Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/560: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 4: Linia 4:
{{tab}}Poruszył się Łoktek niespokojnie i oczy jego synowi znak dały, aby drzwi nie zamykano proszącemu.<br />
{{tab}}Poruszył się Łoktek niespokojnie i oczy jego synowi znak dały, aby drzwi nie zamykano proszącemu.<br />
{{tab}}Nim Kaźmirz miał czas spełnić rozkazanie ojcowskie, zwolna odchyliły się podwoje i w nich dziwna ukazała się postać.<br />
{{tab}}Nim Kaźmirz miał czas spełnić rozkazanie ojcowskie, zwolna odchyliły się podwoje i w nich dziwna ukazała się postać.<br />
{{tab}}Był to starzec zgarbiony, z długą za pas, zrzedłą brodą siwą i czaszką wyłysiałą, na któréj lśniącéj skórze mnogie szramy widać było... Odziany suknią tercjarską dzieci Franciszka świętego, zgrzybiały człek nie mógł już iść o swéj sile... Dwóch chłopaków ubogo odzianych, na których ramionach się opierał, wiodło go pod ręce. Twarz z oczami zakrwawionemi pomarszczona, biała, miała wyraz niepokoju i zarazem radości... Ręce trzymał złożone, jakby szedł do ołtarza.<br />
{{tab}}Był to starzec zgarbiony z długą za pas, zrzedłą brodą siwą i czaszką wyłysiałą, na któréj lśniącéj skórze mnogie szramy widać było... Odziany suknią tercyarską dzieci Franciszka świętego, zgrzybiały człek nie mógł już iść o swéj sile... Dwóch chłopaków ubogo odzianych, na których ramionach się opierał, wiodło go pod ręce. Twarz z oczami zakrwawionemi pomarszczona, biała, miała wyraz niepokoju i zarazem radości... Ręce trzymał złożone, jakby szedł do ołtarza.<br />
{{tab}}— Król mój! pan mój! — wołał głosem drżącym — puszczajcie mnie do niego... Niech pożegnam pana mego!<br />
{{tab}}— Król mój! pan mój! — wołał głosem drżącym — puszczajcie mnie do niego... Niech pożegnam pana mego!<br />
{{tab}}Z ust Łoktka wyrwało się:<br />
{{tab}}Z ust Łoktka wyrwało się:<br />
{{tab}}— Jarosz... Jarosz... pójdź tu! do mnie, stary!<br />
{{tab}}— Jarosz... Jarosz... pójdź tu! do mnie, stary!<br />
{{tab}}Potoczył się powołany do łoża, drżąc cały z radości i dopadłszy do nóg króla, płacząc ściskać je począł.<br />
{{tab}}Potoczył się powołany do łoża, cały drżąc z radości i dopadłszy do nóg króla, płacząc ściskać je począł.<br />
{{tab}}— Król mój! pan mój! a mnie do ojca mego puszczać nie chcieli — wołał. — A myśmy razem dziećmi biegali, a ja-m z nim był i w bojach, i na tułactwie, i w Rzymie, i po jaskiniach, i na pobojowiskach, i na noclegach, i w niewoli, i wszędzie...<br />
{{tab}}— Król mój! pan mój! a mnie do ojca mego puszczać nie chcieli — wołał. — A myśmy razem dziećmi biegali, a ja-m z nim był i w bojach, i na tułactwie, i w Rzymie, i po jaskiniach, i na pobojowiskach, i na noclegach, i w niewoli, i wszędzie...<br />
{{tab}}Królowi oczy drżały i pod osłoną poruszał rękoma, których dobyć nie miał siły.<br />
{{tab}}Królowi oczy drżały i pod osłoną poruszał rękoma, których dobyć nie miał siły.<br />