Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/377: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Himiltruda (dyskusja | edycje) |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{pk|ko|cha}}, odpycha i dobrowolnie oddaje się drugiemu... W nic więc, nawet w serce dziewczęcia, wierzyć nie można, nawet w serce |
{{pk|ko|cha}}, odpycha i dobrowolnie oddaje się drugiemu... W nic więc, nawet w serce dziewczęcia, wierzyć nie można, nawet w serce piętnastoletniéj dzieweczki, któréj ledwie wczoraj skrzydła anioła z ramion opadły! O to straszliwe, to okropne!<br /> |
||
{{tab}}I załamał ręce, gdy na nich uczuł dotknięcie białéj, znanéj dłoni, drżącéj, jak woda przebiegająca po kamykach.<br /> |
{{tab}}I załamał ręce, gdy na nich uczuł dotknięcie białéj, znanéj dłoni, drżącéj, jak woda przebiegająca po kamykach.<br /> |
||
{{tab}}— Adamie — rzekł głos cichy — czułam, że cierpisz i przyszłam cię pożegnać, dać ci ostatnie słowo otuchy, prosić o odwagę.<br /> |
{{tab}}— Adamie — rzekł głos cichy — czułam, że cierpisz i przyszłam cię pożegnać, dać ci ostatnie słowo otuchy, prosić o odwagę.<br /> |
||
Linia 5: | Linia 5: | ||
{{tab}}— Mam ją, bo kocham inaczéj i silniéj może od ciebie — odpowiedziało dziewczę. — Powiedz mi — dodała, podnosząc oczy na księżyc, a w nich przejrzała się jasność i odkryła łzę, któréj w głosie słychać nie było — co ty nazywasz miłością? Alboż się czyście i święcie na wiek wieków kochać nam bronią?<br /> |
{{tab}}— Mam ją, bo kocham inaczéj i silniéj może od ciebie — odpowiedziało dziewczę. — Powiedz mi — dodała, podnosząc oczy na księżyc, a w nich przejrzała się jasność i odkryła łzę, któréj w głosie słychać nie było — co ty nazywasz miłością? Alboż się czyście i święcie na wiek wieków kochać nam bronią?<br /> |
||
{{tab}}— Ale ty będziesz cudzą żoną i zaprzysiężesz mu wiarę.<br /> |
{{tab}}— Ale ty będziesz cudzą żoną i zaprzysiężesz mu wiarę.<br /> |
||
{{tab}}— I wiary dotrzymam — rzekła kobieta — jak jéj ode mnie wymagać będzie przysięga, obyczaj, ludzie, ale nie wyrwie ono z serca miłości stałéj i wiekuistéj dla ciebie. Gdyby nas los z sobą powiązał i zbliżył tak, byśmy do |
{{tab}}— I wiary dotrzymam — rzekła kobieta — jak jéj ode mnie wymagać będzie przysięga, obyczaj, ludzie, ale nie wyrwie ono z serca miłości stałéj i wiekuistéj dla ciebie. Gdyby nas los z sobą powiązał i zbliżył tak, byśmy do jednéj taczki przykuci, naprzykrzyć się sobie musieli, ciągnąc ją nierównemi siłami, niejednakowo, któż wié, czyby nie ostygło to przywiązanie nasze zrodzone w dzieciństwie wesołém; rozdzieleni, zmuszeni patrzéć na siebie z daleka i wiecznie być godnemi siebie, widziéć w sobie będziemy ideały młodości i kochać się możemy, musimy nazawsze.<br /> |
||
{{tab}}— A nie żyć z sobą? a rozstać? — podchwycił młody człowiek.<br /> |
{{tab}}— A nie żyć z sobą? a rozstać? — podchwycił młody człowiek.<br /> |
||
{{tab}}— Z kimże żyjemy? z kim się nie rozstajem? Codzień nam coś umiera, czego nie przestajemy kochać pogrobową miłością; codzień coś tracim i tęsknim za straconém... Ale my, Adamie, nie przestaniemy kochać się wielką i świętą miłością, z Bogiem, w Bogu, która świecić będzie życiu naszemu. Mąż mój miéć będzie tylko ostatek tego serca, które bije dla ciebie, i nie będę się z tém taić przed światem, bo się nie wstydzę tego; bo miłość moja nie jest przechodzącą namiętnością, ale ukochaniem ciebie.<br /> |
{{tab}}— Z kimże żyjemy? z kim się nie rozstajem? Codzień nam coś umiera, czego nie przestajemy kochać pogrobową miłością; codzień coś tracim i tęsknim za straconém... Ale my, Adamie, nie przestaniemy kochać się wielką i świętą miłością, z Bogiem, w Bogu, która świecić będzie życiu naszemu. Mąż mój miéć będzie tylko ostatek tego serca, które bije dla ciebie, i nie będę się z tém taić przed światem, bo się nie wstydzę tego; bo miłość moja nie jest przechodzącą namiętnością, ale ukochaniem ciebie.<br /> |