Wikiskryba:Tommy Jantarek/OCR: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian
mNie podano opisu zmian
 
Linia 1:
==[[Indeks:Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi]]==
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 231.jpeg]]
 
VIII.
ftttdft bykami. — Rozmowa z Moldawianinem i kilka słów o jego ojczyzuie. —
Formalności uwalniające z katorgi. — Nocleg w budzie. — Polowanie po-
Uejant*. — Ucieczka Polaków z Aleksandrowska, księdz Boguński i jego
śmierć. — Oroczoni, ich mieszkania, fizyonomia, ubiór, język, śpiewy,
tańce, stan natury, pokarmy i moralne przymioty. — Ich gościnność,
pojęcie dobrego i złego, śmiertelność, sposób chowania i rodzenie,
gospodarstwo i zajęcia Oroczonów. — Granice Oroczonii. — Gdzie się za-
czyna historya. — Podatki, rzetelność, jarmarki i władze Oroczonów. —
Dolina Szaldemaru.— Bartłomiej Biernacki. — Góra Golec Naczyński.—
Kułtuina. — Kopalnie. — Górnicy. — Wygnańcy polscy w Kułtumie. —
Folwark wygnańców. — Cmentarz wygnańców. Tcorbanista, stodoła w Bie-
niu, 8. Marciejewski. — Podatki kozaków pieszych. — Bohdat*. — Picie
herbaty. — Dolina Urowu. — Ubranie kozaków. — Droga do Nerczyń-
skiego Zawodu.
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 232.jpeg]]
 
z lekka tylko deszczem kropiące, za nimi znowuż bledsze
chmury nadciągały, niebo się zwolna wycierało i powróciła
pogoda. W przemokłej ziemi koła wozu grzęzły po osie;
bydlęta natężały wszystkie siły, ażeby wóz z błota wyciągnąć,
i tu dopiero pomyślałem: nie masz tego złego, coby na dobre
nie wyszło. Końmi musiałbym jeszcze dłużej jechać niż by-
kami, bo i najlepszy koń zmęczyłby się na takiej drodze i co
chwila potrzebowałby wypoczynku.
Na gór*' Kulindę prowadzi najohydniejsza droga, zawalona
pniami i bryłami skalnemi, trzaska i śliska, byki jednak i na
górę wóz wciągnęły a dalej już po lepszej drodze zwolna się
spuszczały. Z Kulindy długo zatrzymał na sobie mój wzrok
piękny widok doliny szyłkińskiej, o którym już pisałem jadąc
do Kary. Na dobrej drodze poganiacz byków siadł na wóz
i rozpoczął ze mną rozmowę. Był on rodem z Mołdawii.
Fizyonomia jego wyrazista, szlachetnych południowych rysów,
uderzyła mnie z samego początku, chociaż fatalne piętna K.
A. T. na policzkach i na czole, wzbudzały ku niemu odrazę,
bo mówiły, że człowiek ten jest morderca,. Miał on swój
dom w Bessarabii nad Prutem, posiadał też tam obszerne
gospodarstwo, zasiewał szerokie pola kukurydza, miał i wła-
sną winnicę, wielkie stado bydła i żył w obfitości. Majątek
jego wzbudzał zazdrość chciwych ludzi, którzy łaknąc jego
zbiorów, zgubili go, podrzuciwszy trupa zamordowanego czło-
wieka w ogrodzie za domem. Podejrzenie było wielkie, a
nie mógł i nie umiał usprawiedliwić się przed sądem; został
więc napiętnowanym, obili go knutami i posłali do kopalni
w Syberyi. Tak on sam opowiadał wypadki, które go aź
tutaj zaprowadziły. Wspominał z tęsknota, rodzinne strony
i pragnął do nich powrócić, jakie bo tam życie.... wszyst-
kiego można dostać, a wszystko tanie. Tutaj wszystko
inaczej: zimno, chleb drogi, owoców niema i człowiek wlecze
nędzne życie jak w pustyni. Powiedziałem mu, że w skutek
traktatu niedawno zawartego w Paryżu, południowa część
Bessarabii, a więc i okolica, w której mieszkał, przeszła pod
władze Turcyi. Cieszył się z tego Mołdawiami., bo mówił,
że lepiej jest żyć pod Turkiem niż pod Moskalem. «Byłem ja
kilka razy w Turcyi,» mówił mi, «i znam dobrze Turków. Go-
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 233.jpeg]]
 
