Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/654: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Himiltruda (dyskusja | edycje) |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{pk|odo|sobniony}} oparty na krzywéj szabli, w kołpaku z piórem zamiast korony, odziany pancerzem żelaznym, okryty płaszczem zszarzanym w bojach. Twarz miał bladą i ogorzałą, płeć ciemną, włos czarny. Tuż za nim z głową do góry, z brwią ściągniętą, oparty na hetmańskiéj buławie, z księgą pod pachą — stał, jak na straży, mąż rozumnego oblicza.<br /> |
{{pk|odo|sobniony}}, oparty na krzywéj szabli, w kołpaku z piórem zamiast korony, odziany pancerzem żelaznym, okryty płaszczem zszarzanym w bojach. Twarz miał bladą i ogorzałą, płeć ciemną, włos czarny. Tuż za nim z głową do góry, z brwią ściągniętą, oparty na hetmańskiéj buławie, z księgą pod pachą — stał, jak na straży, mąż rozumnego oblicza.<br /> |
||
{{tab}}Czy hetman był królem? czy król hetmanem tylko? nie podobna było rozeznać, ani na jednego patrząc, nie widziéć drugiego. Zrosłemi z sobą być się zdawali.<br /> |
{{tab}}Czy hetman był królem? czy król hetmanem tylko? nie podobna było rozeznać, ani na jednego patrząc, nie widziéć drugiego. Zrosłemi z sobą być się zdawali.<br /> |
||
{{tab}}W tym cieniów świecie milczącym, myśl nie potrzebuje głosu, aby na jego skrzydłach uleciała; niewidoma przebywa mil tysiące i dostaje się tam, dokąd je wola posłała.<br /> |
{{tab}}W tym cieniów świecie milczącym, myśl nie potrzebuje głosu, aby na jego skrzydłach uleciała; niewidoma przebywa mil tysiące i dostaje się tam, dokąd je wola posłała.<br /> |
||
Linia 10: | Linia 10: | ||
{{tab}}Król szedł smutny — Zamojski zadumany o ludzkich losach.<br /> |
{{tab}}Król szedł smutny — Zamojski zadumany o ludzkich losach.<br /> |
||
{{tab}}Przed niemi na pustym placyku nie było nikogo, krom chłopięcia idącego do szkoły. Był to pauper z miseczką drewnianą u pasa, w połatanym kubraczku, w skórzniach sznurkami pościąganych, w czapeczce staréj z uszami. Twarz miał bladą, policzki wpadłe, ale w oczach jakąś gorączkę i męstwo.<br /> |
{{tab}}Przed niemi na pustym placyku nie było nikogo, krom chłopięcia idącego do szkoły. Był to pauper z miseczką drewnianą u pasa, w połatanym kubraczku, w skórzniach sznurkami pościąganych, w czapeczce staréj z uszami. Twarz miał bladą, policzki wpadłe, ale w oczach jakąś gorączkę i męstwo.<br /> |
||
{{tab}}Ciężka, ogromna księga w drzewo oprawna, z mosiężnemi klamrami, spoczywała na |
{{tab}}Ciężka, ogromna księga w drzewo oprawna, z mosiężnemi klamrami, spoczywała na słabém ramieniu, ale ją dźwigał dumnie a śmiało, choć mu pot lał się z czoła.<br /> |
||
{{tab}}Stanął król i usta mu się otwarły, z poza warg uśmiechniętych wilcze białe zęby błysnęły. Czekał. Gdy chłopię się zbliżyło, uderzył je po ramieniu.<br /> |
{{tab}}Stanął król i usta mu się otwarły, z poza warg uśmiechniętych wilcze białe zęby błysnęły. Czekał. Gdy chłopię się zbliżyło, uderzył je po ramieniu.<br /> |
||
{{tab}}Pauper podniósł ciekawe, ale nieulękłe oczy.<br /> |
{{tab}}Pauper podniósł ciekawe, ale nieulękłe oczy.<br /> |