Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/529: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
N
 
m bot poprawia formatowanie
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|ka|rawanie}} stał młody chłopak, lat może piętnastu, przybrany w czarną kurtkę z wązkiemi szamerunkami i szeregiem metalowych małych guzików wzdłuż sza­merunków. Ujrzawszy mnie, otworzył drzwiczki karawanu, i skłoniwszy się, dał mi uprzejmy znak ręką, bym wszedł, czy wsunął się do środka. Jakkolwiek we
{{pk|ka|rawanie}} stał młody chłopak, lat może piętnastu, przybrany w czarną kurtkę z wązkiemi szamerunkami i szeregiem metalowych małych guzików wzdłuż szamerunków. Ujrzawszy mnie, otworzył drzwiczki karawanu, i skłoniwszy się, dał mi uprzejmy znak ręką, bym wszedł, czy wsunął się do środka. Jakkolwiek we
śnie różne nadzwyczajne rzeczy wydają się zwyczajnemi, przypominam sobie,
śnie różne nadzwyczajne rzeczy wydają się zwyczajnemi, przypominam sobie,
żem się tak bardzo przestraszył i cofnąłem się tak silnie, że aż głowa moja
żem się tak bardzo przestraszył i cofnąłem się tak silnie, że aż głowa moja
Linia 6: Linia 6:
powtórzył się on z zadziwiającą tożsamością. Potem powtarzał się w odstępach
powtórzył się on z zadziwiającą tożsamością. Potem powtarzał się w odstępach
nieregulurnych, co trzy lub cztery dni. W końcu zacząłem się tem męczyć. Co
nieregulurnych, co trzy lub cztery dni. W końcu zacząłem się tem męczyć. Co
było dziwne, to właśnie owa tożsamość kamienicy, karawanu, a przedewszystkiem ubrania i twarzy chłopca, który zawsze z jednakową uprzejmością zapra­szał mnie do siebie.<br />
było dziwne, to właśnie owa tożsamość kamienicy, karawanu, a przedewszystkiem ubrania i twarzy chłopca, który zawsze z jednakową uprzejmością zapraszał mnie do siebie.<br />
{{tab}}Zapamiętałem doskonale jego kurtkę, szamerunki, metalowe małe gu­ziki, wreszcie jego jasne włosy i oczy siwe, daleko odsadzone od siebie, cokol­wiek do rybich podobne.<br />
{{tab}}Zapamiętałem doskonale jego kurtkę, szamerunki, metalowe małe guziki, wreszcie jego jasne włosy i oczy siwe, daleko odsadzone od siebie, cokolwiek do rybich podobne.<br />
{{tab}}Wogóle przyznacie państwo, że wobec takiego uporczywego powta­rzania się snu, było się czem zaniepokoić.<br />
{{tab}}Wogóle przyznacie państwo, że wobec takiego uporczywego powtarzania się snu, było się czem zaniepokoić.<br />
{{tab}}Po kilku tygodniach wyjechałem do Paryża i stanąłem w tym samym co i moja angielka hotelu. Przyjechaliśmy wieczorem, mniej więcej na godzinę
{{tab}}Po kilku tygodniach wyjechałem do Paryża i stanąłem w tym samym co i moja angielka hotelu. Przyjechaliśmy wieczorem, mniej więcej na godzinę
obiadową, w dość licznej kompanji znajomych. Przebrałem się pośpiesznie, a następnie poszedłem do windy, by zjechać nią na dół, do sali jadalnej. Na kory­tarzu spostrzegłem moich znajomych, dążących także do windy, zbliżyłem się
obiadową, w dość licznej kompanji znajomych. Przebrałem się pośpiesznie, a następnie poszedłem do windy, by zjechać nią na dół, do sali jadalnej. Na korytarzu spostrzegłem moich znajomych, dążących także do windy, zbliżyłem się
jednak do drzwiczek pierwszy i nacisnąłem guzik elektryczny. Po chwili usłyszałem głuchy turkot windy, następnie drzwiczki odsunęły się, i nagle cofną­łem się, jakbym zobaczył śmierć. W otwartych drzwiczkach ukazał się piętna­stoletni chłopak, o jasnych włosach i rybich oczach, przybrany w czarną kurtkę z szamerunkami i metalowemi guzikami, taki sam, jakiego widywałem we śnie.<br />
jednak do drzwiczek pierwszy i nacisnąłem guzik elektryczny. Po chwili usłyszałem głuchy turkot windy, następnie drzwiczki odsunęły się, i nagle cofnąłem się, jakbym zobaczył śmierć. W otwartych drzwiczkach ukazał się piętnastoletni chłopak, o jasnych włosach i rybich oczach, przybrany w czarną kurtkę z szamerunkami i metalowemi guzikami, taki sam, jakiego widywałem we śnie.<br />
{{tab}}Stał we drzwiach na chwiejącej się jeszcze windzie i uprzejmym ruchem
{{tab}}Stał we drzwiach na chwiejącej się jeszcze windzie i uprzejmym ruchem
zapraszał mnie do środka.<br />
zapraszał mnie do środka.<br />
Linia 19: Linia 19:
tymczasem w przedsionku na krześle z biegunami, starając się nieco ochłonąć,
tymczasem w przedsionku na krześle z biegunami, starając się nieco ochłonąć,
czułem bowiem, że byłem blady jak chusta.<br />
czułem bowiem, że byłem blady jak chusta.<br />
{{tab}}I... nie wiem... Może upłynęło parę sekund, może parę minut, gdy na­gle usłyszałem przeraźliwy krzyk, potem łoskot, i uczyniło mi się zupełnie słabo.<br />
{{tab}}I... nie wiem... Może upłynęło parę sekund, może parę minut, gdy nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk, potem łoskot, i uczyniło mi się zupełnie słabo.<br />
{{tab}}Gdym przyszedł do siebie, ujrzałem w przedsionku ciała ludzkie, poobwijane naprędce w {{korekta|skrawione|skrwawione}} prześcieradła.<br />
{{tab}}Gdym przyszedł do siebie, ujrzałem w przedsionku ciała ludzkie, poobwijane naprędce w {{korekta|skrawione|skrwawione}} prześcieradła.<br />
{{tab}}Chłopiec zginął także. Dowiedziałem się o tem później.<br />
{{tab}}Chłopiec zginął także. Dowiedziałem się o tem później.<br />