ścinni, nigdy nie zdradzą, podatki płacą nie wielkie i naród
nie jest uciśniony; potrzeba ci pieniędzy, wiec bez trudności
znajdziesz kredyt, bo Turek ci zaufa i da na bydło i gospo-
darkę ile zechcesz pieniędzy. A tu jakże inaczej! Ludzie nie-
gościnni, uciśnieni, jeden drugiemu nie wierzy, oszukują się
na każdym kroku... och! lepiej żyć pod Turkiem. Czyż teraz,
jako pochodzącego z ziemi należącej do Turcyi, nie zwrócą
ninie do kraju? czyż sułtan ludzi swoich nie zażąda?» Mysi,
że może powrócić do kraju swego, poruszyła spokojny wyraz
jego twarzy; widocznie radował się i cieszył. Niechciałem
pozbawić go przyjemnych marzeń; niechaj się łudzi, wszak
złudzenie jest jedyną pociechą niewolnika. Ileż to ono przy-
czynia się do przetrwania niewoli? Ono odpycha rozpacz i
odsuwa zupełny upadek..... niechaj się więc łudzi, niechaj
marzy i osładza ponure a cierpkie dni niewoli.
Skończył rozmowę, ja milczałem, przeniosłem się bowiem
myślą do jego ojczyzny; myślałem o jego nieszczęśliwym kraju,
który przez wieki był piłką rzucaną sobie przez sąsiadów, jabł-
kiem niezgody między Turcyą a Polską, później między Turcyą
a Moskwa; i Węgrzy a z nimi i Austryacy mieli tam swoje mte-
resa, swoje wpływy, i ich ręce przeciągały się do tych naddu-
najskich księstw, które nie mając nigdy zupełnej niepodległości,
tuląc się i garnąc to znowuż zdradzając rozmaite opieki, prze-
trwały przecież do naszych czasów, winne jedynie byt swój
zawiści sąsiadów. Historya Multan i Wołoszczyzny jest smutną
ale ciekawą. Polska w tym kraju chciała się usadowić jako
w przedmurzu swojem, pewna w takim razie swych granic
i straszna dla Turcyi zagrażającej wówczas całej Europie.
Tylko pod Polski opieką Rumunowie mogli rozwinąć swoją
narodowość, zabezpieczyć wolność, tylko w przymierzu z mą
dzisiaj i przy jej niepodległości mogą być niepodległymi. Na
tym krain, iako" na wrotach do Turcyi, położyła Moskwa po
reski m* ! nie SS.I»y
Planów na wschodz.e. ^««»^
liczyć beda z Moskw*, dopóty wolność ,ch
a ^steneya niepewna! .Taka bedz.e »cb
jakie iJ' ; im nowa z księciem Kuzą ozgamzaeya
V**£jg2*m im pzzez traktat paryzki? Czyż wzmog,
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 234.jpeg]]
 
się do samodzielnej potęgi? czy też zawsze będą ziemią, po
której -sąsiedzi bezpiecznie chodzić i gospodarować będą?
Każdy naród, który ma w sobie życie i warunki bytu naro-
dowego, a ambicya, tradycya dyplomatyczna, jarzmo lub cu-
dza chciwość gniotą go i nie dają mu dojść do niepodległo-
ści, należy niezawodnie do nieszczęśliwych, obudzających współ-
czucie, a sprawa jego do kwestyj psujących harmonię i postęp
ludzkości. Dzisiaj, gdy żadna sprawa i kwesty a polityczna
nie załatwia się przez jedno państwo; gdy solidarność rządów
jest wyraźną i okazuje się tak w oswobodzeniu, jak i w utrzy-
maniu jakiegokolwiek jarzma: dzisiaj, mówię, naród, który
chce i ma siły do niepodległości, nie tylko z samymi ujarz-
micielami walczyć musi, ale ze wszystkimi rządami pomaga-
jącymi sobie i oplatanymi w tradycyjne stosunki.
Gdy mi takie myśli zaprzątały głowę, nadjechał konno
jakiś człowiek i zwolniwszy kroku, powitał mnie zwykłem:
ccPutiom doroga.» Był to robotnik z górnictwa (uro-
cznik), człowiek już stary i biednie ubrany. Jadąc obok
wozu mojego, mówił w następujący sposób o swoich intere-
sach. « Wysłużyłem w katordze lat 35 i należało się mi
prawne uwolnienie jeszcze przeszłego roku. Pojechałem więc
do Kary i poszedłem w tym interesie do pewnego urzędnika.
Kazał mi czekać.... czekałem dzień jeden, drugi i tydzień,
ale napróżno, urzędnik nigdy czasu nie miał. A że czas był
mi drogi, dałem urzędnikowi kilka rubli, ażeby mnie tylko
prędzej odprawił i dał bilet uwolnienia. Pokazało się po dłu-
giem szperaniu w papierach, że są tam jakieś nieformalności
i że załatwić wątpliwość, jaka ztąd powstała, może tylko głó-
wna władza górnicza wNerczyńskim Zawodzie. Przeszła zima,
a ja jeszcze nie zostałem uwolnionym. Nadeszła wiosna i za-
żądali, ażebym odrobił G5 kubicznych sążni w kopalni, cho-
ciaż prawnie nic już odemnie wymagać nie powinni. Posze-
dłem do kopalni, bo gdybym był nie poszedł, jako nieposłu-
sznego i buntownika oddaliby pod sąd i nigdybym już z robót
nie wyszedł; poszedłem i w upale, w błocie musiałem praco-
wać, a z trudów i mozołu o mało życia nie straciłem. Nuż
się więc znowu starać o bilet; temu dałem rubla, ten znalazł
nową nieformalność w papierach i jemu więc dałem wziątkę,
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 235.jpeg]]
 
