Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/525: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{tab}}— A mnie się to do czego zdało! — rozśmiał się. Ale drapnął mi zaraz.<br />
{{tab}}— A mnie się to do czego zdało! — rozśmiał się. Ale drapnął mi zaraz.<br />
{{tab}}Jeżeli przyjdzie drugi raz, lepiéj się z nim rozgadam, bo to żal, zwala się.<br />
{{tab}}Jeżeli przyjdzie drugi raz, lepiéj się z nim rozgadam, bo to żal, zwala się.<br />
{{tab}}''20 maja.'' Mysz tedy jest, wróciła wczoraj. Co jéj było, trudno dociec. Przyszła szparko bardzo po swoją daninę i jadła jak zgłodzona. Kruszynki nie zostało. Zdaje mi się, że kawałeczek z sobą poniosła. Kto to może wiedziéć? może matka dzieciom? Jak tam to biedactwo podrośnie, ona je pewnie przyprowadzi.<br />
{{tab}}''20 maja.'' Mysz tedy jest, wróciła wczoraj. Co jéj było, trudno dociec. Przyszła szparko bardzo po swoję daninę i jadła jak zgłodzona. Kruszynki nie zostało. Zdaje mi się, że kawałeczek z sobą poniosła. Kto to może wiedziéć? może matka dzieciom? Jak tam to biedactwo podrośnie, ona je pewnie przyprowadzi.<br />
{{tab}}Wróble na gwałt jeszcze gniazda ścielą, bo widzę, że gdzie było jakie piórko, słominka, puszek, wszystko chwytają i po dziurach zawłóczą. Jaskółki téż bardzo czynne. Wszystko to pracuje i po swojemu Pana Boga chwali. Nie wiem, dlaczego nietoperzów nie lubię. Jak tylko zmierzch, to te włóczęgi biorą się skądciś nie wiem, i głupio latają. Muszę okna zamykać, bo jeszcze-by mi który wpadł do izby, a mówią, że jak się to we włosy wkręci... Prawda, że u mnie ich mało, ale jeszcze gorzéj gdyby takiemu jegomości ubrdało się siąść na łysinie. Z tego może być choroba nawet. Do czego się to zdało na świecie te nietoperze! jednemu Panu Bogu wiadomo.<br />
{{tab}}Wróble na gwałt jeszcze gniazda ścielą, bo widzę, że gdzie było jakie piórko, słominka, puszek, wszystko chwytają i po dziurach zawłóczą. Jaskółki téż bardzo czynne. Wszystko to pracuje i po swojemu Pana Boga chwali. Nie wiem, dlaczego nietoperzów nie lubię. Jak tylko zmierzch, to te włóczęgi biorą się skądciś nie wiem, i głupio latają. Muszę okna zamykać, bo jeszcze-by mi który wpadł do izby, a mówią, że jak się to we włosy wkręci... Prawda, że u mnie ich mało, ale jeszcze gorzéj gdyby takiemu jegomości ubrdało się siąść na łysinie. Z tego może być choroba nawet. Do czego się to zdało na świecie te nietoperze! jednemu Panu Bogu wiadomo.<br />
{{tab}}Miałem tedy znowu wizytę Czupurnego. Dziś już był u mnie jak w domu, a ze mną, jakbyśmy się znali od wieków. Jucha sprytna, łobuz prawdziwy, zabawiał mnie anegdotami brukowemi; że staruszkę powóz na Dziekanii przejechał, że się u Panny Maryi jakoby u dzwonu serce urwało, co ludzie różnie tłómaczą. Spytałem się go o Demka, bo mi go żal, choć napija się, mówi, że leży i stęka. Gospodarz-by téż powinien posłać i po doktora, bo się to tak biednemu człeku dać zdychać nie godzi.<br />
{{tab}}Miałem tedy znowu wizytę Czupurnego. Dziś już był u mnie jak w domu, a ze mną, jakbyśmy się znali od wieków. Jucha sprytna, łobuz prawdziwy, zabawiał mnie anegdotami brukowemi; że staruszkę powóz na Dziekanii przejechał, że się u Panny Maryi jakoby u dzwonu serce urwało, co ludzie różnie tłómaczą. Spytałem się go o Demka, bo mi go żal, choć napija się, mówi, że leży i stęka. Gospodarz-by téż powinien posłać i po doktora, bo się to tak biednemu człeku dać zdychać nie godzi.<br />