga. Wojsko jego długo
jeszcze wałęsało się i plądrowało po kraju, aż gdy mu dano i
zapewniono amnestyę, rozeszło się do swoich domów; wówczas
dopiero pojedynczo każdego karano. Naryszkin nie był ka-
rany; dano mu dymisyę, w której powiedziano, że usuwa
się z posady naczelnika za rozmaite dziwactwa (szałosti).
Następcą syna chrzestnego Katarzyny był w 1777, roku
brygadyer Jan Arszeniewski, syn Benedykta; o nim nic
nieumiem powiedzieć.
W Moskwie niema kary śmierci, zniosła ją jeszcze
Klzbieta, ale jeżeli władza winnego chce usunąć z tego
świata, każe go poty bić pałkami lub knutami, dopóki
JJfo niezabiją. W przeszłym wieku naczelnicy nerczyńscy
dużo takim sposobem ludzi zabijali. Mówią nam o Rycz-
kowie jako takim zabójcy. Byczków należał do świat -
lejszych i wykształceńszych naczelników, ale był przy tern
zapamiętały i bardzo surowy. Dobre wspomnienie po sobie
zostawił naezelnik Barbott de Marny, Francuz, człowiek
światły i łagodny. Naczelnikiem był około 1789—1791. roku.
Biblioteka jego, złożona z kilkuset tomów dzieł doboro-
wych, dotąd się przechowała w górnictwie, nie pomnażana
od tego czasu. Inni naczelnicy ówcześni byli już to mniejsi,
już więksi, ale wszyscy tyrani.
Rządzca kopalni lub huty (uprawliajuszczyj) jest mniejszą
figurą urabiającą się na wzór naczelnika. W Kutumarze był
niegdyś rządzcą, zdaje się, że w końcu zeszłego wieku, nie-
jaki Mielekin. Był to okrutny urzędnik; mnóstwo ludzi
zabił knutami i lubił pastwić się nad swemi ofiarami. Dzieci
na jego widok dostawały choroby, a starzy chowali się przed
nim po kątach: gdy przechodził przez wieś, żywej duszy nie
było na ulicy, ho każdy bał się jego spotkania.
S., (zapomniałem jego nazwisko), adjutant moskiewskiego
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 208.jpeg]]
 
jenerała, romansował z panią jeneralową; mąż się o tern do-
wiedział i kochanka sztrofował słowami, ten zaś go zelżył i
pobił. Za ten występek, S. na początku tego wieku posła-
nym był do katorżnych robót i przez dwa lata w Kutumarze
dzień i noc w hucie pracował. Kształtne rysy, młodość,
szlachetność fizyonomii, zwróciły na niego uwagę Mielekina,
który wziął go później do siebie na rządzcę kuchni i domu.
W czasie bytności Mielekina w Petersburgu, która blizko
rok trwała, żona jego a potem córka zbliżyły się same do
przystojnego i młodego człowieka i obie zawiązały z nim
miłosne stosunki. Mielekin powrócił a widząc na obu wy-
raźne ślady tych stosunków, badał kobiety i dowiedział się
0 winowajcy, którego postanowił surowo ukarać, chociaż
żona jego i córka w tym razie były bardziej od niego winne.
Bez sądu, okuli byłemu adjutantowi ręce i nogi i wrzucili
do więzienia. Na trzeci dzień wyprowadzili go na plac i na
szafocie dali mu 50 knutów; plecy poszarpane oblali szczy-
piącym salmiakiem (naszatyr) i odprowadzili do lazaretu.
W kilka dni po pierwszej egzekucyi znowuż go wypro-
wadzili na plac i znowuż dali mu 60 knutów. Niemając za-
miaru zabić, tylko postanowiwszy długo męczyć go, kazał
1 trzeci raz bić i polewać ciało salmiakiem. Ta pastwiąca
się egzekucya trwała przeszło miesiąc a Bóg wie jakby
długo jeszcze trwała, gdyby rządzca sąsiedniej Duczary nie
był eksadjutanta wyrwał z wściekłych rąk Mielekina. Dziwna
rzecz, ten tyran nie mścił się wcale na żonie i córce.
W tym także czasie wspominają Kirgizów a, urzędnika
również knutującego jak Mielekin.
W owych okropnych czasach znajdowało sic tu wielu
konfederatów barskich; byii zesłani rozumie się bez sądu, do
wojska i do kopalń. Jakiego obejścia doznawali od potwo-
rów, których scharakteryzowałem, łatwo domyśleć się. Byli
to pierwsi męczennicy polskiej wolności i pierwsi polscy wy-
gnańcy w Syberyi. Do czterdziestu konfederatów zmówiło
się i postanowiło z kopalni uciekać. Wybudowali w Szyłce
statek, na którym płynąc po Amurze chcieli się dostać do
oceanu, spodziewając się tam pomocy od europejskich że-
glarzy. Już mieli wypłynąć, gdy do Dauryi nadeszła wiado-
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 209.jpeg]]
 
mość o śmierci Katarzyny i o wstąpieniu na tron Pawia.
Termin ucieczki odłożyli na później, a tymczasem przyszło i
uwolnienie i Syberyi, z pozwoleniem wracania do Polski.
Towarzyskość tutejsza różni się wielce od naszej. Roz-
mowa w zgromadzeniu, przy braku interesów publicznych,
prędko wyczerpuje się. Sztuka i literatura jest obcą dla tu-
tejszych mieszkańców; w wyższych tylko kółkach znajdują
się osoby, które będąc w dobrym humorze, rzucają w to-
warzystwie płytkie i krótkie zdania o przeczytanej książce
lub jakiej wiadomości z gazety. Literatura nie stała się po-
trzebą życia; książka jest zabawką chwilową, a najpiękniejszy
poemat, dzieło pełne żywotnych i wzniosłych myśli, nie po-
rusza serca, nie pobudza myśli. Książki z grubemi dowcipami,
tłustemi żartami wzbudzające śmiech, znajdują więcej czytel-
ników, niż dzieła przyzwoite. Urzędnicy wychowywani w Pe-
tersburgu lub też osoby kształcone pod dozorem wygnańców,
więcej okazują chęci do czytania, lecz nawet dla nich nie
jest ono potrzebą życia. O polityce w towarzystwach mało
ale śmielej mówią niż w Moskwie. Często zdanie nawiasowo
rzucone, trąci bardzo wolnomyślnością; lecz widocznem jest,
że przypadkiem znalazło się ono w głowie, że zkądsiś na-
płynęło, a nie jest wyrobieniem własnego ducha. Rozmowa
też poważna o polityce jak i literaturze nudzi towarzystwo,
które woli słuchać o awansach, zmianach urzędników i o
plotkach wyszłych z biura i z domu. Po takiej rozmowie
zimą i latem w dzień i w wieczór, kobiety i mężczyźni obsia-
dają stoliki i grą w karty zabawiają się. Grywają w prefe-
ransa, jeryłasza, wista, bostona, ćwika, sztosa, faraona i
różne inne gry. Stawki są znaczne a zruinowaly już one
niejednego kupca i urzędnika, który w zapale przegrywa i
skarbowe sumy, a później przed sądem odpowiada za swą
płochość i zepsutą karyerą pokutuje za nią przez całe
życie.
Jeżeli sami mężczyźni zejdą się wieczorem, pohulanka nie
ścieśniana formami przyzwoitości i obecnością dam, w całej
sile zajmuje umysły. Piją ciągle herbatę i wódkę, śpiewają
spro9ne pieśni i dobrze się bawią, pobiwszy się częstokroć
tu-zv kartach.
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 210.jpeg]]