żeby milczał. Aż tu pokazuje się, że sprawa moja zupełnie od
innego czynownika zależy; i temu zapłaciłem i ach! ty, -
pomyślałem sobie, - oto pijawki, zniszczą zupełnie dusze, i osta-
tni grosz zabiorą i jeszcze nie dadzą biletu. Tak chodziłem
koło nich, dumnie odpychany, gdy się kłamałem i z wynio-
słością traktowany, gdy im kubany dawałem! Płaciłem im,
a sam nie miałem co jeść, aż przecież chwała Bogu (i tu się
Przeżegnał) dostałem bilet i jestem wolny. Teraz trzeba
ciężko pracować, ażeby nagrodzić straty jakie poniosłem.
Żona na moje uwolnienie wszystkie sprzęty domowe, rupiecie,
drób i krowę sprzedała, ale Bóg łaskaw na mnie, bo mm
aż do koszuli sie wyprzedają a uwolnić się nie mogą.»
Tak gach.ł o'swojej doli i kłopotach, aż i wieczór zbliżył
się i byki doszły do budy (bałagan) stojącej na łące bogdac-
k.ej plzy przewozie, gdzie przeprzęgają zarazem i konie pocz-
towe. Nocą niebezpiecznie puszczać się tak trudną i kamie-
nista droga, jaka prowadzi do Kułtumy, wolałem więc w budzie
przeczekać do świtu. Zniósłszy rzeczy, siadłem przy ognisku
i gotowałem herbatę przyglądając się obecnym. Ludzi duzo
było w budzie; kozak z kobietą, furmani, przewoźnicy, żoł-
nierz i policyant z Kary, który ścigał zbiegłego z pieniądzmi
aresztanta. Wkrótce wszyscy zasnęli prócz policyanta. On
czuwał, wyszedł potem, pokręcił się po dworze, czegoś upa-
trując.' Zaczaiwszy się, spostrzegł człowieka skradającego się
brzegiem rzeki ku łódce. Po cichutku jak kot zbliżył się
do niego, a gdy ten łódkę odwiązywał, rzic-ił 8ię na niego
z tylu, związał mu ręce i przyprowadził do budy; tu posadził
go w kącie i pilnował paląc fajkę i patrząc krwawem okiem
na ognisko. Złapany mógł mieć lat 18. Był z rzędu robo-
tników, pracujących w kopalni bez straży. Kiemogąc podo-
ić trudnej nad silv jego robocie, uciekł, a niedoświadczony
^ąkał się przez kilka dni o głodzie w okolicznych górach;
aż wreszcie odważył się zstąpić nad rzekę i poszukać łódki,
na której przeprawiwszy się, miał zamiar wędrować do wsi
rodzinnej ^Q mftyji i sióstr .swoich. Siermięgo miał podartą,
koszuli zaś wcale nie miał. Blask oczów zamącony i dziki —
chciwie spozierał na herbatę. Dałem mu chleba i herbaty,
P°zarł to wszystko w momencie i spokojnie zasnął, obojętny
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 236.jpeg]]
 
