Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/674: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 2: Linia 2:
{{tab}}— Jakiż?<br />
{{tab}}— Jakiż?<br />
{{tab}}— Wypchnął mię za drzwi, powiadając, abym nosa nie wścibiał, gdzie nie należy — rzekł rejent spokojnie, i tylko włosy ręką czochrał i następnie gładził. — Na dziś dosyć, jutro rekapituluję... Pan chorąży mnie nie wypędzisz? Przenocuję gdziekolwiekbądź.<br />
{{tab}}— Wypchnął mię za drzwi, powiadając, abym nosa nie wścibiał, gdzie nie należy — rzekł rejent spokojnie, i tylko włosy ręką czochrał i następnie gładził. — Na dziś dosyć, jutro rekapituluję... Pan chorąży mnie nie wypędzisz? Przenocuję gdziekolwiekbądź.<br />
{{tab}}— Nocuj i siedź, póki tylko chcesz — odparł ojciec — admiruję twe poświęcenie się, ale ci przepowiadam, że przykrość miéć będziesz, a nic nie wskórasz... Znam jego, jest zacięty, niełatwo go zmiękczyć.<br />
{{tab}}— Nocuj i siedź, póki tylko chcesz — odparł ojciec — admiruję twe poświęcenie się, ale ci przepowiadam, że przykrość miéć będziesz a nic nie wskórasz... Znam jego, jest zacięty, niełatwo go zmiękczyć.<br />
{{tab}}— Ale próbować należy — odparł rejent — to darmo! Żeby z tego powodu córki się wypierać i wydziedziczać i nie dać się jéj na oczy pokazywać... to się nie godzi! Serce miéć potrzeba. W pierwszéj chwili pojmuję oburzenie, uniesienie, ale teraz czas ochłonąć.<br />
{{tab}}— Ale próbować należy — odparł rejent — to darmo! Żeby z tego powodu córki się wypierać i wydziedziczać i nie dać się jéj na oczy pokazywać... to się nie godzi! Serce miéć potrzeba! W pierwszéj chwili pojmuję oburzenie, uniesienie, ale teraz czas ochłonąć.<br />
{{tab}}Rejent pozostał na noc, nazajutrz znowu pojechał do rozgniewanego ojca, który schował się przed nim. Rejent siedział i czekał do wieczora o głodzie i powrócił z niczém do nas. Ruszył po raz trzeci i skończyło się na tém, że u zamkniętych wrót pan X... kijem mu zagroził.<br />
{{tab}}Rejent pozostał na noc, nazajutrz znowu pojechał do rozgniewanego ojca, który schował się przed nim. Rejent siedział i czekał do wieczora o głodzie i powrócił z niczém do nas. Ruszył po raz trzeci i skończyło się na tém, że u zamkniętych wrót pan X... kijem mu zagroził.<br />
{{tab}}Wątróbka wrócił skonfundowany wprawdzie niepowodzeniem, ale bynajmniéj nie zrażony... Uznał tylko, że potrzeba było ojcu więcéj dać czasu na wyburzenie się całkowite. Pożegnał więc nas i odjechał.<br />
{{tab}}Wątróbka wrócił skonfundowany wprawdzie niepowodzeniem, ale bynajmniéj nie zrażony... Uznał tylko, że potrzeba było ojcu więcéj dać czasu na wyburzenie się całkowite. Pożegnał więc nas i odjechał.<br />