Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/474: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
m lit.
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 3: Linia 3:
{{tab}}— Mości panie wojewodzicu — mruknął Potocki — ja co przyrzekam, to mam zwyczaj dotrzymywać.<br />
{{tab}}— Mości panie wojewodzicu — mruknął Potocki — ja co przyrzekam, to mam zwyczaj dotrzymywać.<br />
{{tab}}— I ja téż — ofuknął Gozdzki.<br />
{{tab}}— I ja téż — ofuknął Gozdzki.<br />
{{tab}}— Tandem owa groźba wyzwania na rękę ''superflua'', ale mniejsza o to, próbuję tylko, żeś waszmość nie delikatny... ale i ja nim nie jestem. Kwita byka za indyka... co napisał, niech stoi. Dla honoru mojego przecie nie obejdzie się obustronny kontrakt, abym i ja nie postawił punktów moich...<br />
{{tab}}— Tandem owa groźba wyzwania na rękę ''superflua'', ale mniejsza o to, probuję tylko, żeś waszmość nie delikatny... ale i ja nim nie jestem. Kwita byka za indyka... co napisał, niech stoi. Dla honoru mojego przecie nie obejdzie się obustronny kontrakt, abym i ja nie postawił punktów moich...<br />
{{tab}}— A proszę — rzekł Gozdzki — i ciekawym.<br />
{{tab}}— A proszę — rzekł Gozdzki — i ciekawym.<br />
{{tab}}— ''Primo'' — począł ponuro starosta, patrząc w oczy Atamanowiczowi, a dając mu znak, aby nie mieszkając pisał: — JMPan wojewodzic, hrabia Gozdzki, wnet po rozwodzie, ma się ożenić z panią starościną Potocką.<br />
{{tab}}— ''Primo'' — począł ponuro starosta, patrząc w oczy Atamanowiczowi, a dając mu znak, aby nie mieszkając pisał: — JMPan wojewodzic, hrabia Gozdzki, wnet po rozwodzie, ma się ożenić z panią starościną Potocką.<br />
Linia 14: Linia 14:
{{tab}}Gozdzki śmiać się zaczął, aż się za boki wziął.<br />
{{tab}}Gozdzki śmiać się zaczął, aż się za boki wziął.<br />
{{tab}}— A to mi się podoba — zawołał — to mi się podoba, bo dowcipne, ja ani jednego karabinka dzięki Bogu, nie postradałem, więc idzie o to, abym oddał, cośmy zdobyli na panu staroście... honor salwowany kontraktem.<br />
{{tab}}— A to mi się podoba — zawołał — to mi się podoba, bo dowcipne, ja ani jednego karabinka dzięki Bogu, nie postradałem, więc idzie o to, abym oddał, cośmy zdobyli na panu staroście... honor salwowany kontraktem.<br />
{{tab}}— Czy to już koniec? — spytał spoglądając ua kaniowskiego.<br />
{{tab}}— Czy to już koniec? — spytał spoglądając na kaniowskiego.<br />
{{tab}}— A nie — rzekł Potocki — ekscypuję sobie pozwolenie waszmości, abym moję żonę w obecności jego pożegnał... i aby na przyszłość pomiędzy nami stała i niezmienna przyjaźń została zawartą na wiekuiste czasy, aby nieprzyjaciele moi stali się nieprzyjaciołmi wojewodzica ''et vice versa''.<br />
{{tab}}— A nie — rzekł Potocki — ekscypuję sobie pozwolenie waszmości, abym moję żonę w obecności jego pożegnał... i aby na przyszłość pomiędzy nami stała i niezmienna przyjaźń została zawartą na wiekuiste czasy, aby nieprzyjaciele moi stali {{Korekta|stę|się}} nieprzyjaciołmi wojewodzica ''et vice versa''.<br />