na karę, jaka go-oczekuje. Policyant chociaż nie togo schwy-
tał, za którym go wysłali, kontent był jednak i z tej zdoby-
czy i w oczekiwaniu nagrody, spojrzawszy jeszcze raz na
skrępowane ręce chłopca, zasnął; gdy się obudzi, obrachuje,
ile każda kropla krwi z pleców chłopca wytoczona przyniesie
mu kopiejek. iBMfc
Ledwo sie słońce pokazało i przedarło przez mgły nadrze-
czne, jużeśmy na promie przeprawiali się na prawy brzeg
Szyłki. Pocztowa bryka i pięć koni, przewoźnicy, kozak i
kobieta, zaledwo pomieściliśmy się na promie; przy większej
wodzie kruchy ten i stary prom bardzo łatwo z całym ładun-
kiem mógłby pójść na dno, a mnie mógł spotkać los Boguń-
skiego. -i-i tfctf. j * i-
Ksiądz Jan Boguński z Radomia, wikary, roku 1833
przysłany został z cytadeli warszawskiej do robót katorżnyoh
w Aleksandrowsku pod Irkuckiem, za przytułek dany emisa-
ryuszom usiłującym uorganizować powstanie i za kazanie
patryotycznc w ich sprawie. Należał do niewielkiej liczby
tych, którzy po klęsce 1831. r. nie stracili nadziei podźwi-
gnienia ojczyzny, i którzy za dewizę swego życia wzięli: "Nil
desperandum.» Prace i usiłowania tych mężów, niedość oce-
nione, obudziły ducha, a choć zakończyły się klęską i ofia-
rami, nie przeszły bez' pożytku, bo zakomunikowały ducha
niepodległości pokoleniu, które po nich nastąpiło. Bohater-
stwo, odwaga i poświęcenie emisaryuszów będą wiecznie do-
wodem niepożytego niepowodzeniami ducha narodowego i
jak feniks z popiołów ciągle odradzającej się żywotności
Polski. Boguński zniósł mężnie cierpienie więzienia, trudną
drogę wygnania i w Aleksandrowsku znalazł się w kole ludzi,
którzy dłonie okute podnosili jeszcze na cara. Pod przewo-
dnictwem Piotra Wysockiego kilku Polaków w 1836. roku
w Aleksandrowsku, pałając żądzą oswobodzenia się jakim-
kolwiek sposobem przed zamknięciem ich w więzieniu, uło-
żyli plan ucieczki przez Syberyą, góry ałtajskie, Turkestan
do Indyi, zkąd chcieli na angielskich statkach dostać się do
Europy, gdzie łatwiej i pożyteczniej dla Polski pracować mo-
żna. Plan ten prawie był niepodobny do wykonania, ale dla
wielkich dusz i dla pragnących wolności nic niema niepodo-
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 237.jpeg]]
 
bnego. Zrobili więc mapę całej Azyi, wytknęli na niej drogi
przez puszcze, góry, stepy pomiędzy dzikimi ludami i gotowi
raczej umrzeć niż dłużej zostawać w niewoli, z żywnością na
kilka dni mogącą wystarczyć, bezbronni, wymknęli się z Ale-
ksandrowska. Do tej śmiałej pod wodzą pułkownika Piotra
Wysockiego wyprawy należeli: major saperów Franciszek
Malczewski, znany z udziału w powstaniu 29. listopada; ksiądz
•Jan Roguński, który w dniu ucieczki zachorował i koledzy
Musieli go pod ręce prowadzić; ksiądz Wincenty Kroczcwski;
Hipolit Kownacki; Antoni Luboradzki, młodzieniec 18-letni,
syn wojownika Klemensa Luboradzkiego, poległego pod Raj-
grodem w 1831. roku, i wreszcie niejaki Kasperski, którego
wzięli z sobą, nie wiedząc, iż za złodziejstwo i rabunek w cza-
S1<3 pożaru w Lublinie, a nie za polityczną sprawę był do
r<>bót przysłanym. Przebyli szczęśliwie kilka mil i przybyli
nad Angarę, gdzie zrobili tratwę modrzewiową dla przewie-
zienia się na drugą stronę. Na tratwie przewieść się nie
,nogli, bo zrobiona ze świeżego drzewa tonęła; wysłali więc
Kasperskiego dla wyszukania u brzegu łodzi. Kasperski spro-
wadził łódkę i wieśniaka; ten wioząc ich łódką na środek
rzeki, wprowadził w środek obławy, która się z powodu zdrady
Kasperskiego zebrała, doniósł bowiem Moskalom o ich planie
i zamiarach ucieczki, a później jeszcze w czasie śledztwa 1
sądu przez kłamliwe zeznania starał się wszystkich, a najbar-
dziej Wysockiego obwinie- i potępić. Obława do unoszonych
bystrą, wodą Angary poczęła strzelać; kule świstały im ponad
głowami, Wysocki został mocno w rękę raniony, łodzie
z brzegu posunęły się ku nim i wszyscy na wyspie zostali
ujęci. Przykuto ich na długi czas do taczek i długo w Irku-
cku badano i sądzono. Piotr Wysocki otrzymał 1,000 kijow,
ksiądz Bo-uński 500 kijów, inni zostali, a w tej liczbie i mapr
Malczewski i ksiądz Kroczewski, rózgami ochłostani; przenie-
siono ich przytem do nerczyńskich kopalni, do Akatui, gdzie
utrzytnują Moskale najniebezpieczniejszych z więźniów. Kas-
PersM za zdradę swoją nie otrzymał żadnej nagrody, chociaż
uczynil w CZasie sądu powtórną na wygnańców naszych denun-
cyacyc przed Czewkinem. Niepomogła mu zdrada, bo nawet
na*i wrogowie korzystając ze zdrady, zdrajców nie lubią, i
 
[[Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 238.jpeg]]