Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/618: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{tab}}Siedział w długach po uszy, miał w sądzie spraw kilka, z sąsiadami na miedzach spotkać się nie mógł, ażeby do kłótni, łajania i odgróżek nie przychodziło.<br />
{{tab}}Siedział w długach po uszy, miał w sądzie spraw kilka, z sąsiadami na miedzach spotkać się nie mógł, ażeby do kłótni, łajania i odgróżek nie przychodziło.<br />
{{tab}}Z żydem arendarzem, który mniéj więcéj wszystkich głaskał i z nikim się nie rad był zadzierać, także od dawna się skłócił; proboszcz go strofował, łagodził, więc od niego uciekał. Dosyć powiedziéć, że z rodzonym bratem Joachimem, od piętnastu lat, szli na noże.<br />
{{tab}}Z żydem arendarzem, który mniéj więcéj wszystkich głaskał i z nikim się nie rad był zadzierać, także od dawna się skłócił; proboszcz go strofował, łagodził, więc od niego uciekał. Dosyć powiedziéć, że z rodzonym bratem Joachimem, od piętnastu lat, szli na noże.<br />
{{tab}}Pamiętam, jak za mgłą widząc, ostatnie lata życia ojca mego. W domu niedostatek był graniczący istotnie z nędzą; ojciec, wyrostek sierota najęty, łobuz, złodziéj, szkodnik i zuchwalec, stara baba pijaczka, i ja — sierota mieściliśmy się w walącym domku, którego dach zaciekał, ściany w ziemię zapadały, gdzie często nie było z czego ognia rozpalić i co przy nim ugotować.<br />
{{tab}}Pamiętam, jak za mgłą widząc, ostatnie lata życia ojca mego. W domu niedostatek był graniczący istotnie z nędzą; ojciec, wyrostek sierota najęty, łobuz, złodziéj, szkodnik i zuchwalec, stara baba pijaczka, i ja — sierota mieściliśmy się w walącym domku, którego dach zaciekał, ściany w ziemię zapadały, gdzie często nie było z czego ognia rozpalić i co przy nim ugotować.<br />
{{tab}}Żyliśmy na wiosnę — zieleniną, kartoflami, drobiem, którego mało co było, kaszą stęchłą, czasem bez soli... słoniną starą, któréj skąpiono...<br />
{{tab}}Żyliśmy na wiosnę — zieleniną, kartoflami, drobiem, którego mało co było, kaszą stęchłą, czasem bez soli... słoniną starą, któréj skąpiono...<br />
{{tab}}Nie zawsze był chleb, a nigdy do syta...<br />
{{tab}}Nie zawsze był chleb, a nigdy do syta...<br />
{{tab}}Ojciec, już złamany, często musiał leżeć, nie mogąc się podnieść, bo w kościach go łamało, a ręce miał pokurczone i nabrzękłe.<br />
{{tab}}Ojciec, już złamany, często musiał leżéć, nie mogąc się podnieść, bo w kościach go łamało, a ręce miał pokurczone i nabrzękłe.<br />
{{tab}}Jeśli nie jęczał, to kłócić się musiał...<br />
{{tab}}Jeśli nie jęczał, to kłócić się musiał...<br />
{{tab}}Żywa dusza do nas nie zajrzała nigdy, nie pomógł nikt.<br />
{{tab}}Żywa dusza do nas nie zajrzała nigdy, nie pomógł nikt.<br />