Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/391: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 3: Linia 3:
{{tab}}A kapłan podał jéj w téj chwili krzyż, i pojęła całując go, że one mają ojca, że się do świata nawet miłością dla nich przywiązywać nie była powinna, gdy duszę jéj wołał ojciec wspólny na łono spoczynku. Przyciągnęła do ust Chrystusa i powieki jéj spławiające oczy pełne życia jeszcze przymknęły się, wyciskając ostatnią łzę, która na zziębłém obliczu potoczyła się jak perła. — Widziałem wówczas z powłoki ciała zastygłéj a cudnie jaśniejącéj czystości rysów niepokalanych ulatującą duszę i anioła, który ją przytulił bratersko i promień jasny, po którym strzałą wznieśli się ku niebu.<br />
{{tab}}A kapłan podał jéj w téj chwili krzyż, i pojęła całując go, że one mają ojca, że się do świata nawet miłością dla nich przywiązywać nie była powinna, gdy duszę jéj wołał ojciec wspólny na łono spoczynku. Przyciągnęła do ust Chrystusa i powieki jéj spławiające oczy pełne życia jeszcze przymknęły się, wyciskając ostatnią łzę, która na zziębłém obliczu potoczyła się jak perła. — Widziałem wówczas z powłoki ciała zastygłéj a cudnie jaśniejącéj czystości rysów niepokalanych ulatującą duszę i anioła, który ją przytulił bratersko i promień jasny, po którym strzałą wznieśli się ku niebu.<br />
{{tab}}Z temi samemi rysy, które miała na ziemi, poleciała do Boga — ale weselsza, rozpromieniona, jasna, i ścigając ją oczyma, widziałem długo, długo, białym cieniem, potém gwiazdką jasną, potém punktem błyszczącym, aż jasność jéj zlała się w niebiosach z łuną bijącą od tronu bożego, i stopiła się w światłościach. Znikome zwłoki, „ten posąg wzniesiony zgasłéj duszy“<ref>Jean Paul.</ref>, pożarła ziemia i zieloną okryła mogiłą. Wiatr przeleciał i starł szczątki tego smutnego obrazu, jam pozostał w zachwycie pół-smutku, pół-wesela i płakałem. Czemu? nie wiem.<br />
{{tab}}Z temi samemi rysy, które miała na ziemi, poleciała do Boga — ale weselsza, rozpromieniona, jasna, i ścigając ją oczyma, widziałem długo, długo, białym cieniem, potém gwiazdką jasną, potém punktem błyszczącym, aż jasność jéj zlała się w niebiosach z łuną bijącą od tronu bożego, i stopiła się w światłościach. Znikome zwłoki, „ten posąg wzniesiony zgasłéj duszy“<ref>Jean Paul.</ref>, pożarła ziemia i zieloną okryła mogiłą. Wiatr przeleciał i starł szczątki tego smutnego obrazu, jam pozostał w zachwycie pół-smutku, pół-wesela i płakałem. Czemu? nie wiem.<br />
{{tab}}Żal mi było téj istoty, do której się przywiązałem, któréj już nie miałem ujrzéć na ziemi.<br /><br />
{{tab}}Żal mi było téj istoty, do któréj się przywiązałem, któréj już nie miałem ujrzéć na ziemi.<br /><br />
{{tab}}''Żytomierz 30 marca 1857 roku.''<br /><br />
{{tab}}''Żytomierz 30 marca 1857 roku.''<br /><br />
{{---}}
{{---}}