Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/21: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|wresz|cie}} jest czasowem siedliskiem jakiej duszy żydowskiej, pokutującej za grzechy. Umysł Abrama skłaniał się ku pierwszemu i trzeciemu przypuszczeniu; przekładał nawet trzecie nad pierwsze, gdyż zabrawszy gęś i zjadłszy ją, uwolniłby zarazem pokutującą duszę, co jest uczynkiem bezwzględnie dobrym. W miarę zbliżania się do miejsca, z którego głos dochodził, Ab ram czuł, że serce coraz silniej w nim kołacze, ale wysiłkiem woli opanował wrażenie i do pewnego stopnia zapanował nad niem w rzeczy samej; raz dlatego, że gęś, choćby natręt najchudsza, warta jest przynajmniej pół rubla, a powtóre, że handlując przez całe życie skórami dzikich stworzeń i zwierzyną, człowiek mimowolnie zyskuje na odwadze, jak herbata w sąsiedztwie świec łojowych zyskuje na zapachu.<br />
{{pk|wresz|cie}} jest czasowem siedliskiem jakiej duszy żydowskiej, pokutującej za grzechy. Umysł Abrama skłaniał się ku pierwszemu i trzeciemu przypuszczeniu; przekładał nawet trzecie nad pierwsze, gdyż zabrawszy gęś i zjadłszy ją, uwolniłby zarazem pokutującą duszę, co jest uczynkiem bezwzględnie dobrym. W miarę zbliżania się do miejsca, z którego głos dochodził, Abram czuł, że serce coraz silniej w nim kołacze, ale wysiłkiem woli opanował wrażenie i do pewnego stopnia zapanował nad niem w rzeczy samej; raz dlatego, że gęś, choćby natręt najchudsza, warta jest przynajmniej pół rubla, a powtóre, że handlując przez całe życie skórami dzikich stworzeń i zwierzyną, człowiek mimowolnie zyskuje na odwadze, jak herbata w sąsiedztwie świec łojowych zyskuje na zapachu.<br />
{{tab}}Idąc wciąż ostrożnie, nadsłuchując i wytężając wzrok, Abram doszedł do krzaka, poza którym rozlegało się wyraźnie gęganie. Przystanął, wychylił głowę z poza gałęzi, i ujrzał w odległości trzech kroków od siebie prawdziwą, dużą, siodłatą gęś.<br />
{{tab}}Idąc wciąż ostrożnie, nadsłuchując i wytężając wzrok, Abram doszedł do krzaka, poza którym rozlegało się wyraźnie gęganie. Przystanął, wychylił głowę z poza gałęzi, i ujrzał w odległości trzech kroków od siebie prawdziwą, dużą, siodłatą gęś.<br />
{{tab}}Doskonale można było na śniegu widzieć ej szare skrzydła, któremi trzepotała rozpaczliwie, mając prawdopodobnie związane nogi.<br />
{{tab}}Doskonale można było na śniegu widzieć ej szare skrzydła, któremi trzepotała rozpaczliwie, mając prawdopodobnie związane nogi.<br />